sobota, 29 marca 2014

Wesele Paulina Ptasińska

Debiutancka powieść Pauliny Ptasińskiej, mieszkającej w niewielkim miasteczku, właściwie wiosce, to książka, o której chciałabym Wam dzisiaj opowiedzieć. Autorka jest idealnym przykładem na to, że marzenia się spełniają. To, iż ktoś nie jest z wielkiego miasta nie znaczy wcale, że nie ma szansy na zaistnienie na naszym niełatwym i wymagającym rynku wydawniczym. To prawda, że czytamy coraz mniej, że telewizja wygrywa z literaturą. Do tego komputer, Internet i faktycznie popularniejsza staje się rozrywka mniej wymagająca, ta, która jest tak łatwo dostępna, na wyciągnięcie ręki. Tym bardziej uważam, że książki lekkie, łatwe w odbiorze, napisane z humorem są ciekawym pomysłem na spędzenie wolnego czasu. Nikt przecież nie oczekuje od nas, byśmy codziennie czytywali wiersze, interpretowali słowa poetów, zajmowali się powieściami poruszającymi bolesne tematy. Nie każdy czytelnik musi kochać historie przepełnione bólem, z życia wzięte. Dobra komedia romantyczna nikomu nie szkodzi, więc dlaczego tak często jest krytykowana? Zupełnie tego nie rozumiem.

"Wesele" to jedno ze spełnionych marzeń Pauliny Ptasińskiej, a ja z niecierpliwością czekam na kolejne propozycje literackie autorki. Będę bacznie przyglądać się jej poczynaniom na tym polu, ponieważ styl jej jest lekki, niewymuszony. Książkę tę świetnie się czyta. Miejscami co prawda trochę jest za bardzo bajkowo, zbyt nierealnie, za cukierkowo, ale czasem naprawdę potrzebujemy odskoczni, chwili zapomnienia, relaksu z zabawną powieścią. Jeżeli na to liczycie warto sięgnąć po "Wesele". To idealne rozwiązanie dla czytelnika potrzebującego odpoczynku, nadziei, romantyzmu.

Poznajemy tu trzy siostry: Karolinę, Alicję i Annę. Każda z nich jest inna, różnią się między sobą wiekiem, sytuacją zawodową, jak też prywatną, podejściem do wielu spraw. Anna jest mężatką, która ostatnio nie za dobrze dogaduje się z Markiem, ma problemy z zajściem w ciążę i to stanowi zaczątek do konfliktu między partnerami. Alicja jest prawniczką, która poświęca niemalże cały swój czas na pracę, chodzi w szarym kostiumiku i nie wymaga od życia zbyt wiele ponad to, co ma, może tylko chciałaby otrzymać swoją pierwszą do poprowadzenia sprawę w sądzie? A czego brakuje w jej poukładanym i szczęśliwym zdawałoby się życiu? Brakuje w nim oczywiście miłości... Jest Mateusz, ale on nie wywoduje w niej żadnych emocji, jest dla niej tylko kolegą.
Karolina, najmłodsza z kobiet, wraca właśnie ze Stanów Zjednoczonych, by przedstawić rodzicom i rodzeństwu radosną nowinę. Przyjęła oświadczyny i ma zamiar wyjść za mąż za Michała, którego poznała w trakcie studiów za granicą. Przygotowania do ślubu przebiegają w miarę spokojnie, jeśli nie liczyć konfliktu, jaki narodził się między przyszłymi świadkami. Brat Michała okazuje się nadętym i aroganckim człowiekiem, od samego początku on i Alicja nie przypadają sobie do gustu, ale kto się czubi, ten się lubi, jak mówi przysłowie, więc kto wie, jak zakończy się ta historia i kto kogo zaciągnie przed ołtarz?
Tak jak napisałam wcześniej to trochę nierzeczywista, przerysowana, ale jakże urocza opowieść o pani prawnik, która pozbywa się szarych, nudnych strojów, zakłada sukienkę i wreszcie zaczyna dostrzegać to, jak piękne może być życie. Uczy nie tylko siebie, ale też swoich bliskich: radości, mówienia o uczuciach, marzeniach, planach. Warto mieć nadzieję na lepsze jutro, optymistycznie podchodzić do tego, co przed nami, z pozytywnym nastawieniem i uśmiechem na twarzy. Osobiście takie podejście bardzo mi odpowiada.
Jedną z najsympatyczniejszych postaci, jakie pojawiły się w tej historii była babcia trzech sióstr, Maria. To osoba, którą najmilej wspominam z całej tej książki, właśnie ona zapadła mi w pamięć szczególnie. Brat Michała, Wiktor, mocno mnie irytował i szczerze mówiąc nie wzbudził we mnie wielkiej sympatii. Na początku byłam do niego nastawiona wręcz negatywnie, wrogo.
Najważniejsze chyba jest jednak to, że autorka potrafiła stworzyć takie postaci, które wzbudzają emocje i choć całość jest przewidywalna czyta się to naprawdę bardzo dobrze. "Wesele" to powieść, przy której bawiłam się wyśmienicie, zapomniałam o smutkach, troskach, problemach. Przeniosłam się do świata ludzi bogatych, zamieszkałam w luksusowym hotelu i jadałam przepyszne i wykwintne dania. Polecam.

5 komentarzy:

  1. Ta książka jest świetna. Mnie się bardzo podobała, zwłaszcza relacje Alicji i Wiktora, który notabene mi się podobał na swój specyficzny sposób :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, mimo wszystko miał w sobie wiele uroku :)))

      Usuń
  2. Prześliczna okładka:) Wystarczyło jedno spojrzenie, a już mnie urzekła. A sama historia, tak jak określiła to Pani w swojej recenzji, trochę cukierkowa, to wydaje mi się, że jest wręcz idealna na takie wiosenne dni. Przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo przyjemnie spędziłam czas w jej towarzystwie

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie przeczytam. :)) Zachęcająca recenzja! :)

    OdpowiedzUsuń