czwartek, 20 listopada 2014
Dziwoowoce Grzegorz Giżewski
Dziwoowoce to książeczka skierowana do dziecka rocznego, dwuletniego, ale moja czteroletnia Zuzia również się nią zachwyciła.
To niewielkich rozmiarów publikacja, zapowiadająca całą serię niezwykłych książeczek. Pojawić się mają Dziwowarzywa, Dziwozwierzaki, Dziwozabawki i Dziworzeczy. A dlaczego "dziwo"? Co jest w nich wyjątkowego?
Interaktywna książeczka pozwala małemu człowiekowi na odkrywanie świata. Dotykanie, oglądanie, przerzucanie stron to wspaniała zabawa. Pobudzamy wyobraźnię dziecka, pozwalamy mu na samodzielne myślenie, nie narzucamy mu niczego, nie dajemy prostych rozwiązań. Kreatywność to jedna z cech, które warto w naszym maluchu rozwijać, zachęcać go do twórczego spojrzenia nie tylko na owoce, choć od tego właśnie zaczyna się ta jakże ciekawa przygoda.
Całość jest dopracowana w każdym szczególe, przemyślana. Poszczególne strony zabezpieczono przez często umazanymi łapkami naszej pociechy, nie ma takiej możliwości, by książeczka się pobrudziła lub zniszczyła.
Dziwoowoce możemy czytać w dowolny sposób. Łączyć ze sobą poszczególne wersy, zmieniać, przerzucać strony, układać rymowanki tak, jak nam się w danej chwili podoba. Moja starsza córka zainteresowała się również tą książeczką, była naprawdę zaskoczona tym, że wszystko tu do siebie pasuje, jakkolwiek byśmy nie czytali. Jak to jest możliwe?-pytała.
Zuzia układała owoce według własnego pomysłu i choć początkowo myślałam, że jest na tego typu publikację za duża, cieszę się, że mamy ją w domu. Doskonale można się z tymi niesztampowymi owocami bawić. Nie tylko mamy możliwość pokazania i nazwania ananasa, cytryny czy truskawki, możemy za sprawą książki zacząć z dzieckiem zabawę w kolory, zapytać, który owoc chciałoby zjeść, a za którym nie przepada. Może nie wszystkie próbowało, nie wszystkie zna? A może chciałoby samodzielnie narysować któryś z nich?
Polecam. Książeczka jak najbardziej przyjazna dziecku, ilustracje kolorowe, nazwy owoców wyróżnione.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mam już pomysł na Mikołaja dla mojego brzdąca ;)
OdpowiedzUsuńOj, ta Zuźka to ma szczęście!
OdpowiedzUsuńoj, jaki unikalny egzemplarz z autografem. Cieszę się, że się podobała książeczka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Grzegorz Giżewski
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń