Anna Kleiber zadebiutowała tytułem „Kobieta z pazurem” w sierpniu tego roku. „Głupia baba” to kolejna zabawna, utrzymana w gatunku literatury kobiecej, powieść mieszkającej w Luboniu autorki. Uwielbia czytać książki Joanny Chmielewskiej i Stephena Kinga, jest doktorem nauk przyrodniczych w zakresie ogrodnictwa. Wcześniej nagradzana w konkursach literackich za opowiadania kryminalne teraz postanowiła spróbować swoich sił, tworząc powieści. Uważam, że była to decyzja jak najbardziej trafiona.
Moim zdaniem taka głupia baba może w głębi duszy być
mądrzejsza od wszystkich dookoła. Co Pani o tym sądzi?
annabachor@o2.pl
annabachor@o2.pl
Bardzo trafna uwaga.
Głupia Baba rzeczywiście może być sprytniejsza od Baby Roztropnej, ponieważ
uparcie przymykając oczy na groteskowe wady partnera/męża jest po prostu…
szczęśliwa.
Czy nie boi się Pani, że zostanie zaszufladkowana jako
autorka pisząca tylko dla kobiet? Jak zachęcić mężczyznę, żeby jednak sięgnął
po Pani książkę?
shiranna(at)o2.pl
shiranna(at)o2.pl
Tak,
boję się. Ale gdybym chciała pisać tak „od serducha” jak lubię najbardziej, to
nigdy nie znalazłabym żadnego wydawcy. Dowodem na to są pierwsze wersje
„Głupiej baby”. A że pisanie do szuflady nie bawi mnie od czasów szkoły
podstawowej, więc ujarzmiam teksty na tyle, na ile pozwala mi sumienie :). A
jak zachęcić mężczyznę, aby przeczytał moją książkę? Na przykładzie mojego męża
powiem, że nie ma takiej możliwości.
Moje pytanie do Pani : ''Czy łatwo było przebić się Pani ze
swoją twórczością do wydawcy'', czy tytułowa ''głupia baba'' ma swój życiowy
odpowiednik?? Pozdrawiam ciepło.
justyna_szewczyk1978@wp.pl
justyna_szewczyk1978@wp.pl
Z „Głupią babą” było ciężko. Tak ciężko, że w akcie rozpaczy chciałam
założyć blog i sukcesywnie wrzucać tam fragmenty książki. Blog powstał, ale
jakiś taki brzydki i koślawy, a ja nie miałam czasu na rozgryzanie, w jaki sposób dodać mu urody. Zlikwidowałam
go, stwierdziłam, że głupia baba jestem,
iż pcham się do ludzi z taką książką i dałam sobie spokój. Spokój trwał do
dnia, kiedy dostałam od Wydawcy TEN mail :). A czy tytułowa „głupia baba”
ma swój życiowy odpowiednik? Nie. Kreowane postaci są w pełni fikcyjne. Takie pisanie
niezmiernie mnie relaksuje, całkowicie odrywam się od dnia codziennego i
pogrążam w swoim świecie :).
Głupia baba, czy kobieta z pazurem? Do której bohaterki jest
pani bardziej przywiązana?
ewaudala77@op.pl
ewaudala77@op.pl
Myślę, że jednak do „Głupiej baby”, ponieważ jest ona
pierwszą moją książką.
W pierwszej wersji Natalia była osobą tak pokręconą, że
w jednej z recenzji, którą przesłał mi wydawca, zaznaczono, że czytelnik z taką
osobą nie ma możliwości utożsamienia. Nie polemizowałam już, że moi
bohaterowie nie są do utożsamiania, lecz do rozrywki, tylko wzięłam się ostro
za „poprawianie” niesfornej Natalii. Na nic to się jednak nie zdało, bo akurat
tamto wydawnictwo jednak nie zdecydowało się na wydanie książki. Najwidoczniej
Natalia nie została dostatecznie ujarzmiona :).
Jeśli głupia Baba to jak trafnie zgrabnie określić płeć
przeciwną?
Tak, aby określenia były powiedzmy politycznie poprawne, kwintesencjonalne?
long_lashes123@wp.pl
Małgorzata M.
Tak, aby określenia były powiedzmy politycznie poprawne, kwintesencjonalne?
long_lashes123@wp.pl
Małgorzata M.
Pytanie
fajne, ale trudne. Można by takiego osobnika nazwać na przykład Dziadem jakimś
tam… powiedzmy: wrednym/skąpym/przemądrzałym w zależności od potrzeby i
sytuacji, która wymagałby użycia odpowiedniego określenia. I myślę, że my,
kobiety, w tym względzie mamy szersze pole do popisu :). A na obiad można by go zawołać krótką
rymowanką: Dziadu, siadaj do obiadu!
P.S.
Mąż mój osobisty, po przeczytaniu tej odpowiedzi, zasugerował inną nazwę: Mądry
dziad :)
Pani powieści pojawiły się na rynku w dość krótkim odstępie
czasu. Wcześniej pisała Pani opowiadania, które były doceniane,
nagradzane...mimo tego trzeba było poczekać na debiutancką książkę. Co było tym
decydującym impulsem, że powiedziała Pani: "Stop! Nie będę dłużej głupią
babą, piszącą do szuflady...pora pokazać pazura!"? :)
Pozdrawiam :)
edyta.cha@wp.pl
Pozdrawiam :)
edyta.cha@wp.pl
Wyrazem mojej "głupiobabowatości" było owe uporczywe angażowanie się w
konkursy literackie, ponieważ gdzieś przeczytałam, że wydawcy przychylniej
patrzą na propozycję wydawniczą debiutanta, jeśli poprze ją jakimiś wygranymi
konkursami. Więc udzielałam się w nich z rozpaczliwą determinacją, aby coś
gdzieś zdobyć, czym mogłabym „zachwycić” potencjalnego wydawcę i co wpłynie na
jego decyzję odnośnie wydania książki - bo skoro jestem taka „świetna” i
nagradzana, to nic, tylko na pniu mnie wydawać ;). Życie jednak zweryfikowało
moje poglądy, przyjemnie nie było, a już na pewno nigdy nie wezmę udziału w
żadnym konkursie. Pazur pokazany!
A ja chciałabym zapytać czy wiedza przyrodnika pomaga
kreować fabułę intrygujących powieści?
Serdecznie pozdrawiam,
Ewa
ewasol95@gmail.com
Serdecznie pozdrawiam,
Ewa
ewasol95@gmail.com
W
pewnym sensie pomaga. Mogę, polegając na sobie, wplatać w fabułę ogrodnicze
sprawki, i wiem, że nie muszę o nic pytać fachowca. W książce którą piszę,
będzie już groźnie – nadmierna ogrodnicza wiedza doprowadzi do nieszczęścia…:):
Egzemplarz książki wygrywa Pani Ewa Udała, gratuluję.
O dziękuję :)
OdpowiedzUsuńA wywiad ciekawy jak zawsze :)
Usuńto Wasza i autorki zasługa, że ciekawy :)))
UsuńDziękuję za interesujący wywiad i gratuluję Ewie.
OdpowiedzUsuńSylwia dziękuję,przeczytam podzielę się wrażeniami :)
UsuńGratulacje dla Ewy :) Bardzo ciekawe pytania i jeszcze ciekawsze odpowiedzi :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad! Będzie mi ich brakowało :( I gratulacje dla pani Ewy :))
OdpowiedzUsuń