poniedziałek, 5 stycznia 2015

Książka dnia czyli dzień z książką. Ewa Bauer i "Kurhanek Maryli" Fragment pierwszy i drugi.

Książka dnia czyli dzień z książką. 
Ewa Bauer i "Kurhanek Maryli"
Fragment pierwszy. 

"Dom na wsi miał dla Marty duże znaczenie sentymentalne. To tu wychowywała się do siedemnastego roku życia. Całe dzieciństwo, szczęśliwe na tyle, na ile można było je takim uczynić po tragedii, jaka ją spotkała, przeżyła, mieszkając z babcią. Dziadka nie poznała nigdy, zmarł najprawdopodobniej we wrześniu 1939 roku, podczas bombardowania Rugowa przez niemiecką Luftwaffe. Zginęło wówczas pod gruzami ponad dwa tysiące osób, a samo miasteczko zostało zburzone niemal w osiemdziesięciu procentach. Nie wszystkie ofiary zidentyfikowano, gdyż część zwłok była tak spalona, że niemożliwością było je rozpoznać. Rozalia długo szukała ciała swojego nowo poślubionego męża wśród martwych ludzi, ale bez skutku. Mijały tygodnie, a Ludwik nie wracał do domu, choć czwartego września pojechał tylko do stolarza, aby zamówić łoże małżeńskie, o którym tak bardzo marzyli. Pozostawało jedynie pogodzić się z myślą, że i on zginął podczas niemieckiej napaści.
Dwa miesiące później kobieta zorientowała się, że nosi w łonie dziecko, a w maju następnego roku przyszła na świat Kornelia."

Książka dnia czyli dzień z książką. 
Ewa Bauer i "Kurhanek Maryli"
Fragment drugi. 

"-Kocham cię, żoneczko.
Roman nachylił się w kierunku Kornelii, by ją pocałować. Trwało to o chwile za długo; kierowca nie zauważył znaku stop ani sygnalizacji świetlnej. Samochód wjechał pędem na niestrzeżony przejazd kolejowy i został staranowany przez pociąg towarowy relacji Koluszki-Piotrków Trybunalski. Błękitna syrena z ciałami Romana i Kornelii jeszcze długo wleczona była po torach. 
W tym czasie niczego nieświadoma Martusia pluskała się w rzece z pociechami letników, radośnie krzycząc i wyśpiewując piosenki, które dzieci przywiozły z miejskiego przedszkola. Jedynie Rozalia, przygotowując obiad, poczuła nagłe ukłucie w sercu, do tego stopnia dokuczliwe, że na chwilę zmuszona była odejść od pieca i zaczerpnąć kilka głębszych wdechów przy otwartym oknie. 
Oj, stara już jestem, pomyślała, choć miała niespełna pięćdziesiąt cztery lata i była w formie, której niejeden młody mógłby jej pozazdrościć."


5 komentarzy:

  1. Nie znałam pióra pani Ewy:) Dziękuję, Aniu za polecenie:) Muszę koniecznie sięgnąć po te ksiązki - obie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam nic pani Bauer. Może to nadrobię. Chciałabym czytać trochę więcej polskich pisarzy.

    OdpowiedzUsuń
  3. szczęśliwego nowego roku

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja to w końcu muszę napisać: Aniu, dzięki Tobie zaczełam czytać polskich autorów. Tak naprawdę chyba od jakiegoś roku. Dotychczas nawet w bibliotece je mijałam szerokim łukiem. Pewnie dlatego, że "najadłam" się paroma bardzo płytkimi powieściami a szukałam zawsze ambitniejszej literatury. A teraz odkrywam coraz lepsze nazwiska, które nie piszą wyłacznie tzw. literatury kobiecej, czyli "polskich harlekinów". Uwielbiam te ksiązki z wątkami historycznymi, kryminalnymi czy zwykłe życiowe powieści, ale o bogatszych treściach z ambitniejszymi wątkami. My naprawdę mamy mnóstwo ciekawie piszących pań:) Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuje się pod Pani słowami! Ja tez polskich autorów omijałam, dzięki Ani to się zmieniło i dziś czytam głównie rodaków, a sporadycznie kogoś zagranicznego ;)

      Usuń