Nie znałam wcześniej żadnej publikacji Nataszy Sochy, "Macocha" jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością tej pisarki. Nie spodziewałam się, że będzie tak udane, zaskakująco zabawne, świeże! Autorka pisze lekko, bez wymuszenia, jedno wynika z drugiego. To po prostu książka, której nie można pominąć oglądając poszczególne tytuły na półce w księgarni czy bibliotece. Od pierwszych stron wiadomo, że to coś innego. "Wreszcie!" chciałoby się powiedzieć.
Natasza Socha jest dziennikarką, felietonistką, pisarką. Współprowadzi blog: http://chilifiga.pl/, gdzie oprócz sporej dawki humoru znajdziecie słów kilka o gotowaniu i codzienności autorki. Na swoim koncie ma takie tytuły, jak: "Ketchup", "Zbuki" i wydany w formie e-booka zbiór opowiadań "Nasza klasa". "Macocha", o której chciałabym Wam dzisiaj opowiedzieć wydana została właśnie po raz kolejny, ale to literacki debiut Sochy. Tym bardziej zaskakuje trafność jej spostrzeżeń, lekkość, z jaką pisze, wszystko współgra pięknie ze sobą. Prowadzi nas naprawdę ciekawym szlakiem, raczej rzadko spotykanym, gdzie kobieta prawie trzydziestoletnia nie chce być matką, choć nikt jej o zdanie nie pyta w tej sprawie. Nie urodziła, nie nosiła pod sercem maleństwa, na myśl o porodzie i pieluchach robi jej się słabo, prowadzi w miarę spokojne i poukładane życie ze świetnie dopasowanym do niej mężem, aż tu nagle! Bum! W drzwiach domostwa dwójki zakochanych w sobie osób pojawia się nastolatka. Gdyby chociaż było to grzeczne i miłe dziecko, można by jeszcze jakoś ten fakt przeboleć, gdyby przyjechała na weekend zaledwie! Ale gdzie tam! Zapałała gorącą miłością do ojca, pokłócona z matką ma zamiar mieszkać tu, a nasza biedna kobieta do tej pory szczęśliwa musi jakoś to znieść. Czy małolata da jej popalić? Czy wywróci całe życie do góry nogami?
Roma, bo tak ma na imię nasza tytułowa macocha, musi jakoś funkcjonować w tej niekomfortowej dla niej sytuacji, musi, choć nie chce. Kasia jest zupełnie inna niż ojciec, ukochany mąż i weterynarz Brunon. W niczym go nie przypomina, więc czy naszej bohaterce uda się choć odrobinkę polubić pasierbicę? Będzie biegać do szkoły, bo dziewczyna jest bezczelna i sprawia wiele kłopotów wychowawczych, ale jakby się tak przyjrzeć tym dwóm przedstawicielkom płci pięknej można dojść do zaskakujących wniosków. Może jednak więcej je łączy, niż dzieli?
Wesoła historia, pełna przekomicznych perypetii, osadzona idealnie w naszych realiach, choć pisana przed laty, nie straciła nic na aktualności. Polecam gorąco. Sympatyczna książka, z którą będziecie się rewelacyjnie bawić. Naprawdę.
O tak, czytałam tę książkę - świetna, ja również polecam!! :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że mamy podobne zdanie :)))
UsuńUśmiałam się przy tej książce jak nigdy dotąd. A zakończenie na swój sposób mnie wzruszyło :)
OdpowiedzUsuńzakończenie przewidywalne, ale to niczego nie ujmuje tej historii :)))
UsuńDokładnie to samo pomyślałam. Mimo, że zakończenie było znane niemal od pierwszych stron to nie zmienia to faktu, że z książką świetnie się bawiłam.
Usuńteraz z niecierpliwością czekam na kolejną, o gotowaniu :)))
UsuńBędę miała na uwadze, takie zabawne powieści są świetną rozrywką i formą relaksu po ciężkim dniu, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńto prawda, szczególnie po ciężkim dniu :)))
UsuńJa również wpisuję tytuł do "kapownika".
OdpowiedzUsuńDruga bardzo pochlebna recenzja, na jaką się w tym tygodniu natknęłam:) Widzę więc, że warto zwrócić uwagę na tę książkę. Tym bardziej, że to nasza rodzima literatura.
OdpowiedzUsuńLubię takie historie, więc na pewno poszukam "Macochy" w bibliotecznych zbiorach. :)
OdpowiedzUsuń