wtorek, 12 sierpnia 2014

Książka dnia czyli dzień z książką. Część druga. "Szczęście w kolorze burgunda" Karoliny Kubilus.

Książka dnia czyli dzień z książką. Część druga. 
"Szczęście w kolorze burgunda" Karoliny Kubilus, powieść wydana pod patronatem mojego bloga Pisaninka. 
"-To może mały toaścik? Zapraszam. Żona się ucieszy.-Ojciec Kamila zastępuje mi drogę.
Nie wątpię! Znam żony. I ich reakcje na widok mężów w towarzystwie obcych kobiet. Nawet jeśli też są to czyjeś żony. I matki kolegów syna. Odmawiam grzecznie. Najgrzeczniej jak potrafię. Poza tym nie mam ochoty na zawieranie nowych znajomości. Czy też pogłębianie wcześniej zawartych."

Jak myślicie, czy ludzie stali się mniej ufni, serdeczni, gościnni? Kiedyś nie trzeba było się zapowiadać, telefonować, dzisiaj, żeby pójść do kogokolwiek z wizytą musimy wcześniej uprzedzić, że się wybieramy 
I jak to jest z tymi nowymi znajomościami, obawiamy się ich czy niekoniecznie?

5 komentarzy:

  1. Też się często zastanawiam, co się z nami stało:( Kiedyś nie było problemów z wpadnięciem do kogoś ot tak z drogi, bez zapowiedzi, dziś trzeba się umawiać z wyprzedzeniem i to nawet z najbliższą rodziną, wysyłac zaproszenia...Poza tym kontakty międzyludzkie zdecydowanie się popsuły, więcej zawiści i wrogości wokół nas. I ten ciągły brak czasu chociaż paradoksalnie powinniśmy mieć go więcej - udogodnienie cywilizacyjne...To nie prowadzi do niczego dobrego...Znak czasów....

    OdpowiedzUsuń
  2. O wizytach wypowiedziałam się na FB, ale zapomniałam o znajomościach, to może tu napiszę ;) UWIELBIAM być z ludźmi, wychodzić, przyjmowac gości. i uwielbiam nowe znajomości, nie mam problemu z nawiązywaniem kontaktów, nie jestem niesmiała. Staram sie też pielęgnować wszystkie swoje stare znajomości, pamiętam o ludziach, piszę, czasem dzwonię..
    Ale prawda jest taka, że niestety ludzie coraz rzadziej mają czas.. Ciągle są zabiegani, zapracowani, załatwiają tysiące spraw i nie chce im się już myśleć o przyjaciołach, rodzinie.. Dla mnie to zwykłe wygodnictwo i wymówki, no ale cóż..

    OdpowiedzUsuń
  3. W moim przypadku to mam problem,żeby od tak wpaść do rodziny. Z koleżankami i sąsiadkami jest lepiej. Ale w tym pomaga mój synek,który regularnie ciągnie mnie do sąsiadów lub ciągnie ich do nas krzycząc"ka" co w jego języku znaczy kawa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ludzie są teraz jacyś dziwni, zapatrzeni w siebie i interesowni. Nie wszyscy oczywiście. Ja mam sąsiadkę, która, gdy napiszę by przyszłana kawę, to albo naleśniki robi, albo kota pilnuje, lodówkę myje, albo właśnie kawę pije. Rozbawiła mnie też niedawno sms: "Masz ochotę na kawę? To ja zaraz przyjdę." Odpuściłam więc sobie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Iwona ma rację, to przede wszystkim brak czasu. Nie mamy czasu dla starych znajomych, a co dopiero dla nowych!

    OdpowiedzUsuń