czwartek, 25 lutego 2016

Siedem pytań do pisarza Joanna Kruszewska wyniki




W "Małych wojnach" porusza Pani szereg codziennych tematów, z jakimi w świecie rzeczywistym mamy do czynienia. Zastanawia mnie, czy książka przypadnie do gustu także młodzieży, zwłaszcza tej z okresu nastoletniego buntu? Czy oni również mogą z fabuły "Małych wojen" coś dla siebie wynieść?
Pozdrawiam :)
iza

Okres nastoletniego buntu ma to do siebie, że bardzo ciężko określić co może przypaść do gustu tym, którzy go aktualnie przeżywają. Rzeczywiście, w powieści pojawiają się dwa wątki – Majki i Igora, oni należą do pokolenia nieco starszej młodzieży, która już buntowanie się przeciwko otaczającej rzeczywistości ma chyba za sobą. Niemniej jednak wydarzenia, które ich bezpośrednio dotyczą, mogą powodować swoisty regres. Oboje radzą sobie ze zmianami lepiej lub gorzej, podejmują próby odnalezienia samych siebie w nowych sytuacjach… Czy ich perypetie mogłyby być rzeczywiście jakąś wskazówką dla młodzieży? Możliwe, bardziej jednak zależało mi na tym, aby ukazać koszt, jaki muszą w obliczu tych zmian ponieść i jak często decyzje dorosłych obarczają zupełnie niepotrzebnym bagażem kolejne pokolenie.

Najpierw marzyła Pani „Aby do mety” dotrzeć, później zdarzyła się jakaś „Awaria uczuć”, którą rozpatrywała Pani „Na trzy sposoby” (ciekawe jakie? – chyba musze przeczytać), by wreszcie posmakować „Szczęścia spod igły” i przeżyć „Miłość raz jeszcze”. Dziś toczy Pani „Małe wojny”. Taka huśtawka emocjonalna… Czy, dzięki takiemu literackiemu „poszukiwaniu”, znalazła Pani może jakąś receptę na szczęście i mogłaby podszepnąć?
Pozdrawiam
Iwona

:)
Czasami sobie myślę, że miło by było z konkretnym problemem, jak z konkretną jednostką chorobową, móc się do kogoś zgłosić po receptę z wytycznymi jak ten problem rozwiązać. Jakie kroki podjąć, żeby zażegnać nieprzyjemny konflikt, co zażyć w przypadku uczucia samotności, żalu, poczucia niezrozumienia… Innym razem dochodzę do wniosku, że samodzielne znalezienie sposobu, żeby wyjść z jakiejś niekomfortowej sytuacji daje poczucie satysfakcji, wiele kosztuje, czasami bardzo boli, ale też i w pewien sposób uczy. Poza tym czy stan permanentnego szczęścia faktycznie jest pożądany? Dałoby się to szczęście wtedy docenić i cieszyć się nim w pełni…? Chyba nie.


Co było Pani inspiracją do napisania książki o tej właśnie tematyce? Własne doświadczenia a może zasłyszane historie?
Pozdrawiam, Iza.


Jak zwykle – życie. Szereg usłyszanych historii, które w miarę spójnie, mam nadzieję:), udało mi się połączyć i stworzyć jednolitą całość. Występujące w powieści postaci są czysto fikcyjne, zawierają w sobie jedynie elementy swoich odpowiedników z rzeczywistości. Cechy charakteru, upodobania, podejście do życia…

Czy jeśli mogłaby Pani przeżyć jeszcze raz jeden dzień swojego życia to jaki byłby to dzień i dlaczego? A może lepiej nie wracać do przeszłości?
Pozdrawiam Agnieszka


Chwila zastanowienia.
Czy chciałabym coś zmienić, przeżyć jeszcze raz... Raczej nie. Pierwsza rzecz – zmiana, nie wiem czy przyniosłaby zamierzony efekt, czy mogłaby ukształtować przyszłość wedle mojego widzimisię, czy raczej spowodowała lawinę zdarzeń, nie dających się w żaden sposób przewidzieć…
Przeżyć coś jeszcze raz… Mam wspomnienia, do których czasami zabiera mnie jakaś kojarząca się z konkretnym wydarzeniem nuta, zdjęcie, słowo. Do wspomnień się uśmiecham, zdarzy się westchnąć tęsknie, ale wracać…? Tak żeby jeszcze raz przeżyć… Raczej nie. Nastawiam się na „tu i teraz”, czasem na jutro, a przeszłości dziękuję, że ułożyła się tak a nie inaczej.

Czy podziela Pani moje twierdzenie, że codzienne małe wojny pomimo tego, że czasami niszczą, to jednak tak naprawdę nadają smak życiu?
Nierzadko też sprawiają, że stajemy się lepsi.
Pozdrawiam
Sylwia

Podzielam, zdecydowanie podzielam… I chociaż chciałoby się powiedzieć, po co one komu? Te wojny, konflikty i dość często niczym nieuzasadnione potyczki, to nie da się ukryć, że bez nich bylibyśmy ubożsi. O wiedzę  przede wszystkim. Wiedzę o samych sobie i o tych, z którymi często przychodzi nam kruszyć kopie w codzienności życia. Każdy zupełnie inny, potrzebujący czegoś innego, odmiennie postrzegający rzeczywistość i to właśnie na styku tych potrzeb i różnic w postrzeganiu, najczęściej słychać ostre zgrzyty…  Jeżeli tylko nie stoimy twardo przy swoim stanowisku, jeżeli uda się chociaż trochę odpuścić, istnieje spora szansa poszerzenia horyzontu:). I oczywiście dojścia do porozumienia.

Pani Joanno, jakie to uczucie zobaczyć swoją książkę na półce w księgarni lub u kogoś w domu? ewa

Tutaj słownik jakim pisarz dysponuje, okazał się zbyt ubogi w adekwatne określenia…:) jedynych zaś, jakie cisną się na końce palców nie napiszę, bo za nimi nie przepadam i kojarzą mi się niezmiennie z cukierkowymi kolorami, nie żebym miała cokolwiek przeciwko słodyczom… Na poważnie zaś – nakłada się na siebie wiele, naprawdę pozytywnych emocji.

Czy "Małe wojny" doczekają się kontynuacji w postaci kolejnej książki w postaci "Dużej wojny"? Czy są takie plany, pomysły...?
1benia

Czy będzie to duża wojna… czy może krajobraz po tym, co zaistniało… Możliwe. Nie chcę mówić na pewno, bo nigdy nie mam stuprocentowej pewności, czy z tych pojedynczych myśli, które co jakiś czas domagają się uwagi, powstanie cała, kompletna powieść. Chciałabym.

Czy cieszy Panią powrót w rodzinne strony po studiach w stolicy? Czy nie czuła Pani pokusy, aby pozostać w Warszawie - czy nie żyło się tam ciekawiej, nie było lepszych perspektyw niż w Białymstoku? Interesuje mnie odpowiedź na to pytanie, ponieważ sama kilka lat temu uciekłam z miasta na wieś i chociaż wymaga to wysiłku i poświęceń, uważam, że była to najlepsza decyzja w moim życiu :)
Pozdrawiam
melisa

Perspektywy oczywiście były lepsze, większe możliwości tylko… nieco zbyt dużym kosztem. Nagle zdałam sobie sprawę, że miasto oferujące mnóstwo atrakcji dla aktywnej studentki, zmieniło swój charakter i zaczęło być bardzo pazerne. Na mój czas. Zaczęły się długie dojazdy do pracy i spędzanie w środkach komunikacji miejskiej całych godzin, pojawiły się nowe obowiązki, a gdzieś z tyłu głowy kołatała się myśl – co będzie dalej? Czy może być jeszcze szybciej? Białystok okazał się alternatywą nie do odrzucenia. Spokojną, wolniejszą i pełną sentymentalnych wspomnień, czyli miejscem gdzie czuję się u siebie.  

Nie czytałam jeszcze Pani książek, czym by mnie Pani zachęciła do przeczytania?
Którą z książek najbardziej Pani ceni?
Od której z książek powinnam zacząć poznawać Pani twórczość ?
avrea

Nie zachęcałabym, choć przewrotnie to może zabrzmieć. Jako autor mogę jedynie próbować się wprosić na jakiś leniwy, chłodny wieczór, do towarzystwa herbaty, lub filiżanki kawy… podeprzeć na kocu otulającym kolana:). Możliwe, że historia znajdzie się we właściwym miejscu i czasie, trafi na odpowiedni nastrój... możliwe, że wciągnie, pozwoli przenieść się w tworzoną przeze mnie rzeczywistość i spędzić tam miło czas… możliwe też, że po paru stronach, lub zdaniach książka zostanie zatrzaśnięta z hukiem i odłożona w daleki kąt z obietnicą nie sięgania po nią nigdy więcej…
Tyle w kwestii zachęcania:).
 Cenię sobie wszystkie, każdą w zupełnie inny sposób,  z kolei zupełny brak obiektywizmu z jakimi się do nich odnoszę nie pozwala mi zasugerować żadnej na początek…

Czym jest dla Pani szczęście? Korzystam z konta żony ;) Marek Udała 


Każdego dnia może być zupełnie czymś innym. Ciężko odpowiadać na takie pytania, wymagają o wiele dłuższej chwili zastanowienia i ważenia słów… Dużo rzeczy potrafi sprawić, że czuję się szczęśliwa, nawet drobiazgi mogą wywołać tą szczególną i bezcenną świadomość, że wszystko jest tak jak być powinno. Tą świadomość, której niejednokrotnie towarzyszy cień i wypatrywanie na horyzoncie miejsca skąd spodziewać się chmur…

Pisanie jest nie tylko pracą, ale i pasją. Nagle okazuje się, że w głowie ma Pani jedynie pustkę, a kolejne dni nie przynoszą poprawy...zero weny! Kursor miga nerwowo, wydawca dzwoni z przypomnieniem o terminach, a tu ani literki gotowego tekstu. Jedynym sposobem na odnalezienie inspiracji jest wynajęcie owianego tajemniczą sławą "Pokoju dla artystów". Wie Pani, że nie czyha tam śmierć, ale ludzie wychodzą z pokoju zupełnie odmienieni. Czy podjęłaby Pani ryzyko i sprawdziła działanie pokoju? Jak wiele znaczy dla Pani pisanie?
Pozdrawiam :)
obliczarozy

Szczęśliwym zrządzeniem losu pisanie jest przede wszystkim moją pasją. Jest sposobem na zabicie tych resztek wolnego czasu, które mi zostają. Wentylem potrafiącym uwolnić od natrętnych myśli, czy codziennych bolączek nękających chyba każdego. Możliwością wyrażenia zdania na tematy, które w jakiś sposób mnie poruszają czy bulwersują. Innymi słowy – wiele dla mnie znaczy. Kursor nie miga nerwowo, raczej zachęcająco, bo nie wiążą mnie terminy. Tak więc z jednej strony mam swoją pracę, której staram się oddawać bez reszty, z drugiej zaś hobby – pisanie. I chociaż wena bywa chwilami bardzo kapryśna… nie wybrałabym się na jej poszukiwania. 


Egzemplarz książki trafi do osoby o pseudonimie Melisa. Gratuluję. 







5 komentarzy:

  1. Gratuluję i dziękuję za ciekawy wywiad:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie dziękuję za wywiad ☺

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za odpowiedź, mam podobne odczucia, bo w wieku 37 lat dopiero tutaj na wsi poczułam się "u siebie" :) Bardzo dziękuję Pani za wybór mojego pytania, a Pani Ani za zorganizowanie wywiadu, cieszę się, że będę mogła przeczytać "Małe wojny" :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń