„Nie lubię się nudzić
tak w trakcie czytania jak i pisania, więc nie ryzykuję i pozostawiam
czytelnika w niedosycie.”
Anna Pasikowska wywiad
Pisarka ukończyła Wydział Humanistyczny Uniwersytetu
Szczecińskiego, jest nauczycielem i filologiem.
Urodziła się w Szczecinie i to tutaj obecnie mieszka. Debiutowała
zaledwie 7 lat temu, w roku 2006 powieścią „Rollercoaster”. Drugi tytuł wydany
przez autorkę to „Pałac z lusterkami”. Ma trójkę dzieci, które są już dorosłe,
niezrealizowane marzenie o tym, by grać na fortepianie, ale jak napisane jest
na okładce „Winogron bez pestek”, stukanie w klawiaturę i pisanie aż tak bardzo
nie odbiega od kreowania świata muzycznego, od dotykania klawiszy instrumentu.
W obydwu dziedzinach można pobudzić wyobraźnię, nie tylko swoją, ale też
odbiorców, można przedstawić im w sobie tylko znany sposób to, co się myśli,
czuje, o czym chce się powiedzieć, zinterpretować rzeczywistość po swojemu,
ukazać to, co ważne i istotne.
Oczywiście standardowo proszę opowiedzieć o swoim debiucie?
Skąd pomysł, by zacząć pisać? Czy to marzenie z lat dziecięcych?
Nie, jako dziecko
uwielbiałam czytać, tylko czytać. Nie myślałam o pisaniu, ale za to uwielbiałam
zmieniać zakończenia bajek, zwłaszcza, kiedy mi się nie podobały. Nie
spisywałam tego, układałam te zakończenia w myślach. Potem też tylko czytałam,
nawet nie próbowałam pisać, aż do momentu, kiedy moje dzieci poszły do
przedszkola. Nagle miałam ciszę, kilka godzin codziennie, więc myślałam, jakby
ją wykorzystać. No i przyszło mi do głowy, że skoro tyle książek już
przeczytałam, to może sama spróbuję wymyślić fabułę i napisać powieść. Wydawało
mi się to bardzo proste, zwłaszcza, że czytając różne powieści też nie zawsze
podobało mi się jak postępowali bohaterowie i w trakcie czytania też najchętniej
chciałam coś zmieniać. Pomyślałam, że byłoby to niezwykle ekscytujące układać
losy postaci literackich według własnego uznania. No i spróbowałam. Piórem na
papierze. Jak zaczęłam to tak mnie to pochłonęło, że skończyłam dość szybko.
Dziwne to było uczucie, bo w trakcie pisania czułam się tak jak bym czytała
cudzy tekst, albo jak gdyby ktoś mi dyktował.
Co zmieniło się w Pani życiu, odkąd stała się Pani pisarką?
Jakoś nie umiem
nazywać siebie pisarką. I to wcale nie kokieteria, wolę mówić o sobie autorka
powieści. Bo tą jestem na pewno. Pisarz to dla mnie ktoś wielce zasłużony dla
historii literatury, kogo zna cały świat albo z powodu wielkiej literatury,
którą uprawia lub uprawiał albo z powodu wielkiej ilości sprzedanych
egzemplarzy albo z powodu obu tych czynników jednocześnie. A w moim życiu
niewiele się zmieniło, tyle, że kiedy zaczynałam dzieci były małe, teraz są już
dorosłe. Nie zatracam się w pisaniu, nie potrzebuję jakichś specjalnych do tego
warunków, właściwie pisanie zawsze jest obok codzienności. Inaczej się nie da,
zresztą nie piszę zbyt często, pomiędzy kolejnymi powieściami potrafię mieć
przerwę nawet kilkuletnią.
O czym jest Pani debiutancka powieść? O spełnianiu marzeń, o
tym, że wszystko jest możliwe?
Moją debiutancką
powieścią był Rollercoaster. Ale pierwszą, którą napisałam były wydane ostatnio
Winogrona bez pestek. Tak, Rollercoaster jest o… nie, nie o spełnianiu marzeń,
a właśnie raczej o tym, że wszystko w życiu jest możliwe. Nawet to, o czym nie
próbowaliśmy marzyć, o czym nawet nie mieliśmy śmiałości myśleć. Tak w sferze
zawodowej jak i uczuciowej. Nawet gdzieś tam w tekście jest taki fragment, w
którym bohaterka w pewnym momencie uświadamia sobie, że ona, w ferworze
codziennych obowiązków nigdy nie marzyła, bo nie miała na to czasu.
A „Pałac z lusterkami”? Czy naprawdę jedna niezbyt mądra
decyzja może zmienić ludzkie życie?
Poprawię, niezbyt
rozsądna decyzja, a to różnica. Tak, pokazałam to właśnie w Pałacu z
lusterkami. Są takie momenty w życiu, i to nie tylko bohaterów literackich, w
których jesteśmy tak zdesperowani, iż podejmujemy decyzje, które w innych
okolicznościach nie zostałyby podjęte.
Spotykamy kogoś, albo znajdujemy się gdzieś, to przeważnie jest
przypadek, a wystarczyłoby wsiąść do innego pociągu o innej godzinie i wszystko
potoczyłoby się inaczej. Tu akurat mowa o wspomnianej powieści, ale czy w życiu
nie jest podobnie? Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego jak bardzo zmieniliśmy
swoje życie albo swoich bliskich wychodząc z domu na przykład o godzinę później,
albo wykonując telefon do właściwej osoby. Nieprzypadkowo wspominam o tym
telefonie, taki właśnie zmienił życie mojego najstarszego syna. Gdyby nie
konsultacja z odpowiednim lekarzem i moja determinacja, uwierzyłabym, że nie
może zostać pilotem wojskowym.
„Winogrona bez pestek” to opowieść o kobiecie posiadającej
wady, nie tylko zalety, prawdziwej z krwi i kości, mającej chwile słabości,
zapomnienia, to postać jak najbardziej rzeczywista. Czy opierała się Pani na
kimś realnym, tworząc tę bohaterkę?
Cieszę się, że Pani
tak ją odebrała, bo czasami spotykam się z opinią, że moje postacie są
papierowe. Otóż nie, nie są. Staram się, żeby były mimo wszystko prawdziwe,
pomimo że fikcyjne. Nie opierałam się na kimś realnym, może trochę myślałam o
sobie, ona ma wiele moich cech, jako kobiety, ale to nie jestem ja sprzed lat.
Owszem, mieszkałam w Kanadzie, ale historia opowiedziana przeze mnie jest
całkowicie wymyślona, a bohaterka jest wytworem mojej wyobraźni. Pewne elementy
świata przedstawionego są prawdziwe, prawdziwe są opisy miejsc, emocje
towarzyszące Magdalenie, kiedy znalazła się w obcym kraju, fabuła jest fikcją.
Uważam bowiem, iż
autor powinien przede wszystkim operować wyobraźnią, wprowadzając jedynie
jakieś tam elementy ze swojego życia, a i to nie za wiele. Na autobiografię
zawsze jest czas.
Czy powstanie kontynuacja tej powieści?
Jak wspomniałam, tę
powieść napisałam dawno temu, potem popełniłam trzy kolejne. Więc chociażby z
tego względu jest to niemożliwe. Mam taką zasadę, kończę powieść i nigdy nie
piszę ciągów dalszych. Wolę zacząć coś nowego, choć przyznam, że po pierwszej miałam
chęć, żeby ją kontynuować. Ale na szczęście moje myśli szybko zajął nowy pomysł
i tak już zostało. Poza tym nie mam gwarancji, że kolejna część będzie równie
ciekawa jak pierwsza, kiedy się coś za bardzo rozciąga to może stać się nudne,
przede wszystkim dla autora. A ponieważ ja nie lubię się nudzić tak w trakcie
czytania jak i pisania, więc nie ryzykuję i pozostawiam czytelnika w
niedosycie. Wolę żeby sięgnął po moją kolejną książkę.
Czy lubi Pani stworzone przez siebie postaci? Którą
szczególnie?
Nie lubię takich
pytań, ja nie wiem czy autor powinien lubić swoich bohaterów, on ich tworzy po
to, żeby napisać ciekawą historię. Mają pasować do całości fabuły, powinni
wzbudzać emocje u czytelnika, bohatera kreuje się na potrzeby akurat tej
konkretnej historii. Niektórych wymyślam w trakcie pisania nic wcześniej nie
planując. Tak było właśnie z Heleną z Pałacu z lusterkami, ekscentryczną
osiemdziesięciolatką, którą czytelnicy pokochali chyba najbardziej, pomimo iż
jest postacią drugoplanową. Zupełnie się tego nie spodziewałam. Więc nie
zastanawiam się czy lubię moich bohaterów, oni po prostu są, są mi bliscy,
czasami o nich myślę, wracam czytając od czasu do czasu swoje powieści, wcale
się przy tym nie nudząc. Może odpowiem inaczej: ja lubię swoje opowieści w
całości. A szczególnie bliska jest mi Honorata również z Pałacu z lusterkami,
może dlatego, że jest w niej najmniej mnie. A właściwie w ogóle.
Czy w Pani głowie są już pomysły na kolejne książki?
Tak, jak wspomniałam
trzy miesiące temu ukończyłam powieść, nie jest jeszcze opublikowana, ale już
od dłuższego czasu myślę o kolejnej, muszę się do niej tym razem przygotować
czytając losy i pamiętniki carycy Katarzyny drugiej. Pomysł podsunął mi kiedyś
pewien dziennikarz radiowy w trakcie wywiadu, a ponieważ caryca urodziła się w
moim mieście, to właściwie już wymyśliłam historię.
Jaka literaturę Pani preferuje, który tytuł należy do Pani
ulubionych?
Lubię literaturę,
przy której się nie nudzę. A ponieważ dawno mam za sobą czas, kiedy czytałam z
obowiązku, więc od lat czytam to, co sprawia mi przyjemność. Co jakiś czas
odkrywam nowego autora. Lubię jak mnie porwie swoją innością. I nieistotne, czy
to powieść obyczajowa, romans, sensacja czy fantastyka. Jak czytam to mam mieć
wypieki na twarzy, nie mogąc się oderwać. Najwięcej czytam literatury
obyczajowej, ale najbardziej lubię, kiedy porwie mnie autor gatunku, który
zazwyczaj omijam szerokim łukiem. Tak było w przypadku Dana Browna i dwóch
powieści Krzysztofa Kotowskiego. A moja ulubiona to Anna Karenina, choć jak
czytałam ostatnio po dłuższej przerwie, któryś raz z kolei to trochę mi się
dłużyło. Inną moją ulubioną jest trylogia Stanisławy Fleszarowej Muskat
Pozwólcie nam krzyczeć, Przerwa na życie, Wizyta. Inne moje autorki to Daniele
Steel, Judith Krantz, ostatnio Santa Montefiore.
Czy myślała Pani kiedyś, by napisać książkę dla dzieci, czy
woli Pani pisać tylko dla dorosłego odbiorcy?
Nie, nie myślałam. I
nie zastanawiałam się, dlaczego. Piszę dla dorosłych i niech tak pozostanie.
Czy lubi Pani kontakt z czytelnikiem? Słucha Pani uwag,
myśli o tym, jak książka zostanie odebrana?
Czytelnik jest
najważniejszy, teraz to wiem, ale kiedy zaczynałam pisać w ogóle nie myślałam o
czytelnikach. Uważałam, że książka ma się podobać mnie, bo pisałam tak, jak
sama lubię czytać. A skoro podoba się mnie to chyba powinna spodobać się innym.
I okazuje się, że mój tok myślenia był prawidłowy, bo dostaję naprawdę wiele
pozytywnych opinii i pytań o kolejne powieści. Największą radością dla autora
jest, kiedy czytelnik po przeczytaniu pierwszej jego powieści zaraz szuka
następnej, tego życzę wszystkim piszącym, póki co, mnie się to udaje. Kontakt z
czytelnikami lubię, i bezpośredni, i wirtualny, z niektórymi jestem nawet
zaprzyjaźniona.
Jaka prywatnie jest Anna Pasikowska, jako mama?
Trudne pytanie. Podobno
sprawiam wrażenie osoby niedostępnej, poważnej, surowej. Tak naprawdę jestem
pogodna, bardzo przyjacielsko nastawiona do ludzi, raczej im ufam niż nie.
Krótko mówiąc jestem zupełnie niekłopotliwa, lubię słuchać, pomagać, jeśli
mogę, i bardziej dawać niż brać. A jako matka? Musiałabym spytać dzieci, ale
czy one umiałyby odpowiedzieć? Przede wszystkim jestem konsekwentna, nic im nie
narzucam, dokonują własnych wyborów, radzą się mnie, rozmawiają, więc chyba
jest dobrze. Nie mam z dziećmi kłopotów wychowawczych, żyjemy w zgodzie, można
nawet rzec bezkonfliktowo.
O czym Pani marzy?
O ciszy, żeby
pojechać zupełnie samej gdzieś na miesiąc i nie gotować obiadów, nie robić
zakupów, nie myśleć o codzienności. Albo już całkiem puszczając wodze fantazji
przenieść się w czasy przełomu XIX/XX wieku i pomieszkać w bajkowym pałacu,
nosić piękne długie suknie, przechadzać się po parku z parasolką w towarzystwie
zakochanego po uszy mężczyzny deklamującego wiersze napisane specjalnie dla
mnie, w otoczeniu księżycowej poświaty. Ależ
mnie poniosło J
Ale tak właśnie rodzą się moje pomysły na fabuły, spontanicznie, i znowu w
trakcie wywiadu J
Dziękuję za rozmowę.
Również dziękuję.
KONKURS
Zabawę zaczynamy dzisiaj, 7 października, potrwa do 14 października, do godziny 24:00. Do wygrania będzie "Pałac z lusterkami" z autografem autorki! Wystarczy odpowiedzieć na pytanie: Czego szukasz w literaturze? Pod tym postem, nie zapomnijcie zostawić również adresu e-mail. Trzymam kciuki i życzę powodzenia!
Tutaj: http://asymaka.blogspot.com/2013/07/winogrona-bez-pestek-anna-pasikowska.html moja recenzja "Winogron bez pestek".
Bardzo interesujący wywiad. Pani Anna to bez wątpienia bardzo ciekawa osoba, która nawet ma bardzo podobne, prozaiczne marzenia co ja : "O ciszy, żeby pojechać zupełnie samej gdzieś na miesiąc i nie gotować obiadów, nie robić zakupów, nie myśleć o codzienności." Eh my kobiety wiecznie zabiegane:)
OdpowiedzUsuńKonkurs... No cóż. Czego oczekuje od literatury?
Chyba spojrzenia na świat oczami autora. Rozkoszowania się jego meandrami wyobraźni oraz poznawać ukryte pragnienia czy przesłania. Bardzo często są jakby naszym drogowskazem w świecie, w którym nomen omen panuje chaos. Polscy autorzy maja nam masę do opowiedzenia historii, które nierzadko są porywające lub wzruszają:) Z chęcią zanurzę się w powieści Pani Anny, by przekonać się co ukrywa w swych kartach.
Pozdrawiam Wszystkich biorących udział w konkursie i życzę każdemu z osobna powodzenia:)
A tu mój mail.
stagerlee101nagel@gmail.com
W literaturze szukam przede wszystkim rozrywki i oderwania się od problemów i codzienności, ale też bardzo chętnie dowiaduję się nowych rzeczy i innego spojrzenia na świat:)
OdpowiedzUsuńKatarzyna
katarzynaiwanczak@interia.pl
Niczego nie szukam w literaturze. Wolę się w niej zagubić, jak w uliczkach Barcelony. Nieważne, czy się idzie z mapą czy bez niej, człowiek czuje zdezorientowany i zaskoczony miejscem, w którym nagle się znajdzie. Lubię, jak mnie czasem literatura zdezorientuje. Lubię to uczucie, że idzie się dokądś z ciekawością, co będzie za następnym rogiem.
OdpowiedzUsuńgogoa@op.pl
Gratuluje fantastycznego wywiadu. Z przyjemnością go przeczytałam. Twórczość Anny Pasikowskiej znam i cenię i z czystym sumieniem polecam.
OdpowiedzUsuńW literaturze szukam… literek rzadko napisanych! A co mam tracić wzrok i nabawiać się garbu nad tymi małymi i gęsto zapisanymi? Nie ma to jak odpowiedniej wielkości czcionka, interlinia 1,5 wersa oraz odpowiedniej szerokości marginesy! Aż przyjemnie się wtedy czyta, a strony same przelatują między palcami w procesie wyczytywania literek. A tak bardziej serio – w literaturze szukam kilku rzeczy. Po pierwsze zapomnienia, czyli relaksu. Nieważny jest gatunek, ważna jest historia stworzona przez autora, dzięki której zapomnę o moich problemach i całym świecie. Po drugie zabawy słowami. Uwielbiam postacie, które mają cięty język; autora, który umie żonglować słowami i wprowadza do powieści zabawne powiedzonka, a ja w trakcie czytania mogę śmiać się w głos! Po trzecie prawd życiowych zmuszających mnie do refleksji. Czasami oczywiste oczywistości odkrywam dopiero na kartach powieści. Przysłowia, sentencje nabierają innego wymiaru, gdy są wplecione w konkretną sytuację. Po czwarte wartkiej akcji, która mnie porwie i przeniesie do literackiej rzeczywistości. Po piąte dobrego stylu oraz lekkiego pióra, aby czytanie było przyjemnością dla moich szarych komórek i nie zmuszało ich do pracy zawodowej w czasie wolnym od pracy, co często ma miejsce. I tu dodam słowo o pracy wykonanej przez korektora. Rentgen w moich oczach działa samoczynnie i czasami mam ochotę chwycić cosik piszącego na czerwono… błędów nie szukam, ja je widzę.
OdpowiedzUsuńGratuluję wywiadu. Banerku nie masz, ale na swym blogu zamieściłam informację o Twoim konkursie. Pozdrawiam.
martucha180@tlen.pl
Czego szukam w literaturze?
OdpowiedzUsuńMyślę że książki wybieram nieświadomie jak bym puszczała totolotka na chybił trafił. I zawsze o dziwo trafiały do mnie te najwspanialsze pozycje, które miały w sobie dla mnie odrobinę ciepła, uczuć, historii, rady, pomocy, przyjaźni, magii… Tak tego szukałam i jestem otwarta na poszukiwania...
babeczkazielona@gazeta.pl
A to zależy, bo raz czuje potrzebe by sie wzruszyc, raz by sie wkurzyc, a jeszcze kiedy indziej by zaśmiewac sie do łez. Idealna książke jest taka, która posiada wszystkie cechy i powoduje u mnie ferie i bogactwo emocji.
OdpowiedzUsuńLubie kiedy książka jest ciepła, raczej lekka i przyjemna.
Lubie kiedy książka opisuje temat, którego nie znam i moge sie czegoś dowiedziec.
zabulec6@interia.pl
W literaturze szukam zapomnienia..Chcę się oderwać od realnej rzeczywistości i mnożących się problemów, więc zanurzam się w świecie książek.. Mogę przy nich odpocząć lub dowiedzieć się ciekawostek, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Z wielu z nich czerpię wskazówki do dalszego życia i siłę potrzebną do walki z przeciwnościami losu. Inne po prostu dają mi ukojenie i czuję się przy nich cudownie odprężona :)
OdpowiedzUsuńalicjamagdalena
alkatraz007@o2.pl
Pozdrawiam i gratuluję świetnego wywiadu :)
W literaturze szukam ucieczki od szarej rzeczywistości. Oczekuję od niej kolorów, emocji i przygód, których czasem nie mam okazji doświadczyć w prawdziwym życiu. Jestem osobą z natury spokojną, prowadzącą ustabilizowane i trochę nudnawe życie. Kiedy więc zasiadam do lektury to chcę doświadczyć prawdziwej przygody, szybko zmieniającego się tempa, licznych zwrotów akcji i historii, które zapierają dech w piersiach i sprawiają, że człowiek inaczej patrzy na otaczający go świat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Weronika
derufin90@gmail.com
Witam jesiennie:)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim gratuluję bardzo profesjonalnego wywiadu.
Chętnie odpowiem na konkursowe pytanie.
Dla mnie literatura, to przede wszystkim dobra książka, która pochłania mnie od samego początku. Mam taki (może brzydki) nawyk, że jeśli pierwsze dwadzieścia stron książki mnie nie zainteresuje, to odkładam ją. Szukam w książkach wspaniałych historii kobiet takich jak ja. Prostych, dla których piękno przyrody, otaczającego świata, stabilizacja, to coś, co jest najcenniejsze.
Dla mnie książka musi być jak skrojona na miarę sukienka. Zatopić się w niej bez reszty. Odciąć od zakrzyczanych, zakłamanych i politykujących ludzi z radia i telewizji.
Wiem, że dla każdego człowieka literatura ma inne znaczenie. Bo każdy szuka czegoś innego. Zależnie od upodobań, pasji, czy nastroju. Literatura, to szeroko pojęta księga. Tyle samo w niej prawd ile czasem nudy, czasem fantazji, a czasem po prostu zwykłego życia. Od lat interesują mnie wspomnienia ludzi, którzy przeżyli wojnę. Uwielbiam czytać ich wspomnienia o życiu przed wojną, ich młodzieńczych marzeniach, relacjach z bliskimi, czy znajomymi, o życiu kulturalnym tym przedwojennym. Uwielbiam dowiadywać się tych wszystkich rzeczy i często przywoływać je jako porównanie z dzisiejszymi technicznymi nowinkami. Nowinkami, które w żaden sposób nie zastąpią tej tradycyjnej, pachnącej drukiem książki. Tym właśnie jest dla mnie literatura. Magią i prostotą. Sukienką, którą zakładam każdego wieczora przy kubku zielonej herbaty:)
Pozdrawiam:) agnieszkak782@gmail.com
Bardzo dobry wywiad :)
OdpowiedzUsuńW książkach szukam tych odpowiedzi na pytania, których nie znajduję w życiu. Oprócz literackich podróży , które pozwalają na zwiedzanie różnych czasoprzestrzeni książki są zarówno świetnym relaksem jak i zachęcają aby nie bać się i poznawać nowe jeśli to ma być nasz zupełny przewrót w życiu.
pyzikenator@gmail.com :)
OdpowiedzUsuńOh. Ależ to proste. Ucieczki, zapomnienia oraz... rozumu. A żeby spełnić te wymagania książka musi mieć w sobie to... to niezidentyfikowane "coś" W romansach szukam pikantnych opisów w literaturze pięknej scen które wzruszą mnie do łez, w horrorach nieprzespanych nocy i strachu przed tym co czai się nie tylko w ciemności ale w i nas samych (tz "ciemna strona mocy ;P), a w fantasy połączenia tego wszystkiego z dużym dodatkiem akcji.
OdpowiedzUsuńLecz książki to przede wszystkim moja ucieczka i tego sławnie w nich szukam. Nie mają spełniać moich konkretnych wytycznych bo szybko się one zmieniają. Mają dać mi schronienie.
amycoll@tlen.pl
Szukam w literaturze... siebie.
OdpowiedzUsuńKażdego dnia, w głębi książki, gdzieś pomiędzy wierszami, odnajduję jakąś cząstkę siebie. W bohaterze, w jego słowach, czynach, w miejscu, sytuacji... Każdego dnia tworzy się moje "ja". Z każdą nową przeczytaną stroną zmieniam się. Zmienia się mój sposób myślenia, postrzegania wielu spraw...
Literatura jest ze mną od zawsze, to ona ukształtowała moje życie. To jaka jestem, jest wyłącznie jej zasługą.
Bo czymże jest człowiek, który nie dotknął jej głębi, nie poznał jej tajemnic? Jest niczym, jest pustką, przepaścią bez dna...
pozdrawiam
biedro_nka@wp.pl
W literaturze szukam oderwania od rzeczywistości. Tak na dobrą sprawę to też zależy od nastroju. Raz szukam czegoś totalnie fantastycznego, historii zupełnie z innego świata, kiedy indziej znowu zwykłego życia, codziennych problemów. Najważniejsze jednak jest słowo, sposób w jaki historia została opowiedziana. Ma trzymać w napięciu, doprowadzać do łez, sprawiać, że zastanawiamy się nad sensem życia, czy po prostu dawać nam radość i spokój.
OdpowiedzUsuńjoannakonrady@gmail.com
Książki są nieśmiertelne. Czasem bywa i tak, że człowiek w literaturze szuka właśnie nieśmiertelności.
OdpowiedzUsuń"Kto czyta, żyje podwójnie" mówią i mają rację. Ale w tym drugim życiu jest coś więcej niż tylko przeżywanie genialnej przygody z bohaterem powieści. W tym drugim życiu znajdujemy mądrość, oderwanie od rzeczywistości i motywację do zrobienia czegoś z tą pierwszym światem, momentem, w którym zatrzaskujemy książkę z myślą, że trzeba wstać i kontynuować swoją rutynę.
Historia lubi zataczać koło. Literatura jest po to, żeby ostatni punkt na okręgu nie znalazł się w miejscu, w którym człowiek przeżywa swoisty lub globalny armagedon.
Literatura to już nawet nie świat. To światy, tysiące, miliony, miliardy różnych światów, do których wchodzimy na parę chwil, by móc wyciągnąć z nich coś nowego. Nie zwiedzimy ich wszystkich, ale te, które będziemy mieli okazję zobaczyć, na zawsze pozostawią w nas coś, czego nikt nam nie odbierze. Łatwiej zabić niż zniszczyć; mądrość jest nieśmiertelna.
Tego szukam w książkach. Zwykłych chwil w obłoku nieśmiertelnego geniuszu. Szczypty adrenaliny i radości, gdy za oknem pada deszcz, otaczając wszystko niekończącym się smutkiem i depresją. Niepowtarzalnego świata, do którego wejdę na chwilę, choć który nigdy nie stanie się częścią mojego życia. Pamięci o tych, którzy kiedyś sprawili, że dziś Polska, Europa, a może i świat stały się lepsze.
Szukam nadziei na lepsze jutro.
ewa1281@gmail.com
Usuńjakieś nutki nostalgii ,dawno zapomnianych smaków z zamierzchłej przeszłości porywów serca i gwałtownych wzruszeń..jednym słowem wszystkiego tego czego jeszcze nie przeżyłam i na co mam coraz mniejsze szanse bo czas leci niebłaganie :)
OdpowiedzUsuńW literaturze poszukuję ukojenia, ukołysania, wrażliwości i ciepła. Czegoś, co sprawi, że poczuję się błogo i lekko i w jednej chwili będę mogła zatracić się w historii. To coś, musi sprawić, że zapomnę o całym bożym świecie i przeniosę się na drugi koniec tęczy.
OdpowiedzUsuńelementarz90@gmail.com
Czego szukam w literaturze... Literatura, ogrom pięknych książek, tym dla mnie jest literatura, każda skrywa dla mnie ogrom piękna niczym Czarodziejski ogród za żelazną bramą... Szukam w niej trochę siebie, trochę przepisu na życie, oderwania od rzeczywistości. Literatura niby zbiór tylko 32 liter z alfabetu łacińskiego lecz przekazuje czasem więcej każdy wyczytuje co tylko chce pomiędzy wierszami, tyle ile książek, tylu ilu czytelników każdy szuka swojego sensu w literaturze, widzi każdy coś innego między wierszami i doszukuje się drugiego dna...
OdpowiedzUsuńkasia-16101@wp.pl
Witam
OdpowiedzUsuńIntrygujące pytanie ''Czego szukam w literaturze''?
Pierwsza myśl inności, spokoju, ciszy, kolorowego spojrzenia na życie, wszystkiego tego czego nie potrafię dostać w normalnym życiu: odrobiny ciepła, miłego słowa, bliskości z drugim człowiekiem.... a przecież 10 lat słowo ''Kocham Cię'' słyszałam kilka razy w ciągu dnia,,,, Teraz rutyna życia codziennego, gonitwa za pieniędzmi, życie w ciągłym biegu, nie pozwalają na wyciszenie.
Właśnie literatura zabiera mnie w inny świat, jak kiedyś napisałam w swoim wierszu cytuję: ''Zabiera mnie na łąki umiłowanego spokoju''.
justyna_szewczyk1978@wp.pl
Buziaki.