niedziela, 30 czerwca 2013

"Utracone dzieciństwo" Yehuda Nir



Szczere i pełne obiektywizmu spojrzenie na czas II wojny światowej.
Książka, obok której nie mogłam przejść obojętnie, ponieważ opowiada historię dziewięcioletniego chłopca, który na skutek II wojny światowej traci wszystko: poczucie bezpieczeństwa, ojca, beztroskie dzieciństwo. Musi niebywale szybko dojrzeć, stać się bardziej odpowiedzialnym, by pod koniec wojny być już osobą dojrzałą. To, co przeżył, czego doświadczył, zmieniło go i zahartowało, ale też obraz tych dni, bezsilności i niesprawiedliwości, jaka była wtedy na porządku dziennym odcisnęły na nim swe piętno i nie pozwoliły o sobie zapomnieć.
"Utracone dzieciństwo" jest niesamowicie osobistym pamiętnikiem, opowieścią żydowskiego dziecka, pochodzącego z bogatej rodziny, który nie udaje idealnego, pisze o sobie prawdziwie i bez owijania w bawełnę, przedstawia swoją osobę taką, jaka była, nie omija tematów, jakimi interesują się dojrzewający młodzi mężczyźni, nie udaje kogoś, kim nie był. Oczywiste było, że pomimo trudów wojny, wszechobecnego zła ciekawiła go płeć przeciwna, myślał o dziewczynach. Tym bardziej podoba mi się ta powieść, ponieważ przedstawia faktyczne zdarzenia, bez zakłamania i fałszu. 
Yehuda Nir nie wybiela siebie, mówi o strachu, jaki go paraliżował, szczerze opowiada o wszelkich uczuciach, których doświadczył przez lata wojenne, o emocjach, jakie nim targały podczas Powstania Warszawskiego, ponieważ brał w nim udział, co prawda nie od początku, ale za to z wielkim poświęceniem. Nie spotkałam się jeszcze z taką książką, z której stron bije tak wiele autentyzmu, prawdy i lęku. Jak wielkiej zmianie uległ ten dziewięcioletni chłopiec, by przetrwać. On nie koloryzuje, nie upiększa rzeczywistości, prosto z mostu mówi, co myślał, co czuł, za czym tęsknił, na co miał nadzieję. Zapewne dlatego ta opowieść może nas tak bardzo poruszyć, wzbudzić w nas emocje i uczucia dużo mocniejsze niż jakakolwiek inna książka. To część naszej historii i wszyscy Polacy powinni ją poznać, dlatego powstał ten niecodzienny zapis, pamiętnik,  z tego powodu wydany jest po raz kolejny, by dotarł do jak najszerszego grona czytelników. Nie tylko dojrzałych, dorosłych osób, ale i do kolejnego pokolenia, do młodzieży, która tak niewiele wie o historii swojego kraju czasami. Coraz mniej jest świadków holokaustu, zagłady niewinnych ludzi, posłuchajmy ich opowieści o tych tragicznych, traumatycznych przeżyciach.
Niestety po raz kolejny muszę ze smutkiem zauważyć, że nie brakowało Polaków, którzy wydawali Żydów, którzy nimi gardzili i uważali za gorszych od siebie, nie było tylko tych "dobrych", którzy pomagali, którzy ukrywali, zdarzali się i ludzie pozbawieni skrupułów, dla których Żyd był wrogiem. Jak trudne musiało być życie obok takich Polaków, śmiertelne zagrożenie nie tylko ze strony Niemców, udawanie zawsze i wszędzie, bycie stale w pogotowiu, by nie powiedzieć czegoś niewłaściwego, co może przynieść śmierć nie tylko jemu, ale też jego siostrze i mamie. Miał wiele szczęścia, często przypadkowe, zupełnie niespodziewane sytuacje wyciągały go z opresji, ale też warto podkreślić jego "głowę na karku" i inteligencję, szybkość działania, choć przede wszystkich to siostra Yehudy, Lala często okazywała zimną krew i stawała na wysokości zadania, by udało im się przeżyć. Niejednokrotnie śmierć zaglądała im w oczy, była tuż-tuż...
Chyba dopiero Powstanie Warszawskie robi z naszego bohatera prawdziwego mężczyznę, to czas, gdy może się wykazać i nie marnuje szansy danej od losu, wykorzystuje ją w pełni. Polecam całym sercem, to rewelacyjny zapis tego, co wydarzyło się naprawdę.
Na koniec cytat:
"Mały Janek nie będzie pochowany w obrządku katolickim - poinformował w pierwszych słowach. - Od jego matki dowiedzieliśmy się, że był Żydem. Nasuwa mi się smutna refleksja dotycząca naszego społeczeństwa, że nawet teraz - wśród nas, uwolnionych już od Niemców - on nie ośmielił się ujawnić swojej prawdziwej tożsamości. Janek był najdzielniejszym chłopcem, jakiego kiedykolwiek spotkałem w mojej wieloletniej żołnierskiej służbie. Tak Żydzi, jak i wraz z nimi wszyscy Polacy, mogą być dumni z tego małego chłopca. Czujemy się zaszczyceni, że był wśród nas."

 "Utracone dzieciństwo" Yehuda Nir, Wydawnictwo Nowy Świat, 2011



10 komentarzy:

  1. Moja mama była bibliotekarką, zanim nie musiała pójść na rentę. Tato to zapalony miłośnik książek. To musiała poskutkować pełną biblioteczką. Nie miałam jeszcze 10 lat jak śmigałam już z trudnymi książkami. Mnóstwo jest u mnie o tematyce wojennej. Bardzo mnie uwrażliwiły, płakałam jak bóbr.. Dawno już ich nie czytałam, bo ciągle dochodzi tyle nowości..Chociaż muszę je wszystkie sobie przypomnieć koniecznie. Szkoda, że doba jest taka krótka :) ,,Utraconego dzieciństwa" jeszcze nie czytałam, ale chętnie się z nią zapoznam. Chociaż nie jest to łatwy temat temat, ale brzmi interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, tak czułam, że miłość do książek musiałaś "wessać z mlekiem matki", a tutaj jeszcze i tata czyta... temat niełatwy, masz rację, ale warto pamiętać o tych niewinnych, których spotkał tak straszny los...

      Usuń
  2. Zauważyłam, że od lat jesteśmy uprzedzeni do Żydów traktując ich, jako ludzi gorszej kategorii, czasem na równi z czarnymi. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Skąd taka nienawiść do czyjeś rasy/kultury czy religii.
    Interesująca książka. Chętnie ją poznam w wolnym czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety...
      tak, książka naprawdę warta uwagi, polecam :)

      Usuń
  3. Z wielką ciekawością czytam kolejne książki, których fabuła dotyczy II wojny światowej. Najbardziej jednak poruszają mnie takie, w których główny bohater to narrator, naoczny świadek wszystkich wydarzeń. Wtedy jestem podwójnie wzruszona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i ta taka jest właśnie, wiele przeżył, wiele w jego życiu się wydarzyło, ale najważniejsze, że mógł nam o tym opowiedzieć :)

      Usuń
  4. Oj - módl się, żeby jakiś aktywista z AK tego nie przeczytał. Oni ostatnio lubią pozywać do sądu za oskarżanie patriotów o antysemityzm :)
    A tak na poważnie - nie bardzo kupuję obiektywizm tej książki. W dodatku z perspektywy kilkuletniego chłopca? Spróbuj sobie przypomnieć, co pamiętasz z Twoich przeżyć, gdy byłaś w tym wieku i czy ma to cokolwiek wspólnego z obiektywizmem? A poza tym jakie horyzonty umysłowe może mieć taki malec i czy w tym wieku cokolwiek może być obiektywne. Poza tym, jak mówią mądrzy, nie ma czegoś takiego jak obiektywne wspomnienia. Gdyby więc było, że subiektywne, lecz szczere, bardziej bym to odebrał za pochwałę.
    Doceniam, że podejmujesz takie tematy i czytałem z zainteresowaniem, ale jednak na tę książkę się nie skuszę. No - może kiedyś, gdy wyczerpie mi się zapas must read :) To jednak chyba marzenie ściętej głowy :)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heheh... ja tylko recenzowałam książkę, z prawda nie ma co dyskutować:)
      co do tego, co napisałeś przyznaję Ci rację, dziecko, nawet dorastające w tak trudnych warunkach nie może być obiektywne, bardziej chodziło mi o to, że nie wybielał swojej osoby, pisał o tym, że się bał, że gdyby musiał popełnić samobójstwo w krytycznym momencie nie dałby rady, potrafił przyznać się do ludzkich uczuć, nie udawał bohatera

      Usuń
    2. :) Zawsze warto podyskutować. Wszak nie ma jednej prawdy ;) A porozmawiać jeszcze lepiej :)

      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    3. oczywiście, że tak
      pozdrawiam równie serdecznie :)

      Usuń