Z tą serią miałam już styczność przy okazji tytułu o strasznie ponurym zamku, KLIK do tej recenzji. Wrzucam ją też tutaj, pisałam ją kilka miesięcy temu na moim niebieskim blogu.
Wspominałam już o tej książeczce tuż
przed świętami, gdybyście szukali czegoś dla swojego dziecka na prezent,
ale teraz na spokojnie chciałabym szerzej opowiedzieć o tej lekturze.
Kiedy moja Groszek chodziła do zerówki przedszkole nakazało nam samym,
rodzicom uczyć dziecko czytania, liter, składania je w sylaby i w
zdania. Szukałam wtedy książki, która pomogłaby mi zmierzyć się mojemu dziecku
z tym trudnym zadaniem, niestety bezskutecznie. Wreszcie sama napisałam
krótki tekst, nie typu Ala ma kota, ale jakiś taki w miarę ciekawy i
sensowny. Groszek czytała najlepiej w klasie, gdy poszła do szkoły i do
tej pory nie ma z tym problemu, jest jedną z niewielu osób w jej wieku,
które same po książki sięgają i robią to z chęcią. Potrafi także sama
napisać interesujące opowiadanie, co możecie znaleźć w mojej poprzedniej
notce.
Miś ma 5 lat, tę właśnie książeczkę chciałam przeczytać z myślą o nim.
Czytania co prawda jeszcze go nie uczę, za to chcę go powoli oswoić z
literkami. Nie wysyłam go do szkoły we wrześniu, więc nie musimy się tak
bardzo spieszyć, traktujemy to jako zabawę. I o dziwo, ta lektura bardzo
mu się podobała, zaciekawiła go, jest na tyle krótka, że słuchał jej z
zainteresowaniem. Autor napisał ją specjalnie z myślą o dzieciach
uczących się czytać i moim zdaniem jest to strzał w dziesiątkę, nic
lepszego do składania literek nie znajdziecie! Poleciłam ją już mojej
siostrze, która ma dziecko w pierwszej klasie, zapisała tytuł i zapewne
już zakupiła tę książeczkę. Dzisiaj pokazałam ją też szwagierce, która
zrobiła sobie zdjęcie i ma zamiar zakupić ją dla swojej córeczki. Mamy
tu ciekawe, przyciągające uwagę obrazki, krótki tekst, ale napisany z
sensem. Na górze każdej strony jest wyraz, litery przedzielone
myślnikiem, by dziecku było łatwiej, np. m-i-a-s-t-o. Na dole jest
zdanie. Ta akurat książka opowiada o Ponurej Damie mieszkającej w pustym
i smutnym zamku, możemy poznać różnego rodzaju uczucia, z jakimi
zmagają się bohaterowie. Wiele się tutaj dzieje, na końcu są naklejki i
dyplom sukcesu, co dodatkowo motywuje dziecko.
W ogóle są trzy poziomy czytania, w pierwszym składamy słowa, w drugim
zdania, a w trzecim połykamy strony. Wszystko jest w formie zabawy, co
zachęca dodatkowo naszych milusińskich w wieku 5 - 7 lat. Oprócz
opisanej przeze mnie książeczki są jeszcze dwa tytuły: "Psotny Franek" i
"Kto polubi Trolla?". Jestem jak najbardziej za takim sposobem
wspierania nauki czytania, mamy tu dużą czcionkę, wciągające opowieści i
ciekawych, sympatycznych bohaterów.
Po zapoznaniu się z ponurym zamczyskiem wiedziałam już, że warto sięgnąć po kolejne tytuły, z tej samej serii.
I tak poznałam
historyjkę zabawną, również z poziomu 1, tej serii CZYTAM SOBIE. Jak już pisałam pomysł jest naprawdę ciekawy, ponieważ taka pozycja literacka pomaga naszym dzieciom w nauce czytania. Te książeczki są kolorowe, barwne, wesołe, nasz poznający świat literatury szkrab może pokochać czytanie dzięki nim. Na pewno go one nie zniechęcą, jak szare, bezbarwne podręczniki, tutaj dzieje się mnóstwo ciekawych rzeczy, co strona to coś interesującego, zajmującego uwagę. Mój synek przeczytał z tej książeczki samodzielnie wyraz "oko", myślę, że na początek dobrze mu poszło, teraz przed nami kolejne, trudniejsze słowa.
W tej historyjce tytułowy troll dostaje w prezencie koc. Piękny, różnobarwny, cieplutki, pod którym cudownie mu się zasypia wieczorem. Nagle okazuje się, że kocyk się rusza... Co to takiego? Musicie odkryć to już sami, ja tego nie zdradzę, mowy nie ma! I przy tym opowiadaniu synek był zachwycony, przy okazji pojął znaczenie słowa "p-o-d", choć z przeczytaniem go ma jeszcze problemy. Zuzia także przysłuchiwała się opowieści i pokazywała na obrazkach poszczególne rzeczy, jak dywan, czerwony telefon czy trąbkę. Zdania są krótkie, więc dziecko nie zniechęci się do samodzielnego czytania, użyto podstawowych głosek, jak czytam z okładki, dziecko uczy się głoskowania.
Polecam, a niebawem drugi poziom i kolejna książeczka z tej serii.
No wiesz? I teraz się zastanawiam nad kocem!:)) tak to się nie robi, dzieckiem niestety od dawna nie jestem, a ciekawość wciąż ta sama:))
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie wiem, dlaczego tak lubię te dziecięce książeczki... gdy byłam mała, chciałam dorosnąć, a teraz co? Wolałabym znowu powrócić do beztroskiego dzieciństwa?
UsuńA wracając do tematu... jak myślisz, co było pod kocem? Co powodowało, że się ruszał?
Może kot?:)) U mnie spowodować ruch koca mogłyby tylko kociska:)
Usuńpunkt dla Ciebie, brawo!
UsuńBardzo mnie ciekawi ta seria, oglądałam niektóre książeczki ostatnio w księgarni. A pani z biblioteki mówiła, że cieszą się dużą popularnością i rodzice sobie chwalą. Poczekam, aż mój siostrzeniec podrośnie do odpowiedniego wieku, wtedy na pewno sięgniemy po te opowiastki:)
OdpowiedzUsuńpolecam i pozdrawiam serdecznie :)
Usuń