poniedziałek, 30 czerwca 2014

Natasza Socha wywiad i konkurs.


Natasza Socha wywiad i konkurs

 

 

Natasza Socha jest autorką przezabawnej i niezwykle ciekawie napisanej „Macochy”, ale też kilku innych powieści, których nie miałam jeszcze przyjemności czytać. Współprowadzi wraz z Moniką Paluszkiewicz kulinarny blog: http://chilifiga.pl/, poza tym od wielu już lat jest dziennikarką, która potrafi pisać o wszystkim, mamą, która dba o to, by potrawy spożywane przez dzieci były nie tylko pyszne, ale i pięknie podane, stara się zarazić dzieci miłością do jedzenia, delektowania się posiłkiem. Spróbuję od tej niezwykle barwnej i interesującej osoby dowiedzieć się, skąd pomysł na taki, a nie inny blog, czy niebawem pojawi się na rynku wydawniczym Jej kolejna powieść, jak również tego, czy łatwo jest utrzymać się z pisania artykułów?

 

 

 fotografia: Anna Kamińska Światłoczułość

Na początek pytanie podstawowe: Jak to wszystko się zaczęło? Czy zawsze marzyłaś o pisaniu?
Tak jak u każdego dziecka przez głowę przewijały mi się wszystkie możliwe zawody świata, z których do najciekawszych zaliczałam: łyżwiarkę figurową, fryzjerkę oraz panią robiącą twaróg. Kiedyś na koloniach zaliczyliśmy wycieczkę do pobliskiej mleczarni, w której pewna pani opowiedziała nam jak się robi ser i nawet to pokazała. Uznałam ją za najbardziej fascynującą kobietę na świecie. I na pytanie nauczycielki co chcemy robić w przyszłości, odpowiedziałam z uśmiechem: twaróg.

Skąd pomysł na „Macochę”? Czy to wymysł Twojej wyobraźni, od początku do końca nierealna historia, czy może obserwowałaś kogoś i wyciągałaś wnioski?
 
Historia jest wymyślona, choć sam pomysł powstał niejako w oparciu o własne doświadczenia. Ja co prawda nie znalazłam się w sytuacji, w której dzieci mojego męża stanęły w drzwiach z walizką, ale wyobraziłam sobie, co by było, gdyby rzeczywiście tak zrobiły. Nie ma u nas społecznego przyzwolenia na bycie macochą, która też ma swoje lęki, obawy i prawo do głośnego wypowiedzenia tego, co naprawdę myśli. Z założenia dzieci z poprzednich związków należy kochać miłością bezwarunkową, nawet jeśli na ciebie plują. Bo przecież one są skrzywdzone, a ty dorosła. Być może. Ja jednak uważam, że każdy ma prawo do swojego zdania, do swoich strachów i każdy powinien sam ustalić zasady funkcjonowania rodziny patchworkowej.

Czy masz w sobie cokolwiek z tytułowej „Macochy”?
Pewnie trochę sarkazmu, buntu, jakiejś niepewności życiowej. Podobnie też patrzymy na świat - ironicznie.

To powieść, którą czyta się szybko, jest pełna humoru, lekka, zabawna… Czy właśnie tak się ją pisało? Bez żadnego problemu, bez wyrywania włosów z głowy, ślęczenia nad tekstem i poprawiania go w nieskończoność?
Rzeczywiście pisało się ją szybko. Ale ja generalnie mam zasadę, że siadam do pisania wtedy, kiedy w głowie zbudowany jest już pewien szkielet całości. Potem ten szkielet wypełniam literkami, aż powstanie „żywy twór”.  Nie planuję stron po kolei, nie piszę chronologicznie. Opisuję wydarzenia, historie, wspomnienia, a potem sklejam je w całość. Na koniec wszystko czytam i wyrzucam to, co z założenia miało być śmieszne, a w ogóle mnie nie rozbawiło lub wręcz odrzuciło ze względu na literackie „suchary”.

 

Od Twojego debiutu minęło ponad 10 lat. Czy w czasie tej minionej dekady pisałaś inne książki?
Napisałam książkę o Adasiu Jebutko, byłym pracowniku wielkiej firmy, który został z dania na dzień wyrzucony z pracy. Początkowo pracował jako Keczup w supermarkecie - odziany w pluszowy strój wielkiej butelki wyśpiewywał pieśni o czerownym sosie. Aż tu dnia pewnego napotkał dawnego kolegę, który postanowił zrobić z niego designera mody, w myśl zasady: że „nawet kupa owinięta złotym papierkiem może stać się pralinką pod warunkiem jednak, że wcześniej zostanie przeprowadzony odpowiedni PR wyżej wymienionej kupy”. Tytuł książki: „Keczup”, oczywiście.  



  Napisałam też „Zbuki” o wrednych ludziach, którzy czerpią energię tylko z tego, że komuś innemu podwinęła sę noga. I gromadzą różne obrzydlistwa w słoikach – truchło ćmy włochatej, oddech umarlaka, spojówkę wilkołaka. To książka mocno absurdalna, w której główny bohater nosi skarpetki w kolorze dwuletniego żółwia z Galapagos i skupuje od innych ludzkie świństwa. Niektóre połyka, inne zamyka w blaszanych puszkach. Dzięki jego pracy wredni ludzie mogą nadal być wredni, ale nie mają już wyrzutów sumienia. Odsprzedali je. Kilka lat temu ukazała się też książka „Nasza Klasa” czyli retro-wspomnienia o czasach minionej młodości użytkowników portalu Nasza Klasa. Ta książka ukazała się jako e-book.

 

Skąd wziął się pomysł na blog związany z gotowaniem? Czy od początku prowadziłyście stronę w duecie? Jak wygląda Wasza współpraca? Uzupełniacie się, macie podobne, czy całkiem różne charaktery, czy dochodzi do kłótni, sporów między Wami? A może zawsze jest wesoło, optymistycznie i sympatycznie?
Gotowanie jest czynnością tak mocno wkomponowaną w naszą codzienność, jak mycie zębów. Trudno jednak z mycia zębów uczynić sztukę. Tymczasem w kuchni możemy udawać, że właśnie zostałyśmy kulinarnymi wróżkami, nawet jeśli nasza chochlo-różdżka wyczarowała zaledwie jajko sadzone. Stąd pomysł na bloga. Monika jest bardziej prozdrowotna i dokładnie przypatruje się temu, co je i temu - czym karmi rodzinę. Dla mnie do niedawna było to obojętnie, ale teraz wiem, że tablica Mendelejewa w naszych potrawach to nie jest to, czym powinniśmy się faszerować. Monika jest cerberem zdrowych potraw i często dopatruje się w moim gotowaniu skandalicznie złych nawyków. Na szczęście gotujemy na odległość, w przeciwnym mogłoby być groźnie. J Ale dzięki niej wiem, że można stworzyć tort czekoldowy na nazie awokado, zrobić czekoladę bez cukru, a nutellę upichcić ze śliwek.

 
fotografia: Anna Kamińska Światłoczułość

 

Zajęłaś się gotowaniem, ponieważ chciałaś obalić pewną tezę, prawda? Powiedz nam coś więcej na ten temat.
Teza jest znana od lat. Baba w kuchni do niezadbana kura, która cuchnie olejem do smażenia, a ręce ma sklejone mąką. Blog chilifiga powstał właśnie po to, by udowodnić, że żadna z nas – ani Monika, ani ja, ani tysiące innych kobiet nie cuchną olejem i nie są kuchennie odrażające. Wręcz przeciwnie – gotujemy, bo chcemy, bo sprawia nam to radość, bo jesteśmy kreatywne i kulinarnie uzdolnione. I każda kobieta, która spędza czas w kuchni powinna być podziwiana.
fotografia: Anna Kamińska Światłoczułość
 
 
Jaką jesteś mamą? Wyrozumiałą, wymagającą, surową, wyluzowaną?
Pewnie każdą po trochu. W zależności od dnia, od pory roku, a nawet od pogody. Ale zawsze kiedy mogę, staram się próbować wiele rzeczy obracać w żart i poprzez dowcip pokazywać dzieciom, co robią źle. Nie cierpię kazań. Nie cierpię monologów wygłaszanych smętnym głosem przez dorosłych. I dlatego sama staram się tego unikać.

Czy czytasz swoim dzieciom? Podsuwasz im jakieś książki?
Kiedyś Olga wróciła ze szkoły i oznajmiła mi, że wszyscy jej koledzy obejrzeli Harry’ego Pottera. I, że ona też chce. Powiedziałam, że dobrze, ale najpierw musi przeczytać książkę. Po każdym skończonym tomie, będzie film. I tak się wciągnęła, że teraz sama nie chce dalej oglądać, tylko woli najpierw przeczytać. Ma 10 lat i kończy piąty tom. Filipowi czytam ja. Najchętniej książki Roalda Dahla, bo są cudownie zakręcone i wprowadzają dziecko w świat absurdu. Weźmy pierwszą z brzegu – „Fleje”: „Gdybyście dokładniej przyjrzeli się obliczu pana Flei, rozpoznalibyście małe, zaschnięte kawałki jajecznicy, szpinaku, keczupu, rybich paluszków, drobiowych paluszków...” Uwielbiam takie książki. Teraz czytamy „Babcię rabuś”, cudowną opowieść  Davida Walliamsa o babci, która aby nie wydawać się nudną własnemu wnukowi, wymyśliła, iż jest znaną złodziejką klejnotów. Szerokim łukiem omijam zaś książki idealizujące różowatość, błyszczący świat, bycie piękną i cudowną, którą wszyscy kochają łącznie z leśnymi żukami.

Uważasz, że nasz polski rynek czytelniczy jest specyficzny, różni się od innych? Niedawno spotkałam się z takim przekonaniem, że za granicą jest łatwiej pisać, co Ty myślisz na ten temat?
Specyficzność naszego rynku polega głównie na tym, iż Polak kupuje średnio 1,5 książki na rok. Załapanie się na to, że kupi akurat naszą graniczy z cudem. W tej sytuacji za granicą na pewno łatwiej jest nie tyle pisać, co wyżyć z pisania.

Mieszkasz od pewnego czasu w Niemczech. Czy trudno było zaaklimatyzować się w nowym miejscu? Czy możesz powiedzieć, że właśnie tam jest Twój dom? Tęsknisz czasem za Poznaniem?
Trudność polega głównie na niemożności dogadania się na tym samym poziomie humoru. No bo jak przetłumaczyć Niemcowi dowcip: Co jest rzadsze? Biegunka czy zatwardzenie? J
fotografia: Anna Kamińska Światłoczułość
 

Zdradź nam, proszę, jaką książkę szykujesz dla swoich czytelników w najbliższym czasie? Wiem, że piszesz coś nowego, co moim zdaniem będzie bardzo interesujące…
Tym razem weszłam częściowo w męski świat dorosłych chłopców, których ulubionym zajęciem jest strzelanie z procy do kaczek oraz podjadanie ciasteczek. To oczywiście przenośnia dotycząca maminsynków, dla których najpiękniejsza, najmądrzejsza i najcudowniejsza na świecie jest tylko jedna kobieta. Mama. Mamusia dzwoniąca co pół godziny z informacją, że właśnie ma czkawkę i co dalej?  Plus Syn jadący na sygnale ratować Matkę od tej strasznej czkawki. To tak w skrócie. Książka jest prawie gotowa, ale bawię się jeszcze zakończeniem.

 

O czym jest wydana w formie e-booka Twoja powieść zatytułowana „Nasza klasa”? Czy myślisz, że książka elektroniczna „wyprze” kiedyś tradycyjną, papierową wersję? Jaki masz stosunek do e-booków?

 

Nasza Klasa to takie retro-wspomnienia. Pierwsza miłość, pierwsza czekolada z Pewexu, pierwsze dekatyzowane dżinsy. Dziesięć historii, które wydarzyły się naprawdę. Sentymentalna podróż w czasie z dużą dawką humoru. Pamiętasz, jak założyliśmy facetowi od ruskiego karton na głowę? - pyta jeden z bohaterów. Ja pamiętam, bo ten karton założyła moja koleżanka, a potem udawała, że zemdlała. J
Kiedyś, ale mam nadzieję, że w bardzo dalekiej przyszłości ebooki pewnie wyprą papierową książkę. Dla mnie szkoda, bo ja lubię zapach papieru i zdecydowanie wolę trzymać w ręku prawdziwą ksiązkę niż elektroniczne urządzenie.
 
Jak przyjmowane są przez czytelników twoje powieści? Czy otrzymujesz listy, maile od osób, które znają Twoją twórczość?
Tak, jak już wspomniałaś, debiutowałam 10 lat temu. Wtedy nie było FB, nie było takich możliwości kontaktowania się z czytelnikami jak dzisiaj. Teraz dostaję meile, wiadomości – jak na razie są pozytywne, miłe, zachęcające do dalszego pisania. Żaden hejter jeszcze mnie dopadł, ale na pewno wszystko przede mną.

Czy kontakt bezpośredni z czytelnikiem uważasz za potrzebny, jesteś zwolenniczką czy przeciwniczką spotkań autorskich?
Myślę, że nie ma nic milszego dla pisarza jak kontakt z czytelnikami, słuchanie ich opinii, uwag, przemyśleń. To daje motywację do pisania kolejnych książek, podsuwa nowe pomysły, pozwala unikać błędów. Jeśli tysiąc osób przeczytało twoją książkę, to tak naprawdę masz szanse na tysiąc opinii. Bo każdy jednak czyta inaczej. Fascynujące.

Pisywałaś do różnych magazynów, gazet, czasopism, portali… Czy łatwo jest utrzymać się z pracy dziennikarskiej? Jaki był najtrudniejszy tekst, najbardziej dziwny być może, z którym musiałaś się zmierzyć?
 
 
Kiedyś było łatwo, dzisiaj stawki dziennikarskie są takie, że za napisanie artykułu można sobie kupić kilogram buraków. I to u sąsiadki, po znajomości. Dawniej pisałam dużo, niemal o wszystkim. Uwielbiam wyzwania dziennikarskie, dlatego mam na swoim koncie „dzieła” o achalazji przełyku, o rodzajach cebul i ich zastosowaniu w kuchni, o niemieckim rynku ekonomicznym, o satanistycznych stronach internetowych, a nawet o bezoarze. I nie jest to wyobraź sobie żaden starożytny potwór tyko zbity guz, który formuje się w żołądku z zalegającego w nim materiału – np. z włosów! A najfajniejsze w pisaniu o wszystkim jest to, że zawsze można tą wiedzę wkorzystać w kolejnych książkach.

Jako dziecko marzyłaś o zawodzie chirurga, opowiesz nam o tym? Co takiego się wydarzyło w Twoim życiu, że jednak postanowiłaś zająć się pisaniem, a nie leczeniem ludzi?
Wydarzyła się rzecz prosta i banalna – w liceum odkryłam, że nie cierpię fizyki, nie rozumiem kompletnie o co chodzi w kinetycznej teroii gazów tudzież modelu atoma według Bohra, dodatkowo nie przepadam za panią od biologii, a z chemii lubię tylko doświadczenia. To bardzo ograniczyło moje możliwości zdawania na medycynę. Ale chirurgów, zwłaszcza przystojnych, nadal podziwiam i szanuję J.

Bardzo dziękuję za rozmowę. I czekam niecierpliwie na najnowszą powieść.


KONKURS:
Zabawa rozpoczyna się dzisiaj, 30 czerwca i potrwa do 7 lipca, do godziny 23:00. Dokończcie zdanie: "Czytam, bo...". Odpowiedzi należy udzielić pod tym postem, zostawiając również swój adres e-mail. Nagrodę ufundowała Autorka, Natasza Socha i wydawnictwo Filia, a wygrać możecie albo "Macochę" albo "Gotuj, karm i kochaj".

Moja recenzja "Macochy": http://asymaka.blogspot.com/2014/03/macocha-natasza-socha-recenzja.html
Blog o gotowaniu i nie tylko, którego współautorką jest Natasza Socha: http://chilifiga.pl/

 

42 komentarze:

  1. Czytam bo lubię...mało wyczerpująca odpowiedź...czytam bo dzięki temu mam chwilę dla siebie...mogę przenieść się w świat przedstawiony w powieści...czasem utożsamić się z bohaterem...przeżywać razem z nim problemy i radości...mogę też odnaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytania...znaleźć się w innej niż otaczająca mnie rzeczywistość gosiaa10@buziaczek.pl. Gosia Dzięgielewska

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam bo książki stały się moimi przyjaciółmi ( oczywiście nie pomijając przyjaciół w ludzkiej postaci :-) ) ...Jest to niby pytanie banalne, ale jak już musimy na nie odpowiedzieć mamy z tym spory problem..ja osobiście czytanie traktuję jako mile spędzony czas, nie żaden przymus..przyznam się że z czytaniem lektur szkolnych był mały problem, ale teraz staram się nadrabiać czytelnicze braki :-)...Książki mają szczególną moc, jeśli akcja i teść wciągnie to już na całe godziny, fajnie jest czasami odciąć się od problemów i przenieść się w inny świat, włączyć się w życie innych ludzi - bohaterów książek :-) karolina_23-1985@o2.pl Karolina Koska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Karolino, poprawiła mi Pani humor i to nieświadomie. Drobna, przypadkowa literówka, a od razu mam lepszy dzień - oj tak, jak TEŚĆ wciągnie, to już na całe godziny :) hihih Pozdrawiam serdecznie!
      Ania

      Usuń
  3. Czytam bo każda książka jaka by nie była uczy czytelnika, można postawić sie w roli bohatera, można przeżyć fascynujące przygody, zatopić sie w marzeniach, odciąć od rzeczywistości. Można na chwilę lub na parę godzin stać się ilustratorem w swojej własnej wyobraźni. Posiąść niesamowitą moc kreowania świata wspólnie z autorem :) kasiakucik6@interia.eu / Ka Sia

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokończcie zdanie: "Czytam, bo...
    ile by nie napisać, jedno jest pewne...
    Czytam bo... uwielbiam udawać się w te nieznane, nowe światy.
    ewa_mackowiak@autograf.p.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam, bo miłość do książek zaszczepiła we mnie moja mama, kiedy byłam malutka. Wiesz, kiedy małe dziecko widzi mamę, która siedzi z nosem w książce, chce ją naśladować. Ja także bardzo chciałam, posunęłam się do tego, że podkradałam z półki Harlequiny. Tylko, że one takie jakieś nudne były, ani się tam dzieci nie bawiły, ani nic w ten deseń. Na szczęście moja mama dobrze wiedziała, jaki prezent sprawi mi największą przyjemność i biblioteczka szybko zaczęła się zapełniać wierszami Konopnickiej, Jeżycjadą i Aniami z Zielonego Wzgórza.

    Teraz czytam, bo jedno życie to dla mnie za mało. Jestem na nie chytra jak diabli. Przeżywam więc z bohaterami książek ich życia. Z całą gamą uczuć. I lubię to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tradycyjnie zapomniałam maila: asia.szaranska@gmail.com

      Usuń
  6. Czytam bo jak każdy z nas mam swoje problemy, większe lub mniejsze a czytając moge na chwile sie od nich uwolnić. Zapomnieć o szarej rzeczywistości i przenieść się w świat opisany. Wtedy to problemy bohaterów stają się na chwile moimi. W nich szukam często odpowiedzi na wiele pytań- zapewne nie tylko ja szukam w książkach lustrzanego odbicia. Czytanie uczy mnie stawiania się na miejscu innych osób, przy czym ułatwia często rozwiązywanie wielu trudnych sytuacji. Mając lekką lekture mogę odpocząć i zrelaksować sie. Czasem poprawić sobie humor, a czasem zapaść w bardziej romantyczny nastrój. Czytanie pozwala być w takim miejscu w jakim chcemy w danej chwili się znajdować. A przy okazji daje nam możliwość zatrzymania czasu oraz przeżyciu mnóstwa emocji w jednej chwili. Patrząc również z bardziej naukowej strony czytam bo to pozwala mi się również rozwijać w wielu dziedzinach- pisaniu, wymowie, rozmowach i oczywiście wyobraźni. Podsumowując- czytam bo uwielbiam tworzyć swój własny świat i na chwile zamykać się w nim, by odpocząć i zrelaksować się po ciężkim dniu :)
    Nana923@vp.pl Nana.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam bo książki odrywają mnie od szarej rzeczywistości i monotonii!

    elementarz90@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam, bo wówczas zapominam
    O troskach dnia codziennego,
    Czytam, bo książka mi przypomina,
    Że można przeżyć coś pięknego.

    Czytam, bo wtedy
    W świat marzeń uciekam.
    Gdzieś tam na kartach
    Świat wiedzy też czeka.

    Czytam bo książki
    To moi przyjaciele.
    I mogę od nich
    Wymagać zbyt wiele.
    Iwona067@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam bo... to mnie uszczęśliwia. Książki sprawiają, że chociaż na chwilę zapominam o problemach i staję się częścią czegoś innego, czegoś lepszego.
    Kocham czytać. To moja pasja. To moje życie.
    Polecam to każdemu człowiekowi.

    psychicznychaos@onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytam bo tylko wtedy tak na prawdę odpoczywam. Uciekam od codzienności, od kolejnego prania, mycia garnków, gotowania, wycierania tyłków, ba, tyłeczków moich dzieci. Nie żebym czytając zaniedbywała wszystko inne ale kiedy to "inne" ucicha, kończy się, odpoczywa czy kiedy Dzieci idą spać, ja pozwalam sobie na odrobinę 'rozpusty', na przeniesienie się w inny świat - by np. wczuć się w "macochę nastoletniej pasierbicy" - na uwolnienie wszystkich czasem zbyt głęboko skrywanych zmysłów. Tylko wtedy mogę poczuć czy szczęście faktycznie może pachnieć wanilią, czy miłość ma jakiś smak a jeśli tak, to jaki? Mogę się zdenerwować ale i być niespokojnie spokojną, mogę oddychać oddechem bohaterów, razem śmiać się i płakać, aż wreszcie - jak ostatnio - razem przeżywać żałobę.. Książki, które czytam mają wpływ na mnie i moje życie i odwrotnie. Jedno z drugim , choć bardzo subtelnie i nie dla każdego widocznie, nieustannie się przeplata...
    i.wolinska@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytam, bo... kiedyś to była jedyna dla mnie ucieczka od "domowej" rzeczywistości. Z czasem stało się to nieodłącznym elementem mojego życia. I chociaż teraz nie mam już tyle czasu co kiedyś na czytanie, i nie mam powodów do ucieczek w inny świat to i tak kocham przeżywać historie bohaterów, zatracać się w lekturze nie myśląc o niczym innym. To taki mój "reset" i sposób na naładowanie akumulatorków. :)
    kasziko@onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytam bo czytając przeżywam wiele żyć w jednym, mogę być kim chcę, zwiedzam miejsca do których w realnym życiu nigdy nie uda mi się dotrzeć. Czytam, bo kocham książki, bo nie wyobrażam sobie bez nich życia, bo książki są moimi najlepszymi przyjaciółmi.
    dorotazam@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  13. CZYTAM, BO ... chce na chwile się zatrzymać, odpocząć.. Nie gnać bez tchu, w tym wyścigu szczurów; myśleć tylko o liczbach, terminach, spotkaniach; o tym, że trzeba jeszcze to i tamto. W pospiechu rzucić okiem na jakiś film i kolejny raz kłaść się późno, bo trzeba było sprawozdanie dokończyć..
    Czytam, bo wtedy nabieram dystansu, uświadamiam sobie, co jest ważne. Czytam, by nie zaprzepaścić bezcennego i ciągle uciekającego czasu na durne programy, czy inne mało ważne czynności.
    Czytam, bo kocham czytać. Bo książki, to moja pasja, moja miłość (po Synku, Mężu i Rodzinie chyba największa).
    Czytam, bo nie wyobrażam sobie nie czytać. I żal mi ludzi, którzy sobie tego odmawiają,, którzy na własne życzenie pozbawiają się tego..

    pozdrawiam, Ania

    annabachor@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytam bo książki podpowiadają mi co mogę w życiu zrobić by być jeszcze bardziej szczęśliwsza. Dają mi inspiracje oraz pomysły na kreowanie własnej siebie, podpowiadają mi kim chcę i mogę być w życiu. Pomagają mi w kreowaniu mojej osobowości, moich marzeń i pasji. Pokazują mi cały zbiór przepisów na szczęście, które mogłabym wprowadzić w życie. Dzięki nim zbudowałam swoją własną hierarchię wartości, zrozumiałam co jest w życiu ważne, oraz ile starań należy włożyć by pielęgnować najpiękniejsze wartości. Książki są wielką skarbnicą wiedzy i doświadczeń, dlatego warto sięgać do mądrości, które z nich wypływają.

    Pozdrawiam
    Aneta
    powerflower21@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  15. Wywiad jak zawsze bardzo ciekawy, ale jakże miałby być inny, skoro autorka bardzo interesująca. :) Po raz kolejny spróbuję zapolować na "Macochę" :)

    Czytam, bo nie wyobrażam sobie życia bez książek i czytania. Przecież z miłości tak łatwo się nie rezygnuje, więc nie wypada mi po prostu nie czytać. Nie szukam wymówek i codziennie znajduję czas, żeby przeczytać choć kilka stron.

    Pozdrawiam
    Magda :)
    m.tesna@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytam,bo jestem uzależniona od czytania. Z tego "nałogu" już się nie wyleczę. Czytanie mnie ubogaca i jednocześnie relaksuje :) i ciągle mi mało książek.
    ewaudala77@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytam,bo myślę,żyję i czuję i bez czytania ja wprost nie istnieję.W książkach odnajduję jedyną normalność jaka mi pozostała i książka jeszcze nigdy mnie nie zawiodła ani nie zdradziła,w przeciwieństwie do byłego męża i koleżanki z pracy,to książka daje mi poczucie bezpieczeństwa.Mam swój książkowy mały świat i tam chowam się przed wszystkim co mi uwiera,nie wiem co poczęłabym bez czytania...kosmos
    kosmosj@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Bez czytania nie ma życia-moje motto na każdy dzień.Wszyscy wokół mnie znają moją miłość do książek i czytam praktycznie wszędzie gdzie jest chwila czasu tylko dla mnie tam wyciągam książkę i daję się porwać na te parę chwil w inny lepszy świat.Moje czytanie rozpoczęło się za sprawą mojej koleżanki z podstawówki a od kilkunastu lat wiernej przyjaciółki,bo ona wprowadziła mnie do swego domu pełnego książek i tak to się u mnie zaczęło.Pożyczałam ich coraz więcej i nadal było mi mało,chciałam być tak mądra jak jej mama nauczycielka i zazdrościłam im tego w głebi serca,czytywałam w nocy i w niedzielę,bo w tygodniu na wsi nie ma się czasu na czytanie zbyt wiele.Do dziś mam kilka książek podarowanych mi przez jej oczytaną mamę pomimo upływu lat wciąż pamiętam mój zachwyt na widok domu pełnego regałów z książkami no i teraz sama mam dom z kochanymi książkami.O wizytach z synem w bibliotece mogę wspomnieć i chodzimy tam regularnie od dawna.ELA
    eluchi1974@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam,bo bez czytania nie ma życia-moje motto na każdy dzień.Wszyscy wokół mnie znają moją miłość do książek i czytam praktycznie wszędzie gdzie jest chwila czasu tylko dla mnie tam wyciągam książkę i daję się porwać na te parę chwil w inny lepszy świat.Moje czytanie rozpoczęło się za sprawą mojej koleżanki z podstawówki a od kilkunastu lat wiernej przyjaciółki,bo ona wprowadziła mnie do swego domu pełnego książek i tak to się u mnie zaczęło.Pożyczałam ich coraz więcej i nadal było mi mało,chciałam być tak mądra jak jej mama nauczycielka i zazdrościłam im tego w głębi serca,czytywałam w nocy i w niedzielę,bo w tygodniu na wsi nie ma się czasu na czytanie zbyt wiele.Do dziś mam kilka książek podarowanych mi przez jej oczytaną mamę pomimo upływu lat wciąż pamiętam mój zachwyt na widok domu pełnego regałów z książkami no i teraz sama mam dom z kochanymi książkami.O wizytach z synem w bibliotece mogę wspomnieć i chodzimy tam regularnie od dawna.ELA/daję jeszcze raz,bo dopatrzyłam,że nie tak zaczęłam zdanie początkowe/
      eluchi1974@o2.pl

      Usuń
  19. Czytam, bo chcę. W ten sposób pobudzam swoja wyobraźnię, poznaję bohaterów, znajduję odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Jednym słowem- bezustannie się rozwijam. Chcę czytać i będę czytała zawsze.

    sylwiam720@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Czytam bo... to ubarwia mój świat. Kiedy szaro za oknem - w książce moge z bohaterami wygrzewac sie na plaży. Kiedy źle, moge czytajac - śmiac sie do rozpuku. Czytam bo... książki sprawiają, że jestem lepszym człowiekiem, mam wiekszą fantazje, wiecej wiem i poszerzam swój zasób słów...
    Czytam bo... uwielbiam zanurzyc sie w jakiejs historii całą sobą, zatracic sie, nie móc sie oderwac, przeżywac emocje, które trapią lub cieszą bohaterów...
    Czytam bo... czytanie wzbogaca.

    OdpowiedzUsuń
  21. Dlaczego ja czytam zamiast w tym czasie stać sobie przyjemnie pod budką z piwem,dlaczego daję się wciągać w ten zaklęty świat książek a potem marudzę,że znowu nie naprawiłem cieknącego kranu w łazience?.Bez wiekszych oporów wybieram czytanie w kontrze do biegania za piłką albo pocenia się na siłowni,może ja nie jestem dość męski?Zaprzedałem swoją duszę dobrej i wciągającej książce i jak sąsiadka zobaczyła mnie ostatnio na balkonie to westchnęła zdumiona i wspomniała,że jej ''stary'' to chyba tylko lektury czytał w szkole,bo musiał.Nie znam zbyt wiele ciekawszych rozrywek dla siebie niż fotografia i książki,nie skłamałbym gdyż mogę bez ruchu wpatrywać się w nocne niebo i nigdy nie mam dosyć.No i skąd ja tak dużo dowiaduję się o planetach i soczewkach i dobrych obiektywach oczywiście,że z książek oraz wiele innych fascynujących rzeczy,choćby o początkach kariery Tomka Budzyńskiego.Gdyby nie wymyślono czytania książek to ja zapewne teraz siedziałbym w ciemnej jaskini ze skrawkiem zwierzęcej skóry stawiając koślawe znaki,dumając nad swoim marnym życiem...
    Tymon
    polsat13@buziaczek.pl

    OdpowiedzUsuń
  22. Czytam,bo ...dlaczego ja czytam zamiast w tym czasie stać sobie przyjemnie pod budką z piwem,dlaczego daję się wciągać w ten zaklęty świat książek a potem marudzę,że znowu nie naprawiłem cieknącego kranu w łazience?.Bez wiekszych oporów wybieram czytanie w kontrze do biegania za piłką albo pocenia się na siłowni,może ja nie jestem dość męski?Zaprzedałem swoją duszę dobrej i wciągającej książce i jak sąsiadka zobaczyła mnie ostatnio na balkonie to westchnęła zdumiona i wspomniała,że jej ''stary'' to chyba tylko lektury czytał w szkole,bo musiał.Nie znam zbyt wiele ciekawszych rozrywek dla siebie niż fotografia i książki,nie skłamałbym gdyż mogę bez ruchu wpatrywać się w nocne niebo i nigdy nie mam dosyć.No i skąd ja tak dużo dowiaduję się o planetach i soczewkach i dobrych obiektywach oczywiście,że z książek oraz wiele innych fascynujących rzeczy,choćby o początkach kariery Tomka Budzyńskiego.Gdyby nie wymyślono czytania książek to ja zapewne teraz siedziałbym w ciemnej jaskini ze skrawkiem zwierzęcej skóry stawiając koślawe znaki,dumając nad swoim marnym życiem...
    Tymon
    polsat13@buziaczek.pl

    OdpowiedzUsuń
  23. Czytam, bo… mam to we krwi. Miłość do książek i sczytywania z nich literek przekazała mi w genach moja Mama. Ona z kolei otrzymała to od swej Mamy. Czytam, bo lubię, kocham, umiem, potrafię, chcę, mogę, muszę, pragnę, pożądam, mam ochotę, łaknę, czuję taką potrzebę! Bo wychowano mnie wśród przyjaciół książek.

    martucha180@tlen.pl ("Macochę" mam)

    OdpowiedzUsuń
  24. Czytam, bo... jestem egoistką. Dążenie do własnej przyjemności, a więc skrajny hedonizm mam we krwi. A cóż poradzić na fakt, że najwięcej radości daje mi czytanie? Dzięki temu mam możliwość poświęcenia swojego czasu na to, co kocham - nie obchodzi mnie czas, miejsce, zdarzenia dziejące się na świecie, istnieje jedynie rzeczywistość snuta przez autora książki na jej kartkach. Każdy potrzebuje takiej chwili dla siebie, by móc przeznaczyć ją na to, co daje im satysfakcję - jedni odnajdują ją w sporcie, inni w serialach, kolejni w zakupach, ja wiem jedno: spełniać się mogę dzięki czytaniu.

    elaluczkow@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  25. Ach, książka - najwdzięczniejszy temat! Można by o niej długo, ba - bez końca! To - parafrazując tytuł filmu - mroczny, ale i bardzo "jasny" przedmiot pożądania.


    Zacznę od tego, ż "Nie wierzę w życie bezksiążkowe" - nie wyobrażam sobie bowiem świata bez PRZYJACIELA i tych magicznych z nim SPOTKAŃ, które dodają skrzydeł, a jednocześnie pozwalają silniej poczuć "grunt pod nogami"; bez długich nocnych rozmów, które cechuje intymność, wyjątkowa bliskość oraz wiara, że można na siebie liczyć; z książkowym przyjacielem jestem w stanie prowadzić pełne pasji ROZMOWY oraz dzielić magią wspólnego
    przeżywania chwil nasyconych emocjami lub jakąś szczególną siłą.

    Otwierasz kolejny tom – a tam, pomiędzy literami ukryty znajdujesz niejednokrotnie ‘bezcenny bilet’ na podróż w czasie i przestrzeni oraz ‘wyjątkową nitkę’ porozumienia między pokoleniami
    - uśmiecham się w tym momencie do wspomnień dyskusji z córką, przyjaznych sprzeczek z mężem, wzruszających chwil z wnukiem, jakie 'podarowała' nam nie jedna książka!!

    I w końcu - Książka to najlepsza rozrywka, idealny temat do rozmowy, genialny pomysł na nudę, niezastąpiony prezent oraz… zmysłowa przyjemność dotykania, wertowania, swobodnego wracania i zerkania na dalsze strony.

    Przyznam się - to też mój największy nałóg... pokochana od pierwszego ‘zaczytania” – wciąż przyciąga i nie pozwala o sobie zapomnieć… na szczęście!

    pozdrawiam
    Aniela
    nadamagdamus@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  26. Czytam, bo książki są dla mnie podróżą...najpiękniejszą, niepowtarzalną, pełną wrażeń, mimo że wciąż siedzę w tym jednym, wygniecionym fotelu :)
    Od dzieciństwa czytałam dużo książek, ale mimo tego wydawało mi się, że brakuje mi fantazji. Nie potrafiłam wymyślać najciekawszych zabaw, nie opowiadałam zapierających dech w piersiach historyjek, choć wierzyłam po cichu w magię – w to, że da się przejść przez szafę do niezwykłej krainy, w której zwierzęta przemawiają ludzkim głosem albo że w dzwoneczkach konwalii żyją leśne elfy. Wyobraźnia wyostrza zmysły i usuwa spod stóp to, co ogranicza horyzonty. Nie od razu dotarło do mnie, że to właśnie książki są kluczem do rozwijania fantazji. Dlatego je kocham… za wartką akcję, niesamowite i wyraziste postacie, niezapomniane wrażenia i tą niezwykłą możliwość ucieczki do innego świata.
    Gdy czytam przestaje mieć dla mnie znaczenie to, co miałam zrobić, zapominam o nastawionym praniu czy gwizdującym czajniku…odpływam cała w literacki świat i żyję tym, co bohaterowie – przejmuję się ich rozterkami, cieszę z małych powodzeń, rozmyślam nad błędnymi wyborami, wyczekuję z niecierpliwością zakończenia.
    Ale nie tylko w głąb ludzkich serc mogę podróżować dzięki książkom. Mam także szansę zobaczyć coś zupełnie realnego, a mianowicie zwiedzać państwa, do których zapewne nigdy nie uda mi się pojechać. Nigdy nie miałam pieniędzy i czasu na podróże po świecie, a teraz to już nie wiem, czy miałabym odwagę, przyzwyczajona do swego malutkiego światka i bezpiecznego domu, w którym znam każdy kąt. Nie boje się jednak podążać śladami tych, dla których domem jest cały świat, poznają go, odkrywają jego najdrobniejsze tajemnice, robią zdjęcia i opowiadają, dzieląc się z czytelnikami takimi jak ja odrobiną niezapomnianych wrażeń.
    Lubię też podróże w czasie, co z kolei umożliwiają mi powieści historyczne. Mogę wcielić się w dumną księżną, w głupią chłopską dziewkę albo romantyczną guwernantkę.
    Jest tak wiele możliwości! Książki są lepsze od wygranego losu na loterii, bo z nimi można podróżować w czasie, przestrzeni, po różnych planetach i magicznych zakątkach. I chwała im za to! :)

    Pozdrawiam i po cichu marzę o podróży z "Macochą" :)
    Katarzyna
    obliczarozy@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  27. Czytam, booo... książki kocham od dziecięcych lat,
    Uwielbiam, gdy przenoszą mnie w inny świat.
    Książki są częścią mego życia,
    Mają w sobie to coś, co mnie w nich zachwyca.

    Pasją do nich zaraziła mnie moja mama,
    Gdy czytam mam wrażenie, że nie jestem sama
    One pozwalają mi poradzić sobie z samotnością
    Dlatego się stały moją miłością.
    Romanse, horrory czy też fantastyka ...
    Każda z nich odrębnie mnie zawsze zachwyca.

    Tę nową powieść jednym tchem bym przeczytała,
    Bo zapewne jest ona nadzwyczaj wspaniała.
    Książkowym światem jestem wręcz zauroczona,
    Bo książki nie zawiodą, trzymają nas w ramionach.
    Bardzo, bardzo proszę bądźcie moją dobrą wróżką,
    I zostawcie mi tę powieść nocą pod poduszką.
    Pozdrawiam, babbit@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  28. Czytać nauczyłam się wcześnie, bo w wieku 4 lat. Wówczas nie zdawałam sobie jeszcze sprawy z tego, jak wspaniałą umiejętność udało mi się posiąść. Czytałam bajki, baśnie, ale też gazety Kochanemu Pradziadkowi. Płynne czytanie znacznie ułatwiło mi w miarę bezbolesne "przebrnięcie" przez kolejne szczeble edukacji, przy czym zmieniała się moja motywacja do czytania. O ile na początku sama czynność czytania sprawiała mi wielką frajdę, to z biegiem lat coraz większą wagę przykładałam do tego, co czytam. Dobrnęłam w swoim życiu do etapu bycia żoną i mamą, więc teraz czytam podwójnie: Córci i samej sobie. Czytam Córeczce, bo wierzę, że dobra literatura uwrażliwi Jej wspaniałą i chłonną osobowość na to, co dobre i piękne. Jesteśmy ludźmi "beztelewizornymi", więc dla mojego dziecka to historie zapisane w książkach stanowią punkt odniesienia. Czytam sama sobie, bo jest to dla mnie magiczna, intymna czynność, w czasie której naprawdę się relaksuję, mam świadomość dobrze spędzonego czasu w doborowym towarzystwie książek. Czytam, by żyć, żyję, by czytać - może banał, ale dobrze oddaje moje myśli :)

    OdpowiedzUsuń
  29. e-mail: ewel44@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  30. CZYTAM bo... CHCĘ, MUSZĘ, PRAGNĘ, KOCHAM, czasem to moja praca... CZYTAM, bo książki rozwijają, kształcą, sycą, poprawiają humor, malują świat...

    OdpowiedzUsuń
  31. Czytam, bo to dla mnie naturalna sprawa. Od dziecka widziałam czytającą mamę, babcię, dziadka. W sobotę i niedziel po obiedzie każdy siadał w swoim kącie ze swoją książką (dopóki byłam mała, to jeden z ktosiów miał "pecha" i siadał z MOJĄ książką :) ) i odbywało się rodzinne czytanie. Przed spaniem też nie mogło zabraknąć czytania. Jak mogłabym nie czytać? Przecież zawsze czytałam :) I teraz staram się to poczucie "naturalności" i oczywistości czytania zaszczepić moim dzieciom.

    monika.olasek(at)gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  32. Czytam, bo niczego innego lepiej robić nie potrafię. :)
    anna.a72@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  33. Czytam,bo inaczej nie mogę skoro przesiąknęłam czytaniem od najmłodszych lat, jak nie starsza siostra to mama czytywała książki wręcz pochłaniały je,tym samym zrobiły mi najlepszy prezent w życiu dając mi w spadku miłość do książek.Gdy wpadam do koleżanek i widzę puste regały,bo w ich domach się nie czyta to smutno mi i jakoś i dziwnie,bo ja nie znam życia bez książek.U mnie w domu jest sytuacja z nadmiarem i ciągle jakiś regał się donosi,żeby nas te książki nie zasypały i nawet tato wciągnął się bardzo w czytanie dzięki mojej mamie a u niego się nie czytało niestety.Uwielbiam moją zaczytaną zwariowaną rodzinkę...
    jaga
    jagucha94@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  34. Aniu, w konkursie udziału nie biorę, niech inni się postarają ;) ale powiem Ci jedno, gratuluję prawdziwych czytelników, a nie tylko blogerów wśród obserwatorów. To budującę, że poza blogosferą dziewczyny (i czasem mężczyźni) też czytają ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  35. Czytam,bo chcę być dla swego faceta kimś więcej niż ładnym dodatkiem z tipsami,w wysokich szpilkach i z puściutką głową,a znam niestety wiele takich dziewczyn stroniących od książek.Mój facet czyta mnóstwo ciekawych książek zaś ja gdy go poznałam mało co tam czytałam,ale teraz wszystko się zmieniło kocham całym sercem książki i cały literacki świat.Uwielbiamy czytać tą samą książkę i dyskutować o niej wieczorami przy winku i prawie zawsze mamy odmienne zdanie dlatego nasze życie we dwoje nigdy nie jest nudne tyle książek czeka na nas w bibliotece.W księgarniach kupujemy rzadziej z powodu małych pensji i dwójki dzieci nie jest łatwo z pieniędzmi lecz od czego są biblioteki i znajomi.Czytam,bo chcę być mądrzejsza i lepsza niż jestem lubię czymś ciekawym zaskoczyć swego oczytanego faceta,to daje tyle radości i satysfakcji. Olivka
    olivka1971@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  36. Do zaczytania jeden krok...

    Czytam z dziećmi, bo czytanie to wspaniała podróż w nieznane. Kiedy książkę otwieramy, w nową wędrówkę się wybieramy. Różne krainy poznajemy, z bohaterami spacerujemy, ich troski i radości przeżywamy, nieznane stwory spotykamy...:) czytamy razem, bo to nas zbliża, daje mnóstwo radości, rozwija wyobraźnię, pozwala przenieść się na skrzydłach Pani Wyobraźni do Krainy Fantazji.
    Czytam z dziećmi, bo jestem w książkach zakochana, nimi zauroczona i chciałabym tę pasję i miłość przekazać dzieciom, pokazać, jak wspaniale można czuć się w towarzystwie książki. Uświadomić, że czytanie jest piękne, a poznawanie przez czytanie ciekawe i inspirujące. Książka to wierna Przyjaciółka na dobre i na złe.
    Widzę po moich córeczkach, starszej i młodszej, ogromne zainteresowanie książkami. To jest dla mnie niebywałą radością. Zawsze pragnęłam, by powolutku, malutkimi kroczkami zaznajomiły się z książkami. I udało się. Nie było to trudne, gdyż już dawno zaczęłyśmy naszą przygodę z czytaniem. Lidzia szybko nauczyła się czytać, składając literki w całe wyrazy, a Darusia jeszcze wcześniej. Wyszło bardzo naturalnie. Tu zadziałał urok kolorowych książeczek i ciekawość, o czym opowiadają. Cieszy mnie to, że naprawdę lubią poznawać inny świat, ukryty w książkach.
    Czytamy wiele różnorodnych pozycji: te, które znam i takie, które dopiero się pojawiają. W każdej znajdziemy coś ciekawego, o czym warto porozmawiać, podyskutować, pomyśleć...tyle piękna i niezwykłości, zaskakujących historii kryją karty książek.

    Starsza ma już swoje ulubione. Jest to seria napisana przez Holly Webb, opisująca zwierzątka. Teraz pojawiły się nowe książeczki tej autorki o dziewczynce żyjącej w świecie wróżek " Emilka Piórko". W tej chwili to jej ulubiona lektura. Liczy 4 tomy, a w każdym dzieją się niesamowite, magiczne zdarzenia: przejście do innego świata przez czarodziejskie drzwi, odbicia elfek w lustrze...czyta z zaciekawieniem, jak potoczą się losy ciut starszej od niej dziewczynki...a my z młodszą córcią słuchamy z lekkim niepokojem i drżeniem serca...
    Córcia lubi czytać sama, ale najchętniej przysuwa się do mnie i małej siostrzyczki i obie zasłuchane, w historię czytaną przez mamę, śledzą z zapartym tchem losy zwierzątek czy innych bohaterów. Młodsza także, choć ma dopiero 5,5 roku umie czytać i z ochotą czyta sama: -jestem chętna na czytanie, to jej ulubione powiedzonko...przynosi książeczkę i przytulone odbywamy dalekie wycieczki w baśniowy świat...:)

    Czytajmy dzieciom, bo to przygoda, którą możemy przeżyć razem z nimi. To są te bezcenne chwile szczęśliwego, beztroskiego dzieciństwa. One zapadną naszym pociechom w pamięci na długo, gdy wtulone w mamę, słuchając jej melodyjnego głosu, doświadczają wachlarza różnorodnych doznań: wzruszenia, zachwytu, radości, smutku. ( Zdarzało się, pewnie nie tylko nam, że głos mamy cichł gdzieś w oddali, a dziecko odpływało do Krainy Snów...)
    Ale najpiękniejsze jest to, gdy usłyszymy: - Mama, poczytaj mi...:) jeszcze trochę...i trochę, więc .......czytam...ale czasami odpowiem: to teraz zmiana, słucha mama...i wtedy odprężona poddaję się urokowi czytania dziecka, które hmm..:) już kilka razy ukołysało mnie do snu...:)
    Czytam dzieciom, bo...wtedy sama, bez skrępowania, mogę znowu stać się małą dziewczynką z nosem w książkach i głową w krainie baśni...:)

    OdpowiedzUsuń
  37. Jeszcze mail: joasmol@gmail.comPozdrawiam serdecznie
    Asia S.

    OdpowiedzUsuń
  38. Czytam, bo jest to dla mnie największa przyjemność i atrakcja. Jest czas wakacji, moi znajomi wciąż mówią o planowanych wyjazdach, a ja wiem, że zamiast wyszukiwać najkorzystniejsze oferty noclegów, będę pocić się przy robieniu przetworów albo biegać za synem, którego pokłady energii są dla mnie niezgłębioną tajemnicą ;) Wieczorem jestem padnięta, ale muszę choć przez pół godziny poczytać! Odrywam się, odnajduję radość i siłę, i w tej prozaicznej czynności jest jakaś magia, bo już nie jest mi żal tych nieodkrytych miejsc, tych smaków, których nie będzie mi dane spróbować...w zaciszu swego domu odpływam gdzieś daleko i przeżywam wiele emocjonujących chwil z bohaterami czytanych przeze mnie, z nieustającym uporem, książek :)

    Pozdrawiam :)
    edyta.cha@wp.pl

    OdpowiedzUsuń