Jest pisarką niezwykłą. Potrafi pięknie i ze smakiem pisać o miłości, o namiętności, wyzwalając w kobietach uśpione emocje. Doskonale odnajduje się w literaturze dziecięcej, tworzy zabawne wierszyki, jak też prozę dla młodego czytelnika z wątkiem kryminalnym. Jest autorką wszechstronną. Jej książki dla dorosłych znalazły wielu zachwyconych odbiorców, pomimo nie zawsze łatwej tematyki. Nazywana jest specjalistką od szczęśliwych zakończeń.
- Jak zaczęła się Twoja przygoda z pisaniem?
A wieszałam te malutkie skarpetki mojej córki i wymyślałam
różne historie. Gdy Lila już spała, siadałam do komputera i coś stukałam…
Wysłałam mojej mamie fragment i była zaskoczona, że ja tak umiem pisać. A potem
się okazało, że wydawcom również się podoba. To bardzo fajne
uczucie.
-Czy zmieniło się coś w Twoim życiu, odkąd zaczęłaś pisać?
Zmieniło się! Mam dużo mniej czasu. A w zasadzie nie mam go
wcale. Poznaję wielu fantastycznych ludzi, dostaję sporo maili. Życie jest na
pewno bogatsze o różnorakie wrażenia.
Właśnie chyba mi się ostatnio nie udaje. Nie mam energii, a
życie pędzi, jakby było karuzelą. Trzeba mieć niezłą kondycję, by dotrzymać
rytmu. Chyba trzeba nieco zwolnić… Tylko z czego zrezygnować? Mało śpię. Chyba
za mało
-A pomysły? Szczególnie ciekawi mnie najnowsza Twoja książka
„Szkoła żon”, której premiera już 17 kwietnia? O czym jest ten tytuł?
Szkoła żon jest – jak wszystkie moje książki – o kobietach.
O zwyczajnych kobietach, takich jak wiele, o ich problemach. I o tym, że
zabierając te problemy znalazły się w Szkole żon. Myślały, że ta szkoła nauczy
je, jak być idealnymi partnerkami dla swoich mężczyzn… Myliły się. Ta szkoła
uczy, jak pokochać siebie…
Każdy pisarz musi być obserwatorem. Takim zbieraczem
ludzkich gestów, słów, historii. Ważne, by wszystko zapamiętał i potem dodał
coś zupełnie wymyślonego, zamieszał w garnuszku i… gotowe. Każda pisarka to
taka czarownica, która gotuje eliksir…
-Ta książka jest zupełnie inna od pozostałych Twoich pozycji
literackich, czy nie obawiasz się, jak przyjmą ją Twoi czytelnicy?
Oczywiście, że się obawiam. Ale lubię podejmować wyzwania, a
sceny erotyczne są bardzo trudnym wyzwaniem. Bo trzeba opisać seks, by nie było
śmiesznie, by nie było wulgarnie i by było zmysłowo. Przynajmniej takie było
moje założenie. A czy się udało? Czytelnicy ocenią.
-Jak myślisz, czym różni się Twoja erotyka od innych tego
typu książek?
W książkach erotycznych, które miałam okazję do tej pory
poznać, mamy do czynienia cały czas z podobnym schematem. Jest biedne niewinne
dziewczę, które poznaje bogatego, silnego i przystojnego maczo i z nim uprawia
seks w różnych konstelacjach. I jeszcze najlepiej to dziewczę jest przez maczo
wykorzystywane i z lekka upodlane. U mnie są normalne kobiety, które mają swoje
potrzeby i chcą być szczęśliwe. Nie są niczyją zabawką do sprawdzania rozkoszy.
Są partnerem (a raczej partnerką, równorzędną) mężczyzny, którego darzą
uczuciem i ich potrzeby są dla nich tak samo ważne.
-Ukazałaś w tej powieści zupełnie inne oblicze kobiety.
Pokazałaś, że ma ona prawa, nie tylko obowiązki, że może być szczęśliwa,
kochana?
O właśnie o tym mówiłam. Staram się właśnie to pokazać
czytelniczkom.
-Czego uczy nas „Szkoła żon”?
A to już odsyłam do lektury
-Moje zdanie na temat erotyki znasz, a Ty, czy lubisz czytać
o seksie? Czy musi się on wiązać z uczuciem, czy podobnie jak w „Opowieści
niewiernej” kobieta może czerpać przyjemność z seksu bez miłości?
Czasem lubię czytać o seksie, ale co za dużo, to nie zdrowo.
Niektóre rzeczy mi się podobają, inne nie. Wolę, gdy wiąże się z uczuciem. Ale
w Opowieści niewiernej też był pewien rodzaj uczucia – zauroczenie, fascynacja…
Nie lubię czytać o seksie instrumentalnym, tylko zaspokajaniu uczuć „tam na
dole”. W głowie, w sercu również musi się coś dziać.
-Czy powstanie kontynuacja „Szkoły żon”, mamy tu przecież
wątki, które można rozwinąć? Ciekawą postacią jest Marta, i Michalina, i Julia,
i Jadwiga, i Ewelina.
Zobaczymy Na pewno byłoby o czym pisać.
-Marta ma problem z nadwagą, myślisz, że wiele czytelniczek
boryka się z podobnym?
Niestety tak. Łącznie z autorką.:)
-A Jadwiga, czy panie będą pisać do Ciebie: „Pani Magdo, to
książka o mnie, jestem jak Jadwiga”?
Myślę, że tak. Te postacie są tak różnorodne, że każda
kobieta znajdzie w nich cząstkę siebie…
-I jeszcze zaślepiona miłością Michalina, czy istnieją takie
kobiety? I dlaczego idealizują swoich partnerów?
Myślę, że są. Tylko w tym momencie one same nie zdają sobie
z tego sprawy. To otoczenie to widzi, a one na swój sposób są szczęśliwe. Do
czasu szczęśliwe. Potem prawda bardzo boli.
-Za czym tęsknią kobiety? Czego Twoim zdaniem potrzebują,
czego im brakuje w codziennym życiu?
Brakuje takich zwykłych, drobnych, miłych gestów. Wciąż nie
umiemy o coś prosić, nie umiemy dziękować. Nie pamiętamy, że życie składa się z
wielu drobnych, ulotnych chwil i każda taka chwila powinna być wyjątkowa.
-To Twoja szósta książka, słyszałam jednak, że nie czujesz
się jeszcze pisarką, czy to prawda?
Już powoli zaczynam się czuć;)
-Lubisz swoich bohaterów? Któregoś szczególnie? Która postać
„Szkoły żon” może najbardziej spodobać się czytelnikom?
Hmmm. Najbardziej wyrazista chyba jest Michalina i Jadwiga.
Chyba je najbardziej lubię. I podejrzewam, że czytelniczki także je najbardziej
polubią.
-Początkowo ta powieść miała być inna… czy możesz zdradzić
nam, co zmieniłaś?
Najpierw miałam pisać pod pseudonimem i… Nie umiałam. W
ogóle mi nie szło. Chciałam tę książkę napisać tak, by była to naprawdę szkoła
dla dobrych żon. No, ale mi nie wyszło. I dobrze!
-Czy Ty, gdyby to nie była Twoja książka, zainteresowałabyś
się tym tytułem, widząc go na półce księgarni?
Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, bo obecnie mam do niej
stosunek emocjonalny. Ale mam nadzieję, że czytelniczki będą zainteresowane.
-Życzę Ci, by „Szkoła żon” została odebrana właściwie, by
ludzie zrozumieli, co chciałaś przekazać im tą lekturą, dostrzegli w niej to,
na co chciałaś zwrócić ich uwagę…
Dziękuję bardzo. Ja też bym sobie życzyła, by przy niej po
prostu mile spędzili czas. I by pod wpływem emocji niejedna żona się czulej
przytuliła wieczorem do męża.:)
-Czy w Twojej głowie są już pomysły na kolejne powieści?
Oj kilka! Teraz piszę powieść o… No jak zawsze o miłości.
Będzie na jesieni!
-Czy denerwujesz się przed premierą kolejnych tytułów tak
samo, jak przy debiucie? A może wcale nie masz tremy?
Bardzo się denerwuję. Wypuszczam w świat swoje dziecko,
które każdy będzie mógł ocenić.
-O czym marzysz?
Marzę o szczęściu. A na to się składa zdrowie mojej rodziny
i ich miłość. To najważniejsze.
-Tego Ci życzę z całego serca. Dziękuję za rozmowę :)
1. Zabawę zaczynamy 17 kwietnia i potrwa 7 dni, do 24 kwietnia do 24:00.
2. Zwycięzca zostanie wybrany w miarę możliwości najszybciej jak się da, wyniki pojawią się do 30 kwietnia.
3. Nagrodą będzie świeżutka, pachnąca nowością "Szkoła żon", którą własnoręcznie podpisze Magdalena Witkiewicz.
4. Książka to podarunek dla zwycięzcy od autorki i WYDAWNICTWA FILIA KLIK>.
5. Udział mogą wziąć jedynie osoby pełnoletnie, przykro mi, ale treść książki jest przeznaczona tylko DLA DOROSŁYCH.
6. Należy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego to właśnie TY powinnaś/powinieneś dostać ten niezwykły tytuł, w komentarzu pod tym postem, poza tym zostawić swój adres e-mail. Miło mi będzie, jeżeli polubicie moją stronę na facebooku KLIK>, jeśli dołączycie do obserwujących mojego bloga, nie jest to jednak wymóg, ponieważ nie uważam, że do lubienia i obserwowania powinno się zmuszać, prawda? Bannerów nie będzie, bo nie znam się na tym, gdyby ktoś był chętny mi pomóc, mogę spróbować to zrobić ewentualnie.
7. Zwycięzca zostanie wybrany bezpośrednio przez pisarkę MAGDALENĘ WITKIEWICZ tu klik do bloga , ale anonimowo, nie podam kto napisał dany komentarz. To prośba autorki, i ja uważam, że tak będzie sprawiedliwie. Powiadomimy o wygranej poprzez wiadomość e-mailową.
Podaję jeszcze link do mojej recenzji "Szkoły żon".
Wiem, to mój najdłuższy post, ale moim zdaniem warto przeczytać.
Gratuluję kolejnego pierwszego razu, tym razem świetny wywiad . Masz talent . Zazdroszczę takiej rozmowy. Pani Magda musi być świetną osoba , oby nigdy się nie zmieniła. Anno poproszę o następne wywiady mogą być dłuższe.:-D
OdpowiedzUsuńDałaś radę, Kasieńko? I jeszcze jako pierwsza się odezwałaś, jak na razie tylko wszyscy zerkają. Cieszę się, starałam się, jak zawsze!
UsuńLubię wywiady , czytam w całości:-D a ja przeczytałam choć powiem, że "Szkoła żon"coraz bardziej mnie kusi lecz poczekam i kupię chyba dopiero w niedzielę musze aż do Zielonej Góry jechać do Empiku... życzę dalszych sukcesów, trzymam kciuki:-)
UsuńZawsze możesz spróbować sił w konkursie, ale ten egzemplarz będzie u zwycięzcy dużo później... w każdym bądź razie zachęcam!
UsuńBardzo interesujący wywiad, przyjemnie się czytało:))
OdpowiedzUsuńnie było się czym stresować kochana:))
Debiut z Taką autorką!:)) Gratuluję!:))
dziękuję :)
UsuńWspaniały wywiad. Gratulacje.
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńŚwietna "wywiadowana", świetna "wywiadująca", świetny wywiad! Aniu, gratulacje, obawy naprawdę były zbędne. Czyta się tak, jakby Magda siedziała obok i mówiła wprost do mnie:)
OdpowiedzUsuńpiękny komplement, dziękuję :)
UsuńMatką jestem lat trzydzieści.żoną lat trzydzieści dwa-tylko tyle czy aż tyle?Wciąż uczę się życia i smakowania zjawiska,które ktoś kiedyś nazwał pięknie miłością.Zawstydzona, zapłoniona/moje pokolenie do tych należy,co to im mamusia o pewnych rzeczach nie mówiła!Miłość?Owszem-po ciemku i najlepiej z kołdrą na głowie ,albo w majtasach z dziurką w miejscu intymnym!/ Może ta książka otworzy mi następną "klapkę" i pozwoli na spontaniczne podejście do "wstydliwych tematów"?
OdpowiedzUsuńTak na poważnie to uwielbiam mądre książki z odrobiną,lub nawet "wielką chochlą" dodatku jakim jest erotyzm!
jolunia559@wp.pl
Jest pierwsza chętna do wygrania, brawo za odwagę!!!
UsuńPiękny staż, naprawdę!
W konkursie nie biorę udziału, ale muszę powiedzieć że wywiad strasznie mi się spodobał. Nabrałam wielkiej ochoty na książkę, kurcze, kto wie może dzisiejszy wieczór będzie należał właśnie do niej. Mam takie samo marzenie, które mam nadzieję nigdy nie ustanie i będzie wieczne.
OdpowiedzUsuńoby i Twoje marzenie się spełniało :)
UsuńA ja bym chciała dostać prezent na urodziny w postaci książki .Urodziny mam 26 kwietnia ,więc czekam z niecierpliwością na "Szkołę żon" megafonik@vp.pl
OdpowiedzUsuńniestety do 26 kwietnia nagroda nie dotrze do zwycięzcy, ale życzę powodzenia
UsuńWiem ,że roztrzygniecie konkursu póżniej mimo wszystko spóżniony prezent też chętnie przyjmę :-)
Usuńniestety nagroda jest tylko jedna, a chętnych wielu... ale czy tak, czy siak, warto samemu sprawić sobie taki rewelacyjny prezent!
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńPytanie niby proste, a jednak trudne. Bo niby czemu ja, skoro jest na pewno wiele chętnych osób. Ale spróbuję :) Po pierwsze ciekawość. Ciekawość samej książki, ale i ciekawość tego, czego może mogłabym się z niej nauczyć. Po drugie, bo lubię i cenię polskie pisarki. Mamy bardzo utalentowane piszące panie. Po trzecie sama próbuję "skrobać" własne czytadło i chętnie podpatruję, jak robią to inni ( a tym bardziej zapracowane matki, bo czas to u nas jest droższy niż złoto). Po czwarte i chyba najważniejsze, chciałabym wiedzieć, jak być "dobrą żoną" dla mojego dobrego męża.
Pozdrawiam,
Natalia
P.S. bardzo udany wywiad, gratuluję :)
Dziękuję, Natalio, zapraszam częściej i życzę powodzenia w konkursie!
Usuńuwaga, próbuję jeszcze raz dodać adres, który z gapiostwa nie wpisałam natalia27778@o2.pl
OdpowiedzUsuńudało się, jest adres e-mail
UsuńBardzo fajny wywiad :-) Kilka razy sie usmiechnelam po autorka opowiadala o tym na co i ja zwrocilam uwage. Chocby o schematycznosci powiesci erotycznych :-) Calosc przeczytalam z duzym zainteresowaniem. A ze ksiazke mialam juz przyjemnosc przeczytac, trzymam kciuki za pozostalych :-)
OdpowiedzUsuńMiałam podobnie, z wszystkim, co Magda napisała się zgadzam, była w tym wywiadzie szczera, nie udawała kogoś, kim nie jest, mówiła o tym, co myśli, co czuje, czego sie obawia, jestem zachwycona!
UsuńNie dziwie sie, naprawde piekny, szczery wywiad :-)
UsuńDlatego, że żoną jestem już po raz drugi, i chyba przez tyle lat nie dowiedziałam się jednak jak to jest być - dobrą żona - niestety :(( moje poglądy na ten temat zawsze różnią sie od poglądów męża i wypracowany kompromis nieraz spala na panewce. Równocześnie przy tym przesileniu wiosennym bardzo chętnie przeczytam dobrą książke polskiego pisarza ( bo polskich kocham nade wszystko a potem ..angielskich:)) pozdrawiam serdecznie pyzikenator@gmail.com
OdpowiedzUsuńmyślę, że warto zrobić coś dobrego dla siebie i przeczytać ten tytuł, nie być dobrą żoną, to przy okazji, a troszeczkę stać się egoistką, pomyśleć o sobie, o swoim samopoczuciu, o tym, że mamy prawa, a nie tylko obowiązki, proszę przeczytać moją recenzję, ta książka jest tym, czego szukasz, dobrą literaturą :)
Usuń
OdpowiedzUsuńWywiad bardzo ciekawy:) Gratuluję. W konkursie nie biorę udziału, bo książeczkę już wcześniej sobie zamówiłam:)
bardzo mnie cieszy, że i przed Tobą lektura, daj znać, jak przeczytasz, pozdrawiam
UsuńJak n pierwsze kroki w dziennikarskiej materii uważam wywiad za niesamowicie udany ;)
OdpowiedzUsuńA konkurs fajny, tylko nie wytrzymałam i już dziś nawiedziłam empik, no i mam ;)
O super! Czytaj, czytaj, Anitko, bo to dobra literatura kobieca!
Usuń"Myślały, że ta szkoła nauczy je, jak być idealnymi partnerkami dla swoich mężczyzn..." - ja bardzo długo pracowałam na to, by być idealną żoną dla swojego męża. Tylko im bardziej się starałam tym więcej błędów popełniałam, byłam coraz bardziej niezadowolona z życia a przede wszystkim z siebie. Nie muszę dodawać, że małżonek również zaczął mieć zastrzeżenia. Dopiero po długich latach zrozumiałam, że skoro wziął mnie "jakąś" to chyba taka mu pasowałam? Czemu na siłę chciałam się udoskonalić? Może to ja wszystko popsułam nadmiernym staraniem się? A gdzie się podziało moje życie?
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać tę książkę i może dzięki niej spróbować z dystansem podejść do kompletnej klapy swojego życia, jaką była misja poświęcenia swojego "ja" dla szczęścia swojego męża.
Pozdrawiam serdecznie :)
beataalfa@wp.pl
nawet do głowy mi nie przyszło, że tak wiele z nas ma takie przemyślenia... mam nadzieję, iż teraz jesteś wreszcie szczęśliwa i zadowolona z siebie i swojego życia :)
UsuńBardzo, bardzo chciałabym przeczytać tę książkę, dlatego zgłaszam się.
OdpowiedzUsuńDlaczego "Szkoła żon" powinna trafić właśnie do mnie? Oczywiście wybór będzie należał do pani Magdaleny Witkiewicz, ale nie ukrywam, że zależy mi na przeczytaniu tej książki. Miesiąc temu zostałam narzeczoną, po trzech latach bycia razem w końcu przeszliśmy na kolejny etap. Teoretycznie, ponieważ w praktyce na razie nie podjęliśmy żadnych poważniejszych kroków - ja chciałabym, ale Mój Luby jakoś się do tego nie pali. Wiem, że jest w tym trochę racji, gdyż najpierw wypadałoby mieć pewne zaplecze, chociażby finansowe, aby móc zawierać związek małżeński. Zdaję sobie sprawę z tego, że do wszelkich spraw podchodzę zbyt emocjonalnie i chciałabym wszystko na "już", co nie zawsze może się udać. Cały czas powtarza, że mnie kocha, jestem najpiękniejsza, chce ze mną spędzić resztę życia - cieszy mnie to bardzo, ale w mojej głowie samoczynnie pojawia się pewna lampeczka i głos "jak można mnie kochać? Przecież bywam wredna, samolubna, popełniam głupie błędy, a do piękności z okładek czasopism też mi daleko...". Bardzo go denerwuję, kiedy mówię takie rzeczy - sam mówi, że gdyby tak nie uważał, to nie bylibyśmy razem, a przecież poprosił mnie o rękę, dlatego chce być ze mną na dobre i złe. Właśnie dlatego chciałabym przeczytać "Szkołę żon", bo jeszcze nie mogę pochwalić się tym statusem, ale już teraz chciałabym wiedzieć "z czym się to wszystko je", aby w związek małżeński wstąpić z odpowiednim podejściem. Kto wytrzymałby z wiecznie zrzędzącą na swój wygląd kobietą, która wiecznie wytyka sobie błędy i uważa, że nie jest warta tyle, ile powinna? Chcę się zmienić i MUSZĘ to zrobić - dla naszego wspólnego dobra. Chcę być szczęśliwą, piękną i pogodną żoną. Może właśnie lektura "Szkoły żon" mogłaby pomóc mi w tym? Nawet, jeśli stałoby się tak w maleńkim stopniu - byłoby warto... :)
sylwiapis@wp.pl
Sylwia, jestem pod wrażeniem... bardzo szczera i niezwykle uczuciowa odpowiedź, pozdrawiam serdecznie i życzę, by Twoje marzenia się spełniły :)
UsuńKochana, nie dziękuję, żeby nie zapeszyć. ;*
Usuńwiesz, to i tak nie ode mnie zależy...
UsuńOczywiście rozumiem i wiem. Pozostaje czekać i mieć nadzieję. :)
Usuńtrzymam kciuki za kilka osób :)
UsuńDlaczego ja powinnam otrzymać "Szkołę żon”? Bo może dzięki tej lekturze w końcu zmienię swe nastawienie do obrączkowania się i wpadnę w sidła małżeńskie, zostanę "grzeczną" żoną i dam się przeszkolić w tej materii ;)
OdpowiedzUsuńmartucha180@tlen.pl
to nie jest książka o tym, jak zostać dobrą żoną... to książka o tym, jak być szczęśliwą, bez względu na to, czy jesteś w związku, czy sama...
UsuńOd prawie czterech lat jestem żoną, od dwóch - mamą, a czytelniczką - odkąd tylko jako kilkulatka poznałam literki. Sięgam po różnorodną literaturę, także ambitną i trudną, ale bardzo lubię takie swojskie, życiowe opowieści z nutką humoru, ale i tzw. drugim dnem, mądrym przesłaniem oraz optymistyczną wymową. Cenię "czytadła", po których coś zostaje w mojej farbowanej łepetynie, nie tylko dobre wrażenie.
OdpowiedzUsuńTwórczość Magdaleny Witkiewicz miałam już przyjemność poznać i polubić. Chętnie bym się przekonała jak autorka "udźwignęła" modny ostatnio w literaturze temat erotyki, jakie tym razem barwne postaci wykreowała, co ciekawego wniosła w kobiecy świat. Chciałabym sprawdzić, czy molierowski jest li i jedynie tytuł, czy może i humor, typy bohaterów.
Ponadto oczywiście lubię literaturę kobiecą, choć nie przepadam za tym określeniem i takim szufladkowaniem. "Szkołą żon" czuję się zaintrygowana, moja intuicja mi podpowiada, że powinnam to przeczytać. A on a rzadko się myli.
Dziękuję za możliwość przeczytania świetnego wywiadu i zorganizowanie konkursu.
Pozdrawiam serdecznie.
Agnieszka
agn.grabowska@autograf.pl
Agnieszko, piękna odpowiedź, zabawna i szczera :)
UsuńOd kilku lat jestem zakochana w czytaniu książek. To zabawne, bo jako uczennica, nie cierpiałam tego zajęcia. Gdy już dowiadywałam się o czy była lektura, bardzo żałowałam, ze "nie poznałam" jej bohaterów poprzez czytanie. Teraz, po paru latach , nie wyobrażam sobie życia bez książek. To jakby w człowieku było drugie życie. Od niedawna chodzi mi po głowie pewna historia, którą wkrótce zamierzam opisać. Być może napiszę książkę. Marzę o tym. Tymczasem pragnę uczyć się od najlepszych, czytając ich dzieła. Im więcej, tym lepiej! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Maja
maja842@o2.pl
dziękuję za ciekawą odpowiedź, pozdrawiam :)
UsuńSzkoła żon uczy, jak pokochać siebie...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie odkryłam takiej szkoły dobre naście lat temu... czy moje życie potoczyłoby się wówczas inaczej?! Czy kochając siebie bardziej, a może, powiedzmy to wprost - w ogóle, podejmowałabym inne, lepsze decyzje? Chcę przeczytać tę książkę, skoro jej tytuł jest tak przewrotny, może powinnam tak naprawdę się o czymś przekonać?! Bo póki co, szkołę żon założyć mogłabym sama - by pokazywać, jak zatracić siebie, gdy zatraciło się w uczuciu.
Na szczęście (a może nieszczęście) ja siebie odnajduję... powoli... Piszę "nieszczęście", ponieważ mój Niemąż nie jest tym zachwycony (och, jakże delikatnie powiedziane). Czy Szkoła Żon mówi, co robić, gdy nagle okazuje się, że patrzymy w innych kierunkach i choć słowa dalej brzmią podobnie, to między wierszami już nie ma kto czytać?!
Szkoło Żon, czy na Twoich kartach odnajdę choć nić delikatną, choć zarys kobiety, która już idealną być nie chce, za to chce być sobą?!
... A może jeszcze okruszki zostawia pod poduszką, gdy zaczyta się bez reszty?!
Pozdrawiam, Magda
Magdo, mam nadzieję, że Szkoła zon pomoże ci odnaleźć siebie, siebie szczęśliwą :) Szkoda, że nie zostawiłaś adresu e-mailowego, w razie, gdyby Twoja odpowiedź wygrała...
UsuńMagda, odezwij się, proszę!!!
UsuńOdezwałam się pod opublikowanymi wynikami :) Dziękuję za ciepłe słowa.
UsuńMadziu, tu masz mój e-mail napisz do mnie asymaka@o2.pl
UsuńNa pewno sięgnę po "Szkołę żon" :)
OdpowiedzUsuń