Wczorajsze popołudnie spędziłam w „Szkole żon” Magdaleny
Witkiewicz. Było to dla mnie niebywałe wyzwanie, ponieważ raczej nie bywam w
„takich” miejscach, wydaje mi się, jak zapewne wielu z Was, że nie potrzebuję
doznań, jakie tam są fundowane paniom, może trochę się wstydzę, jak jedna z
bohaterek o imieniu Marta? Może… zresztą, żoną jestem już lat kilkanaście, uczę
się na własnych błędach, a z problemami, z jakimi borykają się kobiety w tej
historii mam niewiele do czynienia. Czyżby?
Postanowiłam się przełamać, choć opory były przeogromne, ale
skoro mogę czytać i pisać o wszystkim, to także ten temat nie powinien być mi
obcy i budzić we mnie skrajnych emocji. Nie lubię „scen”, jak to nazywam, w
książkach, jeżeli są wulgarne, jeśli sprowadzają płeć piękną do roli
podrzędnej, jeżeli po prostu je obrażają i poniżają. Kobieta zasługuje na wszystko, co piękne, ważne, co dobre i powinna
mieć poczucie własnej wartości, nauczyć się myśleć o sobie, być kochana,
szanowana i doceniana, właśnie o tym jest ta książka, porusza trudne
zagadnienie, ale za to istotne i zbyt rzadko dostrzegane, zauważane,
komentowane.
Autorkę poznałam dzięki książce dla dzieci „Lilka i spółka”,
przy której doskonale bawię się z trójką moich urwisów, jak też za sprawą
„Ballady o ciotce Matyldzie”, z którą miło spędzam czas sama, już bez moich
pociech, a po lekturze „Szkoły żon” mogę śmiało powiedzieć, że Magdalena Witkiewicz jest pisarką
wszechstronną, niebywale utalentowaną i podbiła moje serce każdą z tych
trzech pozycji. Lubię czytać prawdziwe, szczere historie, takie „z życia
wzięte”, opowiadające o ludziach, których możemy spotkać na każdym kroku, tuż
obok nas, czy nawet sami możemy się z tymi opowieściami utożsamić. Książka
powinna nas bawić, dawać nam wiele ciekawych przeżyć, ale idealnie jest wtedy,
gdy czegoś nas uczy, coś pozwala nam zrozumieć, jeżeli dzięki niej możemy
czegoś doświadczyć, coś przemyśleć, podkreślam to zresztą na każdym kroku, w
każdej niemalże recenzji, bo inaczej nie potrafię.
Wzięłam przykład z Autorki… skoro ona nie boi się nowych
wyzwań, dlaczego ja mam się czegokolwiek obawiać, sięgając po taką książkę???
Warto się rozwijać, przełamywać stereotypy. Tylko, że moim zdaniem nie jest to
wcale tylko powieść erotyczna, to
książka o miłości, o kobietach, o kłopotach, z jakimi się zmagają każdego
dnia, o ich szarej rzeczywistości, o nudnym życiu codziennym. Aż tu nagle…
pojawia się szkoła żon, idealna dla
każdej z nas, i dla mamy małych dzieci, i dla dziewczyny po rozwodzie, i dla
pani pięćdziesięciotrzyletniej, której mąż skacze z kwiatka na kwiatek,
traktując ją jak sprzątaczkę, praczkę i kucharkę zaledwie, i dla matki, która
problemy zajada słodyczami i kanapkami, wieczorem, gdy wszyscy w domu śpią,
tutaj te wszystkie panie znajdą chwilę relaksu, odpoczynku, wytchnienia,
zapomną o troskach, smutkach, a może po ukończeniu tego przedsięwzięcia staną
się kimś innym, gotowym, by zmienić swoje życie, by stanąć twarzą w twarz z
tym, co je boli, co je unieszczęśliwia? Tutaj są równe, żadna z nich nie jest
lepsza, ani gorsza, tu uczą się siebie.
Wieczór spędzony w uroczym SPA, w saunie, na plaży, na
masażach, na rozmowach z osobami znającymi się „na rzeczy”, czy też z innymi
uczennicami szkoły, szczere, prawdziwe, pełne emocji, uczuć, bez owijania w
bawełnę, uważam za niebywale udany i choć kończę go z wypiekami na twarzy, nie
żałuję. Może tylko tego, że muszę to miejsce opuścić?
Takiej książki
zdecydowanie brakowało na naszym rynku wydawniczym, napisanej tak pięknym
językiem, językiem miłości…
Polecam ją całym sercem, naprawdę szczerze i obiektywnie, a
w tej kwestii możecie mi wierzyć.
Za wspaniałe
niedzielne popołudnie, dzięki któremu oderwałam się od swojej codzienności,
pełnej tupotu małych nóżek, hałasu i ciągłego: „Mamoooo …”, za to, że poczułam
się zrelaksowana, piękna i pachnąca po wonnych kąpielach i masażach, dziękuję
bardzo Autorce książki, która obdarzyła mnie wielkim zaufaniem, oddając w moje skromne
ręce swoje najmłodsze dziecko. Dziękuję.
Premiera książki 17 kwietnia 2013 roku, polecam, nie przegapcie, bo jest naprawdę znakomita!!!
Ps. Fragment mojej recenzji znalazł się na okładce "Szkoły żon":
Premiera książki 17 kwietnia 2013 roku, polecam, nie przegapcie, bo jest naprawdę znakomita!!!
Ps. Fragment mojej recenzji znalazł się na okładce "Szkoły żon":
Wierzę, że książka z pewnością jest dobra, skoro tak dobrze się o niej wyrażasz. Ale spoglądając na jej opis jakoś nieszczególnie mnie do niej ciągnie. Ostatnio mocno krążę w świecie kryminalnym i fantastycznym. Póki co zamierzam w nim zostać na dłużej :)
OdpowiedzUsuńjestem zdumiona, myślałam, że lubisz taką tematykę...
UsuńJa zdecydowanie nie przepadam za książkami erotycznymi, ale po tą mogłabym się skusić, gdyż jest również o miłości. Po za tym jestem bardzo ciekawa autorki:) Uwielbiam odkrywać nowe (mi jeszcze nieznane) polskie talenty.
OdpowiedzUsuńi ja nie lubię takiej tematyki, ale to naprawdę inna książka, zupełnie inna, możesz mi wierzyć... nie poleciłabym czegoś, co byłoby nic nie warte
UsuńJa chętnie przecztam, choć nieukrywam ta seria nie wzbudza mojego zainteresowania , po pierwszej książce. Przeczytała wczoraj fragment "Szkoły żon " i wywarło na mnie zupełnie inne wrażenie niż "Mistrz", który miał być odpowiedzią na Greya...
OdpowiedzUsuńmam podobne zdanie, właśnie po tym fragmencie nabrałam ochoty na "Szkołę żon"
UsuńMuszę koniecznie przeczytać, już dawno się do niej przymierzałam a teraz jestem pewna,że warto!:)
OdpowiedzUsuńoj, warto...
UsuńCoś czuję, że po nią sięgnę. Skoro Tobie się spodobała TAKA książka to musi być naprawdę świetna :)
OdpowiedzUsuńWreszcie ktoś to zauważył, dziękuję Anitko!
UsuńKsiążkę już od dawna mam na liście do przeczytania:)
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi, bo świetnie się zapowiadała, już po fragmencie, jaki wcześniej czytałam wiedziałam, że to coś niebanalnego!
UsuńMam nadzieję, że trafi ona szybko w moje ręce!
OdpowiedzUsuńja również mam taka nadzieję
UsuńCudowna, bardzo osobista recenzja, takie lubię. Mam nadzieję, że uda mi się książkę przeczytać, do tej pory miałam do czynienia tylko z Opowieścią niewiernej, która mimo swojej prostoty urzekła mnie prawdziwością. Dobra, kobieca powieść to idealna towarzyszka na wiosnę :) Kurcze, ale mi ochoty narobiłaś :)
OdpowiedzUsuńdziękuję, cieszę się, że moja recenzja Ci się podobała, pozdrawiam serdecznie :)
UsuńAutorkę poznałam za sprawą Opowieści niewiernej, która zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie. Na Szkołę żon wyczekuję już od dawna, wszystko wskazuje jednak na to, że jeszcze przed nią poznam Balladę, co ogromnie mnie cieszy. Co prawda na podstawie 1 przeczytanej książki raczej nie powinno się jeszcze czegoś takiego pisac ale uważam że autorka ma naprawdę duży talent i jestem przekonana, że w każdym temacie, jakiego dotąd się podjęła, jest świetna :-)
OdpowiedzUsuńStrasznie chciałabym poznać Opowieść niewiernej, wiele dobrego o niej słyszałam... Ballada jest cudowna, właśnie ją czytam! Ostatnio ciągle czytam książki autorki, i dzieciom, i sama, dniem i nocą :) Zgadzam się co do talentu pisarki, jest naprawdę niesamowita, na dodatek jeszcze pisze przezabawne wiersze dla dzieci, naprawdę jest niezwykła!!!
UsuńOdliczam dni do premiery, tym bardziej, że jestem świeżo po "Balladzie" - świetnej zresztą. Pani Witkiewicz pisze fantastycznie, a sama jest bardzo sympatyczną osobą, miałam przyjemność zobaczyć ją na targach książki w Krakowie.
OdpowiedzUsuńMam podobne zdanie, zazdroszczę Ci, że poznałaś autorkę!
UsuńPowiem Ci, że sama sobie zazdroszczę:) Mam nadzieję, że w tym roku też będzie, bo twardo się wybieram.
Usuńszkoda, że mam tak daleko do Krakowa... ech...
UsuńDo książek erotycznych nie mam nic przeciwko, w końcu erotyka zaczyna się pojawiać także w literaturze młodzieżowej... Ale jednak opis mnie nie zaciekawił na tyle, by się za nią w dniu premiery rozglądać, a i czuję chyba już mały przesyt taką literaturą. Może kiedyś, gdy najdzie mnie ochota na tego typu literaturę to spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
to książka przede wszystkim o kobietach, a erotyka jest dodatkiem... a o kobietach zawsze lubię czytać, jeżeli jest szczerze, prawdziwie, po polsku
UsuńCo prawda "Opowieść niewiernej" nie przypadła mi go gustu, to jednak spotkanie z "Balladą o ciotce Matyldzie" sprawiło, że mam wielką ochotę aby zapoznać się z tym utworem. Mam nadzieję, obcowanie z tą lekturą przeważy na plus dla p. Witkiewicz.
OdpowiedzUsuńWiesz... ten tytuł jest zupełnie inny niż "Ballada...", a "Opowieści niewiernej" nie zdążyłam jeszcze przeczytać, ale "Szkołę żon" mogę jak najbardziej polecić.
UsuńAniu, zachęciłaś mnie:)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy, ponieważ to książka warta uwagi i mogę ja polecić z czystym sumieniem :)
UsuńJak zawsze recenzja profesjonalnie napisana :-)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ale mnie do tego nie ciagnie - moze nie ten wiek? moze inne piorytety? Ale recenzja swietna ;) Zeby nei bylo hihi
OdpowiedzUsuńRecenzja taka Twoja, Aniu: bardzo konkretna ale jednocześnie zasiewająca ziarenko tajemniczości:) Nie wiem co napisać...ta ksiązka od dłuższego czasu krąży wokół mnie i niby kusi a jednocześnie tytuł nastraja odpychająco. Biorę do ręki w księgarni i odkładam....i nie wiem o co chodzi, jeszcze przy żadnej mi się tak nie zdarzyło.....może muszę "dojrzeć" jakoś szczególnie?:)
OdpowiedzUsuńSceny erotyczne bardzo trudno opisać, bo w tych tematach najłatwiej o banał. Jestem ciekawa tej książki, bo Witkiewicz wywarła na mnie pozytywne wrażenie. :)
OdpowiedzUsuńAniu,jak polecasz to wiem że warto...
OdpowiedzUsuńja już mam ją przeczytaną, świetna książka, teraz zaczęłam czytać "Pensjonat marzeń" :)
OdpowiedzUsuńJuż dawno miałam ochotę zapisać się do tej szkoły :)
OdpowiedzUsuńKsiążki Magdaleny Witkiewicz bardzo mi się podobają. "Szkoły żon" jeszcze nie czytałam, ale czuję się zachęcona :)
OdpowiedzUsuńCiekawe co mężczyzna wyniesie z tej szkoły? ;)
OdpowiedzUsuńMarek Udała