środa, 27 listopada 2013

Całkiem nowe życie Maria Ulatowska



Emocjonujące losy Franki i jej najbliższych.

Nazwisko pisarki poznałam przy okazji niesamowitej powieści zatytułowanej "Przypadki pani Eustaszyny". Bawiłam się z tą książką rewelacyjnie, zaśmiewałam do łez. Wiedziałam, że na tym nie poprzestanę i jak tylko usłyszałam o "Kamienicy przy Kruczej" postanowiłam poznać kolejną historię, jaką stworzyła autorka. I tym razem nie zawiodłam się, więc naturalną koleją rzeczy było dla mnie przeczytanie "Całkiem nowego życia".
Maria Ulatowska jest miłośniczką zwierząt, szczególnie psów. Uwielbia też kontakt z przyrodą. Z wielką chęcią oddaje się lekturze, czytanie książek to jej hobby, podobnie jak słuchanie muzyki klasycznej.

"Całkiem nowe życie" to historia Franciszki, która jako młoda osoba postanawia całkowicie odmienić swoje życie. Stawia wszystko na jedną kartę, wierzy w swoje szczęście, w uczucie, naiwną i pierwszą miłością. Rzeczywistość niestety okazuje się daleka od ideału, a nasza bohaterka odarta ze złudzeń musi wziąć się w garść, stawić czoło wyzwaniom i dylematom. Boryka się z nie lada problemami, ale zdaje się być osobą silną. Oczywiście na początku nie jest taka, uczy się bycia twardą, zaczyna korzystać ze swojej inteligencji i sprytu dopiero pod wpływem dramatycznych przeżyć, ale dzięki temu jej postać jest jak najbardziej realna. Początkowo irytowało mnie jej zachowanie, budziło we mnie wiele skrajnych emocji, doprowadzało mnie do szewskiej pasji! Niestety dopiero te trudne chwile dały jej do myślenia, nauczyły ją szukać rozwiązań i zrozumieć, że musi walczyć o siebie i swoje szczęście, własny spokój i poczucie godności.
Zastajemy Frankę w końcu lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Już pełnoletnia, młoda i niewinna dziewczyna ma pracę i własne cztery kąty, jednak czuje się samotna. Wyjeżdża na wczasy z dala od domu, a tam poznaje swojego przyszłego męża, sporo od niej starszego. Zostawia za sobą dwudziestoletnie swe życie i wyprowadza się. Marzy o dziecku, ale teściowa i mąż mają inne plany co do jej osoby. Franka nie wierzy w siebie i w swoje możliwości, czuje się nic nie warta, jest nieszczęśliwa. Potrzebuje jakiegoś impulsu, by wyrwać się z kieratu, by przestać żyć na pół gwizdka, by zacząć oddychać pełną piersią!
Przez wiele lat ma wielkie oparcie w koledze swojego męża, który szybko staje się i jej przyjacielem. Franka szuka swojej drogi, próbuje znaleźć coś, w czym się spełni. Potrzebuje pracy. Czy uda jej się zdobyć upragnione szczyty, czy zrealizuje marzenia? Czy ma szansę być szczęśliwa?

Nie jest to książka łatwa, lekka i przyjemna, ponieważ opowiada o prawdziwym życiu.  Nie znajdziemy tu recepty na to, co zrobić, by odbić się od dna, by znowu zacząć się uśmiechać i wierzyć w lepszą przyszłość. Do tego potrzebujemy zmienić siebie, swoje myślenie. Czasem może nam ktoś pomóc, naprowadzić nas na właściwe tory, wysłuchać i wyciągnąć pomocną dłoń, ale najwięcej zależy od nas samych. Musimy to zrozumieć. Od tego powinniśmy zacząć.
Powieść naprawdę rewelacyjnie napisana, stworzone przez autorkę postaci nie są wyidealizowane, lecz żywe, jak najbardziej realne. Okazuje się, że miłość wcale nie jest tak pięknym uczuciem, jak nam się początkowo wydaje. Czasem bywa trudna, bezwzględna, wyniszczająca. Nie zawsze mamy szansę na szczęśliwe życie, raczej pełne trosk, wyrzeczeń, pracy, gorzkich łez. Jak w tym wszystkim się odnaleźć, nie poddać się, czy to w ogóle możliwe?

Niezwykle emocjonująca lektura, wzruszająca, szokująca, prawdziwa do bólu. Szybko zmieniłam zdanie co do Franki, początkową irytację zamieniając na podziw i szacunek. Polecam całym sercem, szczególnie tym, którzy cukierkowych i mocno przerysowanych bajkowych historii mają już dosyć!


Całkiem nowe życie Maria Ulatowska Prószyński i Spółka, 2013






7 komentarzy:

  1. mam ogromną chęć na tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cukierkowe historie lubię, lecz do takich prawdziwych też mam sentyment. Chętnie sięgnę po "Całkiem nowe życie" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i ja czytuję cukierkowe, w takim dniu, jak dzisiejszy są potrzebne :)

      Usuń
  3. Oj Aniu - przeszłyśmy na Ty, na fejsie:)
    Lubię, gdy właśnie tak świetnie piszesz o tych wszystkich książkach. I bardzo Ci zazdroszczę, że możesz je wszystkie czytać. Ja muszę czekać, aż koleżanka, która pracuje w naszej wiejskiej bibliotece, dostanie jakieś grosze na nowe książki (zazwyczaj na koniec roku kalendarzowego!) i cokolwiek zamówi, by powiększyć ten nasz składzik. Często jest tak, że wydawnictwa wyprzedają tylko to co zostanie im na składzie. Dlatego mogę czytać "Kamienicę przy Kruczej", o której pisałam Ci już na fejsie. Cóż, takie uroki mieszkania w małych wioseczkach:) Pozdrawiam Cię serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, i ja mieszkam w niewielkim miasteczku, a nie myślałaś o nawiązaniu współpracy recenzenckiej z wydawnictwami?
      Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie ;)

      Usuń
  4. Początkowo nie byłam przekonana, ale po Twojej recenzji jestem pewna, ze to książka dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń