czwartek, 7 stycznia 2016

Awaria małżeńska Magdalena Witkiewicz Natasza Socha


Premiera: 20.01.2016 


Co może wyniknąć z połączenia tych dwóch popularnych nazwisk? Jaką książkę mogły stworzyć dwie z kilkunastu topowych aktualnie pisarek? Obie potrafią pisać zabawnie, lekko, ciekawie. Czytelniczki uwielbiają powieści zarówno Witkiewicz, jak i Sochy, której "Maminsynek" znalazł się wśród najlepszych książek, jakie czytałam w 2015 roku. Chciałam na tej liście umieścić także powyższą publikację, ale postanowiłam poczekać do Nowego Roku, by dać Wam znać, jaka jest rewelacyjna!!!

Bo jest!
Czy mogło być inaczej?
W ostatnich książkach Witkiewicz czegoś mi brakowało. Chyba zbyt wysoko sama sobie ustawiła poprzeczkę i dlatego nie do końca przekonała mnie jej poprzednia powieść. Oczywiście czytało się ją szybko, ale po zakończeniu odczułam pewnego rodzaju niedosyt. Przyzwyczaiłam się, że pisze tak... tak świetnie, a w "Po prostu bądź" czegoś mi zabrakło. Bohaterowie byli ciekawie skonstruowani, całość ciekawa, ale dla mnie niewystarczająca. Taka jest prawda.

Za to "Awaria małżeńska" spełniła moje oczekiwania, ba!, przeszła moje najśmielsze oczekiwania, naprawdę bawiłam się przednio. Fragmenty tej książki czytałam w czasie Świąt i tuż po nich na głos mojemu mężowi, tak bardzo chciałam się z kimś podzielić dowcipnymi dialogami, zabawnymi sytuacjami, które stały się udziałem bohaterów tej historii. Dawno nie spędziłam tak wesoło czasu z lekturą. Z doskonałą lekturą, naprawdę!

Początek książki zdenerwował mnie i wyprowadził z równowagi. Kiedy okazało się, jakich mężów mają bohaterki tej powieści, chciało mi się krzyczeć i wołać o pomstę do nieba. Autentycznie. Nie mogłam uwierzyć, że kobiety znoszą takie zachowanie, pozwalają swoim mężom na nicnierobienie, podczas gdy one wykonują wszystkie domowe obowiązki bez mrugnięcia okiem. O związku partnerskim ani Sebastian, ani Mateusz chyba nigdy nie słyszeli. Do czasu...

Do czasu, gdy ich żony nie wsiadły do autobusu. Autobusu, który nie dojechał do celu. Za to obie panie wylądowały z licznymi złamaniami w szpitalu. Justyna i Ewelina zostały położone na jednej sali, podczas gdy ich mężowie zostali postawieni przed faktem dokonanym-chcieli czy nie chcieli, musieli stanąć na wysokości zadania i pokazać, że są odpowiedzialnymi ojcami swoich dzieci.

Czy sobie poradzili? Oto jest pytanie!
Miałam wątpliwości po tym, jak przeczytałam, że można nie pamiętać o nieobecności żony, zgubić piątek, pomylić klasy, gdy idzie się na zebranie czy nająć do opieki nad dziećmi panienkę lekkich obyczajów! Arcyzabawna historia o tym, jak zrobić idealnego ludzika z kasztanów, stworki z ziemniaków, zaśpiewać piosenkę po angielsku, elegancko wyglądać w szpitalu i nie tęsknić za domowymi obowiązkami. Ile dalibyście Zębowej wróżce? Jak wyglądała randka z bocianem? I kim jest ten Justin Bieber? Na te i wiele innych pytań odpowiedzą Wam perfekcyjni panowie domu-Sebastian i Mateusz.

To obecnie najbardziej interesująca propozycja na styczeń. Naprawdę gorąco polecam. Nie zawiedziecie się na niej. Natasza Socha i Magdalena Witkiewicz w jednej książce? To idealny pomysł na fenomenalnie dowcipną lekturę! Nadal boli mnie brzuch na samo wspomnienie opisywanych w tej publikacji zdarzeń o tyle nieprawdopodobnych, co podobno prawdziwych... Komu się przydarzyły? A to już słodka tajemnica autorek! I jeszcze to zakończenie! Majstersztyk!



2 komentarze:

  1. Znam książki Magdaleny Witkiewicz, ale nie znam (jeszcze) Pani Sochy, ale z takiego połączenia musi wyjść coś fajnego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam Pani książki Nataszy Sochy czyta się jednym tchem.

    OdpowiedzUsuń