Pytanie pierwsze:
Czy Pani może wyobrazić sobie, że musiałaby porzucić swoje
dotychczasowe życie, wyjechać, wszystko zostawić i zapomnieć o demonach z
przeszłości - tak jak Agnieszka, bohaterka "Piąte - nie zabijaj"? Czy
zdecydowałaby się Pani na taki radykalny krok?
Pozdrawiam :)
Agnieszka stanęła w obliczu zagrożenia życia jej i jej małego
brata. Czując na swoich plecach oddech prześladowców, podjęła decyzję, która
wydała jej się słuszna, a która miała na celu ochronę tego, co człowiek ma
najcenniejsze. Życia. Bardzo kochała swoich rodziców. Nie była jednak
przywiązana do miejsca, w którym żyli, o czym świadczyć mogą ciągłe podróże i
tryb życia, jaki wiodła przed tragicznymi zdarzeniami. Można sądzić zatem, że
ów krok nie stanowił dla niej ogromnego wyzwania.
W życiu spotykamy wiele tragedii, ocieramy się o skrajne reakcje
ludzi na los, który ich dotyka. To czyni nas poniekąd odpornymi na otaczające
nas dramaty. Z upływem czasu, nie wszystko jest nas już w stanie zaskoczyć.
Dlatego, oswojona ze swoimi prywatnymi demonami, szukam z reguły rozwiązania.
Nie jestem zwolenniczką stawiania wszystkiego na jedną kartę. Tym bardziej nie
wybrałabym ucieczki. Życie mamy jedno i jest ono sztuką dokonywania wyborów
pomiędzy tymi kilkoma udostępnionymi nam przez los drogami, czego
przedstawienie było moim zamysłem w Piąte nie zabijaj.
Pytanie drugie:
Co Pani czuje widząc swoją książkę na półce w księgarni?
Żyjemy w trudnych czasach, gdzie jednostka, by zaistnieć musi
przedrzeć się przez grubo tkaną sieć takich samych drobnych jednostek, jakimi
są inni ludzie. Niektórzy potrzebują blasku, by mieć siłę brnąć przez życie.
Bez względu na to, czy są to sukcesy zawodowe, czy też wyjątkowo interesujące
życie, jakie wiodą. Ja staram się spełniać swoje marzenia. Dla jednych mogą to
być banalne kroczki, których w swoim życiu nawet nie zauważyli. Dla mnie zaś one właśnie są siłą napędową, która czyni moje życie wartościowym. Jednym z
takich marzeń było właśnie napisanie książki. Podzielenie się z innymi tym, jak
widzę cząstkę otaczającego mnie świata. Pisząc ją, nie zastanawiałam się nad
tym, jak zostanie ona odebrana przez czytelników. Pisałam ją bardziej dla
siebie, stąd wiele fragmentów dotyczy mnie bezpośrednio. Kiedy jednak Piąte nie
zabijaj stanęło na półce w księgarni, a mnie przyszło stawić czoło pierwszym
recenzjom, uświadomiłam sobie, że nie tylko spełniłam kolejne swoje marzenie,
ale głośno powiedziałam o tym, co myślę i czuję. Otworzyłam tym samym podwoje
do mojego świata. I obok szczęścia, bo to moje pierwsze pachnące farbą
drukarską dziecię, czuję się trochę onieśmielona tym, czego doświadczam w
związku z pojawieniem się powieści.
Pytanie trzecie:
Zawsze się zastanawiałam, jak to jest napisać książkę, czy są to
chaotyczne myśli przelewane na papier w przypływach weny, czy pisanie według
ustalonego grafiku. Jak wygląda praca pisarza od tej właśnie strony, czyli od
początku, od samego powstania pomysłu?
Pozdrawiam
Mnie również ciekawi, jak to wygląda w przypadku innych autorów.
Pisząc moją pierwszą powieść, nie skupiałam się na tym, że moja praca może
zostać wydana. Było to raczej działanie, które miało zebrać myśli w jedną
spójną całość, otoczyć je fabułą. Zanim zabrałam się za spisanie tych myśli, w
moim życiu miało miejsce kilka zdarzeń, które wpłynęły na podjęcie decyzji o
napisaniu książki. Zmarł mój Tato, który stanowił w moim życiu swego rodzaju
filar. Był, w moim pojęciu, istotą niezniszczalną. Był poczuciem bezpieczeństwa
i stabilizacji. W pewnym momencie ten mój spokojny świat runął i to uświadomiło
mi, że muszę sama stać się takim filarem dla mojej Rodziny. Dotarło do mnie, że
nie będę zawsze miała obok siebie tych, którzy gotowi są pomóc. Musiałam
dojrzeć do samodzielności. I te nawarstwiające się myśli, dotyczące narodzin,
przemijania i śmierci postanowiłam zebrać w całość, otoczyć je piękną, górską, a
zatem surową, jak życie, atmosferą. Tak narodził się pomysł. Wiele fragmentów w
mojej powieści zostało zaczerpniętych z mojego życia. Stanowią dla mnie
relikwie tego, co już przeminęło, a więc są bardzo cenne.
I to stanowiło podwaliny całego procesu. Nie stosowałam żadnego
grafiku, zebrałam wspomnienia, materiały, dotyczące życia górali i poddałam się
potrzebie uwiecznienia tego, co mnie przepełniało.
Pisanie jest doskonałą odskocznią od codzienności i problemów. Uspokaja,
wycisza i wprowadza w niesamowity nastrój, jakby człowiek znajdował się w innym
równoległym świecie i z boku śledził wszystko, co go otacza.
Pytanie
czwarte:
Wiele
osób pisze książki, wielu marzy o ich wydaniu. Pani się to udało. Czy teraz
czuje Pani spełnienie?
Pozdrawiam,
Podobnie jak moja bohaterka nie wierzę w szczęśliwe zbiegi okoliczności. Jestem
przekonana, że gdzieś wysoko czuwa nad nami ogromna siła i to, co nas spotyka
zostało już dawno zaplanowane. Otrzymaliśmy kilka wariantów, a wolna wola
dotyczy naszego wyboru. Czyli drogę, którą będziemy podążali możemy wybrać
sami, ale spośród tych, które zostały dla nas przygotowane. Skoro muzyk
wszędzie słyszy muzykę i to nią stara się wyrazić swoje życie, to z pewnością
swoje kroki skieruje w tą właśnie stronę. Człowiek kochający zwierzęta, jeśli
nie zdecyduje się na studia w tym kierunku, otoczy się zwierzętami w domu, bądź
będzie działał w ich obronie w innych organizacjach charytatywnych. Pisarz,
pozwolę określić tak siebie, wszędzie widzi słowa, obserwuje, zgłębia i nazywa
to, na co inni niekoniecznie zwracają uwagę. Uwierzy Pani, jeśli powiem, że
marny ze mnie rozmówca? Czuję się wspaniale, kiedy mogę słuchać, obserwować i
poznawać, ale w ciszy. Przetwarzam to, co słyszę, zapamiętuję i to stanowi o
moich wrażeniach.
Zawsze
coś pisałam, przepisywałam i notowałam swoje spostrzeżenia, cytaty. Pisząc, nie
marzyłam o wydaniu książki. Ta decyzja przyszła później, ale czuję się
rzeczywiście wspaniale. Może dlatego, że mimo potknięć, których można było
uniknąć, powieść spotkała się z dobrym odbiorem, poznałam wielu wspaniałych
ludzi i zasmakowałam w pisaniu, niekoniecznie do szuflady. Nie przestanę pisać,
bo to daje mi ogromną satysfakcję, uspokaja mnie. Do uczucia spełnienia jednak
jeszcze trochę mi pozostało. Wciąż próbuję, badam i poznaję ten świat, co siłą
rzeczy wiąże się z nabieraniem innego spojrzenia na samą siebie i to, czego się podjęłam.
Pytanie
piąte:
''Wyrwij
mnie z nicości, z mojej codzienności, z melancholii, z wiecznej samotności,
wskaż mi moją drogę. Oddam Ci tylko jedno.
Moje
życie...
...na
wieczność.''
Niech
wyobrazi sobie Pani, że mamy rok 2016 i zaczyna się od dawna
przepowiadany koniec świata. Po swoje żniwa przybywa i szatan, zbiera ostatki,
w zamian za ocalenie, zabiera to, co lubi najbardziej - duszę. Pani wiernie
chroni swojej postawy, on dokłada Pani cierpienia. Podda się Pani, czy będzie
walczyć, czy jest coś, co ugięłoby Pani siłę woli, czego diabeł Pani nie
odbierze?
Czasem
bywa, że za chwilę słabości przychodzi nam płacić bardzo wygórowaną cenę. Za
standard życia, za zbyt śmiałe i próżne postawy również. Brak pokory i pewność
siebie są teraz w cenie, ale potrafią zgubić. Wydaje mi się, że już to wszystko
przerobiłam i nie popełnię więcej podobnych błędów, jednak nie wykluczam
pojawienia się kolejnych atrakcji, które będą wodziły mnie na pokuszenie. Ale plecak mojego życia skrywa gdzieś w
swoich zakamarkach i takie doświadczenia, więc i wspomnienia długiej drogi na
powierzchnię również są mi znane. Szatan jest potężną siłą, istnienia której
nie podważam, a z respektu przed którą robię krok do tyłu. Osiąganie celu jest
drogą długą, mozolną, ale jakże satysfakcjonującą. Do dzisiejszego dnia
pamiętam ogrom pracy, jaki wkładałam w zdobywanie materiałów do przygotowania
mojej pracy licencjackiej, a potem magisterskiej. Kiedy wszyscy w domu spali, ja, świeżo upieczona żona, za dnia pracowałam, a wieczorami i nocami przeglądałam
stare pisma i magazyny… Pamiętam pracę i satysfakcję, jaką czułam, kiedy moje
starania zostały nagrodzone tytułem. To daje mi radość, nie widziałabym sensu w
tym, co robię, gdyby nie wiązało się to z pracą, jaką wkładam w cały proces.
Zatem, nie poprosiłabym o wsparcie, nawet gdybym miała dostąpić go od samego Szatana.
Zjedzenie ciastka bowiem daje nieopisaną przyjemność rozpływającej się słodyczy
i nie ma znaczenia w chwili jedzenia, że to właśnie ciastko nie wnosi niczego
dobrego. Samo jego jedzenie jest przyjemnością. A czy znaczyłoby to samo, gdyby
poczuć zaledwie sytość po zjedzonym ciastku, bez całego tego rozkoszowania się
eksplodującego w ustach cukru? Jednakowoż nie znaczy to, że nie uległabym i nie
złamała się przed majestatem zła, jeśli krzywda dotknąć miałaby dzieci. Moich,
czy nie moich, ale dzieci. Nie stać mnie na przeczytanie Oskara i pani Róży.
Nie potrafię oglądać TV, czytać czegokolwiek, gdzie pojawia się wzmianka o
krzywdzie dzieci. Bardzo dotykają mnie takie historie i długo po zetknięciu się
z nimi, rozpaczam. Jeśli zatem dojdzie kiedyś do końca i będę postawiona przed
próbą, gdzie na szali znajdzie się dobro dziecka, oddam moją duszę.
Pytanie
szóste:
"Nie
zabijaj" to przykazanie, które wydaje mi się takie oczywiste, ale to
dlatego, że kieruje pierwsze skojarzenie na dokonanie jakichś makabrycznych
zbrodni, morderstwo, przelew krwi... a tego przecież nigdy bym nie zrobiła. Nie
muszę się więc z tego przykazania spowiadać. Są jednak i małe zbrodnie, takie,
na które czasami nie zwracamy uwagi. I tego będzie dotyczyło moje pytanie. Co
według Pani zabijamy w sobie lub w innych każdego dnia? Gdyby piąte przykazanie
miało dłuższą formę, jak by ona brzmiała..."Nie zabijaj...czego?"
Pozdrawiam!
Kiedyś
jeden z moich znajomych powiedział mi, że nigdy w życiu nie przeczytał bardziej
treściwej książki, jak Biblia. Dlaczego, zapytałam. I w odpowiedzi usłyszałam,
że tam jest po prostu wszystko. Odpowiedź na każde pytanie. Nie przeczytałam do
tej pory Biblii, boję się bowiem, że wskazówki tam zawarte mogą stać się dla
mnie zbyt oczywiste i zachwieją moim sposobem wartościowania życia. Czasem po
prostu lepiej wiedzieć mniej. Gdyby jednak odnieść przykazania Dekalogu do
naszej codzienności, tej małej i często niewiele znaczącej w obliczu potęgi
zła, która dotyka świat, to myślę sobie, że nie mamy najmniejszych szans, by
przekroczyć bramy Raju. Nie zabijaj nie musi oznaczać, zgodnie z tym, co
napisała Pani, morderstw, zbrodni, czy rozlewu krwi…
Zabijamy
bowiem inne cechy, które same w sobie stanowią nieodzowny element naszego
życia. Czynią go bogatszym, lepszym. Niewinność, delikatność, wrażliwość zamieniamy w znieczulicę, brutalność i wyrafinowanie. Wpychamy tym samym broń w
ręce czystości i niewinności, by potem opływać w zaskoczenie, oglądając kolejną
wiadomość serwowaną nam przez tvn. Nieprawdaż? A przykłady można mnożyć…
Dlaczego rodziny bezdzietne okazują się być gorsze od przepełnionych domów
dziecka, gdzie przemoc, nadużycia i wykorzystywanie są chlebem powszednim?
Dlaczego oddawanie chleba potrzebującym jest złe, bo chleb należy wyrzucić, a
dobrodzieja ukarać grzywną? Dlaczego chorzy czekają w kolejkach po życie,
podczas gdy NFZ trwoni nasze pieniądze na wegetację w luksusie? A kler? Czy
kler rzeczywiście idzie w parze z Kościołem i wiarą katolicką? Myślała czasem
Pani, co mogłaby zrobić, gdyby otrzymała jeden dzień, który nie zostałby Jej
nigdzie zapisany? Ślad po nim zaginąłby… Co wtedy zrobiłaby Pani? Ja często o
tym myślę….
Pytanie
siódme:
Dzień
dobry. Czy jest już w Pani sercu pomysł na kolejną książkę, jeśli tak, to
proszę uchylić rąbka tajemnicy, jakiego tematu możemy się spodziewać? Czy
będzie to coś łatwego i przyjemnego?
Pozdrawiam,Beata
Przyznam,
że pisanie zawsze było moją pasją. Uwielbiałam notować cytaty, ciągle coś tam
przepisywałam do swoich zeszytów i próbowałam w ten sposób poznać autorów i
nastroje, w jakich znajdowali się nadając kształt swoim myślom poprzez słowa, które
zwróciły moją uwagę. To fascynujące. Oczywiście, bardzo zżyłam się z Agnieszką,
rozumiałam jej ból po stracie rodziców i czułam przepełniającą mnie melancholię
na wspomnienie wakacji spędzanych u dziadków. Niesamowitym wrażeniem jest
bowiem budzić się i zastanawiać się, co tam słychać u moich bohaterów. A powiem
więcej, myślałam o nich tak, jakby naprawdę gdzieś tam daleko w górach żyli
sobie, z dala od problemów i prześladujących ich lęków. Do tej pory tak o nich
myślę, z tą tylko różnicą, że przestałam ingerować w ich życie.
I
poznałam kolejnych ludzi, których historia urzekła mnie do tego stopnia, że
postanowiłam ją opisać.
Moi
bohaterowie są młodymi ludźmi, których życie uzbroiło w bagaż doświadczeń, z
którymi nie bardzo mogą sobie poradzić. Powieść składa się z dwóch części.
Pierwsza, umiejscowiona w twardych realiach życia w Warszawie opisuje marzenia,
pragnienia, które weryfikujemy z każdym rokiem, w miarę jak poznajemy
niespodzianki serwowane nam przez kapryśne życie. Akcja drugiej części natomiast
rozgrywa się w absolutnie odmiennym klimacie. Tym razem góry zamieniłam na
szumiące swoje historie jeziora i ścielące się pod wpływem wiatru połacie
mazurskich łąk, co absolutnie nie znaczy, że zakręty i zawiłości życia moich
bohaterów nie upomną się o nich.
W
tym miesiącu podpisałam umowę z Wydawnictwem Replika na wydanie mojej drugiej
powieści i mam nadzieję, że ukaże się ona jeszcze w tym roku. Jestem bardzo
ciekawa reakcji Czytelników na drugą powieść, ponieważ mimo, że starałam się w
niej przedstawić problemy, z którymi spotykamy się każdego dnia, nie są nam one
obce, to pokusiłam się o kilka dodatkowych elementów czyniących ją nieco
bardziej klimatyczną i mroczną.
A
więcej szczegółów chyba nie zdradzę, przynajmniej na tym etapie.
Egzemplarz debiutanckiej powieści autorki trafi do Ewy Udały. Gratuluję.
Egzemplarz debiutanckiej powieści autorki trafi do Ewy Udały. Gratuluję.
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad:-)
OdpowiedzUsuńBeata