niedziela, 22 lutego 2015
Pierwsza na liście Magdalena Witkiewicz
Jeszcze jakiś czas temu uważana byłam za specjalistkę od książek tej autorki. Czytałam wszystkie powieści, jakie napisała, zarówno dla dorosłego czytelnika, jak i dla dzieci. Wiele z nich stoi dumnie na mojej półce, na trzech okładkach pojawiły się fragmenty moich recenzji. Było to dla mnie wielkie wyróżnienie, jak również to, że pisarka wymieniała mnie w podziękowaniach.
Każda z jej historii urzekła mnie, rozbawiła, dała do myślenia. Trudno jest mi powiedzieć, która jest moją ulubioną, chyba największym sentymentem darzę "Szkołę żon", ponieważ była to powieść, od której rozpoczęłam swoją przygodę z twórczością autorki. Prawie dwa lata temu pisarka przysłała mi wiadomość z propozycją przeczytania przedpremierowo właśnie tej książki. Byłam podekscytowana, zgodziłam się od razu i spędziłam przed komputerem niedzielę, zapominając o całym świecie. Oczy piekły mnie okropnie, bo przecież czytanie w ten sposób, na komputerze, nie należy do czynności przyjemnych, ale warto było cierpieć. Dzisiaj nie czytam już w ten sposób, pdf przesyłam na czytnik i nie męczę wzroku.
"Pierwszą na liście" przeczytałam w czasie, gdy przechodziłam ogromny kryzys. Nie cieszyło mnie prowadzenie bloga, recenzowanie książek, ale postanowiłam przemóc się i zapoznać z najnowszą propozycją literacką autorki. Byłam zaniepokojona faktem, że jest to opowieść poruszająca trudny temat, jakim jest przecież nowotwór, ale pisarka uspokoiła mnie, że nie ma w tej książce smutnych wątków. I miała rację. Witkiewicz pisze optymistyczne powieści i pewne jest, że dzięki nim zrelaksujemy się.
"Pierwsza na liście" intryguje już samym tytułem. Kim jest tytułowa postać, o jakiej liście mówi pisarka? W drzwiach ambitnej i bezkompromisowej dziennikarki staje młoda, zagubiona dziewczyna. To ona próbuje rozwikłać zagadkę sprzed lat, dowiedzieć się, co łączyło jej matkę z tą chłodną i niedostępną kobietą? Moim zdaniem to historia przede wszystkim o przyjaźni, prawdziwej, wznoszącej się ponad wszystko. Podziwiam osoby, które potrafią wybaczyć, zapomnieć, dać drugą szansę, czy sama umiałabym tak postąpić? Nie wiem...
Autorka porusza tu problem, na który warto zwrócić uwagę, bo każdy z nas może zrobić coś dobrego dla innych. Wystarczy tylko chcieć. Oddać szpik, który to dar może uratować życie ludzkie. Czy jest coś bardziej wartościowego od tego? Za sprawą tej decyzji możemy dać komuś wyjątkowy prezent, dlatego nie wahajmy się, zróbmy to!
Witkiewicz jak zawsze napisała książkę ciepłą, dającą nadzieję, optymistyczną i radosną. Pokazała, jak różne od siebie bywają kobiety, ukazała ich wady i zalety, przedstawiła bez makijażu i retuszu. Za to cenię jej twórczość, jak również za to, że mogę jej powieści polecać w ciemno. Czyta się je szybko, jest ciekawie i nawet ta przewidywalność szczęśliwego zakończenia zdaje się nie mieć znaczenia. Bo ona po prostu dobrze pisze. Wie, jak "ugryźć" dany temat, jak zainteresować czytelnika.
"Pierwszą na liście" czytałam jeszcze przed poprawkami, dlatego z góry przepraszam za dosyć powierzchowne potraktowanie tematu. Nie chciałam zaraz po premierze opisywać tej powieści, ponieważ w sieci w owym czasie pojawiło się tak wiele recenzji, że ja ze swoją wolałam poczekać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Właśnie zakończyłam lekturę "Zamku z piasku" i było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Powieść skradła moje serce, a książka "Pierwsza na liście" jest kolejnym tytułem po który zamierzam sięgnąć.
OdpowiedzUsuńPowiało chłodem...
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej "pełnowymiarowej" książki tej autorki ale po "Cichej 5" wiem, że koniecznie muszę nadrobić braki. "Pierwsza na liście" - jak sam tytuł wskazuje nada się do tego idealnie:)
OdpowiedzUsuńAkurat czytam "Pierwsza na liście"
OdpowiedzUsuńJedna z moich ulubionych polskich autorek, jeszcze nigdy mnie nie zawiodła jej twórczość! "Pierwszą na liście" też zdecydowanie polecam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ta książka już w końcu czeka na mojej półce:)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale poznam :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory poznałam jedynie "Szkołę żon", ale książka zauroczyła mnie tak mocno, że pragnę przeczytać kolejne. "Pierwsza na liście" czeka na półce. :)
OdpowiedzUsuńAniu czytałam Pierwszą na liście i tez bałam się, że będzie ciężko, ale miło mnie zaskoczyła! Bardzo pozytywna książka i jedna z moich ulubionych! ;-)
OdpowiedzUsuń