Piękny tytuł i cudowna nazwa dla pensjonatu... Oczami wyobraźni przeniosłam się w to magiczne miejsce, pełne pachnących kwiatów, aromatycznych, cieszących oczy, kojących, delikatnych... Jak się rozmarzyłam...Tu jest tak przytulnie, cichutko, popijam pyszną kawę z mlekiem, jest ciepło, słoneczko grzeje, ale niezbyt mocno, a w rękach mam świetną lekturę, może właśnie tę?
Debbie Macomber napisała wiele książek, ponad 150 romansów i powieści dla kobiet, niektóre z nich zekranizowano. Jest kochana przez czytelników z całego świata. Na fotografii z jedną z moich ulubionych aktorek, Andy McDowell, która gra w jednej z tegorocznych ekranizacji zrealizowanej na podstawie fabuły pisarki.
Nasza główna bohaterka Jo Marie straciła na zawsze mężczyznę, którego kochała. Zginął w czasie wojny w Afganistanie, wojskowy samolot został zestrzelony, a w nim znajdował się wśród innych komandosów ukochany, niedawno poślubiony przez tę kobietę, Paul. Nie potrafi mieszkać dalej w tym samym miejscu, przebywać tam, gdzie wszystko kojarzy jej się z mężem, musi zmienić otoczenie, pracę, wszystko rozpocząć od nowa. Odnajduje w internecie ofertę i postanawia postawić wszystko na jedną kartę, pomimo niezbyt zadowolonych min przyjaciół i znajomych, rodziny. Opuszcza Seattle i zaczyna swoją przygodę życia. Pensjonat ma w nazwie róże, ponieważ takie nazwisko nosił Paul, Paul Rose. Zmarły mąż odwiedza Jo Marie we śnie, mówi: "Ten pensjonat to mój prezent dla ciebie.". Tymi słowami utwierdza ją w przekonaniu, że postąpiła słusznie, że być może tutaj odnajdzie spokój, ukojenie, a może nawet szczęście?
Pod dachem tego miejsca schronienie znajdują dwie zagubione osoby, ale tak naprawdę każdy z nas, czytelników może tam znaleźć coś dla siebie. To ciepła, pełna tajemnic, rodzinnych tragedii, niebywale interesująca historia, z którą nie sposób się nudzić, choć nie zawsze będzie zabawnie i przyjemnie. Warto jednak mieć odwagę, pokonać własne słabości, wierzyć w ludzi, a wtedy być może okaże się, że rzeczywistość nie jest wcale tak smutna i tragiczna, jak nam się wydaje. Może jeszcze nie wszystko stracone? Może pomimo upływu lat, niezabliźnione rany można jednak zaleczyć? Wiele tu bólu, poczucia niesprawiedliwości, niedomówień, żalu, ale jeżeli wybaczymy samym sobie, to może i inni nam przebaczą? Mamy tu naprawdę wszystko to, co powinno znaleźć się w dobrej, kobiecej powieści, możemy coś zrozumieć, czegoś się o życiu dowiedzieć nowego, czegoś nauczyć po raz kolejny, a jak wiecie, takie książki lubię czytać. Styl pisarki mnie zachwycił, choć to moje pierwsze z nią spotkanie, oczarowała mnie, bo czytało się to szybko, lekko, opowieść dodawała mi wiary w ludzi, w miłość, w przyjaźń. Polecam jak najbardziej.
Ooo muszę mamie kupic:)
OdpowiedzUsuńmamie zapewne się spodoba :)
UsuńPięknie napisałaś, po Twoich słowach widać,że autorka stworzyła wspaniałą książkę, z chęcią bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńMa do tego niewątpliwie talent, po prostu pisze wzruszająco!
UsuńZaliczam książkę do moich ulubionych. Dawno nie czytałam tak wzruszającej i ciepłej historii, choć tutaj wcale tak kolorowo nie jest... Również polecam!
OdpowiedzUsuńmamy podobne odczucia, pozdrawiam serdecznie
UsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki Debbie Macomber, ale mam ostatnio ochotę na kobiece powieści i nieznanych mi autorów, więc może sięgnę po którąś z jej wcześniejszych książek. Tylko trochę te rodzinne tragedie mnie do niej zniechęcają, bo nieustannie czytam o patologiach i chciałabym w końcu natrafić na normalną rodzinę.
OdpowiedzUsuńwiesz... gdyby było tak cukierkowo, to wszyscy pisaliby, że jest za słodko, a tak jest ciekawie... patologia... chyba nie jest to w tym przypadku dobre słowo...
UsuńTrochę źle skonstruowałam zdanie. ,,Patologie" w tym wypadku potraktowałam jako przykład rodzinnych tragedii. Nie znam treści tej książki i z góry obstawiłam, że jest tam sytuacja odbiegająca od normy, co było, jak widać, błędem. W każdym razie - wolałabym coś bardziej optymistycznego. :)
UsuńWiadomo, że cukierkowatość też drażni, ale mimo wszystko lubię happy endy i gdy świat ukazany jest w różowych barwach. :)
A kto powiedział, że tu nie ma szczęśliwego zakończenia?
UsuńHappy end może i jest, ale kobieta traci swojego męża, musi zmienić otoczenie itd. To zbyt optymistyczne i w różowych barwach nie jest. :)
Usuńczasem musimy coś stracić, by coś innego zyskać, by czegoś dowiedzieć się o sobie, jak to w życiu...
UsuńCo prawda to prawda. :)
UsuńJakby tylko była w bibliotece, to chętnie bym przeczytała:)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że będzie :)
UsuńCzytałam całkiem sporo książek Debbie Macomber, między innymi i tą, i bardzo lubię ogólnie twórczość tej autorki!
OdpowiedzUsuńA mogłabyś polecić mi jakiś inny jej tytuł?
Usuń"Pensjonat wśród róż" czytałam jakiś czas temu i w sumie w swojej recenzji napisałaś wszytko to, co ja bym chciała wyrazić o tej książce.
OdpowiedzUsuńcieszę się i pozdrawiam :)
Usuń