Dzień z książką.
Anna Sakowicz "Szepty dzieciństwa"
Zapraszam do lajkowania, udostępniania postu i informowania znajomych. Jedna z osób na koniec dnia otrzyma wiadomość, że to do niej trafi egzemplarz powieści.
Fragment czwarty.
Anna Sakowicz "Szepty dzieciństwa"
Zapraszam do lajkowania, udostępniania postu i informowania znajomych. Jedna z osób na koniec dnia otrzyma wiadomość, że to do niej trafi egzemplarz powieści.
Fragment czwarty.
"Przy okazji w dłonie wpada mi akt zgonu mamy. Przelatuję po nim wzrokiem. Spoglądam na datę. Niby tak niedawno, a dawno. Pamiętam, jakby to było dziś. Nagle mama zmarła. Bez ostrzeżenia. To znaczy chorowała, leżała w łóżku, ale sam koniec przyszedł nieoczekiwanie. Nawet się nie pożegnała. Ot tak, z dnia na dzień, z minuty na minutę, i już jej nie było. Kręci mi się łezka w oku na to wspomnienie, choć pamiętam, że jej śmierć przyniosła mi nieopisaną ulgę. Zastanawiałam się wtedy, czy nie jestem złym człowiekiem. Do konstruktywnych wniosków nie doszłam. Matkę pochowało się na cmentarzu i tyle po niej. Z ojca też już niewiele zostało. Kiedyś był z niego porządny mężczyzna. Pracowity. Zawsze dbał o utrzymanie domu. A teraz? Dba jedynie o to, żeby się napić. Początkowo to mi nawet nie przeszkadzało, bo siedział w swoim pokoju, wino albo wódkę popijał. Nigdy się potem nie awanturował. Ot tak, po cichutku zatracał się w sobie i w alkoholu. Może mu od tego było lepiej? Wszyscy liczyliśmy na to, że potrwa to miesiąc, może dwa, a potem wróci do normy. Ale gdzie tam. Jak zassał butelkę, tak do dzisiaj się od niej oderwać nie może. Dobrze, że się udało załatwić mu rentę, to przynajmniej jest z niego jakiś dochód."
Wygląda na to, że choroba jej matki miała wpływ na jej zachowanie późniejsze. Dlaczego śmierć przyniosła jej ulgę? Być może dlatego, że nie mogła wytrzymać już z matką, być może choroba miała zły wpływ na nią?
OdpowiedzUsuń