Patrycja Żurek ma na swoim koncie dwa tytuły. Zadebiutowała rok temu powieścią "Kobietki" o czterech przyjaciółkach mających różne charaktery, inny punkt widzenia, odmienne poglądy. To zdaniem czytelniczek powieść warta uwagi i oczywiście jak tylko znajdę choć chwilę wytchnienia z chęcią ją przeczytam.
Autorka prowadzi blog: http://patrycjazurek.blogspot.com/
"Z poczwarek w motyle" to druga powieść Patrycji Żurek. Zachwyca okładką i ciekawym tytułem. Opowiada o Zuzannie, bardzo upartej i mającej własne zdanie młodej matce. Cierpi ona na uporczywe migreny, jednak nie jest w stanie sama sobie poradzić, przemówić do rozsądku i udać się do lekarza, zwyczajnie, po ludzku boi się diagnozy, bo może okazać się przecież, że ten ból jest czymś spowodowany? Zaniedbuje siebie, swoje mieszkanie, jej małżeństwo również dalekie jest od ideału. Zuza nie potrafi spojrzeć prawdzie w oczy i po prostu żyć. Wspomnienia, jej traumatyczne przeżycia z dzieciństwa na pewno odgrywają w tym wszystkim znaczącą rolę, nie umie sobie poradzić z przeszłością. Na szczęście przyjeżdża do Polski dawna przyjaciółka naszej bohaterki i moim zdaniem ten aspekt powieści jest w niej najlepszy. Sylwia jako silna i mądra kobieta bardzo przypadła mi do gustu, pomimo życiowych niepowodzeń, nie poddała się i próbowała zapomnieć o tym, przez co przeszła. Zupełnie inaczej niż w przypadku Zuzanny. Pytanie tylko, czy uda jej się przekonać przyjaciółkę, że trzeba walczyć, że ma dziecko, które potrzebuje kochającej, odpowiedzialnej matki, że dla niego i dla siebie warto poukładać sobie pewne sprawy, być wreszcie szczęśliwą?
Jakby tego wszystkiego było mało Sylwia nie przyjechała tu z wizytą towarzyską, jej mama jest ciężko chora, umierająca, a i w jej rodzinie nie brak problemów, nieporozumień i pretensji.
To dosyć interesująca propozycja na jesienny wieczór, choć muszę przyznać, że nie wywarła na mnie aż tak wielkiego wrażenia, jak można by sądzić. Raziły nie do końca dopracowane dialogi, wszystko według mnie działo się za szybko, język był potoczny, prosty, miejscami mocno wulgarny, nie przekonała mnie po prostu. Na pewno autorka ma potencjał i gdyby tylko doszlifowała tę historię, spojrzała na nią z boku, z dystansem, sama zrozumiałaby, że warto jeszcze nad nią popracować. Na napisanie dobrej powieści potrzeba czasu, gdyby było inaczej pisarze mieliby na swoim koncie dwanaście pozycji w ciągu roku i masę pieniędzy. Znam takich, którzy piszą latami, "wygładzają kanty", czytają wielokrotnie, zmieniają czasem fragmenty, a nawet całe rozdziały, całą koncepcję, fabułę. Według mnie "Z poczwarek w motyle" nie jest gotowym produktem, jaki można wypuścić na rynek, ale z całą sympatią dla jego autorki, uważam, że ma talent do pisania, z tym, że jeszcze niedoszlifowany, może była zbyt niecierpliwa, nie wiem.
Zaznaczam, że to tylko moja, całkowicie subiektywna opinia i zachęcam, byście sami zapoznali się z tą powieścią, by wyrobić sobie o niej własne zdanie. Ma kilka naprawdę ciekawych fragmentów i gdyby nie pewne niedociągnięcia można by ją uznać za idealną lekturę na nadchodzące chłodne dni. Są tu takie momenty, które mogą zastanowić, zmusić do refleksji, zaintrygować, wzruszyć, spowodować emocje.
Jeszcze nigdy z takim trudem nie pisało mi się żadnej recenzji, bo tak naprawdę nie umiem merytorycznie podejść do tego tematu, wyrazić słowami tego, co mnie w tej powieści naprawdę irytowało. Przeciągałam napisanie tej recenzji, jak tylko mogłam, ale wreszcie przyszedł czas na to, by szczerze napisać, co myślę. Byłam to winna autorce.
Tutaj: http://www.e-bookowo.pl/proza/z-poczwarek-w-motyle.html można zakupić ten tytuł. Zachęcam, może Wam przypadnie do gustu, nie kierujcie się moją całkowicie subiektywną opinią.
Niebawem wywiad z Patrycją Żurek na moim blogu i konkurs, z egzemplarzem tej powieści do wygrania. Uważam, że autorka ma dużo pokory w sobie, ponieważ zależało jej na prawdziwej opinii, a nie cukierkowej recenzji. I to się jej chwali, bo chce pisać coraz lepiej.
Autorce dziękuję za możliwość poznania losów dwóch przyjaciółek i zaufanie, jakim mnie obdarzyła, które być może zawiodłam, ale nie potrafię inaczej.
Dobrze, że jesteś szczera w swojej opinii. To tylko dobrze świadczy. Przecież każdy ma inny gust i innym czytelnikom powieść może się spodobać. Zaznaczyłam dokładnie, dlaczego cię nie porwało i wydaje mi się, że to konstruktywna krytyka. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńdziękuję, Julio :)
UsuńNo to teraz jestem strasznie ciekawa tej powieści :) A recenzja super :) Ja jeszcze boję się pisać że coś mi się nie podobało, wtedy wolę nie pisać wcale :)
OdpowiedzUsuńtak, ja też na początku źle się z tym czułam
UsuńŚwietnie się zapowiada. Czekam na konkursik i wywiad : )
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNiełatwo jest pisać o tym, co nieudane, niedociągnięte, słabe czy nawet średnie, ale trzeba być szczerym i gratuluję, że tak bezpośrednio i konkretnie wyraziłaś swoje odczucia, jednocześnie podchodząc do książki i autorki bardzo życzliwie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że taka konstruktywna krytyka posłuzy p. Żurek i wyjdzie na dobre w kolejnych powieściach.
Pozdrawiam!
dziękuję i pozdrawiam serdecznie :))))
UsuńCiekawa i szczera recenzja. Takie się docenia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I dla tego lubię Twoje recenzje, bo są szczere :) Myślę, że dam szansę autorce :)
OdpowiedzUsuń