środa, 15 kwietnia 2015
Marek Krajewski Jerzy Kawecki Umarli mają głos. Prawdziwe historie. Premiera: 14.05.2015
Publikacja ta zainteresowała mnie z dwóch powodów: po pierwsze-oparta jest na autentycznych wydarzeniach, po drugie-uwielbiam czytać krótkie historie.
Krajewski i Kawecki to doprawdy udany duet. Pierwszy z nich ubrał w słowa krwawe i brutalne zbrodnie, które przez lata zbierał i dokumentował drugi. Pisarz nadał im ludzki wymiar, pokazał, że ofiary miały uczucia, poglądy, problemy, radości i smutki. Biegły sądowy z kolei w sposób merytoryczny i dokładny przedstawił nam wszelkie aspekty dotyczące badania ciała, szukania dowodów. Był w tym niczym rzetelny detektyw, analizował, kierował się intuicją, wieloletnim doświadczeniem, choć nie ukrywał, że czasem i jemu zdarzało się popełnić jakiś błąd. Często sprawa nie dawała mu spokoju, dlatego uparcie spoglądał nad nią pod innym kątem, w warunkach nie do pozazdroszczenia przecież. Kto z nas bowiem z własnej, nieprzymuszonej woli chciałby oglądać ciała ofiar w stanie rozkładu, obgryzione, brutalnie okaleczone, pozbawione członków. Jakby tego było mało, towarzyszący temu dramatycznemu obrazowi fetor, który dociera do nozdrzy nie może ułatwiać pracy w prosektorium. W takich warunkach przyszło pracować Kaweckiemu, który zawsze profesjonalnie podchodził do każdego zmarłego, jaki pojawił się w tym zimnym i nieprzyjaznym miejscu.
"Umarli mają głos" to zbiór dwunastu traumatycznych historii. To dwanaście ludzkich tragedii, często całych rodzin ofiar, matek, dzieci, mężów. Zbrodnie te muszą nami wstrząsnąć, zmrozić krew w żyłach, dać do myślenia. Są to historie sprzed wielu lat. Niemalże wszystkie udało się doprowadzić do końca. Znaleźć winnych. Trwało to czasami dosyć długo, bo i środki, jakimi dysponowano w owym czasie nie były zbyt wielkie, a na wyniki badań należało czekać o wiele dłużej niż teraz.
Książka nie powstałaby, gdyby nie przyjaźń, jaka zrodziła się między autorem bestsellerowych powieści a Jerzym Kaweckim, który wielokrotnie pomagał uwiarygodnić aspekty związane z medycyną sądową, poruszane w publikacjach pisarza. Medyk sądowy często dzielił się swoją rozległą wiedzą, podchodził do wątpliwości i pytań zadawanych przez Krajewskiego życzliwie i z cierpliwością. Podczas jednej z rozmów lekarz wspomniał, że na emeryturze chciałby napisać książkę, opierając się na skrupulatnie gromadzonych przez lata przerażających zdjęciach i materiałach ze spraw, w których występował jako biegły sądowy. Pisarza zainteresował ten temat do tego stopnia, że zaproponował mu wspólne zajęcie się tworzeniem publikacji.
"-Ty chcesz z tym czekać do emerytury?!-krzyknąłem, kiedy skończył.-Napiszmy to zaraz, wspólnie!" [1]
Z jakimi morderstwami mamy tu do czynienia? Na pewno okrutnymi, bestialskimi, czasem powielanymi wielokrotnie, popełnianymi pod wpływem chwili, z głupoty, w emocjach. Zabójcom niejednokrotnie towarzyszyła wielka namiętność, zazdrość, chorobliwa i niepohamowana żądza posiadania osób lub przedmiotów. Inni z nich nie widzieli wyjścia, znaleźli się ich zdaniem w sytuacji patowej. Ile wart jest rower dla dziecka przystępującego do I Komunii Świętej, a ile drogi, zagraniczny samochód? Na te i inne pytania odpowie nam ten niesztampowy duet.
Wnikliwe i rzetelne opisy zbrodni często znanych, spektakularnych, dziejących się nie tylko we Wrocławiu, zaintrygują nas, ale i zasmucą, zszokują. Autorzy oczywiście zmienili nazwiska, okoliczności zdarzenia po to, by chronić najbliższych ofiar.
Do tej pory Krajewski wolał opisywać historie, które były fikcyjne, uważał, że są o wiele bardziej ciekawe, fascynujące. Za sprawą powyższej publikacji zrozumiał, że i prawdziwe, autentyczne zdarzenia mogą wzbudzić emocje i okazać się doskonałym materiałem na książkę. Umarli wreszcie mieli szansę przemówić. Opowiedzieć o swoich ostatnich chwilach, widzianych oczami człowieka dokumentującego ich śmierć, jak też tego drugiego, o wybujałej wyobraźni, tak dobrze operującego słowem, niczym ten pierwszy przyrządami chirurgicznymi przy stole sekcyjnym. Zgrany to duet. Polecam propozycję literacką stworzoną przez Krajewskiego i Kaweckiego zdecydowanie.
Rozwiązania nietuzinkowe, bo niosło je samo życie, a tylko ono potrafi pisać takie scenariusze. Barwne opisy, przerażające sytuacje, wszystko to stanowi o tym, że nie można oderwać się od tej lektury, przerwać czytania w połowie. Pasjonująca, przemyślana i świetnie skonstruowana jest każda z tych autentycznych przecież opowieści. Dopracowana w każdym szczególe.
[1] Marek Krajewski Jerzy Kawecki "Umarli mają głos. Prawdziwe historie", Wydawnictwo Znak, 14.05.2015, s. 9
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witam bardzo fajny wpis i super sprawa. No muszę powiedzieć, że zebrali się ostatnio na rynku autorzy, którzy naprawdę mają spory potencjał w tym co robią. Trzeba będzie si ę zapoznać bliżej z Markiem Krajewskim i Jerzym Krajewskim. Pozdrawiam ich wszystkich fanów.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie na prawdę ciekawa książka, zapraszam na www.odmiennie.blog.pl gdzie znajduje się moja opinia na jej temat :)
OdpowiedzUsuń