piątek, 7 listopada 2014

Kotostrofy czyli o kotach strofy. Agnieszka Frączek




Książeczką zainteresowałam się w sposób dla mnie nietypowy, bo zazwyczaj sama wynajduję sobie lektury. Tym razem jednak zaciekawiła mnie opowieścią o kotach autorka na spotkaniu w Bibliotece Publicznej w Mirosławcu. Tak barwnie opisywała "Kotostrofy...", że nie można się było nie skusić.




Dzieci siedziały i naprawdę słuchały tego, co mówiła pisarka. 
Spotkanie odbyło się dziewiątego października. Autorka wielu książeczek skierowanych do młodszego czytelnika opowiadała o trzech źródłach, z których czerpie inspirację. I tak jej historyjki powstają w oparciu o sytuacje, które miały miejsce w jej własnym życiu, bądź też w życiu innych osób. Wykorzystuje też w swoich tekstach wyobraźnię, to ona podsuwa jej różnorakie obrazy, z których powstają niepoważne wiersze. Choć pozornie absurdalne i one okazują się jednak pouczające. 




Ale wracając do "Kotostrof..." 



Zacznę od ilustracji, które przecież w książeczce dla dzieci są niebywale ważne. Właściwie tak samo istotne jak sam tekst, bo mały człowiek najpierw zwraca uwagę na rysunki, przegląda obrazki, a dopiero później zaczyna czytać. Są piękne, kolorowe, ciepłe. 



We wstępie autorka wyjaśnia nam, jak wpadła na pomysł napisania o kocich przygodach. One po prostu do niej przyszły! Sześć kotów trafiło pod jej tymczasowy dach urlopowy! Na szczęście udało się znaleźć dom dla kilku futrzaków i do Warszawy, do mieszkania w bloku, nie musiała zabierać całej szóstki. Szczególnie, że miała już przecież psa! 





Rymowanki Agnieszki Frączek są zgrabne, zabawne, ciekawe. Dziecko w żaden sposób nie może się z nimi nudzić, a na pewno świetnie się bawi i śmieje głośno, dowiadując się, co też te koty wymyśliły. U mnie w domu było gwarno i wesoło, gdy zapoznawaliśmy się z tą kocią publikacją. 


Przeczytamy "Ogłoszenie drobne", z którego dowiemy się, jakich państwa potrzebuje kot.  Poznamy historię kota bezpańskiego, który w zasadzie nie ma tak źle, a jednak... jednak chciałby być przytulany i kochany. Znajdziemy tu również "Piosenkę o pewnej pogoni". Jak myślicie, kto za kim biega i kto wyrządzi najwięcej szkód? Dlaczego odradzano poetce zamiesz(k)ania z tymi "strasznymi dachowcami"? Co koty robią w sklepie? Na te i wiele innych pytań odpowiedzi udzieli nam Agnieszka Frączek, dlatego zajrzyjcie koniecznie do środka "Kotostrof...". Nie będziecie żałować! Doskonała zabawa gwarantowana. 

Szczególnie spodobał mi się wiersz, którego fragment pozwolę sobie tutaj przytoczyć:

"Ja w takich warunkach pracować nie mogę!
Ktoś znowu do kawy wpakował mi nogę!

Na biurko mi wskoczył,
dumnie po nim kroczy,
biało-czarną kitą
zasłania monitor..." [1]

Polecam zdecydowanie. Twarda oprawa, świetne ilustracje, a rymowanki piękne i zabawne. Autorka podzieliła się z nami swoją miłością do kotów i z każdej strony bije ciepło, radość i szczęście z powodu przyjaźni z tymi futrzakami. Tylko do końca nie wiem, czy to poetka stała się właścicielką kotów, czy raczej to one dyktują tu warunki? 


[1] "Kotostrofy czyli o kotach strofy" Agnieszka Frączek, wydawnictwo BIS 2012, strona 54






2 komentarze:

  1. Kocham koty i Agnieszkę Frączek również.

    OdpowiedzUsuń
  2. PaNi Sylwio, podzielwam Pani miłośic! Nicole

    OdpowiedzUsuń