Nigdy wcześniej ani ja, ani moje dzieci nie
słyszeliśmy o tej postaci, czego po przeczytaniu tego tytułu szczerze
pożałowaliśmy.
Z wielką chęcią sięgnęlibyśmy po kolejne opowieści o tej przezabawnej,
uroczej i mądrej dziewczynce! Ileż nas ominęło!
Lamelia
jest zwolenniczką gramatyki, ortografii, zdrowego jedzenia, ale nie o
tym opowiada ta książka. Co prawda małą dziewczynką była dawno temu, ale
pamięć ma nadal doskonałą i potrafi opowiedzieć nam o tym, co
fascynującego i wesołego działo się w jej życiu, gdy była dzieckiem.Oczywiście, jak każda dziewczynka w jej wieku miała marzenia. Zcałego serca, podobnie jak moja córeczka, chciała mieć zwierzątko. Moja pociecha pragnęła mieć tylko i wyłącznie pieska, ale Lamelce właściwie jest wszystko jedno. Namawia rodziców na zwierzątko Takie, które albo miauczy, albo szczeka, albo ćwierka, albo mówi: ′Whaaaa!". I takie, które robi siusiu i kupkę.
Powiem szczerze, że chociaż jestem dorosła, sama świetnie bawiłam się z tą opowieścią, a właśnie takie książeczki uwielbiam, przy których i ja, i moje dzieci miło spędzamy czas, które nas nie nudzą, a cieszą, fascynują, w których moje szkraby mogą znaleźc odzwierciedlenie swoim problemików i smutków, trosk i radości. Ciężko zachęcić dziecko, by czytało, bądź też słuchało czytania, wiercą się te maluchy, biegają, trudno je zatrzymać, zainteresować, dlatego tym bardziej warto sięgnąć po książkę godną uwagi, mądrze napisaną, a do tego śmieszną!
Mamy tutaj niebywale oryginalne ilustracje, porozrzucane z rozmysłem po całej kartce, rysunki, które przemawiają do wyobraźni naszego dziecka. Mój pięcioletni synek z wielkim zainteresowaniem zaglądał i pytał, dlaczego literki są napisane w tak zabawny, niecodzienny sposób na przykład, ponieważ tworzą kółka lub są pisane kolorowymi literkami, wyróżniają się na tle innych wyrazów. Myślę, że to rewelacyjny pomysł i strzał w dziesiątkę, a do tego te barwne malunki, ciekawy, mądry tekst i mamy doskonały pomysł na spędzenie czasu z dzieckiem, połączenie przyjemnego z pożytecznym! Polecam ten tytuł, jako mama trójki dzieci i niegdyś mała dziewczynka, która ciągle we mnie siedzi.
KLIK do mojej recenzji na Miasto Dzieci.
Ależ późno dziś tu dotarłam;) Wprawdzie ja mamą jeszcze nie jestem, ale tak fajnie napisałaś, że aż nabrałam ochoty na przeczytanie.
OdpowiedzUsuńdziękuję ci bardzo, ale to naprawdę świetna książka, zabawna :)
Usuń
OdpowiedzUsuńZ książeczkami dziecięcymi jeszcze do niedawna byłam "za pan brat", dopóki mój synek nie skończył 8-lat:) Teraz czyta już sam, niestety bardzo rzadko i tylko narzucone lektury szkolne.
A ja czytam z dziećmi, choć moja Groszek ma już skończone 11 lat, czytamy razem, lubi też czytać młodszemu rodzeństwu.
Usuń