Maggie Moon to pseudonim literacki młodej, początkującej autorki. "Posiadłość" jest jej pierwszą książką, moim zdaniem bardzo udaną, biorąc też pod uwagę wiek pisarki. Ma 24 lata, jest studentką, obecnie mieszka w Krakowie. Nie potrafi się obyć bez kawy i dobrej powieści. Literatura jest jej bardzo bliska, podobnie jak Wiktoriańska Anglia.
"Posiadłość" to historia, której akcja rozpoczyna się w roku 1824, ale w większości dzieje się jednak współcześnie. Autorka czasem wraca do przeszłości, byśmy lepiej mogli zrozumieć, o co chodzi w całej tej opowieści. Odkrywa przed nami tajemnicę powoli, odsłaniając stopniowo fakty z życia pewnej bogatej rodziny, do której należy tytułowa posiadłość. Gdyby nie jedna niepozorna, skromna, za to ciekawska osoba, być może nie doszłoby do ujawnienia prawdy, dalej za cichym przyzwoleniem okolicznych mieszkańców działby się ten sam, od lat powtarzany proceder. Ale po kolei...
Zara Dormer, nasza główna bohaterka jest osobą biedną, za to utalentowaną. Studiuje aktualnie na Wyższej Akademii Sztuki, przyjaźni się z Dorą Millbo. Otrzymuje nie lada szansę w postaci możliwości wyjazdu na warsztaty dla najlepszych studentów. Waha się, czy przyjąć tę propozycję, głównie ze względów finansowych. Na szczęście może liczyć na przyjaciółkę, która nie tylko przekonuje ją, że powinna pojechać, ale też pożycza jej potrzebne na ten cel pieniądze.
"-Dlaczego ty się tak wszystkim przejmujesz? Wiele bym dała, żeby mieć chociaż połowę twojego talentu. (...) No dobra. Nie doceniają cię, to fakt. Ale w dorosłym życiu nikt nie będzie pytał, czy byłaś lubiana na studiach. Będą liczyły się osiągnięcia. Większość tych rozpuszczonych snobów nie może się z tobą równać i doskonale o tym wiedzą. To właśnie ta świadomość tak ich wkurza. Szydzą więc z tego, z czego ty powinnaś być dumna. Z twojego stypendium. Rocznie akademia rozdaje tylko cztery. Dostałaś swoje dzięki wybitnym zdolnościom, których oni nie mają i nigdy nie będą mieć."*
To właśnie Zara zaczyna się interesować dziwnymi sytuacjami, do których dochodzi na warsztatach. Wyjeżdża wraz z innymi studentami do starej, zabytkowej posiadłości z wieloletnimi tradycjami. Tylko ona zdaje się dostrzegać to, na co inni nie zwracają uwagi. Szalenie interesuje ją rodzina, do której należy okazały budynek. Chce poznać ich historię, obejrzeć portrety przedstawiające przodków współczesnych właścicieli tego tajemniczego domostwa. Cieszy się, że będzie wraz z innymi studentami pracować pod okiem świetnego malarza, człowieka znanego i poważanego. Jego wskazówki będą dla niej bardzo cenne i chociaż ma malować to, w czym nie jest najlepsza stara się sprostać postawionym przed nią zadaniom. Zyskuje też przyjaciela w osobie innego studenta, Franka. Zaczynają się naprawdę dobrze rozumieć, ufają sobie. Zara ma nadzieję, że na tych warsztatach choć na moment uda jej się zapomnieć o własnych problemach, o dramatycznej przeszłości. Czy jej się to uda? Czy ciekawość nie zaprowadzi jej w miejsce niebezpieczne, mroczne, straszne? Czy powróci do domu i dawnego życia?
To książka naprawdę zaskakująco dobra. Nie mogłam się wprost od niej oderwać, byłam ciekawa, podobnie jak nasza bohaterka, o co w tym wszystkim chodzi? Wiedziałam już oczywiście sporo, bo autorka nie pozostawiała naszych pytań bez odpowiedzi, wprowadzała nas w temat od samego początku, pozwalała na domysły, które okazywały się mniej lub bardziej trafione, jednak tego, co naprawdę się tam działo nie sposób było przewidzieć. To powieść niebanalna, z klimatem. Budująca niesamowitą atmosferę pisarka zaskakiwała nas na każdym kroku. Ani przez moment nie można było odnieść wrażenia, że to już było, że podobna fabuła gdzieś już występowała. Nie, absolutnie! Ja jeszcze z taką historią się nie spotkałam i tym bardziej jestem zachwycona pomysłem Maggie Moon. Styl jej nie pozwala na jakiekolwiek zastrzeżenia. Książkę czyta się szybko, jest pasjonująco, fascynująco, momentami niebezpiecznie. Powieść wzbudza wielkie emocje w czytelniku. Stworzone przez autorkę postaci są dopracowane, ciekawie przedstawione, mają nietuzinkowe charaktery, są bardzo silnymi osobowościami. Dbałość o szczegóły zadziwia i pozwala wysnuć przypuszczenie, że pisarka naprawdę dobrze przygotowała się do napisania tej książki, że rzeczywiście interesuje się Anglią z XIX wieku, że ta tematyka jest jej niebywale bliska.
Jeżeli chcecie zatracić się w magii minionych epok, rozwikłać skomplikowaną zagadkę kryminalną, poczuć dreszczyk emocji, świetnie się bawić z naprawdę doskonałą lekturą, to nie wahajcie się ani minuty. To zdecydowanie powieść dla Was.
Polecam jak najbardziej i mam nadzieję, że niebawem doczekam się kolejnej książki autorstwa Maggie Moon. Trzymam kciuki za tę początkującą pisarkę.
Chętnie poznam twórczość tej autorki :-)
OdpowiedzUsuńJa także.
OdpowiedzUsuń