niedziela, 25 sierpnia 2013

Świat w mroku Pamiętnik ojca DZIEWCZYNKI W ZIELONYM SWETERKU Ignacy Chiger


Obejrzałam jakiś czas temu film "W ciemności", nominowany do Oscara, stworzony przez wspaniałą reżyserkę Agnieszkę Holland, która wcześniej reżyserowała między innymi "Tajemniczy ogród", uwielbiany przeze mnie. Pod wpływem "W ciemności" zapragnęłam poznać książkę napisaną przez małą dziewczynkę, która wraz ze swoimi rodzicami i młodszym bratem, jak również z innymi Żydami ukrywała się w kanałach przez czternaście miesięcy. Było to dla mnie niebywałe, wzruszające, przejmujące...
Uratowane dziecko to Krystyna Chiger, a tytuł książki to "Dziewczynka w zielonym sweterku". Przy okazji dowiedziałam się o powstaniu powieści z tego samego okresu, czasu niewoli widzianej oczami jej ojca, którą właśnie tutaj chciałabym zaprezentować.
Dzisiejszy dzień w większości spędziłam wśród jedenastu żydowskich uciekinierów z lwowskiego getta, byłam tam tylko przez jedną niedzielę i było mi ciężko, bardzo trudno to znieść, więc nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak oni byli w stanie wytrzymać tam ponad rok? Dla mnie każda z tych osób to bohater, nie tylko ci, którzy pomagali im tam przetrwać, lecz także ONI, ci, którzy mieszkali w tych trudnych, nieludzkich warunkach, za przyjaciela mając szczury. Większość tej historii przepłakałam, obgryzłam też wszystkie paznokcie, świat obok mnie przestał istnieć, były tylko te wojenne lata i kanały...
Ignacy Chiger, jak inni Żydzi był człowiekiem zamożnym, wykształconym, szczęśliwym, do czasu. Miał żonę  i dwójkę malutkich dzieci, córeczkę Krystynę, którą zwał Krzysią i synka Pawełka. Urodził się jednak w "złym" momencie, nie w tym czasie, co trzeba. Musiał zamienić dostatnie życie na warunki niegodne człowieka, getto, a po nim ciemność, strach, ból, wycieńczenie, smród, głód, niepewność o przyszłość swoją i swoich najbliższych. Cudem ocaleli, dzięki pracownikom kanałów, którzy pomagali im przetrwać w tych nieludzkich warunkach, którzy przynosili im jedzenie, narażając życie swoje i swoich rodzin. Jednym z nich był przestępca i złodziej, Polak Poldzio Socha, który zlitował się nad "kanią z pisklętami", jak mawiał o żonie Ignacego i ich dzieciach, stał się ich Aniołem Stróżem.
Książka jest naprawdę niezwykła, pozostanie w moim sercu i myślach, cieszę się, że i takie historie się zdarzały, wiem, były wyjątkami, ale jednak były. Czy my potrafilibyśmy z narażeniem własnego życia chronić życie innych, obcych nam zupełnie ludzi? Czy w naszych czasach kogokolwiek stać na ludzkie odruchy, czy panuje powszechna znieczulica i przestępcy chodzą wolni i beztroscy ulicami miast?
Na koniec cytat:
"Gdy wracałem z pracy, żona i dzieci cieszyły się, że mnie widzą żyjącego - ja zaś cieszyłem się, że zastałem przy życiu rodzinę. Tak mijał dzień po dniu w lęku o siebie nawzajem."

To naprawdę piękna opowieść, w dodatku oparta na historii prawdziwej, smutnej, ale kończącej się szczęśliwie. Polecam ją całym sercem, napisało ją samo życie.
Ze swojej strony bardzo, bardzo, bardzo dziękuję Wydawnictwu Naukowemu PWN, a sama zabieram się za "Dziewczynkę w zielonym sweterku".


8 komentarzy:

  1. Gdy swego czasu było o tej książce głośno, chciałam bardzo przeczytać. Dziewczynkę... czytałam i do tej pory nie zebrałam się w sobie, aby zrecenzować. I tę pozycję wpisuję na listę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę warta jest poznania, nie czytałam jeszcze Dziewczynki, ale wydaje mi się , że ojciec ciekawie ujął temat, ponieważ napisał nie tylko o kanałach, ale i o czasie przed, o tym, jaka panowała atmosfera, jak ciężko było przez komunistów

      Usuń
  2. Nie do końca to moje klimaty. Wierzę jednak, że dla osób zainteresowanych będzie wartą uwagi lekturą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i ja mam taką nadzieję, pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Nie słyszałam Aniu o tej pozycji, ale widzę, że muszę ją koniecznie przeczytać. Och jak ja lubię czytać książki, których akcja toczy się w okresie II wojny światowej, a jeszcze oparte na prawdziwych wydarzeniach, to już w ogóle dla mnie rarytas. Za każdym razem jak czytam, to płaczę i jestem pełna podziwu dla wszystkich, którzy przetrwali ten okropny czas, a w szczególności dla tych, którzy z narażeniem własnego życia ratowali życie innym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. doskonale Cię rozumiem, bo i ja mam podobne odczucia :)

      Usuń
  4. Jeszcze nie czytalam, ale muszę to nadrobić

    OdpowiedzUsuń