czwartek, 26 lutego 2015

Siedem pytań do... Krystyna Śmigielska, wyniki.



1. Pisze Pani książki dla dzieci, młodzieży i dla dorosłych. Jak Pani to robi, że dzieci, jak i dorośli nie odchodzą od książki, dopóki nie przeczytają ostatniego rozdziału? Jak mogłaby Pani scharakteryzować Swoją twórczość?

      Z racji swojego wieku, doświadczeń życiowych mogę swobodnie rozmawiać zarówno z dziećmi, jak i z dorosłymi czytelnikami. Pracowałam przez wiele lat z ludźmi dużo od siebie młodszymi i zawsze miałam z nimi dobry kontakt. Moją twórczą drogę rozpoczęłam od książek dla dzieci, chcąc dać czytelnikom do ręki nową, polską opowieść, zgodną z duchem współczesnych czasów. Czy mi się to udało, nie wiem. Po kilku latach pracy, doskonale zdaję sobie sprawę z faktu, że rynkiem wydawniczym również rządzi pieniądz.
     A ja, jakby na przekór trendom, staram się pisać zgodnie z własnym widzeniem świata. Pogodnie, bez patosu, ale też mądrze. Uważam, że sztuka jest nierozerwalnie połączona z misją niesienia głębszych wartości, które mają pozwolić nam żyć w świecie lepszym, przyjaznym dla człowieka.
      Nigdy nie lekceważę czytelników, bo oni przecież zawsze mają rację. Słucham krytycznych głosów i starannie je rozważam. Piszę jednak tak, jakbym pisała dla samej siebie, dlatego może moje książki uważane są za interesujące. Opowiadane historie muszą mnie porwać. Kiedy tworzę, nie mogę się nudzić lub męczyć. To jest chyba najlepszy przepis na sukces. Staram się używać języka zrozumiałego dla przeciętnego, nawet nieprzygotowanego czytelnika, ale moja polszczyzna musi być poprawna i łatwa w przyswajaniu.
        Chcąc scharakteryzować swoją twórczość, powiem krótko:
piszę o codziennych, może mało ważnych sprawach. Zawsze staram się odnaleźć dobre strony tego naszego, trudnego przecież, istnienia. Im mniej ciężkich do pokonania przeszkód mają moi bohaterowie, tym lepiej dla nich. Nie chcę nikogo pouczać, naprowadzać na jedyne, dobre rozwiązania. Pokazuję ludzi z ich rozterkami, wadami i wspaniałymi cechami, które niekiedy długo muszą czekać na zaprezentowanie się światu. Przyjmujemy różne postawy wobec otaczającej nas rzeczywistości, ale każda z nich może być wartościowa. Tworzę bohaterów uwikłanych w codzienne problemy, mocno osadzonych w realiach współczesnego świata, ale potrafiących cieszyć się małymi, codziennymi sukcesami.


2. Czy urodziła się Pani z myślą: tak będę pisarką, czy też może odkryła Pani swój talent z późniejszym czasie?


     Zdecydowanie niektóre talenty posiadam od urodzenia. Wewnętrzny strach, skromność czy może zwykła niewiara we własne siły sprawiły, że chociaż całe swojej życie tworzyłam w głowie rozmaite opowieści, nigdy nie doczekały się one zapisania i udostępnienia czytelnikom pod ocenę. Prowadziłam normalne życie, starając się ukrywać wewnętrzną potrzebę pisania. Pokonanie samej siebie uważam za największy mój sukces. Piszę! Moje książki są wydawane i trafiają do rąk czytelników… To jest piękne. Czasem myślę, że powinnam przełamać się szybciej, ale widocznie tak musiało być. Do pisania, które traktuję bardzo poważnie, należało dorosnąć. Dojrzewałam powoli, ale udało mi się. Talent, doświadczenie, praca nad stylem i własnymi emocjami dają mi możliwość ciągłego tworzenia, a to teraz jest całe moje życie.
    
3. Powiem szczerze, że swoją przygodę z Pani twórczością zaczęłam od "Berżeretki", później przeczytałam "Ty to głupia jesteś" i z niecierpliwością czekałam na kolejną książkę dla dorosłych, na którą musiałam chwilę czekać i w związku z tym mam pytanie: czy tworzenie książek w Pani przypadku jest takie, że od pomysłu do finalnego zakończenia musi upłynąć więcej czasu, czy raczej takie, że książka powstaje w przysłowiowej minucie?

      Bardzo mi miło, że jest Pani moją wierną czytelniczką. Dziękuję za zainteresowanie napisanymi przeze mnie książkami. Polecam jeszcze „Gotowe na zmiany” J.
     Dwie książki powstały bardzo szybko. Każdą z nich pisałam mniej więcej około jednego miesiąca, ale teraz żałuję niepotrzebnego pośpiechu. Z natury jestem osobą bardzo niecierpliwą i działającą pod wpływem chwili. Dlatego pierwsze napisane książki chciałam od razu widzieć w rękach czytelników. Teraz już wiem, że wszystko musi jakiś czas we mnie dojrzewać. Identyfikuję się z bohaterami, poznaję ich. Znam historie ich życia, motywy kierujące ich postępowaniem. Nie wszystko umieszczam w powieści, ale sama lepiej rozumiem, co i dlaczego chcę opisać. „Kochanek pani Grawerskiej” powstawał dwa i pół roku i myślę, że dzięki spokojnemu przyglądaniu się wymyślonym przeze mnie postaciom, mogłam w pełni oddać kierujące ich postępowaniem motywy. Fabuła pisała się sama, a ja jedynie dopracowywałam jej szczegóły, a to jest misterna, długo trwająca praca. Delektuję się teraz pisanymi opowieściami, pieszczę je, dokładam kolejne zdania, całe akapity. Jestem pewna, że pośpiech źle wpływa na ostateczną formę powieści. Piszę wolno, ale za to ciągle, dzięki czemu nadal mam co robić.

     4Jak zachęci Pani mnie do przeczytania swojej książki? Jakichciał argumentów Pani użyje? Ciekawi mnie "Kochanek",ale mam kilka innych pozycji...Po którą sięgnąć? 

      Tyle książek ukazuje się każdego dnia, że od tego natłoku może zakręcić się nam w głowie. Dziś pisać wszyscy mogą i wielu z tej możliwości skrzętnie korzysta. Wybrać wartościową lekturę, odpowiadającą naszym wymaganiom intelektualnym i estetycznym jest naprawdę trudno.
       Pomogę Pani ;).
       Jeżeli lubi Pani opowieści współczesne, dziejące się tu i teraz (dziś w Polsce), mówiące o tematach omawianych we wczorajszych dziennikach – proszę przeczytać „Kochanka pani Grawerskiej”.
       Jeżeli interesuje się Pani polityką, śledzi pani na bieżąco wszystkie wydarzenia i ma swoich ulubionych partyjnych liderów – zapraszam do przeczytania „Kochanka pani Grawerskiej”.
       Jeżeli lubi Pani ciekawe, nietuzinkowe opowieści obyczajowe, z wielowątkową akcją, gdzie poznajemy ludzkie postawy w sytuacjach codziennych i tych bardzo wyjątkowych, w trakcie których trzeba zdać egzamin z wytrwałości, lojalności, miłości i mądrości – serdecznie polecam „Kochanka pani Grawerskiej”.
       Jeżeli lubi Pani sensacyjne wydarzenia, szybką, trzymającą nas w napięciu akcję i pełną emocji opowieść – proszę prześledzić losy bohaterów „Kochanka pani Grawerskiej”.
       Jeżeli marzy Pani o wielkich porywach serca lub przeżywa Pani wspaniałą miłość i chce Pani poznać, zgłębić podobne uczucia, którym poddają się inni ludzie – proszę sięgnąć po „Kochanka pani Grawerskiej”.
       Jeżeli w Pani małżeństwie coś się nie układa, a próby porozumienia spełzają na niczym – proszę zajrzeć do „Kochanka pani Grawerskiej”.
       Jest jeszcze kilka powodów, ale myślę, że już wystarczy wyliczania.
       Chciałam przekazać czytelnikom dobrze napisaną, starannie skonstruowaną powieść o zawiłości ludzkich losów, o uczuciach, które nie bacząc na nasze nastawienie potrafią owładnąć nami bez reszty. Stawiając bohaterom przeszkody, kładąc im pod nogami kłody, i pchając ich w przepaść zadaję im pytania o granice zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Pokazując codzienne życie i demaskując wyidealizowane środowiskowe przywileje starałam się uświadomić czytelnikom, że blichtr i władza nie każdemu dadzą szczęście. Nie potępiając swoich bohaterów, usprawiedliwiając ich postępowanie drobnymi lub większymi wadami wynikającymi z niezrozumienia rządzących światem praw, stworzyłam galerię postaci odzwierciedlających nasze społeczeństwo. A wszystko bez patosu, napuszonej, wydumanej stylistyki, tak, żeby nie zastanawiać się, co też chciał autor powiedzieć.
         W „Kochanku pani Grawerskiej” każdy znajdzie coś dla siebie. Trochę polityki, trochę sensacji, trochę miłości, trochę obyczajowości, trochę humoru, ot tak… Zwykłe życie.
     
        Nie wiem, czy Panią zachęciłam, czy zniechęciłam…
        Dziękuję za zadanie mi tego pytania.
        Serdecznie pozdrawiam i zachęcam do lektury.
        



      5. Kochanek, romans, zdrada... te słowa są nacechowane negatywnie, od razu oceniamy ewentualnych "złoczyńców". A czy Pani sądzi, ze czasem zdrada może być usprawiedliwiona...? Chociaż częściowo?
    
         Oczywiście, że może być usprawiedliwiona. Problem jest bardzo szeroki i na pewno nie uda mi się go tu rozwinąć. Powiem jednak, jakie są moje poglądy w tej sprawie.
         Życie czasem płata ludziom nieprzyjemne figle. Miłość przychodzi w chwilach bardzo nieoczekiwanych. Nigdy nie będę usprawiedliwiała zwykłej, perfidnej zdrady. Żadne zauroczenia, zapatrzenia i tym podobne brednie nie mogą pozwolić jednemu człowiekowi upokarzać i niszczyć drugiego. Prawdziwa, zdarzająca się bardzo rzadko, miłość, ta, nad którą nie można zapanować, która uszczęśliwiając niszczy ludzi usprawiedliwia nawet zdradę. Pytanie o przyzwoite wybrnięcie z takiej sytuacji jest jak gwóźdź do trumny. Tu kończą się logiczne argumenty.
     Zdradę fizyczną można wybaczyć, z czasem może zapomnieć. Prawdziwego uczucia, którym partnerka, partner obdarzył inną osobę nie można zlekceważyć. Po takiej (przecież wcześniej usprawiedliwionej przeze mnie) zdradzie, nie ma już powrotu do normalności.
      Miłość to okropne uczucie. Uskrzydla nas i zabija jednocześnie. Wiem, co mówię. Emocje związane z miłością, zdradą, rozpadem małżeństwa są mi znane z autopsji. Udało mi się również przeżyć wielkie, szczęśliwe uczucia.
      Moja Marta Grawerska dużo w życiu przeszła (piszę o tym w drugiej części książki, która właśnie powstaje). Jej zdrada nie jest zwykłą zemstą, a ma ona podstawy aby mścić się na mężu. Ona znajduje człowieka, którego kocha bezgranicznie i którego jedynym sensem życia staje się miłość do niej. Pani Grawerskiej i jej kochankowi życzę jak najlepiej.

                         Nienawidzę zdrady! Nie cierpię krzywdzić ludzi!


6Pisanie książek wymaga lekkiego pióra. Jak z jego lekkością było w czasach szkolnych? Jak Pani wypracowania oceniali poloniści – co chwalili, a co krytykowali? Czy widzieli w Pani talent literacki czy wręcz przeciwnie?
      

      W moim wieku powrót to szkolnych wspomnień jest już wyłącznie widzeniem jak przez mgłę, ale to akurat pamiętam. Z nauką nigdy nie miałam kłopotów, a język polski był zawsze moją najsilniejszą stroną. Chodziłam do wielu szkół, często zmieniałam miejsca zamieszkania lecz każda moja polonistka zawsze dostrzegła we mnie tę lekkość w pisemnych i ustnych wypowiedziach. Wiele anegdot z życia szkolnego mogłabym Pani opowiedzieć. Na moim talencie żerowały koleżanki i koledzy. Już w pierwszej klasie liceum pomagałam czwartoklasistom w przygotowaniach do matury. Pod każdym moim wypracowaniem klasowym pani profesor umieszczała taką notatkę: „Krystyna, będziesz pisarką. Czekam na twoją pierwszą powieść”.
     W darowany mi talent tylko ja nie wierzyłam. Całe lata musiałam sama siebie przekonywać, że potrafię.
      Piszę, bo to lubię. Wydaję, bo są ludzie, którzy uważają, że warto we mnie zainwestować. Niektórzy nawet czytają, to co napisałam. To kocham!

    



      7. Jest Pani autorką książek dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Czy zdarzyło się Pani porzucenie jakiegoś pomysłu na książkę lub też jakiegoś jej wątku z innych powodów niż banalność, miałkość? Czy są tematy, których nigdy Pani „nie tknie”, jeśli tak to jakie i dlaczego?

    
       Uważam, że w ogólnie rozumianej sztuce nie ma dziś tematów nowych, świeżych. Kwestia polega na podejściu do problemu i przedstawieniu go w mniej lub bardziej artystyczny sposób.
       Nigdy nie mówię „nigdy!”. Tego nauczyłam się od życia. Są tematy, których nie chciałabym opisywać i póki będę mogła, nie zrobię tego. To na przykład narkomania, alkoholizm, holokaust, wydarzenia historyczne oraz sprawy, o których nie mam najmniejszego pojęcia.
        Nie lubię fantastyki. Tu odniosę się do porzuconych projektów… Mam taki. Jest nim właśnie opowieść fantastyczna dla młodzieży. Myślę, że jednak uda mi się ją kiedyś dokończyć. Ciągle we mnie dojrzewa. Już (tu znów banalność się nam kłania) kilkakrotnie zmieniałam tok akcji, jej wymowę, i nadal poszukuję tej najbardziej odpowiedniej drogi.
        Nie uznaję również epatowania okrucieństwem i tego też nie chciałabym robić.
        Ale jak już powiedziałam, nigdy nie mówię „nigdy!”.
        I jeszcze jedno… Unikam wszelkich wątków autobiograficznych, chociaż opisuję wiele autentycznych wydarzeń. Moje „wnętrzności” chcę mieć na swoim miejscu, a oczyszczania się przez pisanie nie pochwalam. Pisanie cudzej biografii uważam za bezczelność.
    
       Bardzo serdecznie pozdrawiam i dziękuję za zadane mi pytania.
     
       Krystyna Śmigielska
                       

Autorka pytania wyróżnionego kolorem fioletowym wygrywa. Gratuluję i zapraszam do kolejnych konkursów. 

2 komentarze: