niedziela, 23 sierpnia 2015

Śnieżynki Liliana Fabisińska premiera: 02.09.2015





Nazwisko Liliany Fabisińskiej poznałam przy okazji czytania książeczek skierowanych do młodszego czytelnika. Wraz z moimi dziećmi przenosiłam się szybko i bez jakiegokolwiek problemu do świata wykreowanego przez pisarkę, dlatego z wielkim zainteresowaniem sięgnęłam po powieści, które napisała dla dorosłego odbiorcy. I tak poznałam piękne oblicze przyjaźni stworzone w książce „Z jednej gliny”, zagubioną nastolatkę i różne odcienie miłości w „Córeczce”, a wreszcie ogromną potrzebę posiadania dziecka w „Śnieżynkach”.


Tytuł i opis znajdujący się na okładce książki przekonuje nas, że tym razem będziemy mieli do czynienia z lekturą niebanalną i tematyką arcytrudną. Zaskakujące i pomysłowe jest tutaj połączenie dwóch światów-ludzi bogatych i tych biedniejszych, żyjących skromnie. Odmienność ich poglądów, zachowań, postrzegania rzeczywistości, dzieli ich dosłownie wszystko, ale połączy jedno-obie pary chcą zostać rodzicami. Czy to wystarczający powód, by zacząć się przyjaźnić? 
Monika i Mateusz są głęboko religijnymi osobami, od wielu już lat starającymi się o maleństwo. Z kolei Dagmara i Igor nie mają żadnych zahamować, są szczęśliwi, spełniają się i w życiu prywatnym, i zawodowym. Nigdy wcześniej nie myśleli o tym, by starać się o potomka, dlatego też uważają, że szybko i bez problemu uda im się zostać rodzicami. Czy faktycznie za pieniądze można kupić wszystko?

Monika jest dużo starsza od Dagmary, dlatego ma mniejsze szanse na zostanie matką. Pragnie tego jednak z całego serca i dla tego pragnienia gotowa jest postępować wbrew sobie i swoim przekonaniom. Jej mąż, wychowany w głębokiej wierze, brat księdza, waha się i nie wie, czy powinien zgodzić się na rozwiązania, które proponuje mu jego ukochana żona.


To książka niezwykła. Czytałam już kilka innych poruszających temat miłości na szkle, ale ta historia wstrząsnęła mną i nie pozwoliła, bym się od niej oderwała choć na chwilę. Skończyłam ją czytać późno w nocy i nie mogłam zasnąć, tak silne targały mną emocje. Uważam, że zakończenie jest po prostu idealne, wreszcie znalazłam prawdziwe życie, nie cukierkową i przesłodzoną opowieść o ludziach, którzy znaleźli się w sytuacji patowej, zdawałoby się, bez wyjścia.

Temat ciągle jeszcze jest zbyt rzadko poruszany, ale naprawdę ważny społecznie, dotyczący przecież całej rzeszy ludzi. Współczujemy im, ale tak naprawdę nie mamy pojęcia, czym jest dla nich życie bez dziecka. Walka, bezsilność, kluczenie, kłamstwa, poczucie wyobcowania  to ich codzienność. Nie radzą sobie z tym, że nie mogą zostać rodzicami, bo ich ciało nie jest doskonałe, bo czegoś mu brakuje.
To powieść przede wszystkim skupiająca się na emocjach, odczuciach jej bohaterów, nie medyczne informacje, suche fakty. Ukazuje ona rozdarcie wewnętrzne, dylematy moralne, często zbyt trudne, by o nich myśleć, by dokonywać wyborów, tak po prostu bawić się w Pana Boga. Bo kto daje nam takie prawo? Czy powinniśmy oceniać osoby, które wykorzystały już wszelkie inne możliwe sposoby? Czy jesteśmy w stanie im pomóc? Cokolwiek im doradzić?
A gdyby to dotyczyło nas samych…?

Ciągle mam przed oczami obraz, jaki roztoczyła przede mną autorka. Scena, gdy matka jednego z bohaterów, nastawiona sceptycznie i pałająca nienawiścią do jego żony, wykrzykuje mu w twarz, że nie powinien wiązać się z kobietą tak rozrzutną, po prostu rozłożyła mnie na łopatki. Powaliła na kolana. Mąż wspomnianej rozrzutnej wolał okłamywać własną rodzicielkę, wyrażając się mało pochlebnie o ukochanej małżonce, niż przyznać, że postępują wbrew religii, w jakiej zostali wychowani. W tym właśnie momencie poczułam się osaczona i zdradzona, choć nie mnie dotyczyła zaistniała sytuacja. Była ona wyrazista i przesiąknięta emocjami, rzetelnie przedstawiona nam, czytelnikom, pokazała ogrom emocji, bezsilności i samotności tej postaci. Tego męża, który wolał oczerniać żonę niż przyznać, że starają się o dziecko metodą daleką od tradycyjnej.

Mądra, wartościowa to była lektura. Nie sposób przejść obok niej obojętnie. Nie poczuć emocji bohaterów, nie współczuć im. Poruszająca do głębi, szczera, boleśnie prawdziwa i uświadamiająca nam, którzy być może takich problemów nie mamy, że warto wykazać się zrozumieniem, empatią, wrażliwością. Polecam z całego serca.

Premiera: 02.09.2015 







3 komentarze:

  1. Nie mogę się doczekać na powieść. Czytałam wcześniej Córeczkę autorki i był to mile spędzony czas :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę miała na uwadze tę pozycję i kiedyś się z nią zapoznam :D

    OdpowiedzUsuń