Życiorysem bohaterki tej książki można by spokojnie obdarować nawet kilka osób, ponieważ losy Joanny Penson były i są nadal niezwykle ciekawe i zajmujące, pasjonujące. Przeżyła wiele, lecz pozostała kobietą skromną i przekonaną, że to nie jej osoba zasługuje na uwagę, lecz postać "Szefa", jak nazywa Lecha Wałęsę. To on był bowiem powodem rozmowy, jaką autor niniejszej książki przeprowadził po raz pierwszy z Joanną Penson. To dzięki osobie Prezydenta Remigiusz Grzela zainteresował się losami tej niezwykłej lekarki. I bardzo dobrze, chciałoby się rzec, bardzo dobrze.
"Urodziłam się w 1921 roku i pan się mną interesuje ze względu na moją długowieczność. A to nie wystarczy. To nie moja zasługa. Jestem długowieczna przez Hitlera. Dowiedziono naukowo, że szczury głodzone żyją dwa razy dłużej od szczurów najedzonych. Przeżyłam ponad cztery lata głodu. Naprawdę liczę na to, że znajdzie pan inny obiekt zainteresowania. Jestem bardzo nieszczęśliwa, że pan chce ze mną rozmawiać, bo moje życie nie jest warte opisania. A tych, których powinno się opisać, już nie ma." Joanna Muszkowska-Penson. [1]
"Moje życie było najwyżej na trzy plus. Ci, którzy żyli na pięć, już nic nie opowiedzą. Długowieczność to nie jest wystarczający powód."[2]
Powyższe fragmenty pokazują, jak nieistotne wydaje się bohaterce tej historii jej własne życie, jak bardzo chce udowodnić, że to nie o niej warto pisać książki. Nie ją przedstawiać szerokiemu gronu odbiorców, nie jej opowieść przedstawiać czytelnikom. Na szczęście autor nie poddał się, cierpliwie czekał, dążył do celu, bo uważał, że warto. Losy Joanny Penson, rzetelne i zajmujące rozmowy, jakie prowadziła z Grzelą, powoli odsłaniając wiele faktów ze swojego dramatycznego życia, są niebywale pasjonujące, na pewno nie nudne i bezbarwne. To kobieta, o której powinni dowiedzieć się wszyscy, poznać jej historię. I wcale nie dlatego, jak uważa sama Penson, że żyje długo, lecz z powodu bogatego życiorysu. Postawy wobec traumatycznych sytuacji, jakie miały miejsce w otaczającej ją rzeczywistości. Los nie rozpieszczał jej nigdy. Najpierw trafiła na Pawiak, później do Ravensbruck, ale i w późniejszych latach nie ominęło jej więzienie, już w czasach "Solidarności". To osoba, która, jak czytamy na okładce książki, "była uczestnikiem i świadkiem historii". Zawsze stoi po stronie Lecha Wałęsy, broni Go ze wszystkich sił, bo w niego wierzy.
Bardzo spodobała mi się wypowiedź Joanny Penson na temat współczesnej literatury.
"...żyjemy w kulturze obrazków-telewizji, filmu. Kultura słowa, a co gorsze-kultura myśli-zeszła na margines. Stała się po prostu łatwa, a nawet bym powiedziała: dziecinna. Przecież dawniej książki z obrazkami były dla dzieci. A dzisiaj obrazkami żywi się dorosłych. No to chyba kultura zdziecinniała. Poza tym pokolenie moich rodziców było wykształcone i tego wykształcenia zazdrościło im już moje pokolenie."[3]
Im bardziej zagłębiałam się w lekturze, im więcej się z niej dowiadywałam, tym chętniej poznawałam dalsze fragmenty rozmowy. Zarówno pytania autora, jak i odpowiedzi bohaterki tej publikacji były trafione, szczere, jak najbardziej na miejscu. Nie czułam się, jakbym czytała "sztywny, nienaturalny" wywiad, a rozmowę ludzi, którzy siedzą obok siebie i prowadzą ciekawą konwersację. Tutaj jedno wynika z drugiego, całość jest dopracowana i przemyślana. Dzięki Grzeli Penson podzieliła się z czytelnikiem swoim niezwykle urozmaiconym i bogatym w traumatyczne doświadczenia życiem. Pokazała nam rzeczywistość, w której żyła, historię, której była świadkiem. Nie idealizowała swojej osoby, wręcz starała się ze wszech miar odwieść autora książki od decyzji, by ją wydawał, by dzielił się światem dialogiem, jaki prowadzili. Nie była do tego pomysłu przekonana.
Szczera, znakomita książka, opowiadająca historię kobiety nietuzinkowej. Silnej i mądrej. Mówiła o tym, dlaczego została lekarzem, jak przetrwała okres wojenny, ale głównie chciała przedstawić walkę o niepodległość. Przypomnieć, jak wiele zrobił dla naszego kraju Lech Wałęsa. Od 1980 roku towarzyszy Prezydentowi jako lekarz i tłumacz. I darzy go wielkim szacunkiem.
"-(...)Jeżeli coś wspominam ze swojego życia, to najbardziej obecność człowieka, który był mi bliski, jego sposób reagowania na jakieś sprawy, książki, wydarzenia. Sama obecność sprawia nieprawdopodobną przyjemność. Może się zdarzyć w życiu, że obecność czyni życie szczęśliwym, przyjemnym, wartościowym. Przyjemność obecności nie mija.
-Jaka więc jest obecność pani męża, po czterdziestu latach od śmierci?
-Można ją wskrzesić. I to jest miłość właśnie."[4]
"Rozmawiałam właśnie z wnukami na temat umierania. bo to temat aktualny, jeżeli chodzi o mnie. Nawet myślę, że muszę się pospieszyć z umieraniem przed pana książką, żeby później się już z nikim nie konfrontować i żeby pan miał wolną rękę."[5]
Wart uwagi jest też fragment dotyczący Jakuba Pensona i "małego ogrodu na gruzach, gdzie władza Hitlera nie sięga, bo nie może zabronić kwiatom rosnąć.
Takiego rozkazu jeszcze nie było, ale po Niemcach można się wszystkiego spodziewać. Wcale nie zdziwilibyśmy się, gdyby pewnego dnia na ulicach getta zjawiły się wielkie plakaty obwieszczające, że wszystkie drzewa, krzewy i kwiaty, trawę i doniczki należy złożyć na ręce Gestapo, bo to wszystko należy do aryjskiego świata."[6]
Doprawdy wartościowa, szczera, wciągająca opowieść, obok której nie wolno przejść obojętnie. Polecam całym sercem. Nie będziecie żałować.
[1] fragment pochodzi ze wstępu do książki "Było, więc minęło" Remigiusz Grzela, PWN, 2013
[2] fragment pochodzi ze strony 15 powyższej publikacji
[3] strona 40, to samo miejsce
[4] strona 115, tamże
[5] s. 180, tamże
[6] s.127, tamże
Muszę się rozejrzeć za tą książką. Lubię "spotykać się" ze zwykłymi -niezwykłymi ludźmi. Pani Joanna do nich należy :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie niezwykła lektura, godna zapoznania.
OdpowiedzUsuńMam pewne obawy. Nie wiem czy to lektura dla mnie. Ale jeśli nie przeczytam, to się nie przekonam.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie niezwykła kobieta!
OdpowiedzUsuń