czwartek, 16 października 2014

Latarniczka Karol Kłos



"Latarniczka" jest kontynuacją debiutanckiej powieści Karola Kłosa, zatytułowanej "Latarnik". Moja recenzja pierwszej części znajduje się tutaj: http://asymaka.blogspot.com/2014/09/latarnik-karol-kos.html.
Autora cechuje specyficzny styl pełen powtórzeń, niecodziennego humoru, ma także tendencję do fantazjowania. Uwielbia mieszać rzeczywistość ze światem wyobrażeń, z jednej strony porusza tematy ważne społecznie, z drugiej ironizuje, bawi się. Bywa sentymentalny, potrafi nas wzruszyć, rozśmieszyć, zapewnia nam doskonałą rozrywkę, choć nie do każdego czytelnika trafi jego niezwykły język. Zazwyczaj wolimy jednak teksty wypełnione dialogami, mniej przemyśleniami, a publikacja ta jest przecież pisana w formie dziennika. Znajdziemy w niej również listy do redakcji, korespondencję naszej tytułowej bohaterki wysyłaną do dyrekcji. Absurdalne wydawać nam się będą niektóre informacje, sytuacje, ale w gruncie rzeczy bardzo często możemy je spotkać w naszym własnym życiu, szczególnie te dotyczące władzy.

Karol Kłos porusza tematy aktualne, jego bohaterka zakłada na przykład konto na portalu społecznościowym, co w ostatnich latach stało się bardzo modne. Moją uwagę przykuł już  na samym początku króciutki wiersz, który pozwolę sobie zacytować:

"Czytam.
Fotografuję.
Próbuję pisać.
Słowami maluję.
To by było na tyle.
Dziękuję." [1]

W tych słowach autor zawarł chyba istotę tego, co sprawia mu radość.

Zaciekawił mnie fragment, w którym opisał pracę fotoreportera, czasem frustrującą, choć jakże pasjonującą jednocześnie. Pokazał stworzoną przez siebie postać jako osobę jak najbardziej rzeczywistą, na pewno nie wolną od ludzkich uczuć, ułomności, zazdrości. Przynajmniej na ten moment.
"Po powrocie do domu wciąż jeszcze nie mogłam się uspokoić. Ona miała tyle wspaniałych fotografii, tyle opowieści do opowiadania, tyle wspomnień do zapamiętania, a ja chociaż spotykałam bardzo wielu wspaniałych ludzi i bardzo często ich fotografowałam w najróżniejszych sytuacjach, to na żadnym z tych zdjęć mnie nie było. Aparat fotograficzny robi zdjęcia tylko z jednej swojej strony. To jest straszne! To jest niesprawiedliwe! To najprawdziwszy koszmar! Chyba zwariuję!" [2]

I wreszcie fragment, który tak bardzo ważną kwestię porusza:

"Nadeszła rocznica powstania warszawskiego. Żyje jeszcze wiele osób mających w rodzinie kogoś walczącego w powstaniu, a jeszcze więcej tych, którym krewni w powstaniu zginęli, dlatego w rocznicę wybuchu pierwszego sierpnia upominają się o pamięć, zwłaszcza że przez wiele lat socjalizmu i budowania komunizmu w naszym kraju nie wolno było o tym mówić ani nawet pamiętać. Nic więc dziwnego, że prześladowani ludzie pragną wreszcie odczuć osobiście wolność,
zaznać wolności politycznej, wolności przekonań i poglądów. Oni pragną tej wolności zaznawać codziennie, manifestować ją i być z niej dumni, bo o nią przecież walczyli, za nią ginęli ich rodzice, dziadkowie, bracia i siostry." [3]

Całość polecam. Książkę czyta się szybko, z rozbawieniem. Momentami wzrusza nas, innym razem daje do myślenia, zadziwia.


[1] "Latarniczka" Karol  Kłos, Wydawnictwo Poligraf, 2011, strona 8
[2] tamże, strona 108
[3] tamże, strona 158




4 komentarze: