środa, 5 marca 2014
Joanna Olech Tytus w cyrku seria Czytam sobie
To moja druga przygoda z twórczością autorki. Pierwsze spotkanie z książką Joanny Olech miało miejsce pół roku temu za sprawą tytułu "Pompon na wakacjach". Z tym niesamowicie zabawnym smokiem-celebrytą bawiłam się wyśmienicie. Moja opinia tutaj: http://asymaka.blogspot.com/2013/08/pompon-na-wakacjach-joanna-olech.html.
Wracając do dzisiejszej recenzji, niedawno zakończyliśmy z moim 6,5-letnim Kamilem etap pierwszy serii Czytam sobie, czyli składanie słów. To znaczy ja zakończyłam, bo prawda jest taka, że kolejny poziom, drugi: składam zdania, nie jest jeszcze w przypadku mojego przedszkolaka możliwy do spełnienia. Mój synek jak dotąd składa tylko literki w słowa, a i to idzie mu jak dotąd opornie. Nie zmuszam go jednak, bo wiem, że to nie przyniesie żadnego efektu, mogę go co najwyżej zrazić jeszcze bardziej do czytania. Za to słucha ciekawych historyjek z tej serii bardzo chętnie. Pierwszy etap zna już na pamięć, w związku z tym czytuję mu teraz książeczki z poziomu drugiego. I tak składam zdania to opowiadania zawierające 800-900 wyrazów w tekście, zdania są dłuższe, bywają i złożone. Wprowadzono elementy dialogu, wykorzystano 23 podstawowe głoski oraz "h". To co naprawdę wychodzi Kamilowi, to sylabizowanie, które dzięki tym tytułom możemy ćwiczyć nieustannie.
Joanna Olech to autorka dziecięcej literatury, ale też ilustratorka. Tworzy interesujących, nietuzinkowych, bardzo charakterystycznych bohaterów. Ciekawa informacja na temat pisarki to miejsce, gdzie trzyma nagrody-w pudełkach po butach! Nie wpadłabym na to.
"Tytus w cyrku" to kolejna przygoda niezwykłego psiego detektywa. Trudni się owym zawodem już od dwunastu miesięcy, można by rzec, że jest więc profesjonalistą w każdym calu! Postanawia z okazji pierwszej rocznicy upiec tort z owocami. Zaprosił nawet przyjaciela, kudłatego teriera Korka na ucztę. Jednak nie uda im się skosztować pięknie ozdobionego smakołyku, ponieważ czeka na nich sprawa niecierpiąca zwłoki! Detektyw uwielbia rozwiązywanie zagadek, dlatego nie waha się ani chwili, by odnaleźć kotka o imieniu Zorro! Podążają za śladami do cyrku, czy to tam zawędrował ten nieokrzesany malec?
Jak zakończy się ta historyjka? Czy uda się znaleźć krnąbrnego zwierzaka? Musicie przekonać się sami, bo Zuza właśnie mnie pyta, czy może zabrać książeczkę do pokoju! Mamy taką umowę, że jak tylko skończę recenzować którąś z dziecięcych lektur, ona wynosi ją na półkę. Teraz też niecierpliwi się koło mnie.
"Tytus w cyrku" to nie tylko zabawny tekst, piękne rysunki, ale też nauka poprzez zabawę i za to najbardziej lubię tę serię. Moje dzieci słuchają z wielkim zainteresowaniem czytanych przeze mnie opowiastek, wiedzą też, że na końcu książeczki jest Dyplom sukcesu! Polecam jak najbardziej.
"Tytus w cyrku" otrzymałam od McDonald's. Dziękuję bardzo za możliwość poznania przygody psiego detektywa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Chciałabym serdecznie zaprosić do udziału w moim autorskim czytelniczym wyzwaniu pt. KLUCZNIK.
OdpowiedzUsuńW skrócie - polega ono na czytaniu książek posiadających zaproponowane comiesięczne kluczniki, czyli hasła-klucze :)
Szczegóły tutaj: http://recenzjeami.blogspot.com/2014/03/wyzwanie-czytelnicze-klucznik.html
Pozdrawiam