poniedziałek, 7 października 2013

Wywiad z Anna Pasikowską i konkurs, do wygrania "Pałac z lusterkami".



„Nie lubię się nudzić tak w trakcie czytania jak i pisania, więc nie ryzykuję i pozostawiam czytelnika w niedosycie.”
 Anna Pasikowska wywiad




Pisarka ukończyła Wydział Humanistyczny Uniwersytetu Szczecińskiego, jest nauczycielem i filologiem.  Urodziła się w Szczecinie i to tutaj obecnie mieszka. Debiutowała zaledwie 7 lat temu, w roku 2006 powieścią „Rollercoaster”. Drugi tytuł wydany przez autorkę to „Pałac z lusterkami”. Ma trójkę dzieci, które są już dorosłe, niezrealizowane marzenie o tym, by grać na fortepianie, ale jak napisane jest na okładce „Winogron bez pestek”, stukanie w klawiaturę i pisanie aż tak bardzo nie odbiega od kreowania świata muzycznego, od dotykania klawiszy instrumentu. W obydwu dziedzinach można pobudzić wyobraźnię, nie tylko swoją, ale też odbiorców, można przedstawić im w sobie tylko znany sposób to, co się myśli, czuje, o czym chce się powiedzieć, zinterpretować rzeczywistość po swojemu, ukazać to, co ważne i istotne.

Oczywiście standardowo proszę opowiedzieć o swoim debiucie? Skąd pomysł, by zacząć pisać? Czy to marzenie z lat dziecięcych?

Nie, jako dziecko uwielbiałam czytać, tylko czytać. Nie myślałam o pisaniu, ale za to uwielbiałam zmieniać zakończenia bajek, zwłaszcza, kiedy mi się nie podobały. Nie spisywałam tego, układałam te zakończenia w myślach. Potem też tylko czytałam, nawet nie próbowałam pisać, aż do momentu, kiedy moje dzieci poszły do przedszkola. Nagle miałam ciszę, kilka godzin codziennie, więc myślałam, jakby ją wykorzystać. No i przyszło mi do głowy, że skoro tyle książek już przeczytałam, to może sama spróbuję wymyślić fabułę i napisać powieść. Wydawało mi się to bardzo proste, zwłaszcza, że czytając różne powieści też nie zawsze podobało mi się jak postępowali bohaterowie i w trakcie czytania też najchętniej chciałam coś zmieniać. Pomyślałam, że byłoby to niezwykle ekscytujące układać losy postaci literackich według własnego uznania. No i spróbowałam. Piórem na papierze. Jak zaczęłam to tak mnie to pochłonęło, że skończyłam dość szybko. Dziwne to było uczucie, bo w trakcie pisania czułam się tak jak bym czytała cudzy tekst, albo jak gdyby ktoś mi dyktował.


Co zmieniło się w Pani życiu, odkąd stała się Pani pisarką?

Jakoś nie umiem nazywać siebie pisarką. I to wcale nie kokieteria, wolę mówić o sobie autorka powieści. Bo tą jestem na pewno. Pisarz to dla mnie ktoś wielce zasłużony dla historii literatury, kogo zna cały świat albo z powodu wielkiej literatury, którą uprawia lub uprawiał albo z powodu wielkiej ilości sprzedanych egzemplarzy albo z powodu obu tych czynników jednocześnie. A w moim życiu niewiele się zmieniło, tyle, że kiedy zaczynałam dzieci były małe, teraz są już dorosłe. Nie zatracam się w pisaniu, nie potrzebuję jakichś specjalnych do tego warunków, właściwie pisanie zawsze jest obok codzienności. Inaczej się nie da, zresztą nie piszę zbyt często, pomiędzy kolejnymi powieściami potrafię mieć przerwę nawet kilkuletnią.


O czym jest Pani debiutancka powieść? O spełnianiu marzeń, o tym, że wszystko jest możliwe?

Moją debiutancką powieścią był Rollercoaster. Ale pierwszą, którą napisałam były wydane ostatnio Winogrona bez pestek. Tak, Rollercoaster jest o… nie, nie o spełnianiu marzeń, a właśnie raczej o tym, że wszystko w życiu jest możliwe. Nawet to, o czym nie próbowaliśmy marzyć, o czym nawet nie mieliśmy śmiałości myśleć. Tak w sferze zawodowej jak i uczuciowej. Nawet gdzieś tam w tekście jest taki fragment, w którym bohaterka w pewnym momencie uświadamia sobie, że ona, w ferworze codziennych obowiązków nigdy nie marzyła, bo nie miała na to czasu.


A „Pałac z lusterkami”? Czy naprawdę jedna niezbyt mądra decyzja może zmienić ludzkie życie?

Poprawię, niezbyt rozsądna decyzja, a to różnica. Tak, pokazałam to właśnie w Pałacu z lusterkami. Są takie momenty w życiu, i to nie tylko bohaterów literackich, w których jesteśmy tak zdesperowani, iż podejmujemy decyzje, które w innych okolicznościach nie zostałyby podjęte.  Spotykamy kogoś, albo znajdujemy się gdzieś, to przeważnie jest przypadek, a wystarczyłoby wsiąść do innego pociągu o innej godzinie i wszystko potoczyłoby się inaczej. Tu akurat mowa o wspomnianej powieści, ale czy w życiu nie jest podobnie? Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego jak bardzo zmieniliśmy swoje życie albo swoich bliskich wychodząc z domu na przykład o godzinę później, albo wykonując telefon do właściwej osoby. Nieprzypadkowo wspominam o tym telefonie, taki właśnie zmienił życie mojego najstarszego syna. Gdyby nie konsultacja z odpowiednim lekarzem i moja determinacja, uwierzyłabym, że nie może zostać pilotem wojskowym.


„Winogrona bez pestek” to opowieść o kobiecie posiadającej wady, nie tylko zalety, prawdziwej z krwi i kości, mającej chwile słabości, zapomnienia, to postać jak najbardziej rzeczywista. Czy opierała się Pani na kimś realnym, tworząc tę bohaterkę?

Cieszę się, że Pani tak ją odebrała, bo czasami spotykam się z opinią, że moje postacie są papierowe. Otóż nie, nie są. Staram się, żeby były mimo wszystko prawdziwe, pomimo że fikcyjne. Nie opierałam się na kimś realnym, może trochę myślałam o sobie, ona ma wiele moich cech, jako kobiety, ale to nie jestem ja sprzed lat. Owszem, mieszkałam w Kanadzie, ale historia opowiedziana przeze mnie jest całkowicie wymyślona, a bohaterka jest wytworem mojej wyobraźni. Pewne elementy świata przedstawionego są prawdziwe, prawdziwe są opisy miejsc, emocje towarzyszące Magdalenie, kiedy znalazła się w obcym kraju, fabuła jest fikcją.
Uważam bowiem, iż autor powinien przede wszystkim operować wyobraźnią, wprowadzając jedynie jakieś tam elementy ze swojego życia, a i to nie za wiele. Na autobiografię zawsze jest czas.

Czy powstanie kontynuacja tej powieści?

Jak wspomniałam, tę powieść napisałam dawno temu, potem popełniłam trzy kolejne. Więc chociażby z tego względu jest to niemożliwe. Mam taką zasadę, kończę powieść i nigdy nie piszę ciągów dalszych. Wolę zacząć coś nowego, choć przyznam, że po pierwszej miałam chęć, żeby ją kontynuować. Ale na szczęście moje myśli szybko zajął nowy pomysł i tak już zostało. Poza tym nie mam gwarancji, że kolejna część będzie równie ciekawa jak pierwsza, kiedy się coś za bardzo rozciąga to może stać się nudne, przede wszystkim dla autora. A ponieważ ja nie lubię się nudzić tak w trakcie czytania jak i pisania, więc nie ryzykuję i pozostawiam czytelnika w niedosycie. Wolę żeby sięgnął po moją kolejną książkę.


Czy lubi Pani stworzone przez siebie postaci? Którą szczególnie?

Nie lubię takich pytań, ja nie wiem czy autor powinien lubić swoich bohaterów, on ich tworzy po to, żeby napisać ciekawą historię. Mają pasować do całości fabuły, powinni wzbudzać emocje u czytelnika, bohatera kreuje się na potrzeby akurat tej konkretnej historii. Niektórych wymyślam w trakcie pisania nic wcześniej nie planując. Tak było właśnie z Heleną z Pałacu z lusterkami, ekscentryczną osiemdziesięciolatką, którą czytelnicy pokochali chyba najbardziej, pomimo iż jest postacią drugoplanową. Zupełnie się tego nie spodziewałam. Więc nie zastanawiam się czy lubię moich bohaterów, oni po prostu są, są mi bliscy, czasami o nich myślę, wracam czytając od czasu do czasu swoje powieści, wcale się przy tym nie nudząc. Może odpowiem inaczej: ja lubię swoje opowieści w całości. A szczególnie bliska jest mi Honorata również z Pałacu z lusterkami, może dlatego, że jest w niej najmniej mnie. A właściwie w ogóle.


Czy w Pani głowie są już pomysły na kolejne książki?

Tak, jak wspomniałam trzy miesiące temu ukończyłam powieść, nie jest jeszcze opublikowana, ale już od dłuższego czasu myślę o kolejnej, muszę się do niej tym razem przygotować czytając losy i pamiętniki carycy Katarzyny drugiej. Pomysł podsunął mi kiedyś pewien dziennikarz radiowy w trakcie wywiadu, a ponieważ caryca urodziła się w moim mieście, to właściwie już wymyśliłam historię.


Jaka literaturę Pani preferuje, który tytuł należy do Pani ulubionych?

Lubię literaturę, przy której się nie nudzę. A ponieważ dawno mam za sobą czas, kiedy czytałam z obowiązku, więc od lat czytam to, co sprawia mi przyjemność. Co jakiś czas odkrywam nowego autora. Lubię jak mnie porwie swoją innością. I nieistotne, czy to powieść obyczajowa, romans, sensacja czy fantastyka. Jak czytam to mam mieć wypieki na twarzy, nie mogąc się oderwać. Najwięcej czytam literatury obyczajowej, ale najbardziej lubię, kiedy porwie mnie autor gatunku, który zazwyczaj omijam szerokim łukiem. Tak było w przypadku Dana Browna i dwóch powieści Krzysztofa Kotowskiego. A moja ulubiona to Anna Karenina, choć jak czytałam ostatnio po dłuższej przerwie, któryś raz z kolei to trochę mi się dłużyło. Inną moją ulubioną jest trylogia Stanisławy Fleszarowej Muskat Pozwólcie nam krzyczeć, Przerwa na życie, Wizyta. Inne moje autorki to Daniele Steel, Judith Krantz, ostatnio Santa Montefiore.


Czy myślała Pani kiedyś, by napisać książkę dla dzieci, czy woli Pani pisać tylko dla dorosłego odbiorcy?

Nie, nie myślałam. I nie zastanawiałam się, dlaczego. Piszę dla dorosłych i niech tak pozostanie.



Czy lubi Pani kontakt z czytelnikiem? Słucha Pani uwag, myśli o tym, jak książka zostanie odebrana?

Czytelnik jest najważniejszy, teraz to wiem, ale kiedy zaczynałam pisać w ogóle nie myślałam o czytelnikach. Uważałam, że książka ma się podobać mnie, bo pisałam tak, jak sama lubię czytać. A skoro podoba się mnie to chyba powinna spodobać się innym. I okazuje się, że mój tok myślenia był prawidłowy, bo dostaję naprawdę wiele pozytywnych opinii i pytań o kolejne powieści. Największą radością dla autora jest, kiedy czytelnik po przeczytaniu pierwszej jego powieści zaraz szuka następnej, tego życzę wszystkim piszącym, póki co, mnie się to udaje. Kontakt z czytelnikami lubię, i bezpośredni, i wirtualny, z niektórymi jestem nawet zaprzyjaźniona.


Jaka prywatnie jest Anna Pasikowska, jako mama?

Trudne pytanie. Podobno sprawiam wrażenie osoby niedostępnej, poważnej, surowej. Tak naprawdę jestem pogodna, bardzo przyjacielsko nastawiona do ludzi, raczej im ufam niż nie. Krótko mówiąc jestem zupełnie niekłopotliwa, lubię słuchać, pomagać, jeśli mogę, i bardziej dawać niż brać. A jako matka? Musiałabym spytać dzieci, ale czy one umiałyby odpowiedzieć? Przede wszystkim jestem konsekwentna, nic im nie narzucam, dokonują własnych wyborów, radzą się mnie, rozmawiają, więc chyba jest dobrze. Nie mam z dziećmi kłopotów wychowawczych, żyjemy w zgodzie, można nawet rzec bezkonfliktowo.

O czym Pani marzy?

O ciszy, żeby pojechać zupełnie samej gdzieś na miesiąc i nie gotować obiadów, nie robić zakupów, nie myśleć o codzienności. Albo już całkiem puszczając wodze fantazji przenieść się w czasy przełomu XIX/XX wieku i pomieszkać w bajkowym pałacu, nosić piękne długie suknie, przechadzać się po parku z parasolką w towarzystwie zakochanego po uszy mężczyzny deklamującego wiersze napisane specjalnie dla mnie, w otoczeniu księżycowej poświaty.  Ależ mnie poniosło J Ale tak właśnie rodzą się moje pomysły na fabuły, spontanicznie, i znowu w trakcie wywiadu J


Dziękuję za rozmowę.

Również dziękuję.

KONKURS
Zabawę zaczynamy dzisiaj, 7 października, potrwa do 14 października, do godziny 24:00. Do wygrania będzie "Pałac z lusterkami" z autografem autorki! Wystarczy odpowiedzieć na pytanie:  Czego szukasz w literaturze? Pod tym postem, nie zapomnijcie zostawić również adresu e-mail. Trzymam kciuki i życzę powodzenia! 

 

21 komentarzy:

  1. Bardzo interesujący wywiad. Pani Anna to bez wątpienia bardzo ciekawa osoba, która nawet ma bardzo podobne, prozaiczne marzenia co ja : "O ciszy, żeby pojechać zupełnie samej gdzieś na miesiąc i nie gotować obiadów, nie robić zakupów, nie myśleć o codzienności." Eh my kobiety wiecznie zabiegane:)
    Konkurs... No cóż. Czego oczekuje od literatury?
    Chyba spojrzenia na świat oczami autora. Rozkoszowania się jego meandrami wyobraźni oraz poznawać ukryte pragnienia czy przesłania. Bardzo często są jakby naszym drogowskazem w świecie, w którym nomen omen panuje chaos. Polscy autorzy maja nam masę do opowiedzenia historii, które nierzadko są porywające lub wzruszają:) Z chęcią zanurzę się w powieści Pani Anny, by przekonać się co ukrywa w swych kartach.
    Pozdrawiam Wszystkich biorących udział w konkursie i życzę każdemu z osobna powodzenia:)
    A tu mój mail.
    stagerlee101nagel@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  2. W literaturze szukam przede wszystkim rozrywki i oderwania się od problemów i codzienności, ale też bardzo chętnie dowiaduję się nowych rzeczy i innego spojrzenia na świat:)

    Katarzyna
    katarzynaiwanczak@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Niczego nie szukam w literaturze. Wolę się w niej zagubić, jak w uliczkach Barcelony. Nieważne, czy się idzie z mapą czy bez niej, człowiek czuje zdezorientowany i zaskoczony miejscem, w którym nagle się znajdzie. Lubię, jak mnie czasem literatura zdezorientuje. Lubię to uczucie, że idzie się dokądś z ciekawością, co będzie za następnym rogiem.
    gogoa@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluje fantastycznego wywiadu. Z przyjemnością go przeczytałam. Twórczość Anny Pasikowskiej znam i cenię i z czystym sumieniem polecam.

    OdpowiedzUsuń
  5. W literaturze szukam… literek rzadko napisanych! A co mam tracić wzrok i nabawiać się garbu nad tymi małymi i gęsto zapisanymi? Nie ma to jak odpowiedniej wielkości czcionka, interlinia 1,5 wersa oraz odpowiedniej szerokości marginesy! Aż przyjemnie się wtedy czyta, a strony same przelatują między palcami w procesie wyczytywania literek. A tak bardziej serio – w literaturze szukam kilku rzeczy. Po pierwsze zapomnienia, czyli relaksu. Nieważny jest gatunek, ważna jest historia stworzona przez autora, dzięki której zapomnę o moich problemach i całym świecie. Po drugie zabawy słowami. Uwielbiam postacie, które mają cięty język; autora, który umie żonglować słowami i wprowadza do powieści zabawne powiedzonka, a ja w trakcie czytania mogę śmiać się w głos! Po trzecie prawd życiowych zmuszających mnie do refleksji. Czasami oczywiste oczywistości odkrywam dopiero na kartach powieści. Przysłowia, sentencje nabierają innego wymiaru, gdy są wplecione w konkretną sytuację. Po czwarte wartkiej akcji, która mnie porwie i przeniesie do literackiej rzeczywistości. Po piąte dobrego stylu oraz lekkiego pióra, aby czytanie było przyjemnością dla moich szarych komórek i nie zmuszało ich do pracy zawodowej w czasie wolnym od pracy, co często ma miejsce. I tu dodam słowo o pracy wykonanej przez korektora. Rentgen w moich oczach działa samoczynnie i czasami mam ochotę chwycić cosik piszącego na czerwono… błędów nie szukam, ja je widzę.

    Gratuluję wywiadu. Banerku nie masz, ale na swym blogu zamieściłam informację o Twoim konkursie. Pozdrawiam.
    martucha180@tlen.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Czego szukam w literaturze?
    Myślę że książki wybieram nieświadomie jak bym puszczała totolotka na chybił trafił. I zawsze o dziwo trafiały do mnie te najwspanialsze pozycje, które miały w sobie dla mnie odrobinę ciepła, uczuć, historii, rady, pomocy, przyjaźni, magii… Tak tego szukałam i jestem otwarta na poszukiwania...
    babeczkazielona@gazeta.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. A to zależy, bo raz czuje potrzebe by sie wzruszyc, raz by sie wkurzyc, a jeszcze kiedy indziej by zaśmiewac sie do łez. Idealna książke jest taka, która posiada wszystkie cechy i powoduje u mnie ferie i bogactwo emocji.
    Lubie kiedy książka jest ciepła, raczej lekka i przyjemna.
    Lubie kiedy książka opisuje temat, którego nie znam i moge sie czegoś dowiedziec.

    zabulec6@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. W literaturze szukam zapomnienia..Chcę się oderwać od realnej rzeczywistości i mnożących się problemów, więc zanurzam się w świecie książek.. Mogę przy nich odpocząć lub dowiedzieć się ciekawostek, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Z wielu z nich czerpię wskazówki do dalszego życia i siłę potrzebną do walki z przeciwnościami losu. Inne po prostu dają mi ukojenie i czuję się przy nich cudownie odprężona :)

    alicjamagdalena
    alkatraz007@o2.pl
    Pozdrawiam i gratuluję świetnego wywiadu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. W literaturze szukam ucieczki od szarej rzeczywistości. Oczekuję od niej kolorów, emocji i przygód, których czasem nie mam okazji doświadczyć w prawdziwym życiu. Jestem osobą z natury spokojną, prowadzącą ustabilizowane i trochę nudnawe życie. Kiedy więc zasiadam do lektury to chcę doświadczyć prawdziwej przygody, szybko zmieniającego się tempa, licznych zwrotów akcji i historii, które zapierają dech w piersiach i sprawiają, że człowiek inaczej patrzy na otaczający go świat.

    Pozdrawiam serdecznie :)
    Weronika

    derufin90@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam jesiennie:)
    Przede wszystkim gratuluję bardzo profesjonalnego wywiadu.
    Chętnie odpowiem na konkursowe pytanie.
    Dla mnie literatura, to przede wszystkim dobra książka, która pochłania mnie od samego początku. Mam taki (może brzydki) nawyk, że jeśli pierwsze dwadzieścia stron książki mnie nie zainteresuje, to odkładam ją. Szukam w książkach wspaniałych historii kobiet takich jak ja. Prostych, dla których piękno przyrody, otaczającego świata, stabilizacja, to coś, co jest najcenniejsze.
    Dla mnie książka musi być jak skrojona na miarę sukienka. Zatopić się w niej bez reszty. Odciąć od zakrzyczanych, zakłamanych i politykujących ludzi z radia i telewizji.
    Wiem, że dla każdego człowieka literatura ma inne znaczenie. Bo każdy szuka czegoś innego. Zależnie od upodobań, pasji, czy nastroju. Literatura, to szeroko pojęta księga. Tyle samo w niej prawd ile czasem nudy, czasem fantazji, a czasem po prostu zwykłego życia. Od lat interesują mnie wspomnienia ludzi, którzy przeżyli wojnę. Uwielbiam czytać ich wspomnienia o życiu przed wojną, ich młodzieńczych marzeniach, relacjach z bliskimi, czy znajomymi, o życiu kulturalnym tym przedwojennym. Uwielbiam dowiadywać się tych wszystkich rzeczy i często przywoływać je jako porównanie z dzisiejszymi technicznymi nowinkami. Nowinkami, które w żaden sposób nie zastąpią tej tradycyjnej, pachnącej drukiem książki. Tym właśnie jest dla mnie literatura. Magią i prostotą. Sukienką, którą zakładam każdego wieczora przy kubku zielonej herbaty:)
    Pozdrawiam:) agnieszkak782@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo dobry wywiad :)
    W książkach szukam tych odpowiedzi na pytania, których nie znajduję w życiu. Oprócz literackich podróży , które pozwalają na zwiedzanie różnych czasoprzestrzeni książki są zarówno świetnym relaksem jak i zachęcają aby nie bać się i poznawać nowe jeśli to ma być nasz zupełny przewrót w życiu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oh. Ależ to proste. Ucieczki, zapomnienia oraz... rozumu. A żeby spełnić te wymagania książka musi mieć w sobie to... to niezidentyfikowane "coś" W romansach szukam pikantnych opisów w literaturze pięknej scen które wzruszą mnie do łez, w horrorach nieprzespanych nocy i strachu przed tym co czai się nie tylko w ciemności ale w i nas samych (tz "ciemna strona mocy ;P), a w fantasy połączenia tego wszystkiego z dużym dodatkiem akcji.
    Lecz książki to przede wszystkim moja ucieczka i tego sławnie w nich szukam. Nie mają spełniać moich konkretnych wytycznych bo szybko się one zmieniają. Mają dać mi schronienie.

    amycoll@tlen.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Szukam w literaturze... siebie.
    Każdego dnia, w głębi książki, gdzieś pomiędzy wierszami, odnajduję jakąś cząstkę siebie. W bohaterze, w jego słowach, czynach, w miejscu, sytuacji... Każdego dnia tworzy się moje "ja". Z każdą nową przeczytaną stroną zmieniam się. Zmienia się mój sposób myślenia, postrzegania wielu spraw...
    Literatura jest ze mną od zawsze, to ona ukształtowała moje życie. To jaka jestem, jest wyłącznie jej zasługą.

    Bo czymże jest człowiek, który nie dotknął jej głębi, nie poznał jej tajemnic? Jest niczym, jest pustką, przepaścią bez dna...

    pozdrawiam
    biedro_nka@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. W literaturze szukam oderwania od rzeczywistości. Tak na dobrą sprawę to też zależy od nastroju. Raz szukam czegoś totalnie fantastycznego, historii zupełnie z innego świata, kiedy indziej znowu zwykłego życia, codziennych problemów. Najważniejsze jednak jest słowo, sposób w jaki historia została opowiedziana. Ma trzymać w napięciu, doprowadzać do łez, sprawiać, że zastanawiamy się nad sensem życia, czy po prostu dawać nam radość i spokój.

    joannakonrady@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Książki są nieśmiertelne. Czasem bywa i tak, że człowiek w literaturze szuka właśnie nieśmiertelności.
    "Kto czyta, żyje podwójnie" mówią i mają rację. Ale w tym drugim życiu jest coś więcej niż tylko przeżywanie genialnej przygody z bohaterem powieści. W tym drugim życiu znajdujemy mądrość, oderwanie od rzeczywistości i motywację do zrobienia czegoś z tą pierwszym światem, momentem, w którym zatrzaskujemy książkę z myślą, że trzeba wstać i kontynuować swoją rutynę.
    Historia lubi zataczać koło. Literatura jest po to, żeby ostatni punkt na okręgu nie znalazł się w miejscu, w którym człowiek przeżywa swoisty lub globalny armagedon.

    Literatura to już nawet nie świat. To światy, tysiące, miliony, miliardy różnych światów, do których wchodzimy na parę chwil, by móc wyciągnąć z nich coś nowego. Nie zwiedzimy ich wszystkich, ale te, które będziemy mieli okazję zobaczyć, na zawsze pozostawią w nas coś, czego nikt nam nie odbierze. Łatwiej zabić niż zniszczyć; mądrość jest nieśmiertelna.

    Tego szukam w książkach. Zwykłych chwil w obłoku nieśmiertelnego geniuszu. Szczypty adrenaliny i radości, gdy za oknem pada deszcz, otaczając wszystko niekończącym się smutkiem i depresją. Niepowtarzalnego świata, do którego wejdę na chwilę, choć który nigdy nie stanie się częścią mojego życia. Pamięci o tych, którzy kiedyś sprawili, że dziś Polska, Europa, a może i świat stały się lepsze.
    Szukam nadziei na lepsze jutro.

    OdpowiedzUsuń
  16. jakieś nutki nostalgii ,dawno zapomnianych smaków z zamierzchłej przeszłości porywów serca i gwałtownych wzruszeń..jednym słowem wszystkiego tego czego jeszcze nie przeżyłam i na co mam coraz mniejsze szanse bo czas leci niebłaganie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. W literaturze poszukuję ukojenia, ukołysania, wrażliwości i ciepła. Czegoś, co sprawi, że poczuję się błogo i lekko i w jednej chwili będę mogła zatracić się w historii. To coś, musi sprawić, że zapomnę o całym bożym świecie i przeniosę się na drugi koniec tęczy.

    elementarz90@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Czego szukam w literaturze... Literatura, ogrom pięknych książek, tym dla mnie jest literatura, każda skrywa dla mnie ogrom piękna niczym Czarodziejski ogród za żelazną bramą... Szukam w niej trochę siebie, trochę przepisu na życie, oderwania od rzeczywistości. Literatura niby zbiór tylko 32 liter z alfabetu łacińskiego lecz przekazuje czasem więcej każdy wyczytuje co tylko chce pomiędzy wierszami, tyle ile książek, tylu ilu czytelników każdy szuka swojego sensu w literaturze, widzi każdy coś innego między wierszami i doszukuje się drugiego dna...
    kasia-16101@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  19. Witam
    Intrygujące pytanie ''Czego szukam w literaturze''?
    Pierwsza myśl inności, spokoju, ciszy, kolorowego spojrzenia na życie, wszystkiego tego czego nie potrafię dostać w normalnym życiu: odrobiny ciepła, miłego słowa, bliskości z drugim człowiekiem.... a przecież 10 lat słowo ''Kocham Cię'' słyszałam kilka razy w ciągu dnia,,,, Teraz rutyna życia codziennego, gonitwa za pieniędzmi, życie w ciągłym biegu, nie pozwalają na wyciszenie.
    Właśnie literatura zabiera mnie w inny świat, jak kiedyś napisałam w swoim wierszu cytuję: ''Zabiera mnie na łąki umiłowanego spokoju''.

    justyna_szewczyk1978@wp.pl

    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń