piątek, 10 kwietnia 2015
Kurort Amnezja Anna Fryczkowska
Anna Fryczkowska jest scenarzystką i pisarką, pracowała też jako tłumaczka i dziennikarka. Studiowała filologię włoską i mieszkała w Italii. Jej wielką pasją jest medycyna, zaczytuje się w publikacjach związanych z tematem śmierci, często pisze o kobiecym ciele. Obecnie mieszka w Warszawie.
"Kurort Amnezja" o wiele mówiącym tytule jest szóstą powieścią autorki, drugą, którą miałam przyjemność czytać. "Kobieta bez twarzy" wywarła na mnie ogromne wrażenie, do tego stopnia, że z chęcią przypomnę sobie tamtą historię, jak tylko uda mi się zdobyć tą książkę. Wcześniej wypożyczyłam ją z biblioteki, ale pamiętam, że szalenie mi się podobała.
Bardzo ciekawa byłam, czy podobny klimat znajdę w najnowszej publikacji pisarki. Czy znowu po moich plecach przejdzie dreszcz, niepokój... czy znajdę tu kolejną tajemnicę, zagadkę, mroczny sekret? Mimo wszystko nie mogłam spodziewać się aż tak ogromnej fali smutku, żalu, negatywnych emocji, braku akceptacji tego, co się wydarzyło i co dzieje się nadal. To trudna historia o tym, że czasem zbyt wiele spada na człowieka, w najmniej oczekiwanym momencie, wtedy, gdy zupełnie się tego nie spodziewamy. Jak poradzić sobie z traumatycznymi doświadczeniami, jak wyjść cało z mroku, przejść poszczególne etapy żałoby i zrozumieć śmierć?
Anna Fryczkowska podjęła się arcytrudnego zadania. Chciała oswoić odejście najbliższej osoby. Zapomnieć o tym, przez co cierpi. Bohaterka tej powieści nie radzi sobie najlepiej z utratą męża. Wyjeżdża do nadmorskiego miasteczka, opustoszałego po sezonie, czy też przed nim, jak kto woli. Gospodyni, u której ma zamieszkać Wanda spogląda na nią z niedowierzaniem i zadziwieniem, bo nie pojmuje, dlaczego ktoś dobrowolnie chce spędzać tu czas właśnie teraz, zimą.
"Wiedziała, że przyjazd do Brzegów o tej porze roku nie jest normalny. Ale od dwóch miesięcy w życiu Wandy nic nie było normalne. Właściwie trudno nazywać to życiem. Może raczej trwaniem, byle do wieczora, na jednej pastylce, a potem do rana, na drugiej. Pierwsza miała wycinać najgwałtowniejsze emocje. Jeśli te, które pozostawały, były mniej gwałtowne, Wanda nie chciała wiedzieć, jakie zostały wycięte. Druga pastylka miała przepędzać niepokój i sprowadzać senne otępienie." [1]
Czy Wanda przyjechała tutaj, by zaznać ukojenia? By spokojnie dojść do równowagi po utracie męża? Początkowo mogłoby nam się tak zdawać, szybko jednak okazuje się, że tuż obok, w Pensjonacie Laguna...
W książce tej prym wiodą dwie kobiety. Jedna, która próbuje zapomnieć i druga, która usiłuje sobie przypomnieć. Jednej nie zależy już na życiu, lawiruje między wspomnieniami a chęcią zemsty, druga kurczowo trzyma się życia i chce wiedzieć, jak wyglądała jej przeszłość. Czy tak różne osoby może cokolwiek połączyć? Czy mogą znaleźć nić porozumienia? Pierwsza jest dojrzałą, pozbawioną złudzeń samotną kobietą, druga młodą dziewczyną, która jest naiwna i zagubiona może nawet bardziej od tej pierwszej.
To chyba najgorszy moment w życiu obu pań. Miotają się, próbują podjąć jakieś decyzje, dokonać wyborów, które pomogą im wyjść z marazmu, z sytuacji patowej. Czy można jednak ot tak, szybko i bezboleśnie pogodzić się z błędami przeszłości, z dramatem, który stał się naszym udziałem? Z cierpieniem tak wielkim, że aż trudnym do wyobrażenia? Nic tutaj nie jest proste i jednoznaczne, atmosfera stworzona przez autorkę przeraża i pozostawia w nas poczucie pustki. Czujemy się nieswojo, owieje nas mroczny nastrój, emocje będą buzowały, szczególnie, że jest to thriller psychologiczny z wątkiem kryminalnym.
Niezwykle interesująca, bardzo dobrze napisana, wielowątkowa powieść, która może nas jednak przytłoczyć, zmusić do niewesołych refleksji, zasmucić. Poznamy w niej różne odcienie miłości, ale i fałsz, obłudę, zakłamanie. Będziemy szukać prawdy, jednocześnie negując ją, szukać własnej drogi, bojąc się wyjść poza ramy, rzeczywistość, którą znamy. To naprawdę ciekawa historia, w której dostrzeżemy niesztampowy styl autorki, interesujące przemyślenia, porównania, ironię, precyzję. Bohaterowie stworzeni przez Fryczkowską są dopracowani w każdym szczególe, świetnie wykreowani, pełni sprzeczności, zdecydowanie prawdopodobni.
"Kurort Amnezja" wyróżnia się na tle innych powieści, nie tylko ze względu na niebanalny tytuł, ale też ogrom emocji. Na uwagę zasługuje poruszony przez pisarkę temat śmierci, bez upiększania, prosto i zdecydowanie mówi o tym, jak czujemy się w obliczu tragedii, jak sobie z nią radzimy bądź nie radzimy. Również amnezja została tutaj ciekawie ujęta, pokazana. Relacja dwóch głównych postaci zafascynowała mnie, byłam naprawdę zaintrygowana i nie mogłam oderwać się od tej książki, dopóki nie poznałam jej zakończenia. Polecam.
[1] Anna Fryczkowska "Kurort Amnezja", Prószyński i S-ka, 2014, str. 9-10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dla mnie to była przede wszystkim historia Marianny, Wanda mi jakoś umykała. Może to i lepiej. Znużyły mnie one ogromnie, ostatecznie po połowie książki dałam sobie spokój i przeczytałam końcówkę. Nie zachwyciła podobnie jak i reszta. Może to nie był dobry czas na polską autorkę. Niestety niesmak pozostał i po inne próby stworzenia rzeczy wielkich pani Fryczkowskiej nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na półce i gdy tylko znajdę czas, to się za nią zabiorę:)
OdpowiedzUsuńCzy można sobie w ogóle poradzić, pogodzić się ze śmiercią bliskiej osoby...? Nagłą i niespodziewaną....? :(
OdpowiedzUsuńPrzeczytam na pewno!