czwartek, 19 marca 2015

Hanna Kowalewska Tam, gdzie nie sięga już cień. Premiera: 23.04.2015




Hanna Kowalewska jest autorką książek, ale też scenariuszy filmowych, słuchowisk, dramatów, opowiadań. Nie ogranicza się jednak tylko do tekstów pisanych prozą, spod jej pióra z równym powodzeniem wychodzą utwory wierszowane.

 "Tam, gdzie nie sięga już cień" to moje pierwsze spotkanie z twórczością pisarki. Nie słyszałam nigdy wcześniej o bestsellerowej i jakże popularnej podobno serii o Zawrociu, jednak po zapoznaniu się z powyższą, najnowszą publikacją literacką autorki, nie omieszkam rozejrzeć się za poprzednimi. Dlaczego? Ano dlatego, że jestem nią oczarowana. To książka, która wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Z wielkim zainteresowaniem śledziłam losy głównej bohaterki, było ciekawie, intrygująco, pasjonująco. Ogrom tajemnic, wspomnień z przeszłości, emocje wylewające się z każdej niemalże strony, świetnie wykreowane postaci, każdy z tych elementów sprawia, że powieść naprawdę zapada w pamięć i nie sposób jej odłożyć.


A wszystko zaczyna się od Inki, jakże wyrazistej i nietuzinkowej osobowości, którą zaczynamy darzyć sympatią od samego początku, gdy tylko ją  poznajemy. Młoda, mieszkająca od wielu lat w stolicy, kobieta opuściła Jantarnię, by nigdy tutaj nie wrócić. Nie zamierzała więcej pojawiać się w miejscu, w którym traktowano ją chłodno, z dystansem, żeby nie powiedzieć, z jawną wrogością nawet. Z tą nadmorską miejscowością związane były jej dziecięce wspomnienia, czas jej młodości, pierwszej miłości... Czy Inka zostawiła za sobą przeszłość, czy rozliczyła się z nią, gdy wyjeżdżała? Chyba nie, bo teraz, po powrocie, tamten okres z jej życia przypomni o sobie boleśnie i ze zdwojoną siłą.
Ciotka Berta wzywa swoją wychowankę po wielu latach milczenia. Potrzebuje jej... wybaczenia. Tylko ona tu na nią czeka, tylko ona odnosi się do niej ciepło i z sympatią, ale niknie w oczach, bo umiera.
Rodzinne tajemnice, skomplikowane relacje międzyludzkie, miłość, która nieplanowana wdziera się do serca, trudne wybory, pogarda. Jak uwolnić się od owego tytułowego cienia? Jak szczęśliwie i spokojnie żyć, gdy tak wielu sytuacji, traumatycznych zdarzeń  nie sposób zapomnieć?

"Bo ta ich miłość to była jak jakiś kwiat, co wyrósł nie tam, gdzie trzeba. O, jak choćby ten, co go widziała przed chwilą w kompostowniku. Nie pora na kwitnienie, nie miejsce, a pomarańczowy nagietek zakiełkował i zakwitł. Na samym środku. Musiała uważać, by go nie przywalić suchymi badylami. I z tamtymi też tak było. Tyle że los nie był równie uważny jak ona dzisiaj. Nawet śladu nie ma. Może tylko czasem w czyjejś głowie, jak dziś w jej, jakieś krótkie przypomnienie..." [1]

Wzruszająca, zaskakująca, doprawdy rewelacyjna lektura o miłości i różnych jej odcieniach. Każdy kocha na swój własny sposób, nie zawsze zwyczajny, prosty, idealny. Jeden zachłannie, z wielką namiętnością, drugi bez wzajemności.
Warto przeczytać "Tam, gdzie nie sięga już cień", bo to książka o sile ludzkich uczuć, o życiu po prostu, ze wszystkimi jego barwami, począwszy od jasnych, nastawiających optymistycznie, po te ciemniejsze, kiedy musimy uporać się ze stratą, niezrozumieniem, zagubieniem. Mimo wszystko całość nie jest pozbawiona ciepła i humoru, pozwala wierzyć w lepsze jutro i daje nadzieję, nastraja nas optymistycznie do otaczającej rzeczywistości. Polecam z całego serca, dla mnie to była wielka przyjemność.

I jestem szalenie ciekawa, co znalazła Inka za zamkniętymi drzwiami... Może powstanie ciąg dalszy? Chciałabym!


[1] Hanna Kowalewska "Tam, gdzie nie sięga już cień", Wydawnictwo Literackie 23.04.2015, strona 204-205






7 komentarzy:

  1. Piękna okładka... Kusi mnie ta książka, oj kusi... ale czasu brak.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak tu wiosennie u ciebie:)
    A co do książki, zastanawiałam się nad nią, a teraz już wiem, że muszę przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniała okładka!

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu, ale Ci zazdroszczę ;) Mam pierwszą część "Zawrocia" do ogarnięcia i tomik wierszy autorki :) Poza tym jestem umówiona na wywiad z Panią Hanną. Jeju, ale mi czas jakoś tak przemyka przez palce ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Poprzednie książki Pani Kowalewskiej przypadły mi do gustu więc może i po tę kiedyś sięgnę....

    OdpowiedzUsuń
  6. Słyszałam o tej autorce same superlatywy, osobiście jednak nie miałam okazji poznać jej twórczości. Mam nadzieję, że to się zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie polecam,naprawdę nudna powieść,męczyłam ją długo, ponieważ usypiała mnie natychmiast. Okładka faktycznie piękna,ale to nie zasługa autorki. Zdziwiło mnie tylko,że ma tak dobre recenzje. Może komuś sie spodoba,dla mnie stracine 38 pln.

    OdpowiedzUsuń