piątek, 27 marca 2015

Siedem pytań do... Anny Kasiuk. Wywiad. Wyniki.




Pytanie pierwsze:

Czy Pani może wyobrazić sobie, że musiałaby porzucić swoje dotychczasowe życie, wyjechać, wszystko zostawić i zapomnieć o demonach z przeszłości - tak jak Agnieszka, bohaterka "Piąte - nie zabijaj"? Czy zdecydowałaby się Pani na taki radykalny krok?

Pozdrawiam :)

Agnieszka stanęła w obliczu zagrożenia życia jej i jej małego brata. Czując na swoich plecach oddech prześladowców, podjęła decyzję, która wydała jej się słuszna, a która miała na celu ochronę tego, co człowiek ma najcenniejsze. Życia. Bardzo kochała swoich rodziców. Nie była jednak przywiązana do miejsca, w którym żyli, o czym świadczyć mogą ciągłe podróże i tryb życia, jaki wiodła przed tragicznymi zdarzeniami. Można sądzić zatem, że ów krok nie stanowił dla niej ogromnego wyzwania.
W życiu spotykamy wiele tragedii, ocieramy się o skrajne reakcje ludzi na los, który ich dotyka. To czyni nas poniekąd odpornymi na otaczające nas dramaty. Z upływem czasu, nie wszystko jest nas już w stanie zaskoczyć. Dlatego, oswojona ze swoimi prywatnymi demonami, szukam z reguły rozwiązania. Nie jestem zwolenniczką stawiania wszystkiego na jedną kartę. Tym bardziej nie wybrałabym ucieczki. Życie mamy jedno i jest ono sztuką dokonywania wyborów pomiędzy tymi kilkoma udostępnionymi nam przez los drogami, czego przedstawienie było moim zamysłem w Piąte nie zabijaj.

Pytanie drugie:

Co Pani czuje widząc swoją książkę na półce w księgarni? 

Żyjemy w trudnych czasach, gdzie jednostka, by zaistnieć musi przedrzeć się przez grubo tkaną sieć takich samych drobnych jednostek, jakimi są inni ludzie. Niektórzy potrzebują blasku, by mieć siłę brnąć przez życie. Bez względu na to, czy są to sukcesy zawodowe, czy też wyjątkowo interesujące życie, jakie wiodą. Ja staram się spełniać swoje marzenia. Dla jednych mogą to być banalne kroczki, których w swoim życiu nawet nie zauważyli. Dla mnie zaś one właśnie są siłą napędową, która czyni moje życie wartościowym. Jednym z takich marzeń było właśnie napisanie książki. Podzielenie się z innymi tym, jak widzę cząstkę otaczającego mnie świata. Pisząc ją, nie zastanawiałam się nad tym, jak zostanie ona odebrana przez czytelników. Pisałam ją bardziej dla siebie, stąd wiele fragmentów dotyczy mnie bezpośrednio. Kiedy jednak Piąte nie zabijaj stanęło na półce w księgarni, a mnie przyszło stawić czoło pierwszym recenzjom, uświadomiłam sobie, że nie tylko spełniłam kolejne swoje marzenie, ale głośno powiedziałam o tym, co myślę i czuję. Otworzyłam tym samym podwoje do mojego świata. I obok szczęścia, bo to moje pierwsze pachnące farbą drukarską dziecię, czuję się trochę onieśmielona tym, czego doświadczam w związku z pojawieniem się powieści. 

Pytanie trzecie:

Zawsze się zastanawiałam, jak to jest napisać książkę, czy są to chaotyczne myśli przelewane na papier w przypływach weny, czy pisanie według ustalonego grafiku. Jak wygląda praca pisarza od tej właśnie strony, czyli od początku, od samego powstania pomysłu?
Pozdrawiam

Mnie również ciekawi, jak to wygląda w przypadku innych autorów. Pisząc moją pierwszą powieść, nie skupiałam się na tym, że moja praca może zostać wydana. Było to raczej działanie, które miało zebrać myśli w jedną spójną całość, otoczyć je fabułą. Zanim zabrałam się za spisanie tych myśli, w moim życiu miało miejsce kilka zdarzeń, które wpłynęły na podjęcie decyzji o napisaniu książki. Zmarł mój Tato, który stanowił w moim życiu swego rodzaju filar. Był, w moim pojęciu, istotą niezniszczalną. Był poczuciem bezpieczeństwa i stabilizacji. W pewnym momencie ten mój spokojny świat runął i to uświadomiło mi, że muszę sama stać się takim filarem dla mojej Rodziny. Dotarło do mnie, że nie będę zawsze miała obok siebie tych, którzy gotowi są pomóc. Musiałam dojrzeć do samodzielności. I te nawarstwiające się myśli, dotyczące narodzin, przemijania i śmierci postanowiłam zebrać w całość, otoczyć je piękną, górską, a zatem surową, jak życie, atmosferą. Tak narodził się pomysł. Wiele fragmentów w mojej powieści zostało zaczerpniętych z mojego życia. Stanowią dla mnie relikwie tego, co już przeminęło, a więc są bardzo cenne. 
I to stanowiło podwaliny całego procesu. Nie stosowałam żadnego grafiku, zebrałam wspomnienia, materiały, dotyczące życia górali i poddałam się potrzebie uwiecznienia tego, co mnie przepełniało. 
Pisanie jest doskonałą odskocznią od codzienności i problemów. Uspokaja, wycisza i wprowadza w niesamowity nastrój, jakby człowiek znajdował się w innym równoległym świecie i z boku śledził wszystko, co go otacza. 

Pytanie czwarte:

Wiele osób pisze książki, wielu marzy o ich wydaniu. Pani się to udało. Czy teraz czuje Pani spełnienie?
Pozdrawiam,

Podobnie jak moja bohaterka nie wierzę w szczęśliwe zbiegi okoliczności. Jestem przekonana, że gdzieś wysoko czuwa nad nami ogromna siła i to, co nas spotyka zostało już dawno zaplanowane. Otrzymaliśmy kilka wariantów, a wolna wola dotyczy naszego wyboru. Czyli drogę, którą będziemy podążali możemy wybrać sami, ale spośród tych, które zostały dla nas przygotowane. Skoro muzyk wszędzie słyszy muzykę i to nią stara się wyrazić swoje życie, to z pewnością swoje kroki skieruje w tą właśnie stronę. Człowiek kochający zwierzęta, jeśli nie zdecyduje się na studia w tym kierunku, otoczy się zwierzętami w domu, bądź będzie działał w ich obronie w innych organizacjach charytatywnych. Pisarz, pozwolę określić tak siebie, wszędzie widzi słowa, obserwuje, zgłębia i nazywa to, na co inni niekoniecznie zwracają uwagę. Uwierzy Pani, jeśli powiem, że marny ze mnie rozmówca? Czuję się wspaniale, kiedy mogę słuchać, obserwować i poznawać, ale w ciszy. Przetwarzam to, co słyszę, zapamiętuję i to stanowi o moich wrażeniach.
Zawsze coś pisałam, przepisywałam i notowałam swoje spostrzeżenia, cytaty. Pisząc, nie marzyłam o wydaniu książki. Ta decyzja przyszła później, ale czuję się rzeczywiście wspaniale. Może dlatego, że mimo potknięć, których można było uniknąć, powieść spotkała się z dobrym odbiorem, poznałam wielu wspaniałych ludzi i zasmakowałam w pisaniu, niekoniecznie do szuflady. Nie przestanę pisać, bo to daje mi ogromną satysfakcję, uspokaja mnie. Do uczucia spełnienia jednak jeszcze trochę mi pozostało. Wciąż próbuję, badam i poznaję ten świat, co siłą rzeczy wiąże się z nabieraniem innego spojrzenia na samą siebie i to, czego się podjęłam.



Pytanie piąte:
''Wyrwij mnie z nicości, z mojej codzienności, z melancholii, z wiecznej samotności, wskaż mi moją drogę. Oddam Ci tylko jedno.
Moje życie...
...na wieczność.''
Niech wyobrazi sobie Pani, że mamy rok 2016 i zaczyna się od dawna przepowiadany koniec świata. Po swoje żniwa przybywa i szatan, zbiera ostatki, w zamian za ocalenie, zabiera to, co lubi najbardziej - duszę. Pani wiernie chroni swojej postawy, on dokłada Pani cierpienia. Podda się Pani, czy będzie walczyć, czy jest coś, co ugięłoby Pani siłę woli, czego diabeł Pani nie odbierze?

Czasem bywa, że za chwilę słabości przychodzi nam płacić bardzo wygórowaną cenę. Za standard życia, za zbyt śmiałe i próżne postawy również. Brak pokory i pewność siebie są teraz w cenie, ale potrafią zgubić. Wydaje mi się, że już to wszystko przerobiłam i nie popełnię więcej podobnych błędów, jednak nie wykluczam pojawienia się kolejnych atrakcji, które będą wodziły mnie na pokuszenie.  Ale plecak mojego życia skrywa gdzieś w swoich zakamarkach i takie doświadczenia, więc i wspomnienia długiej drogi na powierzchnię również są mi znane. Szatan jest potężną siłą, istnienia której nie podważam, a z respektu przed którą robię krok do tyłu. Osiąganie celu jest drogą długą, mozolną, ale jakże satysfakcjonującą. Do dzisiejszego dnia pamiętam ogrom pracy, jaki wkładałam w zdobywanie materiałów do przygotowania mojej pracy licencjackiej, a potem magisterskiej. Kiedy wszyscy w domu spali, ja, świeżo upieczona żona, za dnia pracowałam, a wieczorami i nocami przeglądałam stare pisma i magazyny… Pamiętam pracę i satysfakcję, jaką czułam, kiedy moje starania zostały nagrodzone tytułem. To daje mi radość, nie widziałabym sensu w tym, co robię, gdyby nie wiązało się to z pracą, jaką wkładam w cały proces. Zatem, nie poprosiłabym o wsparcie, nawet gdybym miała dostąpić go od samego Szatana. Zjedzenie ciastka bowiem daje nieopisaną przyjemność rozpływającej się słodyczy i nie ma znaczenia w chwili jedzenia, że to właśnie ciastko nie wnosi niczego dobrego. Samo jego jedzenie jest przyjemnością. A czy znaczyłoby to samo, gdyby poczuć zaledwie sytość po zjedzonym ciastku, bez całego tego rozkoszowania się eksplodującego w ustach cukru? Jednakowoż nie znaczy to, że nie uległabym i nie złamała się przed majestatem zła, jeśli krzywda dotknąć miałaby dzieci. Moich, czy nie moich, ale dzieci. Nie stać mnie na przeczytanie Oskara i pani Róży. Nie potrafię oglądać TV, czytać czegokolwiek, gdzie pojawia się wzmianka o krzywdzie dzieci. Bardzo dotykają mnie takie historie i długo po zetknięciu się z nimi, rozpaczam. Jeśli zatem dojdzie kiedyś do końca i będę postawiona przed próbą, gdzie na szali znajdzie się dobro dziecka, oddam moją duszę.

Pytanie szóste:
"Nie zabijaj" to przykazanie, które wydaje mi się takie oczywiste, ale to dlatego, że kieruje pierwsze skojarzenie na dokonanie jakichś makabrycznych zbrodni, morderstwo, przelew krwi... a tego przecież nigdy bym nie zrobiła. Nie muszę się więc z tego przykazania spowiadać. Są jednak i małe zbrodnie, takie, na które czasami nie zwracamy uwagi. I tego będzie dotyczyło moje pytanie. Co według Pani zabijamy w sobie lub w innych każdego dnia? Gdyby piąte przykazanie miało dłuższą formę, jak by ona brzmiała..."Nie zabijaj...czego?"

Pozdrawiam!
Kiedyś jeden z moich znajomych powiedział mi, że nigdy w życiu nie przeczytał bardziej treściwej książki, jak Biblia. Dlaczego, zapytałam. I w odpowiedzi usłyszałam, że tam jest po prostu wszystko. Odpowiedź na każde pytanie. Nie przeczytałam do tej pory Biblii, boję się bowiem, że wskazówki tam zawarte mogą stać się dla mnie zbyt oczywiste i zachwieją moim sposobem wartościowania życia. Czasem po prostu lepiej wiedzieć mniej. Gdyby jednak odnieść przykazania Dekalogu do naszej codzienności, tej małej i często niewiele znaczącej w obliczu potęgi zła, która dotyka świat, to myślę sobie, że nie mamy najmniejszych szans, by przekroczyć bramy Raju. Nie zabijaj nie musi oznaczać, zgodnie z tym, co napisała Pani, morderstw, zbrodni, czy rozlewu krwi…
Zabijamy bowiem inne cechy, które same w sobie stanowią nieodzowny element naszego życia. Czynią go bogatszym, lepszym. Niewinność, delikatność, wrażliwość zamieniamy w znieczulicę, brutalność i wyrafinowanie. Wpychamy tym samym broń w ręce czystości i niewinności, by potem opływać w zaskoczenie, oglądając kolejną wiadomość serwowaną nam przez tvn. Nieprawdaż? A przykłady można mnożyć… Dlaczego rodziny bezdzietne okazują się być gorsze od przepełnionych domów dziecka, gdzie przemoc, nadużycia i wykorzystywanie są chlebem powszednim? Dlaczego oddawanie chleba potrzebującym jest złe, bo chleb należy wyrzucić, a dobrodzieja ukarać grzywną? Dlaczego chorzy czekają w kolejkach po życie, podczas gdy NFZ trwoni nasze pieniądze na wegetację w luksusie? A kler? Czy kler rzeczywiście idzie w parze z Kościołem i wiarą katolicką? Myślała czasem Pani, co mogłaby zrobić, gdyby otrzymała jeden dzień, który nie zostałby Jej nigdzie zapisany? Ślad po nim zaginąłby… Co wtedy zrobiłaby Pani? Ja często o tym myślę….

Pytanie siódme:

Dzień dobry. Czy jest już w Pani sercu pomysł na kolejną książkę, jeśli tak, to proszę uchylić rąbka tajemnicy, jakiego tematu możemy się spodziewać? Czy będzie to coś łatwego i przyjemnego?
Pozdrawiam,Beata

Przyznam, że pisanie zawsze było moją pasją. Uwielbiałam notować cytaty, ciągle coś tam przepisywałam do swoich zeszytów i próbowałam w ten sposób poznać autorów i nastroje, w jakich znajdowali się nadając kształt swoim myślom poprzez słowa, które zwróciły moją uwagę. To fascynujące. Oczywiście, bardzo zżyłam się z Agnieszką, rozumiałam jej ból po stracie rodziców i czułam przepełniającą mnie melancholię na wspomnienie wakacji spędzanych u dziadków. Niesamowitym wrażeniem jest bowiem budzić się i zastanawiać się, co tam słychać u moich bohaterów. A powiem więcej, myślałam o nich tak, jakby naprawdę gdzieś tam daleko w górach żyli sobie, z dala od problemów i prześladujących ich lęków. Do tej pory tak o nich myślę, z tą tylko różnicą, że przestałam ingerować w ich życie.
I poznałam kolejnych ludzi, których historia urzekła mnie do tego stopnia, że postanowiłam ją opisać.
Moi bohaterowie są młodymi ludźmi, których życie uzbroiło w bagaż doświadczeń, z którymi nie bardzo mogą sobie poradzić. Powieść składa się z dwóch części. Pierwsza, umiejscowiona w twardych realiach życia w Warszawie opisuje marzenia, pragnienia, które weryfikujemy z każdym rokiem, w miarę jak poznajemy niespodzianki serwowane nam przez kapryśne życie. Akcja drugiej części natomiast rozgrywa się w absolutnie odmiennym klimacie. Tym razem góry zamieniłam na szumiące swoje historie jeziora i ścielące się pod wpływem wiatru połacie mazurskich łąk, co absolutnie nie znaczy, że zakręty i zawiłości życia moich bohaterów nie upomną się o nich.
W tym miesiącu podpisałam umowę z Wydawnictwem Replika na wydanie mojej drugiej powieści i mam nadzieję, że ukaże się ona jeszcze w tym roku. Jestem bardzo ciekawa reakcji Czytelników na drugą powieść, ponieważ mimo, że starałam się w niej przedstawić problemy, z którymi spotykamy się każdego dnia, nie są nam one obce, to pokusiłam się o kilka dodatkowych elementów czyniących ją nieco bardziej klimatyczną i mroczną.
A więcej szczegółów chyba nie zdradzę, przynajmniej na tym etapie.

Egzemplarz debiutanckiej powieści autorki trafi do Ewy Udały. Gratuluję. 


2 komentarze: