sobota, 18 kwietnia 2015

Bańki mydlane Edyta Świętek



Bałam się tej książki potwornie, ponieważ byłam święcie przekonana, że temat śmierci będzie tu ujęty tak, jak w kilku poprzednich publikacjach, które ostatnio wpadły w moje ręce. Nie mogłam się po nich otrząsnąć przez dobrych kilka tygodni, myślałam nieustannie o ich bohaterach, i tych fikcyjnych, i tych prawdziwych. Nie były to pozytywne myśli...

Kiedy wydawca zaproponował mi zapoznanie się z "Bańkami mydlanymi" zawahałam się, ale tylko na chwilę. Pomyślałam, że najwyżej powieść ta poleży, poczeka, aż będę gotowa się z nią zmierzyć. Zgodziłam się ją przeczytać. I nie żałuję. To była jedna z lepszych decyzji w moim życiu, dlaczego? O tym za moment...

Jest to historia młodej, wchodzącej w dorosłość dziewczyny. Jest przesympatyczna, skromna, niewinna, dobrze wychowana. Michalina, bo tak ma na imię główna bohaterka ma w życiu wiele szczęścia, miłość rodziców, wspaniałą przyjaciółkę, wreszcie narzeczonego, który nie zostawia jej nawet w obliczu tragedii. Nie jest sama i nie jest samotna, szczególnie w momencie, gdy spada na nią straszna wiadomość. Podejrzewała ciążę, bo od kilku tygodni gorzej się czuła, była słaba, senna, wymiotowała i nie miała na nic siły. Modliła się, by było to wszystko, tylko nie ciąża... i jej modlitwy zostały wysłuchane.

Michalina choruje na nowotwór złośliwy. Czy to oznacza koniec jej życia? Utratę nadziei na szczęście, miłość, rozwijanie pasji, jaką jest malowanie? Tego Wam niestety nie zdradzę.

"Banki mydlane" to pierwsza książka, która pozwoliła spojrzeć mi na temat śmierci z zupełnie innego punktu widzenia. Choć opowiada o ogromnym dramacie, nie jest zasmucającą i dołującą historią. To powieść, z którą powinien się zapoznać każdy człowiek, a już szczególnie ten, który musi pogodzić się ze stratą kogoś bliskiego. Edyta Świętek w pogodny, delikatny, optymistyczny sposób, nie nachalnie i bez subtelności  oswoiła moment przejścia na drugą stronę. Pokazała nam, że nie musi być on kresem wszystkiego. Jestem naprawdę głęboko poruszona i zachwycona tą jakże krótką, ale treściwą opowieścią. Jakby tego było mało, pisarka zdobyła mój wielki szacunek. Już wcześniej wiedziałam, że to osoba dobra, serdeczna i ciepła, jednak dopiero ten gest sprawił, że obdarzyłam ją jeszcze większą sympatią. Jaki to gest?

Edyta Świętek zrzekła się wynagrodzenia autorskiego za "Banki mydlane" na rzecz krakowskiego hospicjum. Przy okazji i ja zachęcam Was do zakupienia książki, ponieważ jest naprawdę wyjątkowa, to taka "pocieszanka" dla osób, które przechodzą na drugą stronę tęczy, cudownie optymistyczna i dodająca otuchy. Warto ją nabyć, naprawdę! 
Przy okazji i ja wspomnę o Hospicjum im. Świętego Łazarza w Krakowie. Podaję też dane, gdyby ktoś chciał wspomóc je:

Bank BPH S.A. II O/Kraków
36 1060 0076 0000 3200 0133 4486 
kod BIC (SWIFT) Banku BPH S.A. BPHKPLPK
Dziękuję. 

4 komentarze:

  1. Grafika poniosło, chyba nie czytał książki, a zasugerował się tytułem. Z wielką chęcią przeczytałabym tę książkę, temat jest poruszający, a jak widzę ujęty w interesujący sposób.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielki uklon Pani Edyto! Aniu - dziękuję za kolejną super rekomendację :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wielki uklon Pani Edyto! Aniu - dziękuję za kolejną super rekomendację :-)

    OdpowiedzUsuń