Książka dnia czyli dzień z książką.
Fragment numer trzy. Szczęście w kolorze burgunda Karolina Kubilus
"-Magda zawsze wychodzi na pięć minut, a wraca po pięćdziesięciu. Kobiety tak mają-kwituje z rozbawieniem mój mąż. Zawodowo kierownik sprzedaży w dużej firmie produkcyjnej. W garniturze na co dzień, co czasami doprowadza mnie do szewskiej pasji. Zwłaszcza gdy muszę prasować tony jego koszul!
Boguś nadal jest rozbawiony. Zupełnie jakby powiedział najlepszy dowcip. Zaraz tam pięćdziesięciu! Nie widzi, że tylko jego bawi to stwierdzenie? No cóż, przyrzekłam sobie dostrzegać we wszystkim dobre strony. Może powinnam się cieszyć, że w ogóle zauważył mój powrót... Nie odzywam się, by nie zaogniać sytuacji. Na dziś mam dość ogni. Zwłaszcza sztucznych.
-Jak w tym dowcipie-dodaje Łukasz, mąż Dorki. -Żona do męża: Wychodzę na chwilę do koleżanki, ale co pół godziny zamieszaj bigos."
A co myślicie o tym fragmencie?
Jakbym widziała siebie. Znikam na chwilę wracam po dwóch godzinach :) Ale mojemu mężowi też zdarzają się takie zniknięcia ;)
OdpowiedzUsuńChyba większość z nas tak ma :) i to niezaleznie od płci.
OdpowiedzUsuń:D Jak idę do sąsiadki, to też ginę :) Już mąż się śmieje:
OdpowiedzUsuń- Kochanie, wychodzę na chwilę do Asi.
- Dobrze, dobrze, będę mieszał co kwadrans :)
(chociaż oczywiście nic się nie gotuje - też zna ten dowcip). Ale jak on kiedyś skoczył do sąsiada o 18, to wrócił o 22, co mnie się już nie zdarza. A poza tym to fajnie jest mieć do kogo wyskoczyć na chwilę i zostać na herbatę i lody :)
A u sąsiadów czas jakoś inaczej płynie ;)
OdpowiedzUsuńNo a nie ma racji ten Boguś (mam nadzieję, że to nie mój:))? Też jak wychodzę do koleżanki piętro wyżej nie możemy się nigdy nagadać, mimo, że widujemy się raczej często:) najpierw w domu a później często jeszcze na klatce schodowej. Tylko, że mój Boguś nie ma pretensji a śmieje się z tego "5 minut":)
OdpowiedzUsuńNormalka :)
OdpowiedzUsuńBo czas to pojęcie względne!
OdpowiedzUsuń