Nazwiska autora niestety nie miałam przyjemności poznać wcześniej, na okładce również nie ma ani słowa na jego temat, ale jeżeli trafię kiedyś na jakąkolwiek jego inną publikację, na pewno się nią zainteresuję, ponieważ pisze w sposób idealny dla młodego czytelnika. Nie zanudza, potrafi go zainteresować, fantastyka w jego wykonaniu jest naprawdę ciekawa.
Kogo spotkamy w tym nierzeczywistym świecie? Przede wszystkim dobrego Valdemara, który tak naprawdę jest właśnie tytułowym, ostatnim już, rycerzem. Nie ma z kim walczyć, nie ma przeciwko komu podnosić miecza, bo w królestwie panuje ład, porządek i spokój. Karczmarz Florian po raz kolejny przypomina mu o zaciągniętym u niego długu, jednocześnie tłumacząc mu, że czas znaleźć porządną pracę, bo
"To całe rycerstwo najwyraźniej ci nie służy." [1]
Czy nasz bohater będzie miał mimo wszystko możliwość wykazania się? Jak myślicie, pojawi się jakiś czarny charakter w naszej historii? Oczywiście, że tak! Zły książę Valgerd podstępem przejmie władzę w królestwie, a nasz tytułowy rycerz wraz z innymi niezwykłymi bohaterami powieści będzie musiał stawić czoła przeciwnościom. Wyprawa w poszukiwaniu pomocy okaże się być może niebezpieczna, ale za to jaka ciekawa.
Świat stworzony przez autora jest zabawny, pełen magii, niebanalnych postaci, fascynujących przygód. Myślę, że zarówno młodszy, jak i starszy czytelnik może tu znaleźć coś dla siebie. Zabawa będzie przednia, czyta się bowiem szybko i z prawdziwym zainteresowaniem. Może opowieść ta nie zaskoczy starszych dzieci, ale na pewno młodsze będą zachwycone i nie będą się spodziewały tego, co może się zdarzyć. To idealna lektura dla młodego człowieka, który dopiero rozpoczyna przygodę z fantastyką.
[1] "Ostatni rycerz" Marcin Mortka, Grupa Wydawnicza Foksal, 2013, strona 17
Nie nie, totalnie nie moje klimaty. Ani teraz, ani w dzieciństwie. Ale kto wie, może za parę lat mój Bąbel mnie do nich przekona? :)
OdpowiedzUsuńNawet w dzieciństwie nie czytałam takich książek :)
OdpowiedzUsuń