Agnieszka Lingas-Łoniewska ma na swoim koncie wiele doskonałych tytułów, takich jak "Zakręty losu", czy "W szpilkach od Manolo". Ostatnio miałam przyjemność czytać "Łatwopalnych", których premiera 25 września, a dzisiaj skończyłam "Obrońcę nocy".
Autorka po raz kolejny mnie zaskoczyła, pokazała, że nie boi się literackich wyzwań. Ten tytuł powstał w roku 2009, na publikację czekał 4 lata, ale bardzo mnie cieszy fakt, iż ta książka pojawi się na rynku wydawniczym, ponieważ jest naprawdę warta uwagi.
Początkowo na pewno pomyślimy, że jest przewidywalna, że to wszystko już było, bo znowu dziennikarka, obrońca uciśnionych, do tego USA. A jednak... Lingas-Łoniewska potrafi zaskoczyć! Spotkamy tu co prawda bohaterów rodem z komiksowego, bajkowego świata, jakby żywcem wyjętych z filmów o Supermanie, Spidermanie, czy innym Batmanie, ale jednocześnie jest tutaj coś, czego w żadnej z tych trzech historii nie znajdziemy. Jest prawdziwa, rzeczywista miłość, namiętność tak realna, że aż ciarki przechodzą i musimy szybko wziąć zimny prysznic, by spokojnie dotrwać do końca. Autorka naprawdę potrafi pisać o uczuciach. Emocje, jakie towarzyszą jej postaciom udzielają się także czytelnikowi, czujemy strach, wtedy, gdy boją się bohaterowie tej powieści, czujemy ból wtedy, gdy ktoś ich krzywdzi. Smakujemy dawkowane nam w idealnych proporcjach fragmenty zagmatwanej układanki niczym wyborny tort, delektujemy się tą historią, poznajemy trudne losy nie tylko Melisy i Jamesa, ale i pobocznych postaci. To książka może nieco z pogranicza fantasy, ale problemy, z jakimi borykają się osoby w niej występujące są jak najbardziej realne i rzeczywiste. Relacje między nimi są skomplikowane, przeszłość bolesna, ale też pisarka przedstawia nam sposób na to, jak być silnym, jak poradzić sobie w tym brutalnym i okrutnym często świecie.
Poznajemy tu dwójkę głównych bohaterów: wspomnianą powyżej Melisę, trzydziestodwuletnią rozwódkę, kobietę po przejściach, która pisze książkę o tytułowym Obrońcy nocy, jest wziętą dziennikarką, pracującą w miejscowej gazecie, obecnie tworzącą artykuły o zadziwiająco szybko uzależniającym narkotyku, i Jamesa, miliardera, który ma wszystko, może zdobyć każdą kobietę, kupić każdą gazetę, nawet taką, w której pracuje Mel, mężczyznę z tragiczną przeszłością i skomplikowaną tajemnicą czającą się w mroku nocy. Już od pierwszego spotkania iskrzy między nimi, choć jednocześnie nie mogą znieść swojego towarzystwa, porozumieć się ze sobą, zwyczajnie, po ludzku dogadać. Ona uparta, za wszelką cenę chce postawić na swoim, on również na każdy temat ma własne zdanie, a jedyną jego słabością staje się...
Jak myślicie? Co jest "piętą achillesową" przystojnego, bogatego, 39-letniego businessmana? Czy cokolwiek może go złamać?
Kim jest tytułowy "Obrońca nocy"? Czy przywróci miastu spokój, czy ochroni przed niebezpieczeństwem tych, którzy znajdują się w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwej porze?
Książka pozornie prosta, łatwa i przyjemna, a jednak w przypadku Lingas-Łoniewskiej nigdy nie możemy być niczego pewni. Chyba tylko tego, że zagwarantuje nam doskonałą zabawę, świetne dialogi, subtelne sceny erotyczne, rozpalające zmysły i pobudzające wyobraźnię, że będzie zaskakująco, ciekawie, niebanalnie! Jak zawsze stworzeni przez nią bohaterowie urzekną nas, zadziwią, będziemy im kibicować, lub ich znienawidzimy, jednak nie pozostaniemy obojętni. A o to przecież chodzi, o emocje, o to, by powieść wywarła na nas wrażenie, byśmy ją zapamiętali, nie zapomnieli o niej po pięciu minutach.
Pisarka przeniesie nas w mroczne zaułki Los Angeles, pozwoli nam poczuć chłód niebezpiecznego, nocnego życia, wskaże, co jest dobre, a co złe. Wraz z jej bohaterami odkryjemy mroczne sekrety przeszłości, staniemy twarzą w twarz z własnymi słabościami, stoczymy walkę o samych siebie, pokochamy tak, jak jeszcze nigdy nie kochaliśmy.
"Obrońca nocy" to powieść sensacyjna utrzymana w lekkiej, komiksowej formie, ale dotykająca problemów dużo bardziej skomplikowanych niż można by sądzić. I to jest moim zdaniem jej największy atut. Pozornie błaha, porusza w nas delikatne struny i wywołuje emocje, o jakie być może nigdy byśmy siebie nie podejrzewali? Polecam zdecydowanie!
"Obrońca nocy" Agnieszka Lingas-Łoniewska, Wydawnictwo Novae Res, premiera 21 października 2013
Za okazane zaufanie bardzo dziękuję Autorce i Wydawnictwu Novae Res :)
Zapraszam jeszcze do zapowiedzi książki, tutaj nowa:
a tutaj starsza:
http://www.youtube.com/watch?v=mEtcTK_8e2I
Czekam z niecierpliwością na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńbyć może kiedyś się skusze :)
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem warto:)
UsuńPrzed chwilą skończyłam czytać, więc jutro bądź pojutrze będzie moja recenzja, ale już teraz napiszę, że jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńtak, ja również :) nie mogłam się dzisiaj rano oderwać :)
UsuńJa pół nocy zarwałam ;-) Ale warto było.
Usuńwarto, warto, zgadzam się :)
UsuńZaskakuje mnie ta autorka,chociaż jeszcze nic nie czytałam jej autorstwa a książka może mi się spodobać :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńStany, Stany, Stany... Pani Agnieszka znowu mnie kupiła :)
OdpowiedzUsuń,,Łatwopalni", ,,Obrońca nocy" - moje dwie pozycje, które muszę mieć :) Nie mogę się doczekać, kiedy je przeczytam :))
OdpowiedzUsuńWarto się skusić :) Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńmnie nie trzeba zachęcać, ale jakby trzeba było to po tej recenzji pobiegłabym do księgarni jeszcze chętniej ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuń