czwartek, 11 września 2014

Koniki z Szumińskich Łąk August i Roki Agnieszka Tyszka

Nazwisko Agnieszki Tyszki poznałam bodajże dwa lata temu, przy okazji recenzowania książki zatytułowanej "Siostry pancerne i pies". Później miałam przyjemność przeczytać "Mejle na miotle" i "Zosię z ulicy Kociej na wakacjach". Autorka jest z wykształcenia polonistką, pracowała jako dziennikarka prasowa, teraz zajmuje się głównie pisaniem książek przeznaczonych dla młodego czytelnika. Jest mamą trójki dzieci. Jej twórczość cechuje niesamowite poczucie humoru, lekkie pióro, ciekawe ujęcie tematów związanych zarówno z problemami mniejszych, jak i starszych latorośli.

Tytuł "Koniki z Szumskich Łąk. August" zapoczątkował ciekawą i wartą  uwagi serię, która zainteresowała mnie, ponieważ jest o ukochanych czworonożnych zwierzętach mojej trzynastolatki. Gosia korzysta z  możliwości jazdy konnej na każdym kroku, przy każdej nadarzającej się okazji.



Książeczka, co można dostrzec spoglądając na okładkę, zapowiada serię pełną ciepła i miłości do koni. Skierowana jest do dziecka około sześcioletniego i starszego. Moja czteroletnia Zuzanka nie była zainteresowana zbyt długą  jak dla niej opowieścią, za to Kamil słuchał o wiele bardziej uważnie. Ilustracji w tej propozycji literackiej Agnieszki Tyszki nie ma zbyt wielu, ale za to są naprawdę ładne i wesołe. 
Na kartach tej historii spotkamy Klarę, która pełni rolę narratora, opowiada nam o sobie, miejscu, w którym mieszka  i swoich najbliższych. 
"W Szuminie, tu gdzie mieszkamy, wszystko jest dokładnie takie, jakie powinno być. Nie za duże i nie za małe. Po prostu w sam raz. Niewielkie domki, małe ogródki, jezioro, które da się szybko objechać na rowerze. Jest las-całkiem spory, ale bez przesady. Można spokojnie bawić się w chowanego i nie ma szans, żeby człowiek naprawdę się zgubił. Wszystkie leśne drogi i dróżki znamy tu na pamięć, bo nie ma ich znowu aż tak wiele." [1]
Klara nie jest zbyt zżyta ze swoją siostrą Niną, która nie rozumie jej miłości do koni. Jest w "trudnym wieku" i dużo bardziej woli spędzać czas z koleżankami, na rozmowach o tym czy innym chłopaku. Kuzynka Weronika również uważa, że Klara jest nudna, bo mieszka w dziurze i nie ma nic ciekawego do powiedzenia. 
"Pobiegać warto po sklepach, moja mała, a nie z jakimś wiatrem! To się nazywa shopping!"[2]
W tym momencie nie mogę nie wspomnieć o tym, że autorka doskonale oddała poglądy dzisiejszej młodzieży. Tak właśnie myślą młodzi ludzie, że kontakt z naturą to "obciach", a na topie są teraz galerie, ubieranie się w modne i drogie szmatki, których cena rodziców zwala z nóg po prostu, ale to tak na marginesie. 

Klara czuje się w najbliższym otoczeniu wspaniale, na swoim miejscu i to się jej chwali. Jest dziewczynką mądrą i spokojną i od razu wzbudza w czytelniku sympatię. 
Poznajemy też  oczywiście tytułowego Augusta. To konik, który jako pierwszy pojawił się w Szumińskich Łąkach. Imię otrzymał od angielskiego miesiąca, ponieważ ciocia Klary zaplanowała sobie, że będzie miała dwanaście kucykowych miesięcy. Niestety nie udało jej się spełnić tego marzenia, ale dlaczego tak się stało, musicie dowiedzieć się z książki. 
Zarówno w tej, jak i w kolejnej części opowieść dziewczynki przeplata się z monologiem konika. August ma wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia i nie omieszka się nimi podzielić właśnie z nami. Mówią na niego zdrobniale Gucio, pochodzi z Islandii, gdzie uwielbiał jeść... słone śledzie! Kucyk pokochał Klarę, bo tylko ona zdaje się go rozumieć, bardzo za nią tęskni, gdy mała jest w szkole. 
A w szkole właśnie pojawiła się nowa uczennica, Paulina. Zarówno ona, jak i kobieta w turbanie zachowują się co najmniej dziwnie. Szybko okazuje się, że dziewczynka ma masę własnych problemów, nie tylko z ekscentryczną mamą, ale też z zaakceptowaniem smutnej rzeczywistości. I ona miała kucyka, z których została rozdzielona i za którym bardzo tęskni. Czy nowe koleżanki pomogą jej znaleźć wyjście z tej trudnej sytuacji? Czy Klara stanie na wysokości zadania i znajdzie sposób, by Paulina mogła wykupić swojego najlepszego przyjaciela ze stadniny, w której obecnie mieszka? 

W stajni w Szuminie jest miejsce dla każdego. To nie taka całkiem zwyczajna stadnina. Tutaj można liczyć na sielankę, spokojne życie, spotkać wiernych i prawdziwych przyjaciół, wystarczy tylko chcieć! I na pewno znajdzie się rozwiązanie niejednego kłopotu! 

Książeczkę czyta się szybko, porusza problematykę ważną, uczy dziecko empatii. Myślę, że nie tylko miłośnicy zwierząt znajdą tutaj coś dla siebie. Polecam. 

[1] fragment pochodzi z książki "Koniki z Szumińskich Łąk. August" Agnieszka Tyszka, wydawnictwo Egmont, 2014, strona 5
[2] tamże, strona 10






Kim jest Roki dowiedzieliśmy się już z pierwszej części Szumińskich opowieści. Tym razem swoją historię opowiada nam Paulina, z którą również mieliśmy styczność w "Auguście". Przypomina nam, skąd wzięła się w Szuminie, mówi o swojej mamie, Arietcie, która jeszcze niedawno była panią prezes, a teraz interesuje się ekologią i chodzi w turbanie na głowie. Sama Paulina próbuje odnaleźć się w nowej, niełatwej dla niej rzeczywistości, ale na szczęście ma obok siebie ukochanego Rokiego, dzięki któremu jest jej dużo łatwiej zaakceptować zmiany. Okazuje się jednak, że nie tylko ona, ale także jej ulubiony zwierzak ma problemy z aklimatyzacją, boi się, że znowu wyląduje w obcym miejscu, z dala od Pauliny. Czy uda im się pokonać obawy? Podobnie, jak w części pierwszej Klara i August opowiadali o swojej rzeczywistości, tak w drugiej części wszystkiego dowiadujemy się od Pauliny i Rokiego, poznajemy ich punkt widzenia. 
W stadninie pojawia się lipican, mocny i mądry koń. Zwie się Gwiazdor i należy do Mateusza, chłopca, który niestety za końmi nie przepada, ale jego rodzice zdają się tego nie dostrzegać i zmuszają go do jazdy. Gwiazdor i Roki znajdą wspólny język, pomimo różnic zaprzyjaźnią się, ale nie tylko pozytywne sytuacje będą miały miejsce w Szuminie. Paulinę zaczną nawiedzać przedziwne sny, ze złotą kurką w roli głównej. Do czego ją to doprowadzi? Czy uda jej się odkryć jakąś tajemnicę sprzed lat? A Roki? Czy wreszcie przestanie być smutny? 

Kontynuacja losów bohaterów Szumińskich Łąk jest równie ciekawa, jak opowieść pierwsza. To historia, w której znajdziemy wiele ciekawych przygód, ale też dowiemy się, jak daleką drogę czasem musimy przejść, by znaleźć swoje miejsce na ziemi. Polecam. 



2 komentarze:

  1. Ja nie wiem czemu, ale mam ogromny dystans do koni. Nie boję się ich. Mają one dla mnie jakieś dostojeństwo w sobie. Kojarzą mi się, nie wiem zupełnie czemu, z królową Elżbietą II.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój Syn jest chyba za mały, poza tym tematyka koni póki co to nie nasz świat ;)

    OdpowiedzUsuń