poniedziałek, 31 marca 2014

Tata i ja Agnieszka Stelmaszyk

To książeczka, którą moja Zuzia dostała jakiś czas temu od samej autorki. Bez żadnych podtekstów, nie do recenzji, po prostu z dobrego serca. Jest w środku specjalna dedykacja dla mojej najmłodszej córeczki, z czego Zuzia jest bardzo dumna. Książeczkę czytaliśmy już wiele, wiele razy, ale jak dotąd nie znudziła się ani nam, czytającym, ani naszym dzieciom, słuchającym. Moje Miśki mają kontakt z książkami każdego dnia, dlatego czytanie nie jest dla nich niczym niezwykłym. Najbardziej miły jest mi moment, kiedy Zuzanka wybiera historyjkę, którą w danym momencie chce poznać. Czasem ma ochotę na wiersze, innym razem słucha opowieści o Kubusiu Puchatku, a jeszcze kiedy indziej chce po raz kolejny posłuchać o przygodach Milenki i jej taty. A muszę przyznać, że miewają zaskakujące przygody! I nigdy się nie nudzą!
Jak tylko Zuza słyszy dzwonek do drzwi leci pierwsza, myśląc, że to listonosz z kolejnymi książeczkami. Ostatnio mało kiedy jakiekolwiek paczki przychodzą, częściej są to powieści dla dorosłych, więc jest raczej zawiedziona. Ten moment, kiedy rozrywa kopertę i widzi obrazki-dla mnie to najpiękniejsze chwile, jak się cieszy i to nie z zabawek, jak większość dzieci, a z książeczek. Jestem dumna z tego, że moje najmłodsze dziecko pokochało świat literatury.

"Tata i ja" to kilka ciekawie napisanych, zabawnych opowiastek o Milence i jej tacie. Dziewczynka uważa, że:
"Mój tata chyba jest czarodziejem. Nie wiem, jak on to robi, ale często przytrafiają się nam niesamowite historie. Jak tego dnia, kiedy poszliśmy na spacer."*
Trudno się z tym nie zgodzić, że tam, gdzie zjawia się ta niezwykła para, w mig dzieje się coś dziwnego, interesującego, niebanalnego!

W pierwszej opowieści, podczas spaceru nasi bohaterowie znajdują na ławce książkę. Jest to opasłe tomisko, wyglądające na stare, pełne złoceń, cenne. I tata Milenki, i ona sama dziwią się, dlaczego tak piękna księga leży sobie zwyczajnie na ławeczce. Kiedy rodzic dziewczynki przeczytał na głos tytuł, stało się coś niesamowitego! Tata i Milenka przenieśli się na karty książki! Kogo tam spotkali? Jednorożca, którego będą próbowali uratować. Tylko, czy uda im się? Czy to nie będzie zbyt trudne zadanie dla małej dziewczynki i jej opiekuna?
Kolejna z przygód dzieje się nad jeziorem. Milenka przygotowuje dla taty błotnisty obiad, klopsiki. Czy tylko do tego celu wykorzysta papkę? Może wpadnie na genialny pomysł wysmarowania tatusia, przecież on wiecznie narzeka, że się starzeje! Taka maseczka błotna może mu pomóc wyglądać młodziej. Ach, dzieci to mają pomysły! Co ma do tego wszystkiego smok? Ze skrzydłami, porywający dzieci?
Znajdziemy też w tej książeczce historyjkę związaną z kosmosem, spotkamy małą syrenkę nad Morzem Bałtyckim, w ruinach średniowiecznego zamczyska zaś zaklętą księżniczkę. Z tą książeczka nie będziemy się nudzić, bo i treść jest zabawna, świetnie napisana, i ilustracje godne uwagi. Z takim tatą, jakiego ma Milenka nie można się źle bawić, zabiera ją w miejsca interesujące, na wycieczki za miasto, zawsze miło spędzają razem czas. Tata stara się urozmaicać dziewczynce każdy dzień, choć sam ma mnóstwo innych rzeczy do wykonania, jest zmęczony, ale dla córeczki zawsze znajduje czas. Jest przecież dla niego najważniejsza! Nikt nie ma takiego taty jak Milenka!
W świecie tworzonym przez Agnieszkę Stelmaszyk nie ma słowa "niemożliwe". Wyobraźnia autorki jest tak nieokiełznana, jakby ona sama nadal była dzieckiem. Pisze językiem przystępnym, zrozumiałym dla młodego czytelnika, potrafi poprowadzić nas w miejsca, o których nigdy wcześniej nie słyszeliśmy. Naprawdę polecam.

*fragment pochodzi z książeczki


2 komentarze:

  1. Ah, książka jest na pewno wspaniała :) Czytałam jedną z Kronik Archeo autorki i byłam zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń