wtorek, 15 kwietnia 2014

Wiosna po wiedeńsku Katarzyna Targosz premiera: 28.04.2014 Konkurs!!!


Katarzyna Targosz
Wiosna po wiedeńsku
Wydanie I
     Wydawca JanKa
Seria JaneczKa
Stron: 192
Format: 146x205 mm
Oprawa: miękka
ISBN 978-83-62247-32-5
     cena 26,20
     opuszcza drukarnię 28.04.14

Recenzja przedpremierowa. 
Mój pierwszy patronat. 

To pierwsza książka z nowej serii JaneczKa w wydawnictwie JanKa. 
Autorką jest młoda, trzydziestodwuletnia kobieta, moja rówieśniczka jak się okazuje. Wielką miłością darzy Kraków, ale mieszka, nie do końca z wyboru, w Bukowinie Tatrzańskiej. Uwielbia fotografię i literaturę, oddaje się obu tym pasjom z ogromną radością. Jest też mamą małego Górala. Zajęć zatem jej nie brakuje, w dodatku jest zagorzałą zwolenniczką podróży, potrafi docenić niesztampowe rozwiązania architektoniczne, dostrzec walory artystyczne pięknego zdjęcia, ceni również klimaty Wiednia, co zauważamy czytając debiutancką powieść autorki. Katarzyna Targosz ukończyła hotelarstwo w SHMS w Caux-sur-Mountreux oraz geografię na Uniwersytecie Jagiellońskim.

"Wiosna po wiedeńsku"  to zabawna, pełna zaskakujących sytuacji opowieść o Katarinie i grupie jej najbliższych przyjaciół. Z pochodzenia Polka, z wyboru mieszkanka Wiednia, otoczona jest osobami co najmniej dziwnymi, żeby nie powiedzieć raczej odrealnionymi. Nie znajdziecie tu banalnej historii o miłości, a każda z postaci stworzonych przez autorkę jest niezwykła, odmienna, inna. Brakowało mi takiej publikacji na naszym polskim rynku wydawniczym, tak ciekawej, świeżej, naprawdę wyróżniającej się na tle innych książek. 
Główna bohaterka jest artystką, żyje chwilą, bez planów i komplikacji. Swego czasu odniosła niebywały sukces, ale w chwili, gdy ją poznajemy to wszystko należy już do przeszłości. Marzy o wielkiej, odwzajemnionej miłości, ale czy jest gotowa być z kimś na dobre i na złe? Czy potrafi zaakceptować to, że jej ukochany daleki jest od doskonałości? 
Martin to policjant, tak różny od Katariny jak to tylko możliwe. Nie umiałby tak jak ona żyć z dnia na dzień. Jest odpowiedzialnym i poukładanym człowiekiem. Czy tych dwoje ma szansę na zbudowanie prawdziwie udanego związku, czy skłonni są do kompromisów, czy znajdą nić porozumienia? Szczególnie, że tuż obok naszej uroczej artystki pojawia się tajemniczy i niezwykle interesujący Kapelusznik! Wszyscy wokół odradzają jej znajomość z nowo poznanym mężczyzną, ale ona zdaje się nie zwracać na te ostrzeżenia uwagi. Czy popadnie w tarapaty za sprawą niebezpiecznej znajomości?
Każda postać, jaka zaistniała w tej powieści zdaje się żyć własnym życiem, wymykać się z ogólnie przyjętych norm, nie zważać na jakiekolwiek zasady. I chyba właśnie ci bohaterowie są największym atutem tej książki. Nigdy nie wiadomo, co planują, jakie mają zamiary, czym nas zaskoczą, zaintrygują, rozbawią. Są stworzeni doprawdy rewelacyjnie, dopracowani w każdym calu, wzbudzają w czytelniku sympatię, kibicujemy im i trzymamy za nich kciuki. 
Katarina mieszka z dwoma współlokatorami: malarzem, który uwielbia jeść jajka i nie wychodzi z domu, zwanym przez wszystkich Wujem, nikt nie pamięta już zresztą jego prawdziwego imienia, i Wiktorem vel Wiktorią, nieustannie na diecie, choć zajada ze smakiem ananasy, manifestującym/cą na każdym kroku swoją "kobiecość", nie tylko za sprawą stroju. Czy w takim otoczeniu Katarina ma szansę na spokojne, ustabilizowane życie? Czy tego choć przez moment pragnie? 
Nie możemy oczywiście zapomnieć o przyjaciółce naszej bohaterki, Yvonne, która ze wszech miar stara się pomagać innym, doszukując się w nich wszelkiego typu zaburzeń, problemów. Jako psycholog chce koniecznie postawić wszystkim swoim znajomym mniej lub bardziej trafną diagnozę. 
To postaci niezwykle kolorowe, barwne, niebanalne, troszkę może przejaskrawione, ale w niczym to nie przeszkadza. Nie sposób się z nimi nudzić, źle czuć się w ich towarzystwie, szczególnie, gdy okazuje się, jak bardzo może na nich liczyć Katarina. Tacy zdawałoby się nieodpowiedzialni, a potrafią zaskoczyć i to niejednokrotnie! Prawdziwi z nich przyjaciele!
Akcja powieści osadzona jest w czasach nam współczesnych, dzieje się co prawda w Wiedniu, w którym nigdy nie byłam, ale za sprawą niezwykle barwnych opisów autorki dosyć szybko przeniosłam się do tej austriackiej stolicy. Czytelnik może spojrzeć oczami pisarki na to niezwykłe miejsce, dostrzec to, co ją urzekło w mieście, w którym podobno zawsze świeci słońce. 
Katarina wyjechała z rodzinnych stron, by studiować projektowanie mody w Wiedniu. Marzyła o tym, a teraz jej marzenie miało się ziścić. Szybko dostrzeżono jej nowatorskie spojrzenie na sztukę, przekonano się, jak wielki ma talent do projektowania zaskakujących i urzekających prac. Wszystko wydawało się układać po jej myśli. Tylko wygląda na to, że sukces, pieniądze, sława wcale nie przyniosły jej szczęścia. 
"... przestałam dostrzegać piękno liścia wirującego na wietrze w zimny i mokry dzień. Nie widziałam nic prócz tego, że zabrudziły mi się noski w jasnych kozaczkach od Chanel."*

Gdyby nie paskudny, deszczowy dzień być może nie usiadłaby na zielonej ławce w parku? I pewien artysta nie zainteresowałby się sfotografowaniem jej? Od tego zdjęcia bowiem zaczyna się cała historia. Nowo poznany fotograf zostaje zamordowany, a główną podejrzaną staje się niestety Katarina. Śledztwo prowadzi człowiek, z którym jeszcze rok temu była związana, to Martin. Jak zakończy się ta opowieść? 
Trzyma w napięciu do ostatnich chwil i trudno przewidzieć, jaki będzie jej finał. Tajemnice, intrygi to w owym artystycznym światku nic niezwykłego, dlatego przygotujcie się na ciekawe przeżycia i nie lada emocje. Jaka jest ta wiosna w wykonaniu Katarzyny Targosz? Myślę, że warto się przekonać. Niesztampowe rozwiązania, świetnie wykreowane wyraziste postaci, mnóstwo interesujących pomysłów, na które warto zwrócić uwagę to tylko kilka elementów składających się na tę fabułę. Mamy tu nie tylko ciekawy wątek kryminalny czy miłosny, znajdziemy tu wiele innych tematów, których autorka nie boi się poruszyć. Widać, że próbuje zmusić nas do myślenia, analizowania, zastanowienia, ale w sposób nie do końca trudny i skomplikowany, raczej lekki i humorystyczny. To świeże spojrzenie pisarki na poszukiwanie szczęścia, spełnienia niesamowicie do mnie przemówiło. Jestem zachwycona tą powieścią i polecam ją z czystym sumieniem. I Wy zapewne znajdziecie w niej coś dla siebie, uda Wam się dostrzec być może coś, co mi umknęło? W każdym bądź razie zachęcam do poznania "Wiosny po wiedeńsku", jestem dumna, że mogę ją Wam polecić jako pierwsza. 

*fragment pochodzi z książki

"Wiosna po wiedeńsku" Katarzyna Targosz Wydawnictwo JanKa, premiera: 28.04.2014




KONKURS: 
Mam dla Was egzemplarz tej powieści do wygrania. Zabawa zaczyna się dzisiaj, 15 kwietnia, a zakończy się w dniu premiery, 28 kwietnia, o godzinie 24:00.  Wystarczy pod tym postem odpowiedzieć na pytanie: Którą porę roku darzysz największym sentymentem i dlaczego? Nie zapomnijcie zostawić swojego adresu e-mail w komentarzu, bez tego nie będę mogła powiadomić zwycięzcy o wygranej. Możecie udostępniać ten post, polubić moją stronę, za wszelkie dowody sympatii dziękuję.
Nagrodę ufundowało Wydawnictwo JanKa. A tutaj strona autorki: http://www.katarzynatargosz.pl/stronaglowna/.

Przypominam też o trwającym konkursie z książką "Bez przebaczenia".



 



22 komentarze:

  1. Witam! Chciałabym tez juz przeczytać tę książkę pani Kasi. Czekam na pojawiwnie się jej z niecierpliwością.
    Również z chęcią odpowiem na pytanie konkursowe :)Oczywiscie wiosna jest od zawsze moją ulubiona porą roku.Może nie tak wczesna,ale tak gdy juz drzewa zakwitną i powietrze jest takie przyjemne,ziemia juz nagrzana.Gdy spadnie deszcz i wtedy czuc jego zapach.W tym czasie moje oczy nie mogą sie nacieszyc widokiem jeziora,pól i łąk wśród których mieszkam .I najważniejsze:wiosna przypomina mi czas w którym tak bardzo pragnęłam mieć dziecko i udało nam się stworzyć Nowe życie-naszego kochanego synka Jasia,który teraz ma ponad 3 latka.
    Wiosna to życie. :)
    email kasiajas36@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Cały czas jestem pod wrażeniem Twojego pierwsze Patronatu i bardzo się cieszę :)
    Do konkursu się zgłaszam z chęcią.
    Największym sentymentem darzę wiosnę. 2 lata temu w marcu wyjechałam do Niemiec na wymianę studencką i to był mój najszczęśliwszy, a zarazem beztroski okres w życiu. Spotkałam mnóstwo ludzi z całego świata, zwiedziłam wiele niemieckich miast. Pomimo moich niechęci do dyskotek, uczestniczyłam w kilku oryginalnych ,,kitchen party" w akademiku. Wraz z koleżanką biegałyśmy każdego wieczoru odkrywając nowe zaułki miasta, miałyśmy wiele przygód w supermarketach, pralni, na zajęciach.. Z rozrzewnieniem wspominam mecze piłki nożnej na plaży, półfinały Euro. W owym czasie dostałam również mój pierwszy mandat, miałam styczność z niemiecką policją - zapomniałam portfela, w którym miałam legitymację studencką, a ona uprawnia do jazdy tramwajem (uczniowie nie kupują biletów). Nie wierzę, że tak szybko zleciał ten czas, ciągle tyle miłych chwil kojarzy mi się z tym radosnym i bezproblemowym okresem. Mam milion ostatnich wspomnień związanych ze studiami, które zostaną ze mną do końca życia :)
    alkatraz007@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Największym sentymentem darzę...WIOSNĘ. Dla mnie to najukochańsza pora roku. Wszystko budzi się do życia. Za oknem, od samego rana szczebioczą ptaki, na drzewach pojawiają się najpierw pąki, później liście i kwiaty. Kwitną przebiśniegi, śnieżyczki, krokusy, a zaraz po nich, uwodzące swoim zapachem, fiołki. Świat nabiera tempa i staje się kolorowy. A ja wraz z nim odzyskuję energię i zapał do życia, w myśl piosenki Skaldów:
    "Wiosna - cieplejszy wieje wiatr,
    Wiosna - znów nam ubyło lat..."

    sylwiam720@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoja entuzjastyczna recenzja sprawiła, że chętnie przeczytam książkę. Współczesna powieść w Wiedniu, dobry debiut - to wszystko brzmi dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja najbardziej lubię jesień, a dlaczego, to każdy będzie mógł się kiedyś dowiedzieć z mojej kolejnej powieści. Ale wiadomo, że przed jesienią zawsze musi być wiosna, w tym przypadku "Wiosna po wiedeńsku";)
    To tylko taka opinia moja, bo w konkursie udziału nie biorę;) Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za taką fajną i trafną recenzję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo... to teraz rozbudziła Pani moją ciekawość :))))
      Będę się zastanawiać, dlaczego akurat jesień?
      Sama kocham wiosnę, bo wtedy wszystko budzi się do życia :)
      A jeżeli chodzi o recenzję, to ja dziękuję za niezwykłe emocje, jakich dostarczyła mi Pani za sprawą swojej powieści. Oby tak dalej.

      Usuń
    2. Bo ja jestem jesienną dziewczyną, dosłownie i w przenośni... Urodzona jesienią i na zawsze jakaś część tej melancholijnej, pełnej zadumy jesieni we mnie została:) I została też we mnie jedna, bardzo wyjątkowa jesień mojego życia, o której... więcej w swoim czasie:)

      Usuń
  6. Witam, zgłaszam chęć udziału w konkursie, a mój mail to magdalenakijewska@poczta.fm.

    Najbardziej lubię wiosnę.. Dlaczego? Bo to pora niebotycznie wysokich szpilek i hasła "wszystko jeszcze przede mną". Długie dnie, krótkie noce, zapach skóry spalonej słońcem, gorące wieczory.. To wszystko jeszcze przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  7. Najbardziej lubię chyba jesień, ale gdy jestem w domu. W piecu rozpalone a ja w tym ciepełku mogę zaszyć się z książką.
    A lat wtedy gdy jest ciepło i mogę wyjść na hamak i czytać.
    anetasamulik@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ewka S.
    Ja również najbardziej kocham WIOSNĘ! Wraz ze słonecznymi promieniami i coraz wyższą temperaturą mija jesienno-zimowa depresja. Znowu jesteśmy otwarci na zmiany w naszym życiu. Budząca się po zimie przyroda daje nam przykłady - wszystko w niej łączy się w pary. :-) Nic tylko się zakochać ;-) , albo chociaż łaskawszym okiem spojrzeć na męża :P
    mój e-mail : ewakubus@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszyscy kochają wiosnę:) No to na przekór (wszak skorpion jestem) będę ciut nietypowa. Największym sentymentem darzę jednak jesień: za kolory przyrody, za owocowo-warzywne zbiory: pachnace polskie jabłka i pyszną dynię i cukinię, z których robię wiele przetworów:) Ale najbardziej cenię jesień za czas darowany mi. Bo jesienia, kiedy zimno i plucha juz nie muszę wychodzić na spacery. Po powrocie z pracy mogę się zaszyć pod moim wytartym ulubionym kocykiem z kubkiem pysznej czekolady i z dobrą książką w ręku. I nie straszna mi wówczas plucha i zawierucha:) No i jak tu nie kochać jesieni?:) Pozdrawiam.
    iwona067@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślę, że jestem troszkę dziwolągiem, ale uwielbiam Jesień i choć czasami pada deszcz i słoneczko rzadziej się pokazuje, to jednak urzeka mnie ta pora roku. Jej kolorowe barwy liści i zapach ziemi właśnie po deszczu, kwiaty które już straciły swoją witalność i młodość, też urzekają swoim pięknem, bo ukazują że coś mija, aby ustąpić miejsca czemuś nowemu i żeby znów móc na wiosnę rozkwitnąć pełnią barw i zapachów. Również jesienią najwięcej przychodzi mi pomysłów do głowy, gdy zasiadam w swoim ulubionym fotelu i dopada mnie melancholia.
    Pozdrawiam sylwka.sk91@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Największą sympatią darzę jesień. Za kolory, za pogodę, za opadające z drzew liście i za miłość, która się wtedy zaczęła ;)
    kulturkamaialis@gmail.com

    Gratuluję patronatu nad książką!

    OdpowiedzUsuń
  12. Po prostu uwielbiam wiosnę! Nie jest ani zimno, ani ciepło, wręcz w sam raz. Przyroda budzi się do życia, ptaki wracają do kraju. Wiosenne wieczorne spacery pośród kwitnących owocowych drzew z białymi, pięknie pachnącymi kwiatami... Najpiękniejsza rzecz na świecie! Mijają złe humorki, za które odpowiadała zima i jesień. Nagle wszystkim chce się żyć! :)

    sovatik09@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiosna, to dla mnie – ulubiona pora roku,
    kiedy zima spać idzie, a wszystko, co wokół
    rozkwita zielenią i paletą barw słodkich,
    kiedy kwitną krokusy, żonkile, stokrotki,
    a drzewa pąkami bujnie obrastają,
    oraz kiedy ptaki wdzięcznie już witają
    nas świergotem swoim już o brzasku wczesnym,
    a słońce obejmuje uściskiem bajecznym
    cały świat w zieleni soczystej zanurzony
    kojąc rany po zimie i umysł zmęczony…
    Wiosna to dla mnie – pora przebudzenia,
    kiedy koniec wzdychania i koniec nudzenia,
    świat mnie woła urokiem odwiecznej odnowy,
    kiedy staje się cudny, słodki, kolorowy…
    Wiosna energii dodaje, szpileczki wyciągam
    do szafy po bluzeczki leciutkie zaglądam,
    odkurzam wszystkie schowane w domu zakamarki,
    uśmiech mnie wita w lustrze i czyste firanki,
    przez które na świat patrzę wielce zachwycona,
    w urokach wiosny i woniach niby zanurzona,
    odkrywam romantyczną w swej duszy naturę,
    dużo więcej widzę, dużo więcej czuję…
    Staję się energią, emocji wulkanem,
    nigdy się nie boję, że zbyt późno wstanę,
    aby zachwyt na nowo mnie wypełnił całą
    i dawał nadzieję, nawet całkiem małą,
    że kolejny dzień będzie piękny i szalony,
    dla kobiety i matki a także dla żony,
    bowiem wszystkie te role to bagaż i szczęście,
    a wiosną się wydaje, że mogę i więcej,
    nosić, sprawować i objąć opieką…
    Wiosna jest dla mnie odnowy kobietą :)

    Pozdrawiam serdecznie,
    izka3@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. Zima, wiosna, lato jesień. Każda pora roku ma w sobie coś pięknego i niepowtarzalnego, coś przypisanego tylko jej. Moim zdaniem jednak najpiękniejsza jest ta najcieplejsza. Beztroska, błoga, pogodna… Tak, uwielbiam lato! Kocham lato za wygrzewanie się na cieplutkim piasku z przyjemną, wyrafinowaną pozycją literacką w dłoniach. Ubóstwiam ją za pyszne desery lodowe, za kilka wdechów swobody, wolności od szkoły i smutnych, przygnębiających, szarych czterech ścian, za wspaniałe przejażdżki z przyjaciółmi na rowerach przy inspirującym zachodzie słońca, za niezapomniane ogniska z ważnymi osobami w rytmie wciąż żyjącej, nie posiadającej terminu ważności muzyki Beatlesów. Za czar. Za magię. Za urok. Za wdzięk. Za kolory. Za cudowne mocno grzejące słońce, które ogrzewa i otwiera nasze serca na najpotężniejsze uczucie- miłość. Za nadzieję, za możliwości i wszechobecny uśmiech. Za relaks, oderwanie się od monotonni i problemów, za miłe chwile spędzone z najważniejszymi osobami w niezapomnianych miejscach. Ale najbardziej jednak preferuję lato za odzyskaną siłę, wiarę w siebie i swoje możliwości.

    JaneS
    e- mail: joanna.stoczko@op.pl

    Pozdrawiam bardzo gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  15. WIOSNA- bo, to wiosną najlepiej się czuję i mam mnóstwo energii. Pewnie dlatego,że wszystko budzi sie do życia, mój ogródek pieknie się zieleni. Jestem szczęśliwa, bo wreszcie mogę zaszyć się z książką na tarasie. Wiosna ma też dla mnie ogromne znaczenie sentymentalne, gdyż wiosną urodziłam moje dwie córeczki . Z uśmiechem wspominam nasze pierwsze spacery w wiosennym słoneczku. W tym roku moja młodsza córeczka zerwała pierwsze kwiaty, zasuszyłam na pamiatkę tej wiosny.


    asiaby@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  16. Największy sentyment budzi we mnie jesień, bo jesień jest sentymentalna, pachnie mimozami, a kwitnie chryzantemami, te zmuszają do nostalgii, wspomnień i sentymentalnych wędrówek w głąb duszy. A że dusza ma jesienna, więc dlatego tę porę roku sobie upodobała. Kartki w kalendarzu opadają niczym kolorowe liście, czas nieubłaganym rytmem kroczy..., by opatulić mnie zimową kołderką. ;) (anna.a72@wp.pl)

    OdpowiedzUsuń
  17. A moją ulubioną porą roku jest lato. Uwielbiam ten czas, gdy słoneczko mocniej przypieka, więc można się naturalnie opalić, a nie korzystając z chemicznych metod, które później mogą mieć zgubne skutki. Świetne, bardzo oczyszczające (dosłownie i w przenośni) jest uczucie wyjścia na zewnątrz w czasie wielkiej ulewy podczas burzy - ściekające krople po twarzy idealnie chłodzą ciało po upałach. Mmmm... a to powietrze po burzy, tego nie da się opisać uwielbiam je! Lato to czas wakacji - kto z nas nie lubi poleniuchować, odpocząć, odciąć się od wszystkiego? A te smakołyki - dojrzewające w promieniach słońca soczyste, slodkie truskawki, maliny czy ukryte w podszyciu leśnym jagody - prawdziwe smaki lata! Marzę, by lato nigdy się nie kończylo, lecz tak dobrze niestety nie ma, dlatego też zawsze nie mogę się go doczekać, tak jak i teraz! ;)
    elaluczkow@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Wiosnę :)
    Za bukiet bzu, który dostałam od babci na urodziny gdy byłam dzieckiem. I za zapach konwalii o zmroku. I za śpiew majówkowy przy przydrożnej kaplicy, gdzie powiewały wstążki i rozlegało się "Po górach dolinach". Za soczystą zieleń trawy i wilgoć rosy. Za zapach ziemi po deszczu. Za piękno wiosennej burzy, która przeraża i wzbudza dreszczyk na skórze... Za kwiat jabłoni pod domem i jej płatki na trawniku.... Za wspomnienie dnia, gdy dowiedziałam się, że będę mamą...

    asia.szaranska@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Przeczytałam i nie rozumiem Pani zachwytu. Trzyma w napięciu? Niestety, ale autorce nie udało się zbudować napięcia tak niezbędnego, aby książka intrygowała.

    OdpowiedzUsuń
  20. Pani Magdo, przecież każdy z nas ma inny gust, co innego nam się podoba. Ja też wielu rzeczy nie rozumiem, ale z tego powodu nie krytykuję poglądów czy zachowań innych. Nie jestem znawcą, to moje subiektywne odczucia i mam do nich prawo, tak jak Pani ma prawo do swoich. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń