poniedziałek, 20 lipca 2015
Joanna Skwarek Żona Lota jeszcze się zastanowi.
Zupełnie nie wiedziałam, czego się po tej książce spodziewać. Uwagę moją przykuł niebanalny tytuł, niepokoiło nieznane wcześniej nazwisko na okładce. Joanna Skwarek opuściła rodzinny Lublin, by na stałe osiedlić się w Holandii. Tam z kolei po kilkunastu latach pracy w korporacji, porzuciła sztampowe zajęcie, by oddać się bez reszty pisaniu. Uwielbia czytać książki, zaznaczać w nich co ciekawsze fragmenty, uprawia jogę i chętnie pływa. Jest mamą dwójki dzieci, mężatką. Prowadzi blog literacki: http://kroliczanora48.blogspot.com/. "Żona Lota jeszcze się zastanowi" to jej debiutancka powieść.
Historia ta zaskoczyła mnie i to niejednokrotnie. Zastanawiałam się, skąd tak wielka wrażliwość i zmysł obserwacji u debiutantki. Może i zbyt wiele jest w niej przemyśleń, więcej niż dialogu, który według niektórych dodaje tekstowi lekkości, ale moim zdaniem tak właśnie powinna wyglądać dobra powieść skłaniająca do refleksji i chwili zadumy. Nie zawsze możemy pisać o szczęściu, udając, że w prawdziwym życiu jest tak beztrosko i cudownie. Wiem, oczekujemy dobrego, radosnego zakończenia, ale czy tak bywa w czyimkolwiek przypadku? Czy naprawdę możemy z ręką na sercu powiedzieć, że wszystko nam się udaje i przebiega zgodnie z planem? Szczerze mówiąc, na rynku wydawniczym jest obecnie zatrzęsienie historii ciepłych, łatwych i przyjemnych, i o ile do tej pory chętnie się z nimi zapoznawałam, teraz mówię, że mam dosyć. Wiem, pisane są ku pokrzepieniu serc, by dawać nam, zwykłym, przeciętnym zjadaczom chleba nadzieję, ale dlaczego nie możemy pisać o prawdzie?
Niedawno byłam na spotkaniu. Spotkaniu po wielu latach. Pamiętam, jak niektóre pary się tworzyły, jakie były zakochane w sobie i szczęśliwe. Promieniały radością, zaróżowione policzki świadczyły o ekscytacji, ale to wszystko przeminęło... Ilu z Waszych znajomych trwa w związku na dobre i na złe, od samego początku jest z jednym i tym samym partnerem? Jak często ludzie odpuszczają, mają dosyć, bo inaczej to sobie wyobrażali? Bo spadły im z oczu klapki, bo wiedzą już, że człowiek, którego wybrali, okazał się być zupełnie inny. Albo zwyczajnie się zmienił. Rutyna, to ona nas często dopada, nie chce nam się już starać, nie chce nam się nawet chcieć. Smutne to i bolesne. Okrutne. Zawiedzione nadzieje, zdrady, kłamstwa, intrygi, niedomówienia... Rozwód to dzisiaj szalenie popularne słowo.
Ale wracając do historii Niny, bo to o niej wszak miałam Wam opowiedzieć. Do tej pory to inni ustalali reguły, a ona podporządkowywała się im bez mrugnięcia okiem. Teraz, gdy ma już trzydzieści pięć lat, czuje, że dłużej nie da rady. Napady paniki są coraz częstsze i przypominają jej o tym, że coś w jej życiu nie poszło zgodnie z planem. A co dokładnie, to już ona sama musi zrozumieć, by wreszcie być szczęśliwą i wolną o trosk. Jej mąż, daleki od ideału i coraz bardziej oddalający się od niej, Bolesław Lot, nigdy nie był człowiekiem słabym i niedowartościowanym. Już pierwsze ich spotkanie powinno dać jej do myślenia, ale zachłysnęła się jego zewnętrzną powłoką. Długo była pod jego urokiem, nie dostrzegając znaków i sygnałów, coraz wyraźniejszych. Bagatelizował jej lęki, wmawiając jej, że histeryzuje. Wolał dotykać z lubością ekran telefonu niż pieścić jej ciało, tak bardzo potrzebujące jego bliskości.
Nieżyt albo życie, Nina jeszcze ma wybór. Tylko czy wybierze właściwie?
A wszystko zaczyna się od zakładki, znalezionej w bibliotece. Dzięki niej bohaterka przestanie myśleć zbyt intensywnie i pozwoli działać swojej intuicji.
Dlaczego tak bardzo zafascynowała mnie ta historia?
Jest inna, a jak wiadomo, to co nowe i świeże, nietuzinkowe, przyciąga naszą uwagę. Kobieta, która ma dosyć swojej smutnej egzystencji. Która nie potrafi oddychać pełną piersią, ponieważ coś ją ogranicza, coś tłamsi, coś zniewala. Dlaczego nie może być szczęśliwa? Spełniona, dowartościowana? Poczuć się panią samej siebie.
Czy można kochać zbyt mocno? Tak bardzo, że to aż boli?
To brawurowy debiut i naprawdę polecam go z całego serca. Czyta się go szybko, z zaciekawieniem i zaintrygowaniem. Postaci stworzone przez Skwarek są wiarygodne i budzą w nas wielkie emocje. Skrajnie różne, bo z jednej strony pozytywne, z drugiej negatywne. Tak duży kontrast pokazuje nam, jak świetną pisarką jest debiutantka, jak doskonale i bez wahania przenosi nas w wykreowany przez siebie świat. Pokazuje nam niesamowite obrazy, tworzy aurę tajemniczości, ale i mówi o tym, jak ulepszyć naszą egzystencję. Byśmy i my, podobnie jak Nina Lot, nie zamieniły się w słup soli, choć już tak niewiele nam do tego brakuje.
Nie stoimy w cieniu, obserwując beznamiętnie szarpaninę głównej bohaterki. My naprawdę uczestniczymy w jej życiu. Śmiejemy się z jej porównań i słuchamy przepięknych dialogów prowadzonych z przyjaciółką. Rozmowy te prowadzone są w sposób ciekawy i dowcipny.
Całość polecam. Autorka przekonuje nas, że choć pierwszy krok jest najtrudniejszy, warto go postawić. Postawić na siebie i swoje szczęście. Zdecydowanie!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz