wtorek, 2 kwietnia 2013

"Sklepik z niespodzianką. Lidka." Katarzyna Michalak

Odwlekałam napisanie tego dosyć długo jak na mnie...
Musiałam się zastanowić, przemyśleć, przetrawić, ponieważ chciałam napisać dobrą i szczerą recenzję. Okładka podobała mi się od pierwszej chwili, gdy tylko ją ujrzałam, ale treść książki zaskoczyła mnie. Miałam nadzieję, że znajdę w niej odpowiedź na pytanie, dlaczego ludzie są czasami tak bardzo zaślepieni w uczuciu, które zwą miłością, a które po pewnym czasie się jednak okazuje czymś innym? Skąd im się to bierze, że nie dostrzegają wad, idealizują drugą połowę do tego stopnia, że to niejednokrotnie zakrawa na absurd? Myślałam, że z tej części sklepiku dowiem się tego, że znajdę tutaj wytłumaczenie i dlatego byłam tak bardzo zawiedziona, gdy okazało się, że Lidka wcale taka ślepa i naiwna nie jest i chyba nigdy nie była. Jej chory związek, nienormalny układ z mężem nie wynikał bynajmniej z wielkiej miłości, w każdym bądź razie nie z miłości do niego, a do kogoś zupełnie innego, do maleńkiej istotki, która mogłaby za sprawą tego niezbyt miłego człowieka zaistnieć. Byłaby to jego jedyna zasługa i jedyne dobro, jakie otrzymałaby od niego żona. Jak podły jest to osobnik możecie dowiedzieć się sięgając po trzecią część "Sklepiku z marzeniami. Lidka".

Nie zawsze jestem w stanie zrozumieć postępowanie tytułowej bohaterki, jak też jej przyjaciółek, czy też innych osób opisanych w tej historii, jednak nie skreślam tej książki i nie napiszę, że czas z nią spędzony uważam za stracony. Osobiście nastawiłam się na zupełnie inną opowieść, ale nie znaczy to, że się zawiodłam. Styl autorki jest tak samo dobry, charakterystyczny, jak w każdej innej jej książce, pisze językiem przystępnym, prostym, zrozumiałym, ale bije z kartek jej powieści za każdym razem wiele ciepła, sympatii. Możemy tu znaleźć zagmatwane losy bohaterów, skomplikowane relacje międzyludzkie, ale to wszystko jest nieodłączną częścią naszego życia. Ktoś, kto nigdy nie pragnął całą sobą mieć dziecka, trzymać takiej malutkiej i kruchej istotki w swych ramionach, nigdy nie zrozumie kobiety marzącej o swoim potomku. Ktoś kto nigdy nie kochał całym sercem, a jednocześnie pozostał samotny, bo jego uczucie było nieodwzajemnione, nigdy nie pojmie, jak czuje się osoba odtrącona, której nikt nie przytuli, nie pocieszy, która nie ma do kogo zwrócić się o pomoc, nie ma dokąd pójść. Samo życie powiedziałabym, samo życie.

Każda opinia jest poparta naszymi subiektywnymi odczuciami, pisana pod wpływem emocji, jakie towarzyszyły nam przy czytaniu danego tytułu. Może wcale nie znamy się na tym tak dobrze, jak nam się wydaje, choć każdego dnia towarzyszy nam literatura, żyjemy wśród książek, może okazać się , że nie mamy racji, a popsujemy naszą krytyką komuś optymistycznie zaczynający się dzień? Czy zastanawiamy się nad tym, my, recenzenci, osoby, które zajmują się amatorsko, dla własnych przyjemności, nie z obowiązku czytaniem? Czy sami tacy doskonali jesteśmy, czy potrafilibyśmy napisać jakąkolwiek książkę? Nawet dzisiaj spotkałam na blogu przesympatycznej pisarki komentarz anonimowy, z pytaniem, dlaczego pisze takie głupie książki? Jak można coś takiego napisać? Jak? I o czym to świadczy?
Nie wiem, czy po raz kolejny nie zostanę źle zrozumiana, w każdym bądź razie na pewno warto jak zawsze samemu przeczytać i wyrobić sobie własne zdanie. Osobiście uważam, że seria poczekajkowa pisarki jest najlepsza, najbardziej mnie przekonała, czytałam ją z zapartym tchem i byłam bardzo, bardzo usatysfakcjonowana opowieścią o Patrycji. Czuć było w tej historii serce autorki, jej miłość do zwierząt i do natury, z każdej strony biła szczerość i prawda, pisarka wiedziała, o czym pisze, dzieliła się zapewne własnymi przeżyciami, bądź po raz kolejny okazała się doskonałą obserwatorką życia ludzkiego, ludzkich zachowań i potrafiła napisać o tym w sposób wiarygodny, urzekła mnie właśnie tą serią i będę o tym pamiętać już zawsze.

Z pierwszej części sklepiku, tomiku o Bogusi zrobiłam wraz z mężem ciasto, które królowało u mnie na świątecznym stole i bardzo wszystkim smakowało, był to przepyszny TRÓJSERNIK, przepis znajduje się we wspomnianym tytule i gwarantuję, że się uda.
"Sklepik z niespodzianką. Lidka." to książka pełna emocji, całej gamy uczuć, dostarcza nam wielu wzruszeń, pomaga zrozumieć wiele spraw, spojrzeć na nie z innej strony, docenić być może to, co sami posiadamy. Warto sięgnąć po ten tytuł i przypomnieć sobie, za co lubimy twórczość pisarki, to, w czym doskonale sobie radzi i o czym potrafi pisać.

Za książkę dziękuję bardzo Wydawnictwu Nasza Księgarnia i Katarzynie Michalak.

18 komentarzy:

  1. Czytałam więcej recenzji osób rozczarowanych tą częścią niż tych, którzy byli oczarowani. Jeszcze nie wiem do jakiej się zaliczam. Książka od dawna jest na mojej półce, ale czasu brak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem Twojej opinii, a te różne recenzje, raczej niezbyt pochlebne, wynikają z tego zapewne, że za dużo książek pojawiło się w ostatnim czasie p. Michalak.

      Usuń
  2. Moje zdanie na temat tej części już znasz, więc nie będę się ponownie wypowiadała, każdy ma swoje własne i bardzo dobrze. Tak powinno być. W końcu każdy człowiek ma inne odczucia względem czytanych historii.
    Zgodzę się,że seria Poczekajkowa była najciekawsza i od początku do końca ciekawiła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, znam i dlatego chciałam się dobrze zastanowić, nim sama napiszę co myślę, nie musimy się oczywiście zawsze ze sobą zgadzać, Agnieszko, ciesze się jednak, że seria poczekajkowa urzekła nas tak samo :)

      Usuń
  3. Znam jedynie Bogusię, która bardzo mi się podobała, dlatego chciałbym również poznać dalsze części tej serii i mam nadzieję, że kiedyś trafi się mi taka okazja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moim zdaniem Lidka i Adela są podobne do Bogusi, nie wiem, dlaczego dziewczynom się aż tak ten ostatni tomik nie podoba, ale szanuje zdanie innych :)

      Usuń
  4. Akurat tej serii nie znam wiec nie moge sie wypowiedziec. Jednak, jesli mam bzc szczera, nigdy sie nie zastanawialam i zastanawiac nie bede czy moja opinia popsula komus dzien. mam swoje zdanie i mam do tego prawo. nie twierdze ze mam we wszystkim racje, jestem otwarta na dyskusje. ale jestem przeciwna jakiejs takiej wiekszej ostroznosci w przypadku polskich autorow. bo jakos jeszcze nie widzialam by ktos mial problemy z wyrazaniem opinii w przypadku zagranicznych autorow. bo co, bo oni nie przeczytaja?
    Mam nadzieje ze dobrze rozumiesz to co napisalam. chodzi mi o to ze trzeba byc szczerym i nie dac sie zmanipulowac. bo w przeciwnym razie blogowanie nie ma juz wiekszego sensu...

    OdpowiedzUsuń
  5. właśnie o to mi chodzi... nie jest to konkretnie zarzut pod Twoim adresem, miałam na myśli jedynie to, że sami nie napisalibyśmy ani jednej książki, a krytykujemy innych, którzy się odważyli, poza tym, tak, jak napisałam, recenzje są naszymi subiektywnymi opiniami, nie wiem tylko skąd w ostatnim czasie tak wiele krytyki jest pod adresem akurat tej pisarki, osobiście uważam, że Lidka niczym nie różni się od Bogusi i Adeli, wiesz, ja jestem ostrożna w krytykowaniu wszelakim, ponieważ taki mam charakter, mogę również zrozumieć do pewnego stopnia nawet brak dystansu, co miało miejsce w przypadku Mistrza, ale inne pisarki jakoś nie obrażają się na mnie, gdy piszę im prawdę, bo mimo wszystko jestem szczera, choć nigdy nie chcę nikogo urazić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po prostu staram sie pisac kulturalnie. Niezaleznie jaki to autor, raczej nie znajdziesz u mnie okreslen typu gniot. Jesli ksiazka mi sie nie podoba to staram sie napisac dlaczego bo czasem to co mnie uwiera, innym wcale nie musi przeszkadzac a nawet moze sie podobac.
      Piszesz o tym ze ostatnio duzo krytyki... moze pare osob odwazylo sie napisac cos co przedtem baly sie napisac. bo takie mam wrazenie w przypadku niektorych polskich autorow. ze czesto cos sie przemilcza a gdy takich sytuacji nagromadzi sie wiecej, wszystko wyplywa naraz i potem tez nie za dobrze to wyglada... Kultura i szczerosc - tak to widze :-)

      Usuń
    2. dlatego twoje recenzje mi się bardzo podobają i polecam Cię wszem i wobec :)
      szkoda, że nie wszyscy krytykują tak budująco, po to, by autor coś zrozumiał, by lepiej pisał, niektórzy robią to tylko dla sensacji, z drugiej strony niestety są pisarze, którzy ucinają temat, o czym się przekonałyśmy nie tylko my niestety

      Usuń
    3. Cieszę się że nie zawsze mamy te same zdanie ale zawsze możemy o tym porozmawiać. Dlatego tak chętnie tu zaglądam choć nie zawsze mam okazję zostawić tego ślad :-)

      Usuń
    4. pozdrawiam serdecznie i dziękuję :)

      Usuń
  6. "nie wiem tylko skąd w ostatnim czasie tak wiele krytyki jest pod adresem akurat tej pisarki" - to jest właśnie to, nad czym zastanawiałam się ostatnio, czytając recenzje na różnych blogach (nie mam tu na myśli Twojego bloga i Lidki, bo o niej akurat pisałaś u mnie i wyjaśniłaś, skąd Twoje uczucia). Odnosiłam nawet wrażenie, że to jakiś zmasowany atak i że nagle wszystkim się przestała podobać twórczość tej autorki. Gdzieś przeczytałam dyskusję, w której zastanawiano się, kiedy pisarka zajmuje się swoimi dziećmi, skoro tyle książek pisze, co już było moim zdaniem bardzo nie w porządku. Nie chcę się w to bardziej zagłębiać, chodzi mi tylko o to, że zastanowiło nas to samo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paula, zapewne nie tylko my to zauważyłyśmy, w dyskusji powyżej jest poniekąd wyjaśnione, skąd to się bierze, po pierwsze czytelniczki się odważyły, bo wcześniej obawiały się, że ktoś na nie naskoczy zapewne, a jak wiadomo w tłumie siła, choć osobiście uważam, że K.Michalak pisze tak samo dobrze, jedynie "Mistrz" nie podoba mi się naprawdę, szanuję jednak zdanie innych i rozumiem, że te książki mają wiele niedociągnięć, ponieważ pisane są w szybkim tempie, żeby nie powiedzieć w zastraszająco szybkim.

      Usuń
    2. Wiesz, ja też szanuję zdanie innych, bo przecież każdemu podoba się co innego i inne odczucia książki w nim wzbudzają, nie rozumiem tylko tego, że nagle dziewczyny się odważyły krytykować, tego, że to się tak zbiegło i to jeszcze przy Lidce, która jest mniej kontrowersyjna. Ja też uważam, że autorka pisze tak samo, nie zauważam jakoś tych niedociągnięć, albo może bardziej liczy się całokształt uczuć, jakie jej powieści we mnie wywołują, a te nadal są pozytywne. "Mistrza" jakoś inaczej traktuję, bardziej odrębnie, ponieważ on jest zupełnie inny od pozostałych, rozumiem też i szanuję, że Tobie się nie podobał (i jest mi przykro, że spotkało Cię takie przykre doświadczenie w związku z nim).

      Usuń
    3. wiesz, było minęło, widocznie tak miało być...

      Usuń
  7. Ja w Katrzynie Michalak zakochałam się po lekturze "Mistrza", więc i po tę powieść pewnie sięgnę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka jest zupełnie inna niż Mistrz, chociaż i w Mistrzu da się zauważyć styl pisarki :)
      polecam szczególnie serię o Poczekajce.

      Usuń