Aleksandra Seghi wprowadzi nas też w kulinarny świat toskańskich potraw, niezwykle apetycznych i w gruncie rzeczy dosyć łatwych do wykonania. Znajdziemy w tej książce wiele osobistych przemyśleń, spostrzeżeń, a wszystko przyprawione będzie odrobiną zdjęć i ogromną dawką dystansu do siebie, otaczającego świata i mnóstwem humoru, ciepła, sympatii bijącej od autorki na kilometr.
Pisarka opowiedziała nam o pierwszych pobytach w Italii, wycieczkach autokarowych, które nie należały niestety do najprzyjemniejszych. Na szczęście po dotarciu do celu Polka szybko o wszelkich niedogodnościach związanymi z podróżą zapominała. Uwielbiała chodzić do szkoły językowej, mieszkać we Florencji, zwiedzać, a wreszcie zacząć gotować. Tutaj właśnie odkryła jedną ze swoich wielkich pasji, a mianowicie miłość do kucharzenia.
Wyjaśnia nam, że koniecznie musimy skosztować florenckich lodów, przed zakupami zrobić rozeznanie, ponieważ rozpiętość cenowa jest spora pomiędzy jednym stoiskiem a drugim. Sama darzy to miasto ogromnym sentymentem i jeżeli nie zajrzy do niego, nie przespaceruje się uliczkami, nie poczuje atmosfery tam panującej tęskni za nim, czegoś Jej brak.
"Z pewnością kurs gotowania we Florencji obudził we mnie kulinarną pasję. Zarówno w moim polskim, jak i włoskim domu półki uginają się od książek kucharskich. Miło jest czasem sięgnąć po jedną z nich i czytając, wyobrażać sobie przygotowanie i zapach gotującej się potrawy." [1]
Jak myślicie, bez jakiego dania nie może żyć autorka niniejszej książki?
"Nie wiem, czy i wy macie takie danie, bez którego nie możecie żyć? Moja słabostką jest (...) pizza!"[2]
I kilka słów na temat więzi Włocha z mamusią:
"We Włoszech syn jest dla matki oczkiem w głowie. Mamma rozpieszcza go od najmłodszych lat i pozwala na wszystko. Syn stoi zawsze na pierwszym miejscu. Z córką relacje są chłodniejsze." [3]
Jak jesteśmy postrzegani przez Włochów? Niestety nie wygląda to zbyt dobrze, kojarzeni jesteśmy poprzez pryzmat pań do towarzystwa, opiekunek starszych osób, złodziei. Ratuje nas na szczęście osoba papieża Jana Pawła II, ale i tak nieufnie się do Polaków podchodzi.
Toskańczycy są bardzo ciekawscy i jest to ich cecha charakterystyczna zdaniem autorki.
Smacznie wyglądające fotografie potraw, jakie tworzy Aleksandra Seghi zachęciły mnie do skorzystania z przepisów, które nam proponuje. Na pewno w najbliższym czasie wypróbuję przepis na smażone jabłka w cieście, omlet z cukinią, smażone ciasto drożdżowe czy zupę cebulową. Ciekawie zapowiadają się również dania z fasolą, chociażby na zupę lub potrawę z pomidorami. Jest nawet ciasto fasolowe!
Co znajdziemy we włoskiej spiżarni? Pomidory!!! A w szafkach na sto procent makaron!!! Słyszeliście kiedykolwiek o dżemie pomidorowym? Ślinka pocieknie Wam też zapewne przy czereśniowych ravioli. Teściowa autorki najchętniej tworzy potrawy z karczochów, potrafi je przyrządzić na wiele sposobów.
Seghi nie zapomniała też wspomnieć o typowo toskańskich targach, w których bierze udział.
Co łączy Polaków i Toskańczyków?
Gościnność.
Mogłabym jeszcze wiele tajemnic z tej książki Wam zdradzić, ale uważam, że lepiej, byście samodzielnie zapoznali się z tą lekturą. Mam nadzieję, że zachęciłam Was do sięgnięcia po nią.
Na koniec jeszcze tylko malutki fragmencik, nie mogę się oprzeć i po prostu muszę ostatni już raz zacytować Olę:
"Samochód wydaje się dla Włocha jednym z najważniejszych dóbr na ziemi. Bez niego świat nie byłby w zasięgu ręki. Traktowany jest jak dobytek najdroższy sercu."[4]
Całość doprawdy czyta się bardzo szybko, z wielkim zainteresowaniem. Czujemy się, jakbyśmy wraz z autorką wybrali się w podróż, ku słonecznym, klimatycznym miejscom. Zajadamy pizzę, zwiedzamy przepiękne miejsca, poznajemy sąsiadów Aleksandry, może nawet wpatrujemy się w ten bujający się żyrandol podczas trzęsienia ziemi i sprawdzamy, czy obok łóżka na pewno stoi butelka wody, która ułatwi nam przeżycie, jeśli dojdzie do najgorszego. Polecam tę książkę zdecydowanie. Pełna humoru, energii, codziennego życia Włochów. Warto przeczytać.
[1] fragment pochodzi z książki "Słodkie pieczone kasztany. Toskańskie opowieści ze smakiem." Aleksandra Seghi, Świat Książki, 2014, strona 26
[2] tamże, strona 27
[3] tamże, strona 29
[4] tamże, strona 211
Pamiętam tę książkę, była chyba kiedyś do wygrania, tak? O ile mnie pamięć nie myli :) Nie przepadam za książkami typowo kulinarnymi, ale ta taka widzę nie jest. Może być nawet ciekawa.
OdpowiedzUsuńCzytałam i jakoś nie zachwyciła mnie tak bardzo:)
OdpowiedzUsuńOj ta gościnnośc u nas już zanika.
OdpowiedzUsuń