piątek, 28 marca 2014

Małgorzata Kur Król zwierząt recenzja książki dla dzieci i konkurs





"Król zwierząt" to niezwykła książeczka, która porusza tematy aktualne i nie tylko bawi, ale też uczy nasze dzieci. Pokazuje, że nie w każdym domu to mama musi być osobą, która sprząta, gotuje, opiekuje się swoimi pociechami. Odchodzimy nareszcie od stereotypu matki, która ma na głowie wszystko, podczas gdy tata siedzi na kanapie i ogląda mecz albo przebywa w pracy do wieczora. Jeszcze jakiś czas temu mężczyzna, który pomaga wychowywać swoje własne przecież potomstwo był postrzegany jako mniej wartościowy. Osobiście bardzo denerwuje mnie takie podejście, nie rozumiem dlaczego kobieta ma i pracować zawodowo, i zajmować się sprzątaniem, maluchami, gotowaniem, pieczeniem? Taka mama chodzi na zebrania do przedszkola czy szkoły, odrabia z dziećmi lekcje, tłumaczy im zadania domowe, do późnych godzin nocnych prasuje, sprząta, myśli o tym, ile spraw ma do załatwienia następnego dnia. Podejście niektórych osób do obowiązków domowych jest niestety co najmniej dziwne i tym bardziej cieszę się, że młode pokolenie może zmienić myślenie swoje i swoich rodziców dzięki takim, jak ta książeczkom. Dziecko ma prawo wyboru, tak samo, jak dziewczynka może bawić się samochodzikami, tak chłopiec może gotować na zabawkowej kuchence smakowite dania. Oburzanie się niektórych rodziców, gdy to tata w związku partnerskim przewija maleństwo, a mama jest w tym czasie w pracy, nie prowadzi do niczego dobrego i nie uczy dziecka szacunku do wykonywanych obowiązków. Chyba, że danemu opiekunowi pasuje układ, jaki wprowadził we własnym domu. Warto ustalić zakres prac, pomagać sobie nawzajem, wiele zadań wykonywać wspólnie, spędzać razem czas. Najważniejsze, byśmy my i nasze dzieci byli szczęśliwi, bo przecież to sprawa priorytetowa w tym wszystkim.

"Król zwierząt" to historyjka, która ma na celu uświadomić naszym dzieciom, że wcale nie musimy być idealni we wszystkim, ale wszystko, co robimy jest ważne i godne pochwały.
Chłopiec z naszej opowieści otrzymał arcytrudne jego zdaniem zadanie domowe. Ma napisać odpowiedź na pytanie: "Do jakiego zwierzęcia porównałbyś swojego tatę?".
Pierwsza myśl naszego małego bohatera to: LEW. Jednak po chwili nachodzą go wątpliwości. Zaczyna się zastanawiać nad tym, czy jego tata faktycznie jest w czymkolwiek podobny do króla zwierząt? Czy jego zdanie w ich rodzinie jest zawsze najistotniejsze? Czy stawia na swoim?

Ojciec Kuby jest pisarzem. Po narodzinach Lenki, siostrzyczki Kubusia, wiele w ich życiu się zmieniło. Tata przestał pracować w wydawnictwie, ponieważ ktoś musiał zająć się domem, to była ich wspólna decyzja. Rodzice doszli do wniosku, że skoro mama "dostała pracę w zarządzie dużej firmy", to nie można takiej szansy zmarnować. Oboje jednakże najbardziej i najchętniej lubią spędzać czas we czwórkę, bo najważniejsza jest rodzina. Ich rodzina. Dlatego zarówno mama, jak i tata starają się zrobić wszystko, by było im jak najlepiej, szczególnie dzieciom, Kubie i Lence, wiedzą, jak cenne bywają te chwile, gdy wszyscy są razem.
Chłopiec opowiada nam o swojej rodzinie, ich codziennych troskach, o pierwszych próbach kucharzenia taty, o tym, jak mama chwali swojego męża przed znajomymi, jak docenia wszystko to, co robi jej małżonek.
Kuba wciąż ślęczy nad pracą domową. Wreszcie wpada na inny pomysł. Może jego tata jest jak niedźwiedź? Duży i silny?
Jak myślicie, jaka będzie w końcu odpowiedź na pytanie z zadania domowego? Jeżeli chcecie się o tym przekonać, wystarczy przeczytać tę pouczającą i nie lada ciekawą historyjkę. W każdym bądź razie polecam ją naprawdę gorąco. Ilustracje przykuwają uwagę, są barwne i zabawne.
Czyta się tę opowieść niebywale szybko, jest napisana językiem przystępnym, dobranym idealnie do wieku naszych milusińskich. Dzięki tej książeczce nie tylko Kuba może przyjrzeć się relacjom panującym w jego rodzinie. Ta historyjka skłoni do refleksji wszystkich czytelników, będzie świetnym pretekstem do poruszenia tematu roli w społeczeństwie, w rodzinie, zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Odpowiemy sobie być może na pytanie, dlaczego w naszym domu panują takie, a nie inne zwyczaje? I czy sprzątanie, gotowanie, prasowanie, opieka nad dziećmi jest tak samo ważna, jak praca biurowa? Czy należy się naszym najbliższym szacunek za to, że wychowują, odkurzają, pieką ciasta, piorą? Albo chociaż raz na jakiś czas magiczne słowo: Dziękuję?
Chciałam jeszcze podzielić się z Wami moją wczorajszą rozmową z Zuzanką, lat trzy i pół.
-Mama, wiesz, co ja myślę?
-Nie wiem. Ale ja Ciebie bardzo kocham.
-A ja myślę, że jak zrobisz mi "kakałko", to dam Ci buziaka!


 
"Król zwierząt" Małgorzaty Kur to lektura nagrodzona w konkursie Instytutu Spraw Publicznych "Partnerstwo-równe szanse dla kobiet i mężczyzn".


KONKURS: 
Mam dla Was egzemplarz tej jakże mądrej i ciekawej, stworzonej z myślą o naszych dzieciach, zarówno dziewczynkach, jak i chłopcach, książeczki. Wystarczy, że pod tym postem zostawicie odpowiedź na pytania: Jaki według Was jest idealny podział ról? Czy to kobieta, czy raczej mężczyzna powinien zajmować się domem? Wraz z odpowiedzią zostawcie swój adres e-mailowy, bym mogła skontaktować się ze zwycięzcą. Można polubić mój blog, dodać do obserwowanych i takie tam, a jeżeli ktoś z Was miał już przyjemność poznać tę opowieść, zachęcam do oddania głosu na nią na tej stronie: http://przecinekikropka.pl/nominacje. Książeczka została nominowana jako jedna z dziesięciu do Konkursu na Najlepszą Książkę Dziecięcą PRZECINEK I KROPKA 2013. Organizatorzy "zapraszają do głosowania i komentowania swoich wyborów. Publikacja, która otrzyma najwięcej głosów, zdobędzie tytuł Najlepszej Książki Dziecięcej PRZECINEK I KROPKA 2013. Głosowanie zakończy się 29 kwietnia. Autorzy najciekawszych uzasadnień będą mogli wygrać karty prezentowe Empiku o wartości 100 zł. Empik ogłosi wyniki Konkursu i przedstawi Najlepszą Książkę Dziecięcą PRZECINEK I KROPKA 2013 podczas Warszawskich Targów Książki – w dniu 22 maja."*

* tekst pochodzi ze strony konkursu Przecinek i kropka. 

Konkurs na moim blogu zaczyna się dzisiaj, 28 marca, potrwa do 4 kwietnia, do godziny 24:00. Zapraszam wszystkich do wzięcia udziału i pozdrawiam.
Nagrodę w postaci egzemplarza książeczki ufundowało wydawnictwo BIS:



17 komentarzy:

  1. zauważyłam, że mężczyźni bardzo dobrze radzą sobie w zadaniach domowych ;P. tylko po prostu im się nie chce, bo mają tysiąc innych ciekawych rzeczy do zrobienia, i też dlatego, że od zawsze widzieli model rodziny gdzie tylko kobiety zajmowały się domem i przekazywane jest to z pokolenia na pokolenie. Gdy narzeczony w końcu niedawno nauczył się obsługiwać pralkę to był tak tym zachwycony że ciągle chciał coś prac :D
    uważam że oni tak samo jak kobiety powinni mieć swoje obowiązki w domu. Kiedys kobiety nie pracowały tylko zajmowały się domem. teraz pracują tak samo jak mężczyźni. więc i oni powinni przejąć pracę w domu, tak samo jak my przejełyśmy pracę zarobkową ;)

    ewcius1991@vp.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli tylko kobieta (która z reguły zajmuje się domem) da mężczyźnie szansę wykazania się.....jeśli nie będzie miał wyjścia i będzie musiał coś wykonać to świetnie sobie poradzi (znam to z doświadczenia). W ten sposób można nauczyć domowego, oswojonego samca, aby dbał o dom tak samo jak kobieta :)

    mlewandowska283@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakikolwiek by ten podział ról nie był najważniejsze aby ci co je będą wypełniać dobrze się przy tym czuli a nie np. pokrzywdzeni itd, jak mój mąż gdy ma umyć garnki. Na pewno ten podział nieraz wynika z tego jak komu zajęcia wypadają poza domem.. I na pewno podział pracy w rodzinie jest niezbędny. Jakby nie patrzyć powstaje wtedy jakiś wzorzec dla dziecka. Wydaje mi sie, że podział sztywny ( stale te same rzeczy) w jakiś sposób się akceptuje i przyzwyczaja do nich , lecz problem powstaje wtedy kiedy trzeba zrobić coś poza swoim "rejonem". Dlatego uważam, że zarówno mężczyzna jak i kobieta powinni wymieniać się obowiązkami jeśli tylko to możliwe. Nie jesteśmy tak wtedy znużeni jednostajnością prac i nie wkurza nas tak wtedy następny stosik do prasowania, bo wiemy że następny to już nie dla nas przeznaczony :)) Pozdrawiam Aniu wiosennie ze słonecznego Krakowa. pyzikenator@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Dom jest wspólny, więc aby dobrze Nam się w nim żyło oboje powinniśmy się nim zajmować. W praktyce bywa różnie. My kobiety walczyłyśmy o równouprawnienie. Więc może się ono przejawiać także w obowiązkach domowych. Oboje pracujemy (a daleko od domu), więc część obowiązków przypadła także mojemu mężowi. W tym przyjemność!!! zajęcia się naszą córką (przy dużej pomocy teściów, z którymi mieszkamy na jednym podwórku). Ale to żart. Mój mąż przed ślubem podobnież umiał piec ciasta. Miał nawet iść do szkoły kucharskiej, ale bardziej ukochał zawód kierowcy. Chciałabym, żeby tak teraz też się wykazał. Na razie obiecuje. :-) Czasami trzeba Mu przypomnieć, że to też Jego dom i może by odkurzył. Ale jak ja mam np. II zmianę to i nauczył się ugotować obiad. Więc wiem, że można.Są potrawy, które gotuje lepiej ode mnie i to On je robi u nas w domu np. barszcz biały na białej kiełbasce.
    Z tego wynika, że przy takim trybie naszego życia podział pracy u Nas jest na pewno potrzebny. I Nam udało się osiągnąć jako taki kompromis.
    anetasamulik@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram, że mój szwagier lepiej gotuje i częściej od siostry;)



      Usuń
  5. Jestem mężatką od 10 lat i ...nie narzekam ;-) Oboje pracujemy zawodowo i domowe czynności wykonuje to, które akurat ma czas. Tak samo sytuacja ma się odnośnie opieki nad dzieckiem. Zarówno ja, jak i mój mąż mamy "domowe obowiązki", których szczerze nienawidzimy, ale na szczęście to drugie chętnie je wykonuje :-) Są babskie i męskie zadania np. tylko ja myję okna (co uwielbiam), a mąż kosi trawnik przed domem, ale myślę, że w razie potrzeby zamiana nie byłaby problemem. Gotujemy też oboje i każde z nas ma swoje popisowe dania. Schab ze śliwkami męża jest już sławny wśród całej rodziny, a za mój bigos lub rolady mąż oddałby wszystko! Miłość i partnerstwo w rodzinie to podstawa :-)
    ewakubus@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Moim zdaniem idealny jest taki podział zadań, jaki ustalą sami zainteresowani. Idealny podział musi być dla obu stron zadowalający i nie powodować u nikogo poczucia wykorzystania. Nie sądzę, żeby dla wszystkich rodzin udało się stworzyć jeden obowiązujący kanon podziału prac w domu. Nie można powiedzieć, że domem powinna zajmować się głównie kobieta lub głównie mężczyzna. Każda rodzina musi taki podział ustalić sama i przestrzegać go w granicach rozsądku - mam tu na myśli sytuację, w której pani domu odpowiadająca za gotowanie może spokojnie zamówić pizzę, bo jest chora i nie ma siły wyjść po zakupy, a pan domu, któremu przypadło np odkurzanie przerzuca to na żonę/partnerkę, bo mu wypadł dysk. U mnie to w miarę funkcjonuje, przy czym to ja z własnej woli przejęłam większość prac w domu, bo tak jest nam najwygodniej ze względu na specyfikę pracy jednej i drugiej strony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i oczywiście zapomniałam o e-mailu :) monika.olasek@gmail.com

      Usuń
  7. Nie jestem mężatką i jakoś żyję,mój maluch nie był u chrzczony i daje radę,a gadanie babć i koleżanek jakoś mnie nie interesuje,tak samo robię w domu,czyli po swojemu.Jesli ja nie cierpię myć naczyń i nudzi mnie prasowanie oddaję to w ręce mojego faceta,ale ja za to gotuję i myję okna,wspólnie wynosimy śmieci i segregujemy pranie z pomoca najmłodszego członka rodziny.Mój facet poza pracą ma kilka swoich pasji i znika niekiedy wieczorkiem na czytanie czy próbę zespołu,ale po powrocie pomyje naczynia i z dzieckiem się ciekawie zajmie.Ja chwilkę sobie poczytam,bo tylko na tą przyjemność ostatnio mam czas,wracam z pracy psychicznie wypruta i nie dla mnie aerobic czy chodzenie z kijkami,tylko ksiażka potrafi mnie wyciszyć i zrelaksować.Jestem zdania,że mając dzieci dajemy mu sami przykład z domu i ono łapie wszystko i te dobre i te złe nawyki,dlatego jak widzi tatę przy zlewie to na paluszkach też sięga po gąbkę.Jak mama czyta to mały gramoli się na moje kolana ze swoją ksiażeczką i prosi ładnie ...,,mamo,citaj mi...Nie czarujmy się zbytnio,że faceci kochają zajmować się domem,bo nikt tego zbytnio od nich w młodości nie wymagał i mama mojego faceta nie zadbała niestety o to,sama porozmawiałam z nim szczerze na te tematy.Róbmy w domu wszystko razem i na wesoło a żmudne i monotonne obowiązki niejako same się zrobią,gdzieś przeczytałam zdanie,że w dobrych fajnych domach,naczynia same się zmywają i śmieci też wynoszą się same.O to właśnie chodzi w tym wszystkim,aby nie zrobić z domu muzeum i nie zapuścić tak,aby Rozenkowa musiała z białą rękawiczką do nas przyjść,ale znajdżmy w domownikach pomocników.To może się udać,bo u nas świetnie to funkcjonuje,czyli można?Można...
    kosmosj@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  8. GBP w Jeleśni
    My również jesteśmy za rozłożeniem obowiązków między wszystkich domowników. Warto to jakoś ogólnie określić, ale nie powinien to być jakiś sztywny plan ;) W kochającej się rodzinie z zamianą obowiązków, z pomocą lub wspólnym działaniem nie powinno być większych problemów... A tak z naszego podwórka - kiedyś była taka seria książeczek "Poczytaj mi, mamo", a my coraz częściej spotykamy w naszej bibliotece tatusiów z dzieciaczkami wypożyczających książeczki do czytania "do poduszki" :) Jesteś za!
    bibliotekamutne@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie ma czegoś takiego jak idealny podział ról. Jeżeli jednak ludzie idealnie się dobiorą i obojgu zależy na domu, to podział dokonuje się sam. Dużo rzeczy robią wspólnie i mają z tego radość. A reszta jakoś ułoży się sama. Że włożyć między bajki? Jestem dużą dziewczynką, ale jakoś ciągle w nie wierzę;)

    urbanczyk.aleksandra@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba nie ma tak naprawdę idealnego podziału ról jeśli chodzi o domowe czynności,tak naprawdę są one nudne i powtarzalne ale ktoś musi je wykonać lepiej lub gorzej z tym bywa.W tym dzisiejszym zabieganym świecie sama kobieta padnie prędzej na pysk pomiędzy dziećmi,pracą i domem niż ogarnie wszystko na ,,tip top,,.Dlatego silne i męski ramię jest jej potrzebne do pomocy,jak miło poprosi swego ukochanego to on ochoczo rzuci się do odkurzania czy szorowania wanny.Nie ma innej opcji trzeba w domu sobie pomagać i robić tak aby podpasować pod siebie niektóre czynności i jeśli ja nie lubię i nie mam siły do trzepania chodników to kijem mnie do tego nikt nie zmusi,ale mój mąż nie chce słyszeć o zmywaniu i rozumiem go,bo też tego nie lubię no to on pomaga przy obiadach.A na nasze nielubiane zmywanie mamy już sposób,kupujemy lada dzień zmywarkę,hura hura. Ela
    eluchi1974@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Z pewnością na to jak wygląda podział zajęć domowych zależy od tego, czy zawodowo pracuję i mężczyzna i kobieta czy tylko jedno z nich. Mężczyźni od pokoleń są przyzwyczajani do tego, że podstawia im się obiad pod nos, sprząta ich porozrzucane ubrania, prasuje koszule i oczywiście łączy to z obowiązkami mamy. Trafiają się może i tacy, którzy nauczeni są porządku i nawet szorowanie kibelka im nie straszne, ale to raczej „białe kruki”, więc sprytny umysł kobiecy musi sobie jakoś z tym poradzić, a jeśli partner nie chce ciągłych kłótni i niezadowolonej miny, to na pewno zgodzi się na ustępstwa ;) Jeśli pozwolimy mu wykazać się w kuchni, nie będziemy stać nad nim, kontrolując, aby nie doprowadził to jakiegoś wybuchu, a potem będziemy zachwycać się jego dziełem (bez uwag typu: „Mogłeś dodać mniej pieprzu”, „Aż tyle garnków musiałeś pobrudzić!?”, „Co to za paćka?”), to może odkryje swój nieznany talent i chętniej wyręczy nas w gotowaniu. Tak samo przy sprzątaniu – umywalka może być po prostu czysta po jego sprzątaniu, a jeśli nie można się w niej przejrzeć jak w lustrze, to i tak sukces, który należy wynagrodzić pochwałą. Mężczyźni lubią komplementy i docenianie starań tak samo jak kobiety, tyle że my się czasami przed nimi bronimy („No co ty mówisz, wcale nie schudłam…czego chcesz?”, „Już się tak nie zachwycaj, na pewno aż tak Ci nie smakuje”), a płeć przeciwna wypina pierś i z dumą stwierdza, że potrafi dokonać cudów nawet w banalnych czynnościach ;)
    Jeśli tylko nie brakuje chęci i umiejętności osiągania kompromisów, to można podzielić obowiązki po równo i to bez poczucia pokrzywdzenia z którejś strony. Zresztą wspólna praca potrafi wzmocnić więzi, może sprawić, że to czego dotychczas nie lubiliśmy robić, stanie się zabawą. No bo jakby na to nie patrzeć niezależnie od płci mamy dwie ręce, dwie nogi i rozum, więc niewiele jest czynności domowych, z którymi każdy by sobie nie poradził. Tylko w rodzeniu dzieci i karmieniu piersi mężczyźni nie mogą nas zastąpić, a poza tym…szerokie spektrum możliwości stoi otworem :)

    Pozdrawiam
    Edyta Chmura
    edyta.cha@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Zdecydowanie jestem za równym podziałem obowiązków. Długo pracowałam w moim małżeństwie na taki idealny model, ale udało się. Dziś obiad przygotowuje ten, kto pierwszy przyjdzie z pracy, pranie wstawia ten, kto uważa, że juz czas, mąż właczy zmywarke, zrobi zakupy i jak trzeba wyprasuje pranie. Mnie sie zdarza malować z dziećmi mieszkanie lub umyć samochód bo akurat go nie ma lub jest zbyt zmęczony po 12 godzinnym tygodniowym trybie pracy:) Kiedyś nie do pomyślenia - mąż jedynak wychowany w tradycyjnej śląskiej rodzinie, ale udało się wypracowac idealny model:) Aha, mój syn świetnie realizuje sie w kuchni - piecze i gotuje cudowności a córka unika jej jak ognia:) Więc....
    Pozdrawiam
    Iwona067@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem facetem i nie powiem,abym szczególnie lubił robić coś w domu,wolę wykazać się na innych płaszczyznach,jednak mam swój honor i godność potrafię wyczuć moment gdy trzeba ostro zakasać rękawy i pomóc w domu.wszytko jest dla ludzi i nie ma co robić z tego ceregieli,bo skoro moja żona przez całą noc rodziła nasze dziecko to ja dla niej zrobię wszystko,prawie wszystko i wcale się tego nie wstydzę jakby ktoś pytał.Mieszkajac z nią nauczyłem się mnóstwo rzeczy zrobić w domu i jestem z tego ogromnie dumny i wcale nie czuję się mniej męski przez to,że wykąpię dziecko,ugotuję obiad albo wywieszę pranie na balkonie a wracajac z pracy zajrzę do warzywniaka.Z ukochaną i fajną nienudną zaznaczam kobietą w domu chce się robić wszystko razem i ma sie poczucie jedności i wspólnoty,a to daje dużo w związku,wiem o czym mówię,bo poprzednio tego nie miałem wcale...Tymon L
    polsat13@buziaczek.pl

    OdpowiedzUsuń