Fragment pierwszy.
"Oparła się o regał z owocami w puszkach i postanowiła przeczekać. Dziś nie może. Naprawdę. Nie tym razem. Obiecała Filipowi ten wieczór już rok temu, gdy okazało się, że wszystkie dzieci z jego przedszkola piekły pierniczki z babciami i mamami. Wszystkie oprócz niego. Teraz był już w zerówce, ale poza tym nic się nie zmieniło. Dzieci z jego klasy prawie codziennie opowiadały o tym, jak wałkowały i lukrowały pierniczki. Tylko on jeden nie.
Przekładała to pieczenie już dwa razy. Bo przecież praca... Nie, dziś nie przełoży. Obiecała rano, że to będzie t e n dzień. Jeśli tylko Filip zje w szkolnej stołówce cały obiad...
Zjadł, była tego pewna. Przecież tak marzył o tych pierniczkach.
Komórka pisnęła na znak, że ktoś zostawił wiadomość na sekretarce.
Nie musiała jej odsłuchiwać. Wiedziała doskonale, w jakiej sprawie dzwoni dziekan w piątkowy wieczór. Chciał jej wcisnąć jakąś grupę zaocznych. Nagłe zastępstwo. Jak tyle razy przedtem.
-Nie dzisiaj-powiedziała półgłosem, prostując plecy i ruszając w stronę kasy."
Książka dnia.
"Córeczka" Liliana Fabisińska
Fragment drugi.
" -Tata, tata! Mówiłem ci, że wróci wcześniej!-Filip w geście triumfu wyrzucił w górę swoje pozlepiane miodem dłonie i pobiegł do drzwi, jak mały konik potrząsający niesfornymi blond loczkami.-Tata! Obiecał przecież, że przyjdzie, zanim zaczniemy lukrować!
Uśmiechnęła się, jak zawsze, kiedy nikt nie mógł przyłapać jej na obserwowaniu synka, i szybko otworzyła drzwi.
-Marcin? Jakim cudem...-Kąciki ust momentalnie wróciły na swoje miejsce. To nie był Marcin. Jej wzrok, zawieszony prawie dwa metry nad ziemią, gdzie powinny być orzechowe oczy patrzące zza okularów w drucianej oprawce, trafił w pustkę. Spojrzała niżej. I jeszcze niżej.-Przepraszam, myślałam, że to mój mąż...
Drobniutka osoba stojąca na wycieraczce bez słowa złożyła ośnieżoną parasolkę i zsunęła z głowy mokry kaptur. Rude włosy rozsypały się we wszystkie strony.
-Przepraszam-powtórzyła Agata w nadziei, że to wywoła jakąś reakcję.
Nic z tego. Dziewczyna stała i wpatrywała się w nią spod przydługiej, krzywej grzywki."
"Córeczka" Liliana Fabisińska
Fragment drugi.
" -Tata, tata! Mówiłem ci, że wróci wcześniej!-Filip w geście triumfu wyrzucił w górę swoje pozlepiane miodem dłonie i pobiegł do drzwi, jak mały konik potrząsający niesfornymi blond loczkami.-Tata! Obiecał przecież, że przyjdzie, zanim zaczniemy lukrować!
Uśmiechnęła się, jak zawsze, kiedy nikt nie mógł przyłapać jej na obserwowaniu synka, i szybko otworzyła drzwi.
-Marcin? Jakim cudem...-Kąciki ust momentalnie wróciły na swoje miejsce. To nie był Marcin. Jej wzrok, zawieszony prawie dwa metry nad ziemią, gdzie powinny być orzechowe oczy patrzące zza okularów w drucianej oprawce, trafił w pustkę. Spojrzała niżej. I jeszcze niżej.-Przepraszam, myślałam, że to mój mąż...
Drobniutka osoba stojąca na wycieraczce bez słowa złożyła ośnieżoną parasolkę i zsunęła z głowy mokry kaptur. Rude włosy rozsypały się we wszystkie strony.
-Przepraszam-powtórzyła Agata w nadziei, że to wywoła jakąś reakcję.
Nic z tego. Dziewczyna stała i wpatrywała się w nią spod przydługiej, krzywej grzywki."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz