wtorek, 4 sierpnia 2015

Siedem pytań do pisarza Wyniki Aleksandra Seghi





Wywiad z Aleksandrą Seghi.


Aleksandra Seghi publikuje na łamach magazynu "La Rivista", jest współredaktorem portalu informacyjnego: http://www.polacywewloszech.com/, z wykształcenia zaś filologiem włoskim. Na stałe mieszka w Toskanii i prowadzi tam kursy kulinarne, bo gotowanie jest jej wielką pasją. Spod jej pióra wyszły już takie publikacje, jak: "Smaki Toskanii", „Słodkie pieczone kasztany czyli toskańskie opowieści ze smakiem”,"Domowa kuchnia włoska", "Zielona Toskania", „Toskania Pascal 360°stopni”, „Fanklub bułeczek z rozmarynem czyli ciąg dalszy toskańskich opowieści ze smakiem”.
Przy okazji premiery najnowszej książki autorki-"Miasta widma w Toskanii. Przewodnik, historia, tradycja, ludzie", postanowiłam zadać jej kilka pytań.
Zapraszam na blog zawsze uśmiechniętej i radosnej Aleksandry: 
http://www.aleksandraseghi.com/.


Anna Grzyb:
Skąd wzięła się Twoja miłość do Italii i kiedy pomyślałaś, że warto zarazić nią Polaków, pisząc książki o włoskich potrawach, zwyczajach, miejscach?

Aleksandra Seghi: Miłość do Włoch wzięła się już w odległych czasach podstawówki, kiedy to razem z mamą i siostrą wybrałyśmy się na tzw. objazdówkę po tym kraju. Musnęłyśmy tylko włoskiego klimatu, obejrzałyśmy trochę zabytków i posmakowałyśmy kuchni. Ale to wystarczyło, by stało się początkiem wielkiej pasji do Włoch. Potem poszłam na Italianistykę i zostałam filologiem włoskim. Pomysł napisania książki kulinarnej dotyczącej Toskanii był jednym z moich pierwszych idei wydawniczych, gdyż wtedy na rynku brakowało takiej pozycji. Było to mniej więcej w 2009, może na początku 2010 roku. Mieszkałam już w tym regionie od wielu lat i doskonale orientowalam się w tradycjach kulinarnych. Chciałam, żeby książka miała mały format oraz obfitowała w piękne i smakowite fotografie.To był traf w dziesiątkę! Od razu zgłosiły się trzy wydawnictwa!


Pytanie od Iwony, czytelniczki:
Pani Aleksandro, zazdroszcząc Pani cudownego miejsca zamieszkania, również pod kątem niebiańskiej kuchni, mam pytanie: Czy jest coś czego Pani w tym Raju brakuje? I to niekoniecznie, jeśli chodzi o kulinaria:) Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, na spotkanie w Bibliotece w Rybniku:)

AS: Dzień dobry pani Iwono, jeśli chodzi o kulinaria to już pewnie pani wie z Rybnika, że uwielbiam ogórki kiszone. Tego brakuje mi we Włoszech. Natomiast pozostawiając temat jedzenia: brakuje mi rodziny i przyjaciół, którzy mieszkają w Polsce. Widzę ich raz-dwa razy do roku.


I od Bąblowej Mamy:
Niestety nie byłam jeszcze nigdy w Toskanii nawet na chwileczkę i bardzo Pani zazdroszczę, że ma Pani możliwość być tam na stałe :)
Pisze Pani książki o "obcym" kraju, jego kuchni, tradycji, kulturze, historii itp. Czy trudno jest, będąc jednak z pochodzenia Polką, wczuć się w klimat innego państwa? Musi Pani dużo czytać, dopytywać, sprawdzać? Czy może czuje się już bardziej jego częścią i pisanie o nim nie stanowi najmniejszego problemu?

AS: Dzień dobry Bąblowa Mamo, rzeczywiście na temat kuchni toskańskiej chcę dowiedzieć się jak najwięcej. Kolekcjonuję książki kucharskie z tego regionu, zbieram wszelakie wycinki, a sąsiadki oddają mi stare gazety lub dodatki do gazet traktujące o tej właśnie kuchni. Jednym słowem: im więcej informacji, tym lepiej. W torebce noszę zawsze dyktafon i kiedy mam okazję, to nagrywam przepis, który jest mi opowiedziany. Wszystkie informacje sprawdzam, dopytuję się i eksperymentuję w kuchni. Uwielbiam jeździć na festyny, święta tradycyjnych produktów regionalnych. Zaglądam do kuchni i podziwiam jak mieszkanki smażą tysiące frittelli (kulek ryżowych), przygotowują naleśniki kasztanowe czy gotują polentę.


Pytanie od Marty:
Jest Pani współredaktorem portalu informacyjnego: http://polacywewloszech.com/ i moje pytanie dotyczy tej części Pani życia: z czym mają największe problemy Polacy przyjeżdżający do Włoch? Co sprawia im najwięcej trudności, z jakiego rodzaju kłopotami się borykają, gdy chcą osiąść na stałe we Włoszech?

AS: Wiele osób szuka pracy i zwraca się do nas o pomoc. Czasami ktoś prześle zapytanie dotyczące załatwienia formalności, dokumentów w urzędach włoskich. Współpracujemy z prawniczką, która odpowiada na takie pytania, dzieli się z nami nowinkami ze świata prawniczego. Zwracają się do nas rodziny z prośbą o znalezienie członka rodziny, który zaginął we Włoszech. Już kilka razy udało się nam pomóc. Mamy nadzieję, że nasz portal będzie ważnym punktem odniesienia dla Polaków mieszkających w tym kraju.

Od Rudej Eli:
Szczerze przyznam, że nigdy nie byłam w Toskanii. Mam pytanie: jak w jednym zdaniu zachęciłaby mnie Pani do odwiedzenia właśnie tej części świata?

AS: Świetne wyzwanie mi pani zadała :) Postaram się w jednym zdaniu:
Toskania to cudowny region, w którym wszystko mamy na wyciągnięcie ręki: góry, morze, doliny, jaskinie, groty, ciepłe wody termalne, zabytki światowej klasy, historyczne miasta, ojczyznę języka włoskiego, największych poetów, pisarzy i artystów, a na koniec uśmiechniętych ludzi, bezchmurne niebo i słońce niemalże każdego dnia!

I od Ani Mani:
Wyszperałam, choć nie było to trudne :D, że jest Pani tłumaczką książek prof. Arnolda Ehret’a. Skąd wziął się taki pomysł, dlaczego akurat On i jak Pani zachęci do przeczytania jego książek?

AS: Arnold Ehret otworzył nam oczy, w jaki sposób powinien odżywiać się człowiek. Spotkanie z tłumaczem jego książek na włoski zmieniło nasze życie. Mój mąż jest chory na cukrzycę i książki Ehreta spadły nam dosłownie z nieba. Mąż nie bierze lekarstw, bo dzięki odpowiedniej diecie może kontrolować poziom cukru we krwi. Znamy wiele osób, które stały się erethistami, bo miały problemy zdrowotne, a teraz czują się wyśmienicie. 


AG:
Ile czasu trwały prace nad najnowszą publikacją? Czy trudno było dotrzeć do tych wszystkich niezwykłych miejsc, które opisałaś? Jak reagowali byli mieszkańcy miast widm, gdy pytałaś ich o przeszłość? Czy wspominali z nostalgią, żalem, rozgoryczeniem, czy niełatwo było im opuścić tamte tereny?

AS: Prace nad publikacją trwały ponad rok. Tak naprawdę w pewnym momencie musiałam zadecydować o zaprzestaniu pisania i przystąpieniu do składu. Materiał wciąż się jednak powiększa i kiedyś, w przyszłości powstanie albo wersja rozszerzona albo druga część książki. Do niektórych miast było trudno dotrzeć. Pytaliśmy o drogę osoby, które mieszkały w pobliskich miasteczkach, czasem pukaliśmy do drzwi. Wszyscy chcieli nam pomóc jak tylko mogli. Zdołaliśmy dotrzeć do ostatnich mieszkańców obecnie opuszczonych miast. To były spotkania pełne emocji nie tylko dla nas, ale również dla nich. Cofali się w przeszłość, wspominali czasy, do których bardzo chcieliby wrócić.Wyraźnie czuć było nostalgię i smutek w ich opowiadaniach. To było całkiem inne życie oparte na wspólnym pomaganiu sobie, dzieleniu się tym, co się miało. Żalili się, że obecna młodzież nie jest zainteresowana historią i uratowaniem tych miasteczek.




Aleksandra z przyjaciółką Andreą. 

AG: Olu, którą potrawę z włoskiego menu uważasz za najsmaczniejszą? Jakie jest Twoje popisowe danie? A co najchętniej pałaszuje Twoja córeczka Julka?

AS: Jest wiele potraw włoskich, które uwielbiam. Prowadzę serię postów pt. Viva la pasta, dzięki której bardzo często zagniatam makaron :) Uwielbiam pizzę, te na grubym cieście, najlepiej wegetariańską, z grillowanymi warzywami. Mam wiele popisowych dań. Lubie przygotowywać peperonatę z dodatkiem wina, różne rodzaje pesto, ciasta: marchewkowe, buraczkowe czy z zielonego ogórka. W zimę sięgam po cavolo nero, czarną kapustę, którą duszę na wolnym ogniu z czosnkiem i oliwą lub gotuję zawiesiste zupy. Lubię tartę porową i smażone karczochy. Moje nietypowe dżemy są lubiane nie tylko przez znajomych, ale i czytelników.

AG: Które miasto widmo szczególnie Cię zainteresowało i w którym sama chętnie byś zamieszkała? Czy było takie, które budziło w Tobie grozę, w którym czułaś się nieswojo?

AS: Muszę powiedzieć, że wszystkie miasteczka wzbudzały we mnie ogromne zainteresowanie. Chciałam dowiedzieć się o nich jak najwięcej. Czasem nie było to możliwe, gdyż dokumentacja historyczna jest bardzo skromna. Chętnie zamieszkałabym w Bivignano, które spodobało się również mojemu mężowi i Julci. To mała osada, do której łatwo dotrzeć, położona dość blisko zaludnionych miast. Grozę budziło we mnie Bugnano. Szliśmy do przodu, ale coś wewnętrznego mówiło nam, żeby nie zagłębiać się zbyt daleko. Być może była to jakaś sugestia. Powiem tak: chętnie wróciłabym tam z tasakiem, by swobodnie przedrzeć się przez chaszcze i ponownie poczuć klimat miejsca. Może zmieniłabym zdanie? Podczas naszej wizyty ptaki strasznie skrzeczały. Tak jakby chciały coś powiedzieć, może ostrzec lub po prostu nas wypłoszyć. A na skrzyżowaniu czekał na nas lis. Kolejnym miastem z dreszczykiem jest Toiano, do którego podobno wraca duch pięknej Elviry. Jestem pełna podziwu dla Cateriny, która mieszkała tam kiedyś sama, a obecnie w miasteczku mieszka na stałe Rosita oraz druga pani. Przed nimi też chylę czoła. O legendarnym wężu z Bergioli dowiedziałam się dopiero podczas wspinaczki do tej osady. Potem poczytałam trochę informacji i muszę napisać, że studnia, w której rzekomo śpi, trochę mnie przeraża. Nawet jak patrzę tylko na zrobione zdjęcia...

AG: Na koniec chciałabym jeszcze zapytać, o czym będzie Twoja kolejna książka? Czy zastanawiałaś się nad napisaniem przewodnika dla dzieci, albo książeczki skierowanej do młodszego polskiego czytelnika, na przykład o włoskich zwyczajach?

AS: Mam kilka książek w przygotowaniu. Rozpoczęte, niektóre napisane do połowy lub skończone. Myślę, że ponownie wrócę do kulinariów. Mam już umówioną sesję kulinarną z fotografem. W przygotowaniu również duży projekt, bardzo trudny do zrealizowania...Ale ja lubię wyzwania :) Książeczkę dla dzieci już napisałam, ale na razie czeka na wydanie :)


AG: Dziękuję za rozmowę.


AS: Ja również serdecznie dziękuję za rozmowę i pozdrawiam wszystkich czytelników twojego bloga.


Egzemplarz książki trafi do... Bąblowej Mamy. 




Dołożę jeszcze do kompletu: 



Przypominam, że można zadawać pytania Jackowi Ostrowskiemu, do wygrania "Transplantacja": http://asymaka.blogspot.com/2015/07/siedem-pytan-do-pisarza-jacek-ostrowski.html


4 komentarze:

  1. Cudowny wywiad po raz kolejny odsłonił przede mna cudowną osobę:) Dziękuję Aniu za duchową strawę:) A Pani Aleksandrze za to, że jest:) ogórki obiecuję podrzucić w dużych ilościach, jesli będę w okolicach:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, zapomniałam...gratuluję Bąblowej mamie;) Wspaniałe książki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko, ja?? Naprawde??? i dopiero teraz to widze?? Ale super, dziekuję!!!! :))))

    OdpowiedzUsuń