Święta według detektywa
Co prawda, mamy czerwiec i nie w głowie mi teraz śnieg, jak również klimat Bożego Narodzenia, ale za sprawą M.C.Beaton i „Agathy Raisin i morderczych świąt” przeniosłam się na czas krótki w okres przygotowań świątecznych, raczej niezwykłych i nietypowych, ponieważ Agatha zaczęła o nich myśleć już w październiku.
Miała zamiar w tym roku stworzyć idealne, zachwycające święta z ostrokrzewem, ze śniegiem za oknem padającym, z całowaniem pod jemiołą… śniła o tym i marzyła od dziecka, szczególnie, że wyrosłą w takim, a nie innym miejscu, na pewno nie hołdującym tradycjom bożonarodzeniowym. Te plany musi jednak odłożyć, ponieważ otrzymuje list od pewnej starszej kobiety, z treści wynika, że ktoś z jej rodziny czyha na jej życie i chce zdobyć jej majątek. Akcja zaczyna się rozwijać coraz ciekawiej, szczególnie, gdy okazuje się, że podejrzenia kobiety nie są całkowicie pozbawione podstaw.
Bardzo ciekawą postacią, która pojawia się w książce „Agatha Raisin i mordercze święta” jest Toni, zatrudniona jako stażystka. Dziewczyna zaczyna przypominać Agacie ją samą sprzed lat, ma sporo rozumu, szczęścia, sprytu i inteligencji. Radzi sobie coraz lepiej, staje na nogi dzięki swej chlebodawczyni, pomaga przy rozwiązywaniu nie tylko tajemnic związanych z kotami czy psami.
Jak zakończy się zagadka, kto chciał zagarnąć dla siebie majątek mało lubianej i niezbyt sympatycznej wdowy? Jak poradzi sobie Toni, czy stanie na nogi, czy uda jej się odnieść sukces przy boku Agaty? I jak wreszcie wypadną święta przygotowane przez naszą panią detektyw? Czy goście będą zadowoleni, czy wszystko wypadnie tak, jak zaplanowała, z najdrobniejszymi szczegółami? Czy śnieg będzie padał i James pocałuje ja pod jemiołą?
„Agatha Raisin i mordercze święta” jest o wiele bardziej wciągająca od poprzedniej części, dotyczącej morderstwa przy plaży, chociaż i tamten tytuł bardzo mi się podobał. Tutaj jednak dzieje się o wiele, wiele więcej, jest ciekawie, miejscami zabawnie, czasami mniej wesoło. Agatha próbuje coś przemyśleć, zrozumieć, pojawia się tu także wątek dotyczący uczuć, ukazuje się nam bohaterka jako człowiek, który coś czuje, potrafi kochać, nie tylko jako twardo stąpająca po ziemi pani detektyw. Do tego morderstwo, jego motywy, zagadki, rodzinne tajemnice, wszystko to, co być powinno w dobrej powieści detektywistycznej. To taka niezobowiązująca książeczka dla miłośników kryminału, polecam jak najbardziej.
M.C. Beaton, „Agatha Raisin i mordercze święta”, Edipresse, Warszawa 2013
Miała zamiar w tym roku stworzyć idealne, zachwycające święta z ostrokrzewem, ze śniegiem za oknem padającym, z całowaniem pod jemiołą… śniła o tym i marzyła od dziecka, szczególnie, że wyrosłą w takim, a nie innym miejscu, na pewno nie hołdującym tradycjom bożonarodzeniowym. Te plany musi jednak odłożyć, ponieważ otrzymuje list od pewnej starszej kobiety, z treści wynika, że ktoś z jej rodziny czyha na jej życie i chce zdobyć jej majątek. Akcja zaczyna się rozwijać coraz ciekawiej, szczególnie, gdy okazuje się, że podejrzenia kobiety nie są całkowicie pozbawione podstaw.
Bardzo ciekawą postacią, która pojawia się w książce „Agatha Raisin i mordercze święta” jest Toni, zatrudniona jako stażystka. Dziewczyna zaczyna przypominać Agacie ją samą sprzed lat, ma sporo rozumu, szczęścia, sprytu i inteligencji. Radzi sobie coraz lepiej, staje na nogi dzięki swej chlebodawczyni, pomaga przy rozwiązywaniu nie tylko tajemnic związanych z kotami czy psami.
Jak zakończy się zagadka, kto chciał zagarnąć dla siebie majątek mało lubianej i niezbyt sympatycznej wdowy? Jak poradzi sobie Toni, czy stanie na nogi, czy uda jej się odnieść sukces przy boku Agaty? I jak wreszcie wypadną święta przygotowane przez naszą panią detektyw? Czy goście będą zadowoleni, czy wszystko wypadnie tak, jak zaplanowała, z najdrobniejszymi szczegółami? Czy śnieg będzie padał i James pocałuje ja pod jemiołą?
„Agatha Raisin i mordercze święta” jest o wiele bardziej wciągająca od poprzedniej części, dotyczącej morderstwa przy plaży, chociaż i tamten tytuł bardzo mi się podobał. Tutaj jednak dzieje się o wiele, wiele więcej, jest ciekawie, miejscami zabawnie, czasami mniej wesoło. Agatha próbuje coś przemyśleć, zrozumieć, pojawia się tu także wątek dotyczący uczuć, ukazuje się nam bohaterka jako człowiek, który coś czuje, potrafi kochać, nie tylko jako twardo stąpająca po ziemi pani detektyw. Do tego morderstwo, jego motywy, zagadki, rodzinne tajemnice, wszystko to, co być powinno w dobrej powieści detektywistycznej. To taka niezobowiązująca książeczka dla miłośników kryminału, polecam jak najbardziej.
M.C. Beaton, „Agatha Raisin i mordercze święta”, Edipresse, Warszawa 2013
Recenzja napisana dla Lejdis.pl
Bardzo fajna recenzja, zachęciła mnie do przeczytania książki :))
OdpowiedzUsuńcieszę się :)
UsuńNiespecjalnie interesuję się kryminałami, aczkolwiek uwielbiam motyw Świąt w książkach, dlatego będę mieć tę pozycję na uwadze. :D Zwłaszcza, że po twojej recenzji jestem ciekawa kto jest "tym złym".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
i ja lubię czytać o świętach :)
UsuńMam na półce całą serię, ale jakoś ciągle mam inne pozycje do czytania i nie mogę się zabrać. Mam nadzieję, że wkrótce uda się nadrobić :) Pogoda sprzyja lekkim lekturom :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńo całą serie powiadasz, ja czytałam tylko 17-sty i 18- ty tom, ale ciekawi mnie postać Agathy bardzo :)
Usuń