wtorek, 9 lutego 2016

Siedem pytań do pisarza Hanna Greń wyniki



Ekonomia i pisanie, dwa różne kierunki i zamiłowania. Co zwyciężyłoby w Pani sytuacji, gdyby musiała Pani wybierać?

Jeszcze kilka lat temu miałabym dylemat, gdyż ekonomia zapewniała mi byt materialny. Dzisiaj na szczęście nie muszę już dokonywać takich wyborów i mogę robić to, co zawsze było moim pragnieniem. Czyli pisać.

 Jakie jest Pani ulubione danie? Jeśli już przy tym jesteśmy załóżmy, że proces napisania i wydania książki to potrawa, jakie według Pani powinny być jej składniki?

Moje ulubione danie jest aż do bólu zwyczajne – kluski śląskie z gulaszem. Jeśli porównać napisanie i wydanie książki do potrawy to nasuwają mi się dwie główne zasady, które stosuję przy gotowaniu – nie przedobrzyć i nie pozwolić, by przepis (w przypadku pisania plan) zabił wszelką kreatywność. Składniki muszą mieć odpowiednie proporcje, żeby potrawa nie była zbyt pikantna (chyba że prokurujemy chili lub powieść erotyczną), nie może też zawierać za dużo cukru, bo wywoła mdłości. Z kolei ścisłe trzymanie się przepisu sprawi, że potrawa wyjdzie dokładnie taka jak tysiące jej podobnych, przygotowanych przez innych ludzi. Powinna zawierać coś, co odróżni ją od tamtych, sprawi, że zostanie zapamiętana.

Pani mąż jest policjantem. Jak to jest mieć u boku kogoś takiego i pisać powieść kryminalną, w jakim stopniu pomógł Pani przy pisaniu książki, opisywaniu wątków, wątpliwości kryminalnych, śledczych?

Dla autorki kryminałów jest to rozwiązanie idealne, gdyż można o każdej porze dnia i nocy zadawać pytania. A zapewniam, że takich pytań było wiele. Jako ekonomistka mam zamiłowanie do dokładności, wobec czego weryfikowałam niemal każdy pomysł. Jeżeli mąż twierdził, że w realnym świecie dany sposób postępowania nie mógłby mieć miejsca, rezygnowałam z pomysłu i zastępowałam go innym. Czasami wyłania się problem, bo nie na wszystkie pytania mąż jest w stanie mi odpowiedzieć. Większość naszych znajomych to policjanci i dzięki temu zawsze znajdzie się ktoś, kto zna odpowiedź.

Dlaczego właściwie tytuł "Cynamonowe dziewczyny"? Co ma wspólnego cynamon z bohaterkami?

Pierwotnie powieść nosiła tytuł Yellowknifer, lecz w wydawnictwie uznano go za niemarketingowy. Nie wszyscy znają angielski, więc nie każdy umiałby ten tytuł wymówić czy napisać. Nie miałam pomysłu na inny tytuł i gdy zaproponowano Cynamonowe dziewczyny, uznałam, że jest niezły, dlatego że zmusza do zastanowienia, co cynamon ma wspólnego ze zbrodnią. Otóż z samą zbrodnią nic, za to wiele z bohaterkami. Jedna z głównych postaci, czyli Petra, ma włosy w kolorze cynamonu, a i włosy ofiar Yellowknifera można podciągnąć pod tę barwę. Stąd wzięły się Cynamonowe dziewczyny.

Czy świętuje Pani i nagradza ukończenie, bądź wydanie książki i w jaki sposób ?

Ukończenia nie świętuję. Czuję się wówczas dziwnie, bo z jednej strony jest to niesamowita satysfakcja, z drugiej zaś uczucie, jakbym straciła kogoś bliskiego. Świętuję natomiast wydanie, ale dopiero wtedy, gdy mam w ręce egzemplarz autorski. To takie małe zabezpieczenie przeciw zapeszeniu. Siadamy wówczas z mężem przy stole, na którym leży książka, zjadamy dobre ciastko i pijemy tak zwaną książkówkę, czyli kupionego specjalnie na tę okazję Jacka Danielsa.
     
  Dlaczego akurat kryminały? Jest to moja ulubiona literatura, odkąd pamiętam wybierałam zawsze książki z "dreszczykiem", nawet będąc dzieckiem zamiast baśni czytałam krwawe historie. Czy w Pani przypadku też tak było? Jaka jest Pani ulubiona literatura?

Odpowiedź w zasadzie zawarta jest w pytaniu, bo również od dzieciństwa byłam zafascynowana tą tematyką. Gdy inne dziewczynki wyrywały sobie w bibliotece Pollyannę, ja zaczytywałam się Agatą Christie i Edigeyem. W szóstej klasie na fizyce zaczęłam pisać pierwszy kryminał. Wydało mi się to lepsze od tracenia czasu na przedmiot, którego nigdy się nie nauczę. Niestety nauczycielka miała inne zdanie.

Potrafi nas otoczyć, śledzi każdy nasz krok, może zawładnąć umysłem i zaoferować kilka nieprzespanych nocy...to ona - Inspiracja ;) Tematy podobno leżą na ulicy, wystarczy po nie sięgnąć. Skąd Pani czerpie inspirację? Czyta Pani rubryki kryminalne w gazetach, wykorzystuje zasłyszane historie czy to wyłącznie działanie wyobraźni?

Odpowiem historyjką. Kiedyś znałam chłopca. Ładny, inteligentny, grzeczny sześciolatek z tak zwanej dobrej rodziny. A jednak coś z nim było nie tak. Ciężko mówić tak o dziecku, ale w tym chłopcu mieszkało zło objawiające się wówczas, gdy myślał, że nikt go nie obserwuje. Lubił krzywdzić inne dzieci. Do dziś pamiętam wyraz zadowolenia na jego buzi, gdy udało mu się sprawić, że ktoś cierpiał.

Nie wiem, jak potoczyły się jego dalsze losy. Być może wyrósł na porządnego człowieka, niemniej jednak to ten właśnie chłopiec jest pierwowzorem mojego Yellowknifera z Cynamonowych dziewczyn. Podobnie było ze Sprzedawcą Snów. Na wpół zatarte wspomnienie zasłyszanej gdzieś opowieści skutkowało wykreowaniem postaci zabójcy. Czyli w moim przypadku to konglomerat codziennych obserwacji oraz wyobraźni. 

Egzemplarz powieści trafi do Ewy, gratuluję. 

5 komentarzy:

  1. Gratuluje pani Ewie a autorce bloga i ksiązki dziękuję za sympatyczny wywiad;) Oj, zazdroszczę lektury książki:) Ania coraz bardziej podsyca smaki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy wywiad ;)
    Dziękuję za odpowiedź na moje pytanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Interesujący wywiad. Gratuluję zwyciężczyni :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja mam pytanie odnośnie wydania własnej książki: chciałabym wydać własnym nakładem przez wydawnictwo rozpisani.pl: szukam opinii na ich temat. Na co zwrócić uwagę? Co zrobić samemu, a co lepiej zlecić wydawnictwu? Od czego zacząć promocję? Z góry dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ewa napisz do nas na info@rozpisani.pl - na wszystkie pytania odpowiemy:)

    OdpowiedzUsuń