piątek, 10 października 2014

Pierwszaki z kosmosu Rafał Witek




Chciałabym dzisiaj podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami po przeczytaniu "Pierwszaków z kosmosu". Książeczce tej patronowałam medialnie, co bardzo mnie cieszy, bo dobrą literaturę dla dzieci polecam chętnie i z całego serca. Uważam, że każdy młody człowiek powinien czytać i staram się swoją miłością do książek zarażać szczególnie dzieci. Mogą dzięki temu rozwijać się, ale też doskonale bawić, przeżywać niezwykłe przygody, poszerzać swój zasób słownictwa i uczyć się posługiwać poprawną polszczyzną.


Rafał Witek to autor wielu opowiadań, książek i wierszy. Spotkałam się z jego twórczością w serii Czytam Sobie skierowanej do dzieci uczących się czytać, ale też w jednym z ostatnich wydań Świerszczyka, na łamach którego ukazał się jeden z jego wierszy. W chwili obecnej mam też do recenzji "Ucieczkę z tajemniczego ogrodu", która dotarła do mnie właśnie dzisiaj. Nazwisko autora pojawia się również w podręcznikach szkolnych, w związku z wierszami, inscenizacjami i opowiadaniami, które stworzył.
Gdybyście byli zainteresowani twórczością Rafała Witka, zapraszam na jego stronę: http://rafalwitek.blogspot.com/

A teraz wracajmy już jednak do naszych niezwykłych pierwszoklasistów.

Pierwszaka mam w domu i ja, w związku z tym książeczka jest u nas jak najbardziej "na czasie". Premierę miała 23 września, w sam raz na początek roku szkolnego. Głos w owej publikacji oddał autor sześcioletniej Poli. To ona opowiada nam o swojej szkole, a przede wszystkim o niezwykłych kolegach, tytułowych pierwszakach z kosmosu. Tak, tak! Naprawdę w klasie Poli pojawiają się dzieci z obcej planety!
Już na chodniku przed szkołą dziewczynka zwróciła uwagę na dziwnie wyglądający pojazd, tak bardzo różniący się od samochodów innych rodziców. Było to auto okrągłe, z niebieskimi kółkami, przypominało jeżdżący nocnik! Dzieci, które wysiadły z owego pojazdu również różniły się od rówieśników Poli. Były od niej mniejsze i wyglądały słodko.

"Ich oczy przypominały wielkie, rozświetlone bursztyny, małe uszka poruszały się czujnie, a włosy zmieniały barwę przy każdym podmuchu wiatru. Chłopiec miał grzywkę zaczesaną modnie na lewą stronę, a dziewczynka dwie kitki spięte świecącymi gumkami. Obydwoje byli ubrani w piankowe kombinezony podobne do tych, jakich używają nurkowie. 
-Ach, ta nowoczesna moda!-westchnął tata.-Jak można tak ubrać dziecko do szkoły? I to na rozpoczęcie roku szkolnego?
Uszy obydwu przybyszów natychmiast obróciły się w jego stronę. Wyglądało na to, że mają niezwykle czuły słuch.
-Szkoła?-podchwyciło pierwsze z dzieci.-To tu? 
-Yyy... tak, tu-odpowiedziałam szybko, w obawie, że tacie znów wymsknie się jakaś niefortunna uwaga. 
-Jestem Titi!-przedstawiła się dziewczynka.-Na naszej planecie zamknęli ostatnią szkołę, więc mama zapisała nas do tej.
-A ja jestem Toto!-przedstawił się chłopiec.-Gdzie mamy teraz iść?" [1] 

W ten sposób poznajemy niezwykłych, tytułowych bohaterów naszej opowieści. A co będzie dalej? Musicie już sprawdzić sami, nie zdradzę Wam nic więcej.

Może dodam tylko tyle, że to książka zabawna, pełna ciekawych przygód, z przepięknymi ilustracjami. Moje dzieci były nią zachwycone i słuchały naprawdę z wielkim zainteresowaniem. Autor w sposób zrozumiały opowiedział nam o wesołych, ale też pouczających wydarzeniach z życia pierwszaków. Dowiedzieliśmy się na przykład tego, że w klasie powinniśmy być grzeczni, dbać o porządek, pomagać kolegom. Dzieci opowiadały też o swoich wakacyjnych perypetiach, o niespotykanym u nas jedzeniu, bo kosmici odżywiają się zupełnie inaczej niż my. Titi i Toto podzielili się też z naszymi pierwszakami wiedzą na temat tego, jakie przetwory się u nich robi, na pewno nie trzymają w słoikach dżemów, konfitur czy soków. Rozśmieszył nas też rozdział o rdzewieniu, a tego najbardziej boją się mali kosmici. Na kartach tej historii spotkamy też opowieść o świętym Mikołaju, w którego część dzieci już nie wierzy, a część bardzo chce mu pomóc i wyręczyć go w obdarowaniu Titi i Toto prezentami, bo wcześniej o nich jakoś zapominał...

Ta książeczka pokazuje nam trochę inne spojrzenie na otaczający nas świat, ponieważ dzieci z kosmosu mają inne zwyczaje, inne zabawki, inne poglądy. Ziemskie pierwszaki uczą Titi i Toto, jak się zachować w kinie, w klasie, ale i one same dowiadują się wielu ciekawych rzeczy od małych kosmitów. Opowieść polecam zdecydowanie, dobra zabawa gwarantowana i zapewniam, że żadne dziecko nie zacznie ziewać czy mówić, że się nudziiiiiiii. Idealna lektura dla dzieci, które rozpoczynają naukę w szkole, ponieważ mogą się z bohaterami książki utożsamiać, rozmawiać na temat przeczytanej historyjki, podzielić z rodzicami własnymi spostrzeżeniami. Po kolei, od września, krok po kroku, poprzez poszczególne pory roku i zmieniające się miesiące, dzieci będą wraz z książkowymi pierwszakami uczyć się, zdobywać wiedzę o świecie i samych sobie.

Na koniec chciałabym zaprezentować Wam rysunki dzieci, które brały udział w konkursie. Do wygrania był egzemplarz książeczki, ufundowany przez Wydawnictwo BIS.











[1] fragment pochodzi z książki "Pierwszaki z kosmosu" Rafał Witek, Wydawnictwo BIS, 2014, strona 6-8







1 komentarz:

  1. Właśnie dziś dostaliśmy :)))) I czytaliśmy na dobranoc :)) Szczerze mówiąc - momentami mój Kubuś się niecierpliwił, bo jednak nieco długawe jak na trzylatka momentami opisy. I nie na każdej stronie mamy obrazek.. ;) Ale mnie sie podoba. I myślę, że za kilka lat i Bąbel się zachwyci :)) DZIĘKUJEMY jeszcze raz! :*

    OdpowiedzUsuń