Współczesna wersja bajki o Kopciuszku.
Długo ociągałam się z przeczytaniem tej książki, wyglądała mi na romansidło w negatywnym znaczeniu tego słowa! I nie wiem tak naprawdę, co się stało. Czy po prostu miałam akurat "humor" na taką historię, czy takiej lektury wczoraj rano potrzebowałam, a może się uwsteczniam, kto wie, może nie warto oceniać powieści po okładce, jak już wielokrotnie się przekonałam? Pozostaje jeszcze jedna możliwość, której przed poznaniem losów Aleksy nie brałam pod uwagę, a mianowicie, że ta książka jest naprawdę dobra! Ciekawość mnie zżera, co będzie dalej, bo wiem, że są jeszcze dwie części: "Małżeńska pułapka" i "Gra o miłość". Tytuły banalne, okładki rodem z romansidła, ale podejrzewam, że treść wciągnie mnie równie mocno, jak było w przypadku "Układu doskonałego".
Nie jest to może powieść zaskakująca, szokująca i nieprzewidywalna, ale czyż nie potrzebujemy w swoim życiu choć odrobiny romantyzmu? Między każdą kolejną chwilą szarej egzystencji, smutnej codzienności, chcemy mieć nadzieję i wierzyć w szczęśliwe zakończenia, w to, że będzie dobrze, iż warto czekać na miłość?
Aleksa i Nick decydują się zawrzeć fikcyjny ślub, każde z innego powodu. Znają się od dziecka, razem dorastali, ona kochała się w nim, lecz on skutecznie ją odtrącał, wyszydzał jej pragnienie miłości, uważał, że prawdziwe uczucia nie istnieją. Teraz jest bogatym, nastawionym na sukces człowiekiem, który nie utrzymuje kontaktów z rodziną, sporadyczny kontakt ma jedynie z młodszą siostrą Maggie, przyjaciółką Aleksy zresztą. Nasza bohaterka z kolei jest wolontariuszką w schronisku, prowadzi księgarnię, pisze wiersze i maluje. Dla niej najważniejsza w życiu jest rodzina, dla której jest w stanie poświęcić wiele. Ślub bierze tylko dlatego, że rodzice są w trudnej sytuacji finansowej i musi ratować dom, w którym mieszkają. Ona marzycielka, on twardo stąpający po ziemi, tylko, czy aby na pewno nic ich nie łączy? Dlaczego tak bardzo się różnią?
Moim zdaniem w tej powieści można znaleźć nie tylko romantyczną historię, oczywiście bajkową, ale za to świetnie napisaną. Nie wiem nawet kiedy przeczytałam ostatnie zdanie, pozostałam z uczuciem pustki i żalu, że to już... koniec. Jestem ciekawa, co będzie dalej, jakie pomysły ma pisarka na ciąg dalszy? Tym razem główną bohaterką będzie Maggie i Michael. W tej historii skrywana jest ogromna samotność i nadzieja na to, że ktoś nas pokocha, ktoś doceni, ktoś się nami zainteresuje. Niektórzy ludzie nigdy nie powinni mieć dzieci, czy są z gruntu źli, tego nie wiem, ale na pewno nieodpowiedzialni i bez wyobraźni. Dziecko to obowiązek, jeżeli decydujemy się je mieć zróbmy wszystko, co w naszej mocy, by było kochane, otoczmy je troską i opieką, zapewnijmy to, co najważniejsze - bezpieczeństwo.
Pisarka ma do dryg do tego typu powieści, naprawdę szybko się czyta, bohaterowie są ciekawi, choć miejscami irytujący, szczególnie Nick. Przedstawione tu sytuacje są zabawne i naprawdę trudno powstrzymać się od śmiechu.
Jennifer Prost ma dystans do tego, co robi, na każdej niemalże ze stron w rewelacyjny sposób śmieje się z formy komedii romantycznej, ale nie wyszydza jej. Wszystko jest napisane ze smakiem i dobrym gustem, chwile namiętności doskonale opisane. Autorka potrafi budować napięcie, gra na emocjach, denerwuje, rozbawia nas i rozśmiesza. To klasyczna komedia romantyczna, może banalna i przewidywalna, ale na swój sposób piękna. Polecam.
Układ doskonały Jennifer Probst Wydawnictwo Akapit Press, 2013
Rzadko potrafi zaiskrzyć między mną a daną książką, lecz tym razem tak się stało. Ogromnie chce poznać tę powieść i już się za nią rozglądam.
OdpowiedzUsuńooo super :)
UsuńWciąż zauważam nowe zmiany na blogu.
OdpowiedzUsuńWidzę Aniu, że go dopracowujesz.
po raz kolejny jestem zachęcona :) pewnie, że przeczytam :)
OdpowiedzUsuń